niedziela, 27 listopada 2011

Kartka z pamiętnika CLV - Niholas Kinn

Moje pierwsze prawdziwe walentynki w związku z kimkolwiek. Pierwsze, które naprawdę chętnie świętowałem, chociaż nigdy nie byłem wielkim zwolennikiem tego typu obchodów. Może brak partnera sprawił, że byłem sceptyczny, gdy w grę wchodziły zabawy miłosne? Nie należałem także do osób przesadnie pragnących sztucznych czułości wymuszonych przez jakieś święto zakochanych. Edvin niestety nie zgadzał się z moją opinią i był święcie przekonany, iż każda okazja jest dobra, by okazywać uczucia. Nie mogłem mu odmówić, kiedy błagał bym podarował mu ten jeden dzień i spędził go z nim, jak przystało na parę. Przykładał większą wagę do szczegółów niż ja, był na swój sposób naiwny i niewinny toteż pozwalałem by przesadnie cieszył się naszym związkiem.
Sam naprawdę szalałem na jego punkcie i cieszyłem się, że dostał kosza od swojej pierwszej dziewczyny. Przecież to właśnie to zapoczątkowało naszą znajomość, a później przerodziło ją w coś głębszego. Dziewczyna oczekiwała, że Edvin zachowa się jak przystało na pożądliwego nastolatka tym czasem on okazał się czuły, delikatny, szczery i prostolinijny. I to podobało mi się w nim najbardziej.
Edvin umówił się ze mną na trzecim piętrze w pobliżu zbroi jednorękiego rycerza. Wystarczyło mi zbliżyć się do niego na kilka metrów bym pojął, dlaczego nie mogliśmy spotkać się w Pokoju Wspólnym. Chłopak miał coś dla mnie, a nie wypadało by wręczał mi podarek przy innych. Jakby na to nie patrzeć były walentynki, więc wzbudziłby takim zachowaniem podejrzenia. Jak zwykle upominek był wykonany przez niego własnoręcznie, co ceniłem bardziej niż jakiekolwiek kupne cuda. Czułem się niestety nieswojo nie mając niczego, co mógłbym podarować chłopakowi w zamian. Nie byłem skąpy, a jedynie nie pałałem miłością do wybierania prezentów toteż starałem się unikać ich dawania.
- Ja także mam coś dla ciebie. Zamknij oczy. – moje słowa zaskoczyły go. Nie spodziewał się niczego w zamian, jak zawsze zależało mu tylko na tym by mnie uszczęśliwić i tym samym sprawić przyjemność sobie, gdy widział mój uśmiech. Był rozkoszny i naprawdę cieszyło mnie, że dziewczyny nie doceniały jego starań. Jak dla mnie mogły całkowicie zapomnieć o jego istnieniu.
Nasz związek nie ruszył specjalnie do przodu od dnia, kiedy postanowiliśmy spróbować być razem. Pocałunki, trzymanie się za ręce, jeszcze więcej pocałunków i rozmowy na dowolne tematy – tak wyglądał nasz związek. W takim tempie nigdy nie miałem się dowiedzieć, co tak naprawdę sądzi o mnie Edvin. Nadal istniał pewien margines błędu, który zakładał, iż między mną, a rudzielcem nie ma nic więcej poza czystą przyjaźnią. Postanowiłem poznać prawdę jednocześnie dając coś od siebie, co można by uznać za upominek.
- No, zamknij je, bo się rozmyślę i uznam, że nie zasłużyłeś na nic.
Błękitne oczy chłopaka zostały przymknięte, jego usta były lekko uchylone, przez co wyglądał jakby czegoś się obawiał. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak przystojny i po prostu mój.
Zebrałem w sobie wszystkie siły i całą odwagę, jaką posiadałem. Sięgnąłem do jego spodni rozpinając je. Drgnął i otworzył oczy zaskoczony.
- Zamknij je! – rozkazałem ostro cały rumiany na twarzy. Nie chciałem by widział, co robię. Już sam akt był wystarczająco krępujący, a co dopiero gdybym miał pokazywać się Edvinowi. – Hę? Twardniejesz...
- Nie mów tego głośno! – teraz i on był rozpalony ze wstydu. Uśmiechnąłem się z tego powodu czując lepiej. Nie tylko dla mnie wszystko to było krępujące. W takiej chwili nie łatwo było przecież zachować godności i powagi. Wszystkie słabości wychodziły na jaw. To zdecydowanie sprawiało, że czułem się pewniej.
- To twój najmniejszy problem. – stwierdziłem z rozmysłem i uklęknąłem przed chłopakiem. Zsunąłem jego spodnie odrobinę wraz z bielizną. Po raz pierwszy oglądałem jego ciało i to w dodatku tę jego część. Nie spodziewałem się, że sam poczuję przepływające przeze mnie podniecenie. Wziąłem się jednak w garść.
