niedziela, 11 grudnia 2011

Będzie ten ślub?

19 lutego
Coraz bardziej lubiłem zajęcia z run, chociaż nie należałem do entuzjastówsamego przedmiotu. Traktowałem go raczej, jak każdy inny z tą drobną różnicą,że podczas run Syriusz zdradzał wręcz fanatyczne zainteresowanie tematem.Uwielbiałem patrzeć, jak zaciekle studiuje podręcznik, robi szczegółowenotatki, a nawet wytrwale szuka literatury dodatkowej na samym końcupodręcznika. Nie wiem, jak Wavele to zrobił, ale dokonał rzeczy niemożliwej. Zupełnieinaczej miała się sprawa z Potterem, który wydawał się uważać runy za przedmiotmęczący, stanowiący niemal przeszkodę na jego drodze do kariery. Miało toniestety związek z jego dziecinną miłością do nauczycielki mugoloznawstwa iutrudniało nam pracę podczas zajęć. Tym razem wcale nie było inaczej, a jeślito możliwe, to było tylko gorzej.
Moje dłonie niemal drżały z podniecenia, kiedy siedziałem w swojej ławceczekając na temat dzisiejszych zajęć. Czułem się trochę jak stary zboczonydziadyga, ponieważ źródłem mojego stanu nie była żądza wiedzy, ale fakt, iżzobaczę Syriusza przy pracy. Zanim jednak to nastąpiło James już był nastawionybojowo.
- Panie profesorze, ja mam pytanie. – oświadczył na samym początku zajęćmierząc nauczyciela chłodno i rzeczowo. Zgrywał dorosłego, co prawdępowiedziawszy nie wychodziło mu najlepiej. – Czy ma pan zamiar oświadczyć sięprofesor Seed? – jego pytanie zwaliło z nóg nie tylko naszą grupę, jak i samegoWavele, który oniemiał. Zastanawiałem się, jak to możliwe, że trzymał sięjeszcze na nogach, a jego szczęka nie uderzyła o blat biurka. Na jego miejscuna pewno padłbym trupem.
- Nie widzę w tym żadnego związku z naszymi zajęciami...
- Ponieważ to nie jest pytanie do zajęć. – okularnik nie dawał się zwieść. – Tojest temat, od którego zależy nasza przyszłość. Moja przyszłość. Jeśli nie mapan w planach ślubu i planuje wyłącznie wykorzystać profesor Seed to uważam, żepowinien się pan, czym prędzej usunąć i zrobić miejsce młodszym i szczerym. Imszybciej pan zniknie tym szybciej ona o panu zapomni...
- Potter, czy ty insynuujesz, że ja...
- Nic nie insynuuję. – przerwał nauczycielowi chłopak. – Ja tylko pytam. Ztroski o naszą nauczycielkę, oczywiście. To wrażliwa kobieta i jeśli ktoś nieotoczy ją opieką z pewnością zostanie boleśnie zraniona. To, dlatego mianowałemsię jej rycerzem i...
- I masz szlaban, James. – nauczyciel zmrużył groźnie oczy. – W czwartek polekcjach.
- Co?! – okularnik aż podniósł się na równe nogi. – To nie możliwe! Ja mamwtedy trening! Poza tym, ja tylko pytałem! Tylko pytałem!
- A mnie tylko nie interesuje to, co masz teraz do powiedzenia. Następnymrazem, zanim wpadniesz na równie głupie pytanie, radzę się kilka razyzastanowić, czy aby na pewno warto je zadawać.
- Pan się mnie boi. Uważa pan, że stanowię dla niego zagrożenie, prawda? To,dlatego unika pan jasnych odpowiedzi.
- Potter, za drzwi, ale już! A wy otwórzcie podręczniki na pięćdziesiątejsiódmej stronie i zacznijcie czytać. – koło oczu nauczyciela pojawiły siędelikatne zmarszczki niezadowolenia, jego spojrzenie było mało przyjazne. Niezdziwiłbym się, gdyby miał w planach rozerwać mojego przyjaciela na strzępy ichyba nawet nie miałem prawa interweniować.
James dzielnie zbliżył się do drzwi, ale widząc jego pokracznie stawiane krokiwiedziałem, że boi się nawet pomyśleć, o tym, co może z nim zrobić ktoś takijak Wavele. Tym razem nie prosił jednak o ochronę i wyszedł na korytarz udającbohatera. Za nim wyszedł profesor i drzwi zamknęły się w chwilę późniejotoczone przez ciekawskich uczniów. Niestety nie mieli szczęścia, gdyż domyślnymężczyzna zajrzał do środka uśmiechając ironicznie.
- Czy ja przypadkiem nie kazałem wam czegoś robić? Nie życzę sobiepodsłuchiwania, jasne? Na swoje miejsca! – drzwi trzasnęły cicho, kiedy jezamykał. Wraz z przyjaciółmi siedzieliśmy na swoich miejscach zdezorientowani.Nie mieliśmy pojęcia, co w takiej chwili moglibyśmy zrobić. J. zasłużył w końcuna karę, o czym takim mógł rozmawiać z psorem sam na sam?
