środa, 14 grudnia 2011

Kartka z pamiętnika CLVII - Noel Seed

Notkę dedykuję Akemi. Dla Ciebie walka kogut vs. kurczak xP


Byłem zaskoczony, kiedy Victor poprosił mnie o spędzenie znim popołudnia w mojej sypialni obwieszczając przy okazji, iż będziemy mieligościa. Nie mniej zdziwił mnie fakt, że jego koszula wisiała przewieszona przezoparcie krzesła przy toaletce, jego sweter leżał na poduszce staranniepościelonego łóżka. Szklaneczka z niedopitym alkoholem stała na szafce nocnejobok jakiejś książki z runami. Nie mogłem narzekać, gdyż wiedziałem, iżkochanek w chwilach szczególnego pośpiechu potrafił niesamowicie bałaganić,jednakże nie pojmowałem znaczenia tego wszystkiego w tej wybranej chwili.
- Co ty kombinujesz? – objąłem go ramionami w pasie, przytuliłem policzek dojego szerokich pleców i chłonąłem z przyjemnością męski zapach, jakimprzesiąknięte były jego ubrania.
- Mam zamiar pozbyć się dziś konkurencji. Nie zagraża mi, ale denerwuje. Jakkomar, który każdego wieczora znajduje na ciele śpiącego coraz to nowszenieosłonięte miejsca i wpija się w nie pozostawiając po sobie swędzącyuporczywie ślad. Na dłuższą metę ciężko wytrzymać z takim pasożytem, więcpostanowiłem wysadzić go w powietrze razem z całym pokojem, w którym się kryje.– mężczyzna syczał przez zęby żywiąc wyraźną niechęć do opisanej przed chwiląsytuacji. Na jego czole pojawiły się subtelne zmarszczki, które miałem ochotęwyrównać gładząc je palcami. Powstrzymałem się jednakże.
- A co kryje się za tym mało poetyckim porównaniem? – wiedziałem, że stać go nacoś bardziej barbarzyńskiego, co jednak miało pewien swoisty urok.
- Potter. – uwolnił się z moich objęć i odwrócił. Jego oczy były zwężone,bezlitosne, błyszczały chłodno. – Mam już dosyć tego szczeniaka. Ciągle kręcisię w pobliżu, wpycha nochal w nasze sprawy. Mam zamiar pokazać mu coś, czegonie zapomni!
Zawahałem się niepewny tego, co naprawdę planuje Victor. Nie wątpiłem, iżpotrafił być bardzo niebezpieczny, jeśli coś działało mu na nerwy, ale nigdyjeszcze nie miałem okazji widzieć tej strony jego natury. Najczęściej byłnajzwyklejszym ignorantem, który rzadko przejawiał czymś szczególne zainteresowanie.Sam musiałem się nieźle starać, by zwrócił na mnie uwagę, a teraz zajmowałemjedno ze szczególnych miejsc w jego życiu. Może porównywalne z jego ukochanymirunami.
- Nie musisz się obawiać, nie wyjawię mu prawdy o tobie. Mam zamiar pokazać mutylko kilka chwytów, które wybiją mu z głowy pomysł uganiania się za tobą.Zaznaczę swój teren na jego oczach. Dlatego chcę byś współpracował i pokazałjak bardzo mnie kochasz, pragniesz, sam wiesz najlepiej, co czujesz.
- Czy ty... – zastanowiłem się zanim dokończyłem pytanie. Musiałem zważać nasłowa, jeśli nie chciałem by jego nastrój był gorszy niż w chwili obecnej. –Czy ty jesteś zazdrosny?
- Oczywiście! – prychnął tak, jakby nie było na świecie nic pewniejszego. – Tenszczyl ugania się za moim chłopakiem, ciągle węszy i nie pozwala mi nabeztroskie snucie planów. Mało tego na pewno fantazjuje o tobie podczas zajęć,a za to chętnie rozerwałbym wszystkich śmiałków. Nie ważne, że dla nich jesteśtylko cholernie atrakcyjną kobietą. Slughorn też chętnie wpakowałby ci łapy podsuknię.
