niedziela, 1 stycznia 2012

Kartka z pamiętnika CLIX - Karel Mares

WITAJCIE W NOWYM 2012 ROKU, KOCHANI! 


- Sądziłem, że będziemy pracować razem! – Thomas zataczał koła chodząc to w jedną to znowu w drugą stronę przed oknem, na którego parapecie siedziałem. Głowę miał spuszczoną i obracał w palcach różdżkę. Na skroni niebezpiecznie pulsowała żyłka, co potwierdzało moje domysły jakoby chłopak był zdenerwowany. Nie często doprowadzałem go do takiego stanu toteż czułem się winny. Kiedyś musiałem mu przecież wyznać, że moje plany na przyszłość różnią się od jego wyobrażeń, niestety nie spodziewałem się, iż brat przyjmie to tak kiepsko. Nie byliśmy przecież nierozłączni, chociaż do tej pory wcale nie musieliśmy się rozstawać.
Marzeniem Thomasa było założenie kiedyś własnego interesu i naprawa magicznych zegarów oraz innych mechanizmów. Naprawdę miał do tego talent i nie mogłem uwierzyć, że jego palca są takie same jak moje, kiedy bez najmniejszych problemów chwytał w nie malutkie części mechanizmów, podczas gdy ja zupełnie sobie z tym nie radziłem. Ciągle coś gubiłem, wypadało mi z rąk lub nijak nie mogłem dopasować jednej części do drugiej. Byłem beznadziejny, a jednak brat we mnie wierzył. Teraz zawiodłem pokładane we mnie nadzieje i wyznałem chłopakowi swoje plany. Postanowiłem, bowiem zająć się zdejmowaniem nieumyślnie rzuconych zaklęć i klątw. Było to coś, w czym byłem naprawdę dobry, a i praca w Ministerstwie Magii wydawała mi się bardzo kusząca. Nie miałem przecież żadnych szczególnych ambicji toteż w zupełności wystarczyłaby mi podrzędna, ale stała posada.
- To urozmaici nasze wspólne życie. – zamachałem nogami w powietrzu i oparłem głowę o szybę wpatrując się w bezustannie poruszającego się brata. – Nie myślałeś nigdy o tym, jakby to było gdyby któryś z nas wracał wcześniej i zajmował się obiadem dla drugiego? To romantyczne. – nie fantazjowałem o takich banałach, ale tonąc musiałem chwytać się wszystkiego, co tylko mogło mnie uratować przed pójściem na dno.
- Liczyłem na to, że będę miał cię na oku. – chłopak spojrzał na mnie poważnie zza prostokątnych okularków. – Wierzę w ciebie, ufam ci, ale nie ufam tym, z którymi będziesz pracował. Wiesz jak wiele jest sposobów odurzenia kogoś takiego jak ty? Nie oszukujmy się. Nie masz głowy do picia, jesteś łatwowierny, naiwny i...
- I strasznie denerwujący, Thomas. – pozwoliłem sobie na wtrącenie kilku słów do jego wywodu. – Przy bliższym poznaniu tracę zamiast zyskiwać. To ty jesteś tym weselszym bliźniakiem z urzekającą osobowością. Jesteś uparty, ale miły i oddany. A ja? Denerwujący, łatwo się nudzę i irytuję, nie mam za grosz cierpliwości. Stwarzamy zupełnie inne wrażenie, ale prawda wyjdzie na jaw, kiedy będziemy pracować w jednym miejscu z tymi samymi osobami. Wierz mi, nawet, jeśli ktoś się mną zainteresuje to szybko mu przejdzie. Kobiety wolą łagodnych mężczyzn, a nie chodzące bomby zegarowe.
- Hm, w sumie... Gdybym cię tak nie dotykał przez kilka tygodni byłbyś jak buteleczka nitrogliceryny. Po tygodniu ludzie mieliby cię dosyć, a ja nie miałbym więcej się, czym martwić. – na twarzy Thomasa pojawił się bardzo wymowny uśmiech, zaś na mojej wyraźne niezadowolenie. Dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jak dalece mogę być niebezpieczny dla otoczenia, gdy byłem sfrustrowany, a brata wydawało się to zwyczajnie bawić.
- Nie podoba mi się ten pomysł. – rozsunąłem nogi, kiedy Thomas stanął między nimi opierając się brzuchem o parapet.
- Będziemy się o to martwić później. Na chwilę obecną przetrawiłem twoją zdradę i uznaję, że miałeś rację. Będzie lepiej, jeśli każdy z nas zajmie się tym, co lubi.
Rzuciłem okien na zegarek, który dostałem od brata na ostatnie urodziny. Do końca przerwy obiadowej zostało nam jeszcze trochę czasu toteż nie musiałem specjalnie obawiać się spóźnienia na zajęcia. Złapałem ostrożnie okulary brata i zsunąłem mu je z nosa. To było niczym sygnały świetlne ciemną nocą i nie wymagało specjalnego tłumaczenia zasad. Thomas wiedział, że oznaczało to pocałunki. Toteż poszedł za moim przykładem i pozbył się moich okularków, by nie stały nam na przeszkodzie. Nie odważyliśmy się jednak nigdzie ich odkładać by przypadkiem ich nie zniszczyć, gdyby potrącone spadły na podłogę.