- James szuka sobie wrogów w złym obozie. – Syriusz uklęknął na swoim krześlepochylając się nad ławką, by być bliżej mnie i Shevy. – Z Victorem nie maszans, a Seed też łatwo nie odpuści. To prędzej ona pozbędzie się Jamesa, niżpozwoli by ten wypłoszył jej Wavele’a. To demon nie kobieta. Sam byłem świadkiemjej walki o niego. Stawiam na to, że Wavele chce się pozbyć Jamesa raz nazawsze i nie będzie przebierał w środkach. Sam na jego miejscu miałbymserdecznie dosyć kogoś tak natrętnego.
- Dobrze, by było. – Sheva podciągnął nogi pod brodę zwijając się na swoimkrześle. – Jeśli nie da sobie spokoju z tymi niemożliwymi do spełnieniamiłostkami w życiu nie ruszy wyżej po drabinie ewolucji. Na zawsze zostaniegłupim trolem i będą z nim same problemy.
- Ale to my będziemy musieli pomóc mu pozbierać się do kupy, kiedy rozleci siępo tym kolejnym zawodzie miłosnym. Przecież wiecie, jaki jest. – pozwoliłemsobie na cichy komentarz, gdyż nikt nie był zainteresowany rozdziałem zksiążki, jaki kazał nam przeczytać profesor, a jedynie komentowano i snutodomysły. Kilku kolegów głośno wychwalało odwagę Pottera i nie miałem wątpliwości,co do tego, iż i oni podkochiwali się w nauczycielce mugoloznawstwa. Niepojmowałem tego i pojmować nie chciałem.
- Niech się dzieje, co ma się dziać. Najważniejsze, że my nie mamy jego problemów.Niedługo na nowo zaczynają się rozgrywki quidditcha, więc dobrze mu zrobi takieprzebudzenie. Mamy grać z Krukonami, a więc w im lepszej będzie formie tymwiększe korzyści z tego czerpiemy. Tym bardziej, że na najbliższym treningumają mnie wypróbować i jeśli się nieźle spiszę to wezmą mnie do drużyny.
- Co?! – zapytaliśmy chórem z Andrew. Cieszyłem się, że nie byłem jedynym,który nie miał o niczym pojęcia. Nie mniej jednak byłem chłopakiem Blacka, awięc pierwszy powinienem dowiadywać się o wszystkim! W tej chwili nie byłoniestety czasu na przydługie wykłady na ten właśnie temat.
- Chciałem wam powiedzieć dopiero, kiedy mnie zaakceptują, ale skoro już sięwygadałem... – jego usta były wygięte w szerokim uśmiechu pełnego dumy samca. –Odchodzi jedna dziewczyna z szóstego roku. Uległa kontuzji na jednym ztreningów i jej miejsce się zwolniło. James mi o wszystkim doniósł, więcpostarałem się o wyłączność na to miejsce. Jeśli będą mieć chociażby jednozastrzeżenie do mojej gry, wtedy będą szukać dalej, a nie wierzę by im togroziło. – był bardzo pewny siebie. – Ja nie popełniam błędów.
Drzwi sali otworzyły się. Najpierw wszedł wyraźnie zadowolony z czegoś James,zaś za nim nie mniej usatysfakcjonowany nauczyciel. Nie mieli żadnychwidocznych obrażeń, a więc nie chodziło o pojedynek, nie wydawali się takżepokłóceni, co nie wiem czy mogło mieć miejsce w przypadku sprzeczki pomiędzyuczniem, a profesorem.
- Wracamy do zajęć. – zapowiedział Wavele i wyrysował na tablicy kilka nowychrun, które mieliśmy dokładnie poznać. W tym czasie James zaciekle skrobał cośna kartce, którą przekazał Syriuszowi, ten zaś mnie. Przeczytałem ją uważnie.Nie była długa. Zawierała tylko ogólną informację, co do tego, że podczasaresztu w czwartek Wavele planował udowodnić Potterowie, iż nie ma szans wwalce o Seed. J. uznał to za swój największy sukces toteż nie chciałem niszczyćjego marzeń, a jednak miałem, co do tego złe przeczucie. W jaki sposóbmężczyzna chciał udowodnić chłopakowi, że powinien dla własnego dobra dać sobiespokój z nauczycielką? Czy to było w ogóle możliwe?
Podałem wiadomość Andrew, który spojrzał na mnie porozumiewawczo. Jemu takżecoś w tym nie grało, chociaż nie wątpiłem, że mógł wpaść na jakiś pomysł, cotakiego miało się wydarzyć podczas kolejnego już aresztu Jamesa.
„To będzie walka kogutów” pokazał mu swój komentarz naskrobany na kartce.Skinąłem, więc głową zgadzając się z nim w zupełności. Jakakolwiek miała to byćwojna na pewno tylko jeden z nich miał wyjść z tego bez szwanku. Cieszyłem się,że byłem tylko i wyłącznie zwyczajnym obserwatorem.

