piątek, 16 grudnia 2011

Relacja

20 lutego
Podjadałem wyśmienitą czekoladę, którą otrzymałem od Shevy, siedząc na swoimłóżku. Trening quidditcha został odwołany, ponieważ nie można było goprzeprowadzić bez szukającego, tak, więc byłem w trakcie rozgrywania bardzoważnej partii szachów z Syriuszem. Za każdą zbitą przez przeciwnika figuręnależało zdjąć z siebie jakąś część garderoby. Jakkolwiek brzmiało todziwacznie, tak obaj mieliśmy swój cel w wygranej. Syri chciał, bowiem bym sięrozebrał, zaś ja chciałem tego za wszelką cenę uniknąć. Nasza partia zostałaprzerwana, kiedy Syriusz miał na sobie wyłącznie spodnie i skarpety, zaś jauchroniłem o wiele więcej pozbywając się zaledwie swetra. James przeszkodziłnam w chwili, gdy Syri miał wykonać ruch, kiedy to wpadł do pokoju nabuzowany ipadł na swoje łóżko jęcząc głośno.
- Nie uwierzycie! – zaczął załamany. – Tak, jak chciał Wavele, spotkałem się znim u Seed i ona też tam była. I wiecie, co on zrobił?! Zaczął ją obmacywać namoich oczach! Początkowo myślałem, że to gra, a ona jest tylko jego zabawką, nowiecie... On, przystojny mężczyzna, który wie jak wykorzystać swoje wdzięki iona, bezbronna kobieta, która uległa czarowi starego podrywacza. Przeliczyłemsię! Okazuje się, że to ona wszystkim steruje, uwierzycie?! – chłopak usiadł napościeli patrząc na nas wielkimi, jak spodki oczyma. – To on jest zabawką w jejrękach! Ona wszystko zaplanowała, od początku do samego końca! Omotała go, możenawet truje go jakimiś miłosnymi eliksirami! To jest niebezpieczna kobieta, aod takich muszę trzymać się z daleka! To okropne!
- Wybacz, James, ale mam wrażenie, że chyba cię przed nią ostrzegałem. Nie damsię za to zabić, ale jednak tak mi się wydaje...
- Jasne. – J. mruknął spoglądając ironicznie na Blacka. – A ja tańczę wrosyjskim balecie w rajstopach w paski i z króliczym ogonem na tyłku.
- Ja chętnie bym to zobaczył. – Andrew oderwał wzrok od książki, którąpochłaniał.
- Nagle zaczynam cię kręcić?
- Tego nie powiedziałem i nie zamierzam nigdy mówić. Uważam, że wyglądałbyśwystarczająco głupio, a to warto zobaczyć. Poza tym nie lecę na facetów wrajtuzach. Wolę pirackie szorty i rycerskie zbroje.
- Nie ważne. Wróćmy do mojego załamania, dobra? Potrzebuję wsparcia. Miłośćmojego życia...
- Więc to już nie ja?
- Cicho, Andrew! Ty jesteś największą raną mojego życia! Dałeś mi kilkanaścierazy kosza, ani razu się nie wahając! Tak, więc potrzebuję waszej pomocy, bypodnieść się po tym upadku! Zastanawiam się nawet, czy powinienem pomócnauczycielowi. Wiecie, wyrwać go z rąk tej kobiety. Ja sam daję sobie z niąspokój. Złe kobiety nie są dla mnie. Są zbyt władcze i nadto kłopotliwe. Tooznacza, że kiedy już się pozbieram będę musiał pomyśleć o innej miłości. Hm,jak teraz o tym myślę... – chłopak padł na poduszkę i mrucząc pod nosem myślałnad sobie tylko wiadomymi rzeczami. Był to znak, że możemy powrócić doprzerwanych wcześniej zajęć.
Podniosłem jedną ze swoich figur na szachownicy i przesunąłem ją w odpowiedniemiejsce. Syriusz nie miał specjalnie żadnego wyjścia toteż musiał poświęcićjeden z pionków.  Właśnie rozpinałspodnie, kiedy nagle zatrzymał się w połowie drogi.
- Hej, to miał być mój ruch! – spojrzał na mnie podejrzliwie. – Oszukujesz,Remi, a ja nie pozwolę się oszukiwać! – nim w ogóle zdążyłem się usprawiedliwićon już atakował obejmując mnie i łapiąc za skraj mojej koszuli zdjął ją zemnie.
- E, to nie fair!
- Ty pierwszy zagrałeś nieczysto! – usta chłopaka pojmały moje w niewolępocałunku i musiałem przyznać, że było to bardzo przyjemne. Syri nie zwracałjuż nawet uwagi na czekoladowy smak na moich wargach. Cieszyłem się, że na nowonawyknął do mojego uwielbienia łakoci.
Jego pierś stykała się z moją, skóra ocierała się o skórę i z trudem mogłemzebrać myśli. Nagle robiłem się śpiący i bezgranicznie leniwy. Miałem ochotępołożyć się i więcej nie wstawać. Wysiliłem się, więc i odsunąłem od siebiechłopaka grożąc mu palcem.
- Przerywasz grę tylko, dlatego, że przegrywasz i skończyłbyś nagi zanim wogóle pozbawiłbyś mnie obu skarpetek. – byłem wyjątkowo pewny siebie, chociażmogłem uznać to za wyjątkowo dziwne. Zazwyczaj obawiałem się przecież takiegoobrotu spraw.
- Ty mały oszuście, chciałeś mnie rozebrać do naga, co? A przecież wystarczyłopoprosić, a chętnie zdjąłbym z siebie wszyściusieńko.
- Zboczeniec jesteś . – mruknąłem odrobinę zawstydzony, zaś z drugiej stronyciekawy tego, co mógłby mi pokazać. W końcu już od pewnego czasu nie widziałemgo całego nagiego. Jeszcze niedawno uważałem to przecież za skrajniezawstydzające, a teraz naprawdę chciałem sprawdzić, co się w nim zmieniło.Niewątpliwie jednak jego ciało nie różniło się od mojego niczym pozawielkością.
- Prawdę powiedziawszy masz rację. Jestem zboczeńcem, ale to niczego niezmienia. Jesteśmy ze sobą tak długo, że wcale się ciebie nie wstydzę. – na jegotwarzy pojawił się uśmiech satysfakcji. Odsunął od nas szachownicę zniedokończoną partią i objął mnie w pasie przytulając się, niczym dziecko. –Kiedy tak o tym myślę wydaje mi się, że posuwamy się do przodu stanowczo zbytwolno. Dotykamy się na tyle rzadko, że znowu oberwę w brodę, kiedy spróbuję cięzadowolić na sposób bardziej... namiętny. O to przecież chodzi, prawda?Pocałunki, dotyki, pieszczenie się w strategicznych punktach, później ichrozpieszczanie przy pomocy ust, i w ten sposób powoli możemy oswoić się ze sobąna tyle, by być w stanie przejść do konkretów i sedna sprawy.
- Syriuszu... Czy ty się trochę nie spieszysz? – rumieniłem się, ale krew niehuczała mi w uszach, serce nie wariowało szaleńczo, oczy nie zaszły mgłą, zaśumysł pracował sprawnie i jasno. To było naprawdę niesamowite. Nigdy niemyślałem, że zdołam opanować swoją wstydliwość na tyle, by móc żyć normalniemimo skręcających się we mnie uczuć.
- Myślisz, że po tak długim czasie możemy mówić jeszcze o pośpiechu? SyriuszBlack chodzi ze swoim kochankiem od wielu lat i nie zdołał jeszcze się z nimostatecznie połączyć. Chociaż tak naprawdę chyba jestem po prostu zmęczony izaczynam mówić głupoty.
- Tak, to bardzo, bardzo możliwe. – pogłaskałem go po głowie i pocałowałem wczoło. Miałem nadzieję, że w ten właśnie sposób szybko go uśpię, a tym samymzdołam zapewnić sobie spokojny wieczór. Nie miałem ochoty zastanawiać się nadtematem, który podjął kruczowłosy. A może nie byłem na to gotowy?
Zamknąłem oczy kładąc się na pościeli z głową Syriusza na swojej piersi.
- Mam pomysł! – krzyk Jamesa sprawił, że podskoczyłem i w tej chwili zarównoja, jak i mój chłopak nie myśleliśmy wcale o śnie. – Zacznę rozglądać się zadziewczyną, która najbardziej mi będzie pasować! Na przykład Zardi!
- O, Merlinie... – uderzyłem się załamany otwartą dłonią w czoło.
- Śmiem wątpić, czy ona będzie się czuła tym zaszczycona, czy załamana. Polecamci dać sobie z nią święty spokój. – Syriusz miał poważną minę i wpatrywał się wokularnika. – Nie zapominaj, że to nasza przyjaciółka i ma w nosie romanse. Onainteresuje się bardziej związkami innych niż swoimi. – musiałem przyznać murację.
- Znajdź sobie kogoś, komu nie zaszkodzisz swoim głupim pomysłem. – Sheva tymrazem całkowicie zamknął książkę, najwyraźniej nie chcąc lub nie mając okazjiby dalej ją czytać. – Nie polecam ci się do niej zbliżać. Jedno głupie słowo, aodsunie się od nas całkowicie zniesmaczona.
- Ej, no! Nie jestem aż tak paskudny!
- Nie wiem, ja się na tobie nie znam, ale niewątpliwie, ona również się na tymnie pozna. Szukaj ofiary gdzie indziej, bo na męczenie Zardi na pewno niepozwoli ci żaden z nas.
- Niestety Sheva ma rację. – tym razem i ja zabrałem głos. – Od niej trzymajsię z daleka. To przyjaciółka, a przyjaciołom nie życzymy źle.
- Obrażam się! Jesteście niemili! – odwrócił się do nas tyłem zakrywając głowępoduszką.

3 komentarze:

  1. ~Shukumei Yuki16 grudnia 2011 21:15

    Matko, oni powinni pocieszac Jama, a nie go dołowac. Poza tym, czemu Remi w końcu nie zrobi tego z Syrim? No ej, to się przeciąga trochę za bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niee no, Remi i Syri są na TO konkretnie jeszcze za młodzi. Nawet nie mają 16 lat... a już ten wiek jest dla mnie nieco zbyt wczesny. Chyba, że się starzeję xD Nie nadążam za obecną modą xDPotter sam wyliże swoje rany. Choć z drugiej strony ostatnio ewidentnie nic mu się nie udaje, a chłopaki znają Jamesa-Zbierającego-się-po-wszystkim... co będzie, gdy pewnego razu jednak dostanie wielkiego kosza... albo inne nieszczęście? Może chłopaki go hartują, ale każdy czasami potrzebuje wsparcia xD I jednak Noel wyszedł na swoim xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo, Kirhan-san^^ Przez ostatni tydzień namiętnie czytałam twego bloga i zastanawiałam się jak można tak niesamowicie spójcie łączyć fakty z Harrego Pottera i czystą fikcję literacką. Tobie wychodzi to idealnie, a po przeczytaniu wszystkich notek jestem pod jeszcze większym wrażeniem. Strasznie mi się spodobał twój blog i będę wytrwale czekać na następne notki:D Też pisze bloga, ale mój to się nawet nie umywa do twojego, Kirhan-san :P Masz nowego wiernego fana (choć nie wiem czy następna pchełka w mojej postaci ci się przyda) :D

    OdpowiedzUsuń