środa, 21 grudnia 2011

Pokoik

Ostatecznie James nie wymyślił nic, za to na dworze zaczął padać śnieg na nowo przykrywając białym puchem zieleń traw i brąz ziemi. Jeśli ktoś liczył na bliską wiosnę musiał się rozczarować. Temperatura spadła znacznie, nieliczne łagodne z natury żyjątka na nowo pochowały się w Zakazanym Lesie. Sam chętnie zaszyłbym się w swoim legowisku i wyczekiwał przychylniejszej pogody. Niestety ani jakieś Remusy Lupiny, ani zwyczajne wilkołaki nie należały do stworzeń, którym hibernacja była specjalnie potrzebna, a więc musiałem radzić sobie z depresyjną pogodą sam. Chociaż... Nie, nie byłem do końca sam. Miałem Syriusza, który dbał bym zawsze czuł się komfortowo i by było mi ciepło. Nie wątpiłem, iż dbał tym samym także o siebie, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Schlebiała mi jego chęć pocałunków i dotyku.
Tego wieczora ja i Syriusz mieliśmy sypialnię tylko dla siebie, a przynajmniej na pewien czas. Przyjaciele, jak mieli to czasami w zwyczaju, zajmowali się swoimi własnymi sprawami począwszy od kar za pewne przewinienia, a na miłosnych listach skończywszy.
- Nie ma czasu na czekanie. Wrócą i będziesz się wstydził, a ja chcę ci przypomnieć jak błogie czeka cię ze mną życie. – Syriusz rozpiął guzik i suwak swoich spodni zostawiając je w takim niedbałym stanie, by zająć się mną. Nie podobało mi się bierne leżenie, ale on powiedział mi wyraźnie, że mam leżeć i pozwolić mu działać przynajmniej póki nie zaspokoi swoich pragnień zajmowania się mną. Z tego też powodu nie wtrącałem się pozwalając by przyszpilił mnie do pościeli swojego łóżka siadając mi na udach.
Czułem przyjemny zapach szamponu, jakiego używał Syri, a jakim przesiąknięta była jego poduszka. Wszędzie wokół mnie unosiły się wspaniałe wonie Blacka. Nie ulegało wątpliwości, że znalazłem się w jego „legowisku”. Wszystko należało do niego, gdyż właśnie nim pachniało.
Było mi błogo, kiedy tak leżałem, a Syri powoli podniósł mój sweter ku górze, sprawnie zajął się zsuwaniem spodni z moich nóg. Sam byłem zaskoczony, że nie zawstydza mnie to tak bardzo, jak dawniej, chociaż nie mogłem nazwać tego specjalnie komfortowym. A jednak odczuwałem niebagatelną przyjemność, kiedy ciepłe wargi Syriusza zaczęły obsypywać skórę na moim brzuchu masą drobnych muśnięć.
Wciągnąłem brzuch najbardziej jak umiałem, by utrudnić mu zadanie, a on za karę ukąsił mnie lekko w bok.
- Nie drażnij się ze mną. – ostrzegł bez cienia gniewu i kładąc dłonie na moich biodrach bez trudności zsunął ze mnie spodnie. Nie stawiałem oporu, chociaż czułem się nieswojo, kiedy chłodne powietrze igrało z moją skórą. Kruczowłosy zmienił pozycję kładąc się połowicznie bok mnie w pozycji, która umożliwiała nam wzajemne pieszczoty.
Nie byłem gotowy na to by zrewanżować mu się tym samym rodzajem rozkoszy, jakiej zaznawałem od niego, toteż niepewnie podniosłem rękę kładąc ją na płaskim, gorącym brzuchu Syriusza. Przeszły mnie dreszcze, kiedy poczułem ruch jego mięśni pod cienką powłoką skóry. To było zadziwiające, chociaż nie stanowiło niczego nowego.
W następnej chwili poczułem, jak moja bielizna przestaje osłaniać intymne części mojego ciała, a ostrożne palce kruczowłosego zaczynają igrać z moim członkiem. Już samo to sprawiło, że miałem ochotę piszczeć, chociaż zawstydzony i rumiany. Tego nie dało się chyba nigdy uniknąć, więc zignorowałem kołatanie serca, wstyd, czy też zwyczajną niepewność. Wiedziałem przecież, co nastąpi później, że Syri nie odpuści łatwo i, że będzie mi to sprawiać ogromną rozkosz. Teraz przynajmniej nie uważałem tego za niewłaściwe, a jedynie dziwne. Nie mogłem sobie wyobrazić sytuacji, kiedy to ja z twarzą blisko krocza Syriusza miałbym w przeciągu chwili pochylić się i musnąć jego ciało. A co dopiero, kiedy przyszłoby mi go ssać?! Na samą myśl o tym chciałem zapaść się pod ziemię. Nigdy pewnie nie będę do tego zdolny, a przecież musiałem walczyć ze swoją nieśmiałością, jeśli chciałem poradzić sobie w przyszłości bez Shevy, który to wydawał się być kimś, kto nieświadomie nawet dodaje mi odwagi.
- Widzę, że nie możesz się doczekać. – Syri zażartował wesoło, nie czyniąc mi przy tym żadnej przykrości i powoli buziakami znaczył ścieżkę prowadzącą od mojego pępka aż do członka, który polizał na próbę. Domyśliłem się, że chodziło o sprawdzenie mojej reakcji, gdyż pamiętał jak zupełnie przypadkowo uderzyłem go kiedyś w nos. Teraz nic podobnego nie miało miejsce. Westchnąłem jedynie głośno, zacisnąłem dłonie w pięści i odczekałem chwileczkę, by nawyknąć do doznań, których od dawna nie czułem.
Nie mogłem jednakże pozostawać biernym i czerpać całymi garściami z kochanka. Sięgnąłem, więc dłonią do jego krocza i wsunąłem dłoń pod materiał jego bielizny. To podnieciło mnie bardziej, niż same drobne pieszczoty Syriusza i on musiał to zauważyć, mimo że nie komentował. Sam najlepiej zdawałem sobie sprawę z tego, iż dotyk jego członka pobudzał mój, który był oblizywany z wyraźną radością ze strony Blacka.
Może był to kamień milowy, który miał mnie przybliżyć do ostatecznego połączenia się z Syriuszem? A może nie miało to z tym zupełnie nic wspólnego? Sam nie byłem pewny.
Tym czasem, kiedy ja tak niesprawnie starałem się masować penis mojego chłopaka on robił o wiele więcej. Gorące usta obejmowały główkę mojego członka, ssały subtelnie, palce masowały podstawę i wykonywały całe serie ruchów drażniących moje ciało.
- Syriuszu... – westchnąłem, ale od razu zapomniałem o tym, co chciałem mu przed chwilą powiedzieć. Zamruczałem, więc i w miarę możliwości skupiłem się bardziej na rozpieszczaniu cennych części ciała kruczowłosego. Byłem trochę zbity z tropu czując imponujące twardnienie, które osiągnęło swoje maksimum, kiedy do jednej mojej ręki dołączyła długa, bym mógł obiema dawać wątłą rozkosz chłopakowi, któremu byłem winien więcej niż taki zwykły masaż krocza.
Na chwilę zapomniałem o całym świecie, kiedy arystokratyczne wargi Blacka wzięły w swoje objęcia większą część mojej erekcji. Zamknąłem oczy i westchnąłem kilka razy nie udając niczego. Było mi niesłychanie dobrze i gdybym tylko mógł na pewno oddałbym wiele za to by mieć siłę na odwdzięczenie się mojemu cudownemu chłopakowi.
- Bardzo dobrze smakujesz. – mruknął pospiesznie pod nosem, kiedy odsunął głowę na zaledwie kilka chwil ode mnie. Następnie wrócił do swoich zajęć składających się nade wszystko z samych przyjemności.
- Nie zawstydzaj mnie! – rzuciłem oburzony, mimo naprawdę okazale sterczącego członka. Sam niewiele rozumiałem ze słów, jakie wypowiadałem, ich sensu i znaczeń ogólnych. Pragnąłem tylko tego, by nigdy już nie rozstawać się ze swoim ukochanym Syriuszem.
Z nową energią zabrałem się za rozpieszczanie jego pobudzonego ciała. Czuł zapewne więcej ode mnie, gdyż i więcej wiedział. Kiedy ja byłem tylko uczniakiem, on należał do weteranów bez praktyki. Nic, więc dziwnego, że potrafił przy mnie wytrzymać mimo moich naprawdę niesprawnych ruchów rękoma.
- Kiedyś to ja cię tak wypieszczę. – obiecałem mu cicho mając nadzieję, że może wcale nie usłyszy, niestety miał słuch lepszy niż nie jeden człowiek, a w takiej sytuacji byłem bezradny z mojej własnej winy.
- Będę na to czekał, ale nie spiesz się. Dobrze mi tak, jak jest. – z tymi słowy powrócił do ssania mojej erekcji, która czekała tylko na to, by on odsunął się od niej na bezpieczną odległość. Nie chciałem go brudzić, ani wzbudzić w nim odrazy. Chciałem tylko osiągnąć spełnienie doprowadzając go do tego samego stanu.
Uśmiechnąłem się, zajęczałem i poruszyłem biodrami nieświadomy tego, co robię. Moje palce intensywnie badały, masowały i pieściły niewidoczny dla moich oczu członek. Nie zdejmowałem w końcu spodni mojemu chłopakowi, a jedynie wsunąłem dłonie pod jego ubranie. Było to i tak wielkim osiągnięciem, gdyż praktycznie nic nie stało na przeszkodzie naszym igraszkom.
Z radością powitałem cudowny orgazm, kiedy to Syri trącał mnie nosem, oblizywał jak pies i mruczał wypychając swoje biodra w moją stronę. Jego nasienie skropiło moje palce i wsiąkało w materiał jego bielizny.
- Prędzej czy później dojdziemy do ostateczności, a wtedy dopiero zakręci ci się w głowie. Już ja o to zadbam. – Syriusz był właśnie w perfekcyjnym humorze i śmiał się obejmując mnie bez zbędnego myślenia o ponownym ubraniu mnie jak należy. On był wyjątkowy.

4 komentarze:

  1. Cudo !!! nie no kocham ich i syriuszowe czekanie choć zaczyna być męczące :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Shukumei Yuki22 grudnia 2011 12:08

    Mwah, jakie to było słodkie. Cudnie to opisałaś. No i Remi jest coraz śmielszy. To miłe. Poza tym Syriusz to według Lupina mistrz łóżkowych doznań, co? XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowiekowi aż serce staje jak to czyta xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko staje, jak się czyta TAKI rozdział xDOj tak, kiedy chłopcy się połączą, Remi odleci. Tego mogę być pewna. Absolutnie posunęli się naprzód. W ogóle Remi zrobił spory krok, dorastając, upewniając się w niektórych rzeczach i mniej wstydząc, aczkolwiek zarumienione policzki zostały i to jest jego największy atut ;3

    OdpowiedzUsuń