5 komentarzy:

  1. ~Shukumei Yuki11 grudnia 2011 14:11

    Jej, niech on za niego wyjdzie! A wiadomo, że James przegra, bo Seed kocha Wavele. No i to będzie niezłe. Liczę, że mnie nie zawiedziesz, co w twoim przypadku jet trudne, bo twoje pomysły zawsze są niespodziewane i niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  2. ksenia666@op.pl11 grudnia 2011 21:32

    Walka koguta z kurczakiem, raczej xP Coś mi się wydaje, że Potter długo będzie się zbierał po przegranej... ale przynajmniej skupi się na meczu. Będę trzymać kciuki za Blacka! Byłoby super, gdyby się dostał (przy okazji szalałyby za nim dziewczyny) ;PWreszcie zalogowałam się na bloga... szaleje Wujcio Onet i wreszcie mu kiedyś nakopię =='U mnie nowy rozdział.Akemi

    OdpowiedzUsuń
  3. No J. przygotuj się na porażkę! Hm.. ciekawe co Wavele zamierza.. A właśnie. Co ze ślubem Syriusza i Remiego? Przecież planowali go kiedyś, więc powinni go urządzić zanim Sheva zniknie! I.. tak mi się przypomniał zespół chłopaków. Całkowicie o nim ucichło, a przecież pomysł był taki fajny.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zanim paring się złączy jeszcze trochę będziesz musiała poczekać xD Bynajmniej z pewnością Ori zdominuje Daniela xD Chyba spodobało mu się to, co robi z diabełkami xD Oj, tak, studia wysysają wszystkie siły ==' Zwłaszcza, gdy przychodzi się na zajęcia i widzi kartkę "Dziś mnie nie ma :)" Taaa, a następne zajęcia za 2 godziny, no cudownie --'Jakże cudownie, że Ty piszesz xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale J. wyskoczył... Lol... Dawno nie wspominałaś o Ryo.. Czyżby się uspokoił...? :)

    OdpowiedzUsuń