Jego zazdrość schlebiała mi i potęgowała moje uwielbienie względem niego.Zastanawiałem się nawet, jak to możliwe, że ktoś taki okazał się gejem izaakceptował mnie w pełni, kiedy to na początku tylko afrodyzjaki budziły w nimmęskie żądze. Teraz doprowadziłbym go nimi do szaleństwa, gdyż nie potrzebowałich więcej.
- Jest. – wysyczał przez zęby z wyraźnym zadowoleniem wraz z pierwszymuderzeniem palców o drzwi pokoju. Skinieniem dał mi znak bym je otworzył, toteżzastosowałem się do nakazu. James Potter w wojowniczym nastroju uśmiechnął siędo mnie szeroko i figlarnie. Nie było to niemiłe, ale i nie posiadało dawnegoczaru. Nie musiałem dowartościowywać się zainteresowaniem małych chłopców,kiedy u swojego boku miałem mężczyznę ze wszystkimi męskimi atrybutami ipożądaniem płynącym we krwi.
- Wejdź. – zaprosiłem chłopaka do środka i zamknąłem za nim drzwi. Jego wzrokbłądził po moich ramionach, biodrach, biuście, którego prawdę powiedziawszy niebyło.
- Uznałem, że nie uwierzysz póki nie zobaczysz, tak, więc mam zamiar pokazaćci, że nie masz najmniejszych szans u Noeli. Walkirie nie gustują w chłopcach,ale w mężczyznach. – prawdę powiedziawszy byłem zaskoczony jego słowami.Wydawało mi się, że w ten sposób akceptuje mnie, jako swojego partnera nie tylko,jako zwyczajny człowiek, ale także, jako ktoś, kto nosił na ciele znamionaprzeszłości, czuł się odpowiedzialny za wierzenia przodków i czynił mnieczęścią swojego dziedzictwa.
Jego dłoń zaciskająca się lekko na mojej sprawiła, że zostałem wyrwany zchwilowego oszołomienia. Chciałem zapytać, czy moje domysły są słuszne, ale onnie miałby zapewne czasu by mi odpowiedzieć. Jego usta były nazbyt zajęte,kiedy sięgnęły moich. Jego język momentalnie wtargnął między moje wargisprawiając, iż początkowe muśnięcie przerodziło się w głęboki, namiętnypocałunek. Obecność osób trzecich, przymusowego obserwatora, wcale go niezrażała, a chyba tym bardziej nakręcała. Chciał coś udowodnić Potterowi, a jabyłem tak rozkosznie zaskoczony poprzednim wyznaniem mężczyzny, że pozwoliłbymmu w tej chwili na wszystko. Nawet gdyby planował posiąść mnie na oczach tegouciążliwego dzieciaka, który musiał się w tej chwili niesamowicie pieklić.
Wsunąłem dłonie we włosy Victora bawiąc się nimi z przyjemnością, moje biodraprzylegały do niego, nie mogłem powstrzymać budzącego się we mnie pożądania.Chciałem by patrzył z podziwem na moje męskie ciało, które przez tak długi czasmusiałem ukrywać, a które on uwielbiał.
Duża, gorąca dłoń zatrzymała się na moich plecach gładząc je powoli, drugaścisnęła mój pośladek podnosząc mnie nieznacznie wyżej, sprawiając, że mojaerekcja wbijała się w jego udo.
A jednak Potter stał wytrwale w jednym miejscu niezmordowanie czekając ażskończymy to przedstawienie. Wystarczyło, że Victor oderwał się od moich ustmuskając szyję, a James przystąpił do ataku, chociaż był niewątpliwiezawstydzony tym, co miało miejsce.
- Ja też potrafię całować! To niczego nie dowodzi!
