piątek, 25 listopada 2011

Kartka z pamiętnika CLIV - Victor Wavele

Koniec Balu Walentynkowego przyjąłem z niejaką ulgą, jako że cały dzień byłem na nogach i nie marzyłem już o niczym innym, jak tylko o miękkim łóżku, chwili ciszy oraz kochanku, którego mógłbym otwarcie całować. Poza tym Noel również był niesamowicie zmęczony i szczerze go podziwiałem za to, iż zdołał wytrzymać tyle godzin w butach na obcasie – bezsprzecznie był masochistą skoro potrafił tak się katować. Mało tego byliśmy zmuszeni do bezustannego tańca, jeśli tylko orkiestra zaczynała grać. Nie mogłem pozwolić by ktokolwiek dotykał mojego kochanka, a nie należałem do skończonych głupców. Noel był osobą, którą można było poznać nawet w najbardziej zmyślnym przebraniu, a wiele osób kochało się w nim skrycie. Byli i tacy, którzy otwarcie okazywali mu swoją sympatię, jak chociażby Horacy Slughorn. On należał do tych najgorszych, gdyż nie potrafił zrozumieć, że atrakcyjna nauczycielka mugoloznawstwa ma już kogoś na stałe. Musiałbym wytatuować swoje imię na każdym centymetrze ciała Noela, by udowodnić nadętemu profesorowi, że nie ma najmniejszych szans w walce o uczucia tej jednej osoby.
Nie mniej jednak Noel promieniał radością, której nie pojmowałem. Na jego miejscu byłbym wściekły, że czyjaś zazdrość wyciska ze mnie wszystkie siły witalne, a on, jakby znając moje uczucia i pragnąc zrobić mi na przekór, cieszył się zmuszany do bezustannego tańca. Był niewątpliwie wyjątkowy.
- Nie wstanę z łóżka przez tydzień. – mruknąłem mu na ucho kąsając je pieszczotliwie, gdy opuszczaliśmy Wielką Salę, w której pozostały już tylko nieliczne pary niepotrafiące się ze sobą rozstać, czy też rozgadani uczniowie snujący jakieś wielkie plany na przyszłość.
- Wiec nie będziesz miał nawet sił, by się mną dziś zająć, jak należy? – w ślicznych oczach mojego partnera zalśniły psotne błyski.
- Na przyjemności zawsze znajdę chwilę czasu i trochę sił.
- Profesorze! – rozpoznałem głos, który rozbrzmiał za moimi plecami toteż odwróciłem się z nieudawaną radością. Nie na darmo przecież interesowałem się swego czasu tym uczniem. Gdyby Noel nie zmusił mnie do zmiany obiektu westchnień zapewne w dalszym ciągu napastowałbym Syriusza pragnąc mieć go dla siebie. Co takiego w nim widziałem, co teraz pozwalało mi na traktowanie go jak faworyta w konnych wyścigach? Był inteligentny, pojętny i naprawdę przystojny, jak na tak młodego człowieka, pociągało mnie jego zdecydowanie i pewność siebie podobnie jak figlarny uśmiech tak często goszczący na twarzy.
- Słucham cię, mój drogi. O co chodzi? – zostawiłem Noela na kilka chwil czyniąc parę kroków w stronę nastolatka.
- Potrzebuję pańskiej pomocy. A raczej porady. – otwarcie patrzył mi w oczy, jakbyśmy byli sobie równi. Podobało mi się jego pełne dumy spojrzenie urodzonego panicza, który walczy by postawić zawsze na swoim.
- Jeśli chcesz możemy spotkać się w moim gabinecie.
- Nie. – odtrącił moją propozycję. – Nie chcę zabierać panu niepotrzebnie czasu. Jest pan niewątpliwie zajęty, więc będę się streszczał. – zauważyłem subtelną zmarszczkę w kąciku jego ust wskazującą na to, iż chłopak powstrzymywał śmiech. – Chodzi o kobiety. – przeszedł w końcu do konkretów. – Nie interesuje mnie związek, ale nie chcę żeby ktoś myślał sobie o mnie coś niestworzonego. To taka niezręczna sytuacja...
- Syriuszu. – zastanowiłem się chwilę i podrapałem brodę roztargniony. – Pamiętasz jeszcze nasze lekcje? – chłopak skinął głową trochę zakłopotany, czemu nie mogłem się dziwić. Nie należałem do przykładnych nauczycieli, kiedy pomagałem chłopakowi poprzednio. – Wykorzystaj nabyte wtedy umiejętności. Jeśli traktujesz kobiety rzeczowo uważają cię za podrywacza i nie zwracają uwagi na nic więcej. Nie ważne wtedy czy kogoś masz, czy nie. Liczy się to, że flirtujesz. Dla zabawy podrywaj dziewczyny, ale każdej daj w jakiś sposób znać, czy nie jesteś zainteresowany nią na poważnie. Znajdą się takie, które sobie na to pozwolą i znajdą się też te, które dadzą sobie z tobą spokój. Kobietami łatwo manipulować w zależności, co chcesz osiągnąć. Flirtuj i rób, na co masz ochotę, a nikt nie posądzi cię o nic szczególnie odbiegającego od normy.
- Jest pan pewny? Pamiętam, że w pana przypadku to pani Seed panem manipulowała, by w końcu pana zdobyć...
- Ona jest wyjątkiem. – wszedłem mu w słowo. – To jest wyjątkowy przypadek, pamiętaj o tym. I nie manipulowała mną! – rzuciłem chłopakowi ostrzegawcze spojrzenie. – Próbowała mnie zdobyć i wcale jej się nie udało. To po prostu ja przejrzałem na oczy, kiedy postanowiłem pozbyć się jej w sposób, który właśnie ci poleciłem.
- Powiedzmy, że panu wierzę...
- Syriuszu, pojedynek ze mną nie miałby szans. Wystarczy, że przez przypadek powiem coś niewłaściwego na zajęciach, a nie odgonisz się od dziewcząt. – mina mu zrzedła i wyraźnie się poddał. Podziękował mi jednak wylewnie za pomoc i obiecał, że kiedyś mi się odwdzięczy. Raczyłem w to wątpić, ale nie mogłem przecież od razu zakładać, że jest kłamczuchem. Przypomniał mi jednak o tym, jak bardzo go lubiłem i odświeżył wspomnienia pierwszych kroków, jakie stawiałem w związku z Noelem. Musiałem przyznać, że jako kobieta wcale nie wydawał mi się tak atrakcyjny, jak teraz, gdy wiedziałem o nim niemal wszystko.
Spojrzałem na kochanka, który czekał na mnie posłusznie. Wydawał mi się teraz tym wspanialszy, jakby Syriusz ponownie zmówił się z Noelem przeciwko mnie i teraz skorzystał z jakiegoś zaklęcia zamiast ze środka nasennego.
Wydawało mi się dziwne, że stał przede mną w pięknej sukni, bezbłędnie wymalowany, o włosach upiętych w bardzo misterny kok, a ja widziałem w nim tylko idealnego mężczyznę, który zawrócił mi w głowie. Czy gdybym nagle odkrył, że przez cały ten czas byłem faszerowany miłosnym napojem uwierzyłbym w to? Na pewno nie. Zbyt uwielbiałem swojego kochanka bym mógł uwierzyć w jakiekolwiek magiczne powody tej miłości.
- Chodźmy do ciebie. – zaproponowałem wpatrując się w niego, jakbym miał go pożreć na miejscu. Moje ciało lepiej niż słowa wyrażało moje uczucia. Nie podniecało się z byle powodu, chociaż przy Noelu wydawałem się niedopieszczonym nastolatkiem.
- Nagle po rozmowie z Syriuszem odzyskałeś wszystkie siły? – jego wzrok śledził uważnie każdą zmianę na mojej twarzy, a więc Noel był w pewnym stopniu zazdrosny, chociaż nie miał pojęcia o tym, co łączyło mnie z Blackiem wcześniej. Tym bardziej schlebiała mi jego podejrzliwość.
- Dla ciebie zawsze odnajdę w sobie siły. Przypomniałem sobie o tym, jak zaczynaliśmy i nagle nabrałem ochoty na odrobinę twoich sztuczek przy użyciu afrodyzjaków. Mamy walentynki, a więc wypada spędzić ten wieczór możliwie najnamiętniej.
Noel skinął głową, a jego drobne palce owinęły się wokół moich. Przylgnął bokiem do mojego ciała, skorzystał z okazji by uszczypnąć mnie w tyłek i ze śmiechem poprowadził do siebie.
Niepewność i nadmierna wstydliwość spowodowana brakiem wiary w przyszłość naszego związku ulotniła się jakiś czas temu pozostawiając tego młodego mężczyznę w pełni świadomym moich upodobań i przekonanym o moich uczuciach. Miałem nadzieję, iż oznaczało to także, że mój kochanek zapomniał o przykrościach przeszłości. Nie chciałem, bowiem, by będąc ze mną chociażby raz do roku wspominał swoich byłych partnerów. Teraz należał całkowicie do mnie, a więc tylko ja powinienem zaprzątać jego myśli. Tak, byłem nieokrzesanym barbarzyńcą, gdy w grę wchodziło partnerstwo, ale on uwielbiał to we mnie, jak sam kiedyś wspominał. Dlatego właśnie zatrzymałem się gwałtownie pociągając za jego rękę gwałtownie. Niemal stracił równowagę, ale złapałem go i objąłem miażdżąc jego usta swoimi. Pragnąłem go jak szaleniec i miałem zamiar wziąć to, co mi się należało, tym bardziej, iż było mi oddawane z nieprzymuszonej woli.
Kochałem go niczym głupiec i nie planowałem przestać nawet gdyby oznaczało to szaleństwo. Już byłem szalony skoro potrafiłem przyznawać się do tak banalnych uczuć i pragnień. Czyżbym stawał się jego pieskiem salonowym?

3 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie najbardziej mi się spodobało. Ale ogólnie fajnie, że to potoczyło się tak, a nie inaczej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabym tak siąść, wtulić się w poduszkę i wielokrotnie czytać ten rozdział ;3 Bardzo odświeżający i taki wielowątkowy. Syri zawsze pociągał i pociągać Victora będzie. Może, gdyby Black był starszy, stanowiłby większą konkurencję, ale... tego nie mogę być stu procentowo pewna. Zazwyczaj pomysły jednego z moich ulubionych nauczycieli nie były zbyt... udane, ale mam nadzieję, że ten zasłuży na miano godnej rady xD Boję się tylko tego, jak to odbierze Remi... bo on z kolei przypomina mi w tej kwestii młodszą wersję Victora xD Zazdrośnik xD Hah, ciekawe, co by było, gdyby Syri powiedział konkretnie, kogo ma na myśli, jednocześnie nie chcąc być z kobietami.No i najważniejsze - Noel nie byłby zadowolony, gdyby Wavele jednak zabrał Syriego do gabinetu, każąc mu na siebie czekać, czyli odstawić na bok walentynkowy urok xD Oj tak, Victor wpadł po koniuszki uszu. Noel z pewnością czuje się jeszcze niepewny tego, czy aby Victor nie zrobi tego, co jego byli. Jest pewny mężczyzny, a jednocześnie gdzieś w głębi czai się obawa. Hah, kochanka raczej by nie przełknął, a Black raczej nie byłby chętny xDAle się rozgadałam.... xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na rozdział xD

    OdpowiedzUsuń