Członek Edvina był lekko pobudzony. Jasna skóra różowiała, główka penisa wysuwała się powoli ze swojego ukrycia. Wydawało mi się to ciekawe i jednocześnie bardzo lubieżne. Nigdy nie zastanawiałem się specjalnie nad tym, że związek prowadzi do intymnej bliskości, zaś teraz zaczynałem rozumieć coraz więcej. Moje ciało było normalne, ale ciało Edvina w ogóle. Ono było lubieżnie znakomite. Wystarczyło, że objąłem dłonią delikatny trzon, a poczułem gorąco, jakie biło od skóry rudzielca.
Przez głowę przemknęła mi myśl, że bez wątpienia Edvin jest tym, o którym marzę i bez szczególnych oporów wsunąłem w usta połowę jego długości. To był mój pierwszy raz, a więc musiałem uczyć się bez szkody dla mojego chłopaka.
- Niholas! – nie musiałem spoglądać w górę. I bez tego wiedziałem, że chłopak znowu otworzył oczy i patrzy na mnie. Czułem, że nawet moje uszy czerwienieją.
Possałem ostrożnie, ciało między moimi wargami stało się dużo twardsze, rosło, a zdziwione westchnienie dochodzące sponad mojej głowy było dowodem na to, że coś się dzieje.
Nie specjalnie wiedząc, co powinienem robić zacząłem kombinować, ostrożnie ssać, by nie zacisnąć przypadkiem szczęki, nie urazić go zębami. Sam nawet nie pamiętałem, skąd wiedziałem, że coś takiego było możliwe. Może o tym słyszałem? Teraz jednak miałem na głowie coś ważniejszego. Musiałem dać z siebie wszystko by odpłacić się Edvinowi za wszystko, co dla mnie robił. Posłużyłem się, więc językiem zlizując nadmiar śliny z jego członka. Było mi głupio, gdyż śliniłem się, jakbym miał do czynienia ze słodkim lizakiem, a nie męskim penisem.
- Ym, niesamowite. – głos Edvina był zmieniony. Wydawał mi się głębszy, może trochę zachrypnięty. Uniosłem spojrzenie, by mieć pewność, że mam do czynienia z tą samą osobą. Chłopak łapał powietrze ustami, oczy miał przymrużone, chyba nawet lekko się uśmiechał. Na pewno nikt wcześniej nie robił mu niczego podobnego, co pozwalało mi w pełni rozkoszować się tym aktem. W końcu nie miałem być z nikim porównywany i najpewniej mogłem szkolić się na rudzielcu bez obaw.
Teraz, kiedy członek Edvina rozkwitł niczym kwiat nie odważyłem się brać go zbyt głęboko w usta. Wsuwałem, więc w nie trzecią część długości a resztę masowałem dłonią. Improwizowałem, ale bardzo podobała mi się ta improwizacja. Poza tym moje ciało również było podniecone i nie do końca rozumiejąc, co się ze mną dzieje wsunąłem wolną dłoń pod swoją bieliznę. Nie myślałem, że aż tak intensywne może być to doznanie. Nie jednokrotnie dotykałem się tam przecież, chociażby podczas kąpieli, ale nigdy nie drżałem na całym ciele, tak jak miało to miejsce teraz. Mój umysł pracował zupełnie inaczej niż miało to miejsce zazwyczaj. Dotykając swojego gorące członka miałem pełną świadomość, że liżę w tej samej chwili męskość Edvina, że chłopak musi odczuwać nie mniejszą przyjemność niż ja.
- Jeśli nadal będziesz... – wydusił i stęknął. Rozumiałem, co chce powiedzieć. Wyjąłem go, więc w ust i lizałem z zewnątrz bezustannie starając się dłonią zapewnić mu jakąś stymulację. Nie mogłem przecież zostawić go w spokoju, kiedy jego penis wydawał się pękać w szwach. – Ykm! – podniecony dodatkowo jego westchnięciami ścisnąłem mocniej siebie i masowałem własne krocze szybko, intensywnie, zapamiętale. To było naprawdę niesamowite.
Edvin wypchnął biodra do przodu, a jego ciało stężało wystrzeliwując przez drobny otworek na końcu członka pewną ilość jasnej cieczy. Czułem jej krople na twarzy, na wargach i to przeważyło o ilości rozkoszy, jaką mogłem znieść. Moje ciało wypluło z siebie całe podniecenie sprawiając, że nie od razu miałem siłę na to by się poruszyć. Zamglonym wzrokiem wpatrywałem się w nogi Edvina, które drżały, jak cały ja.
Czy powinienem coś teraz powiedzieć? Czy powinienem wstać i odejść, a może przytulić policzek do jego brzucha? Zdecydowanie łatwiej przyszedł mi do głowy pomysł na prezent niż plan na to, co później.
Edvin działał zamiast mnie. Nie martwił się poprawieniem ubrań. Przykucnął przy mnie i całując mój policzek objął mnie swoimi naprawdę gorącymi ramionami. Pojąłem, że słowa nie były potrzebne, a jedynie mogłyby zepsuć wszystko.