Wsunąłem dłoń we włosy chłopaka rozkoszując się ich miękkością. Niedługo będę zmuszony obciąć swoje, a więc pozostaną mi tylko te cudowne loki na głowie brata, które będą mi przypominać o tym, co sam miałem teraz na głowie.
- Ale masz krzywy nos. – mruknąłem pokazując chłopakowi język. Kłamałem, co było oczywiste, ale lubiłem czasami się z nim podrażnić. Widać taka była moja natura. – Jak u sępa. – potarłem swoim nosem jego nos i szczerząc zęby pocałowałem go w końcu. Był wyjątkowo cierpliwy, jak na kogoś tak żywiołowego, co jednak wyglądało zupełnie inaczej, gdy w grę wchodziła nasza bliskość. Wtedy to ja byłem tym wyrozumiałym i powolnym, zaś Thomas zamieniał się w bestię, która lubiła się bawić.
Miałem wrażenie, że jego ciało jest już większe od mojego, że jego barki są szersze, ramiona bardziej umięśnione, co jednak nie mogło mieć swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie wierzyłem, że miejsca, jakie zajmowaliśmy w naszym związku mogłyby mieć wpływ na nasz wygląd zewnętrzny. Może zwyczajnie chciałem się do czegoś przyczepić?
Thomas położył dłonie na moich udach i masował je lekko. Lubiłem, kiedy to robił równie mocno, jak on uwielbiał mój dotyk na swoich pośladkach. Nasze strefy erogenne były naszymi największymi różnicami. Podczas gdy ja szalałem, kiedy lizało się mnie za uchem brat miał słabość do pieszczot na brzuchu. Niczym kot mruczał i ułatwiał dostęp do swoich czułych punktów. Z tego też powodu wydawało mi się, że jego członek należy do najwrażliwszych miejsc na ciele. Wystarczyło, że przesunąłem palcem po jego podbrzuszu, a penis chłopaka „podskakiwał” zaczynając reagować. Z tego właśnie powodu trzymałem się z daleka od jego brzucha, kiedy nie planowaliśmy się kochać. Zbyt łatwo byłoby zainteresować innych naszym stanem gdybyśmy pojawili się na zajęciach spoceni, z włosami klejącymi się do czoła, rozpalonymi twarzami.
- Musimy uwolnić się od rodziców. – pozwolił sobie zauważyć Thomas, kiedy wypuściłem jego wargi z więzienia swoich. – I to jak najszybciej. Psują całą zabawę naszego związku, a wolę nie wiedzieć, co by z nami zrobili, gdyby dowiedzieli się, co nas łączy.
- Lubisz się zamartwiać? Zaczniemy pracować, wtedy będziemy mogli myśleć o wspólnym mieszkaniu, na chwilę obecną nie miałbyś jak mnie utrzymać. – pokazałem rząd równych zębów. Musiałem się nimi szczycić póki je miałem.
Chyba chciał zrobić mi na złość, gdyż zsunął dłonie na wewnętrzną część moich ud, co zawsze doprowadzało mnie do szaleństwa. Mógł mnie dotykać wszędzie, ale nie tam, jeśli nie chciał mnie niepotrzebnie podniecać. Niestety patrząc mu w zielone oczęta pojąłem, że właśnie taki miał zamiar. Miał zamiar mnie męczyć i już złapał mnie w swoje sidła ściskając i masując wybrane przez siebie miejsce. Mogłem tylko westchnąć, gdyż odmówić mu nie potrafiłem. Nie, kiedy czułem wypełniającą mnie rozkosz.
- Jesteś okropny. Tak się znęcać nad braciszkiem. – syknąłem rozsiadając się wygodniej na parapecie, chociaż uważając by nie zjechać nagle boleśnie w dół. Nie zakładałem mu okularów nie chcąc by widział moje ciało nadto wyraźnie, a on wręczył mi także moją parę. Tym samym zajął obie moje ręce, a sam dobrał się do moich spodni. Nie potrzebował wiele czasu, by zastąpić ciepły materiał bielizny swoimi ustami, które tym bardziej mnie pieściły. Nie wątpiłem, że byłbym w stanie odróżnić jego wargi od każdych innych, gdyby zaszła taka potrzeba.
- Jesteś strasznie nieznośny. – syknąłem podniecony nie mogąc poruszać biodrami siedząc w tym miejscu, ani też nie znajdując pewnego oparcia dzięki zajętym okularami dłoniom. Męczyłem się, więc strasznie nie mogąc w pełni oddać się cudowności uczucia, jakie powodował Thomas. Na pewno o tym wiedział i dlatego tak zawzięcie masował wnętrze moich ud. Jeśli chciał mnie tym ukarać to udało mu się, gdyż była to przyjemność kontrolowana i zamiast poddać się całym sobą ja musiałem być przytomny. To męczyło mnie zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
- Okropny, nieczuły. – wzdychałem pochylając się i niemal kładąc na jego głowie. Wąchałem jego włosy, powstrzymywałem zawzięte piski i w końcu szczytowałem specjalnie nie ostrzegając go przed tym, nie pozwalając by się odsunął. Niech cierpi wraz ze mną musząc pogodzić oddychanie z piciem moich soków!