- Może i potrafisz. – mężczyzna oblizał się, a oczy miał lekko zamglone. – Aletwoje usta nie mają smaku moich, twój język nie jest moim językiem, twojedłonie nie są moimi. Nikt jej nie zadowoli poza mną. Myślisz, że gdyby byłoinaczej pozwoliłaby mi na to przedstawienie w twojej obecności? To nie jazdobyłem ją, ale ona mnie, rozumiesz?
Spojrzenie chłopaka z Victora przeniosło się na mnie. Skinąłem, więc głową bypotwierdzić słowa wypowiedziane przez mojego partnera. Postanowiłem przy tymdopomóc mu w trudnym zadaniu pozbywania się natręta i dlatego właśnie sięgnąłemwargami jego ucha ssąc je leniwie, lizałem szyję, dotykałem jego piersizachłannie chłonąć dłonią każdy jej skrawek. Nie bacząc na nic padłem nakolana. To sprawiło, że James drgnął zaskoczony.
- Dzieci nie powinny podglądać dorosłych. – szepnąłem starając się by brzmiałoto słodko. – Jesteś wspaniałym chłopcem, James, ale to na Victora czekałam całeżycie. Nikt poza nim się dla mnie nie liczy. – leniwym ruchem rozpiąłem guzikspodni kochanka. – Lubię wyzwania, a on jest największym z nich. Namęczyłam sięby go omotać, wlałam w niego moje najlepsze afrodyzjaki i miłosne eliksiry.Chyba nie myślisz, że teraz wypuszczę go ze swoich ramion? Jest moją cudownąmarionetką i cokolwiek byś nie robił, to ja pociągam za sznurki. Niestety,musisz znaleźć sobie inną wiedźmę, a teraz wyjdź proszę. Mam zamiar pobawić sięswoją zabawką. – rozsunąłem zamek spodni mężczyzny, zaś Potter skrzywił sięzniesmaczony.
- Nie chcę tego oglądać. – niemal wypluł te słowa i zniknął za drzwiami wprzeciągu chwili. Prawdę powiedziawszy nigdy nie przyszło mi do głowy, by w tensposób przedstawić mój związek z Victorem. Nagle stałem się zaborczą wiedźmą,która magią zmusiła kochanka do miłości, zaś on był biedną kukłą zależną odmojej woli.
Spojrzałem na mężczyznę, który tupał nogą wyczekująco.
- Jestem wojownikiem, a ty zrobiłeś ze mnie słabeusza, który nie potrafi sięoprzeć magii kobiety. – był niezadowolony. – Miałem zamiar się do ciebiedobierać, jeśli byłoby to konieczne, a tym czasem ty pozbyłeś się go w najmniejkorzystny dla mnie sposób.
- Wynagrodzę ci to. – uśmiechnąłem się przepraszająco, chociaż wcale nie byłomi z tym źle. Podobała mi się wizja, jaką właśnie stworzyłem i miałem nadzieję,że James uwierzył w moją wersję wydarzeń. To sprawiało, że tym bardziejpragnąłem Victora.

2 komentarze:

  1. ~Shukumei Yuki15 grudnia 2011 08:37

    To było urocze! Awww! No i nie spodziewałam się takiej kwestii Noela. Naprawdę, zaskoczyłaś mnie. ^^ A jak on mu to wynagrodzi? Ciekawi mnie to, naprawdę i znając ciebie będzie to niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym mogła, pokazałabym Ci reakcję na dedykację - wyrzucone w tryumfie ramiona i uśmiech poszerzający się jak usta Stivena Tylera xDTaaak, kurczaczek (Kurczak Mały... Potter jest do niego podobny XDD) przegrał wojnę o kurę i teraz w jej terytorium dominuje dumny z siebie kogut! Kurcząt z tego nie będzie, ale jaka frajda i zabawa! Ho hoo, już Victorowi Noel odpłaci przedstawienie go w mniej korzystnym świetle, choć jak dla mnie strategia Noela była lepsza - ogarnięty złością nauczyciel dużo mówił, działał pod wpływem emocji, a Noel myślał trzeźwo, podając jeden, a bardzo dobry argument. Potter nie ma szans xD

    OdpowiedzUsuń