5 komentarzy:

  1. Kinn jest zdecydowanie bardziej odważny, niż Remi xD Takiego planu Lupin by nie wymyślił... no, może i tak, ale zadbałby o to, żeby nikogo nie było (czyli pewnie zaszyły się w ich pokoju xD)Fajny prezent ;3 Ciekawe, co dał mu Edvin. Ha, to dopiero krok do przodu! Niholas jest w tym związku pełni rolę przywódcy xD Kto wie... może kiedyś będzie zamiana, ale póki co bardzo podoba mi się to, jaki Kinn jest.---Baal to taki tatusiek xD On by nie szalał, gdyby był w ciąży... u niego nawet hormony by nie działały, a Kio troszkę się pownerwiał, potem stonował. Jeszcze chyba wywinie jakiś numer, ale póki co nie mam na niego pomysłu (na numer, bo na Kio to owszem xD) Ktoś mnie pytał (chyba Chikusho), czy rozdział przypadkiem nie jest krótszy - jest, jest, specjalnie dla Ciebie, kotek, bo pisałaś, że niekiedy nie wyrabiasz się z czytaniem, więc raz będzie dłuższy, raz krótszy (zależy od weny, wiadomo, ale staram się urwać, albo nie rozwijać nowych wątków) xDHahaha xD Ładnie, ładnie! XD Nie powiedziałabym, że urwanie rozdziału w tamtym momencie było dobre... ja się czuję jak o kilku kawach (myślę i myślę, co tam aniołowie zrobią, a świadomość czekania tygodnia na dalszy ciąg jest baardzo przerażająca... aż tydzień! Tylko niech im nikt nie przerywa! Bo ubiję każdego, kto tam wlezie xD)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sama bym nie była w stanie dac takiego prezentu (pech chciał, że jestem zbyt wstydliwa na takie akcje). Dlatego podziwiam go za takie coś. No i kiedy oni będą mieli pierwszy raz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko :-) ale czemu remi i syriusz już się nawet nie całują? brakuje mi ich :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwaga, warning, achtung itepe. Nowy rozdział in da blog of Bielecki's lajf. Zapraszać. Prezent mikołajkowy...! :D - Anix

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy twój ojciec ma na imię Edwin, czytanie rozdziału staje się niezręczne xD ...

    OdpowiedzUsuń