4 komentarze:

  1. Po raz enty wracam do tego bloga :D. Jeszcze tylko kilka notek i zacznę czytać drugi rok. Co mi się rzuciło w oczy:a) Masz denerwujący zwyczaj nazywania Minerwy Minewrą,b) Większość nazwisk jest źle odmieniona (przynajmniej na początku, potem jakoś nie zwracałam uwagi)c) Ostatnie, najbardziej wkurzające użycie słowa "wyharatać" jako "ciągnąć". Jak podaje słownik znaczy to "bić, uszkadzać, tłuc, ranić"np. "Black haratał za sobą okularnika".Nie chcę, żebyś się zrażała, to tylko konstruktywna krytyka. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kirhan ** Znowu, no znowu wyznaję Ci, że Cię kocham! Jeżeli już od nowego roku zostają spełnione moje marzenia, to cała jego reszta taka będzie! XDDTo dlatego Karel tak źle się czuł? Zamartwiał się, co powie brat? Jakie to jest dobre chłopcze ** Niech każdy robi to, co lubi. W innym wypadku Karel nie tylko jawnie okazywałby irytację, że nie umie czegoś naprawić, ale też dużo by gubił, narażając na straty, a tak... krótkie rozłąki zbliża ich do siebie ;3"ząb równych zębów" - rząd ;PSzczęśliwego Nowego Roku! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Skleroza nie boli, tylko trzeba się dwa razy nachodzić xDHhah, początkowo planowałam takie rozwiązanie akcji, ale jedyne miejsce, gdzie Michael mógłby być bezpieczny, to niebo, a tam Sefer z pewnością chciałby zająć się Orionem. Nawet, jeżeli pod okiem Michaela, to jednak istniałaby możliwość surowszego rygoru... i znowu Lu musiałby przychodzić do nieba i prosić... a to już jest nierealne. Sam z siebie nie domyśliłby się krzywdy, poza tym teraz nie ma czasu... ojciec go naciska, odchodząc na emeryturę ;P Lu ma objąć władzę i czuje się w sumie... trochę jak Ori.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Shukumei Yuki2 stycznia 2012 12:22

    Słodkie i urocze. Naprawdę, śliczne. To, że bliźniaki są razem, to żadko spotykane, ale jednak jest i się cieszę, że tak to zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń