piątek, 27 stycznia 2012

Kto kociołkiem wojuje...

16 marca
Byłem beznadziejny, gdy w grę wchodziły niedorzeczne pomysły, głupie akcje i niepoważne plany, co krępowało mnie w chwilach, gdy każdy poza mną myślał intensywnie nad sposobem na rozwiązanie wszystkich naszych problemów związanych z ogólnym rozleniwieniem. Mogłem wyłącznie obserwować moich ciężko pracujących przyjaciół, którzy dając z siebie wszystko starali się przedrzeć przez grubą zasłonę beznadziejności świata.
Najbardziej ambitny był bez wątpienia Syriusz, który podczas eliksirów warzył dodatkowy, całkowicie sekretny napój pod ławką uważając, by Slughorn nie zauważył jak podkrada niektóre trudnodostępne składniki. Nawet ja nie wiedziałem, co takiego wykombinował kruczowłosy. Jego plan był tajnym projektem, o którym nie miał prawa wiedzieć nikt poza samym twórcą i wykonawcą, a więc Blackiem.
- Pokrój w gwiazdki, proszę. – poczułem, jak ukradkiem w mojej dłoni ląduje korzeń, którego nawet nie potrafiłem zidentyfikować. – Błagam. – rzucił proszące spojrzenie, jedno z tych, które mogły zjednać mu przychylność najgorszego tyrana.
- Niech będzie, ale nie mieszaj mnie w to, jeśli coś pójdzie nie tak, jak powinno. – szepnąłem w odpowiedzi i spełniłem prośbę. Chłopak musiał pogodzić ze sobą warzenie dwóch wywarów, z czego ani przy jednym, ani przy drugim nie mógł pozwolić sobie na chociażby jeden błąd.
Potter obierał właśnie ze skóry jaszczurkę różową, którą podał mu Syri, Sheva ucierał jakieś zioła, zaś Peter miał wystarczająco zmartwień z nadążeniem za tempem zajęć. Tak, więc wszyscy byliśmy na swój sposób zajęci.
Gdy Syriusz dorzucił do swojego małego, ukrytego kociołka niezbędne składniki wywar zaskamlał i zmienił barwę z podejrzanie fioletowej na jasno błękitną, a po chyli gotowania stał się całkowicie przezroczysty.
- Za jakiś czas będzie silny i gotowy, a wtedy pokażę wam, do czego zdolny jest mój geniusz, wasza pomoc i mój spryt. – schlebiał sobie bardziej niż nam, co w sumie było zrozumiałe. – Pomóż mi to przelać. – ponownie zwrócił się do mnie, kiedy zawartość kociołka jakby się rozpłynęła i na dole naczynia można było znaleźć zaledwie pół szklanki wywaru.
Syriusz wcale nie był tym zrażony. Pochylił się znikając na kilka chwil pod ławką i podłożył niewielki flakonik pod kociołek.
- Wlewaj, jesteś silniejszy. – ponaglił mnie wyglądając zza zasłaniającej go ławki by mieć pewność, że nauczyciel nie zauważył jego dziwnego zachowania. I tym razem nie dałem się długo prosić i uważając na to, co robię uniosłem za uszy niewielki, lekki kocioł. Substancja w kolorze czystej wody bez problemu trafiła dla z góry przygotowanego flakonika, zaś Syri ukrył wszystko w kieszeni spodni pod szkolnymi szatami.
Uśmiechnął się do mnie czarująco sprawiając, że nagle poczułem ogromną ochotę na otulenie się miękkim, grubym kocem, wyłożenie na sofie i zajadanie czekoladowym kremem tuląc do siebie pluszowego miśka.
- Chciałbym czytać ci w myślach. – powiedział nagle mieszając swój wywar, który Slughorn miał ocenić lada chwila i dorzucał do niego ostatnie składniki, które jakimś cudem nie znalazły się jeszcze w środku.
- Nie chciałbyś. – stwierdziłem cicho w odpowiedzi chyba nawet trochę się rumieniąc. Nie potrafiłbym myśleć o niczym, gdyby chłopak naprawdę posiadał takie umiejętności. Nagle coś przyszło mi do głowy. – To chyba nie był eliksir pozwalający na to, prawda?
- Oczywiście, że nie! – a jednak wyszczerzył się tak, iż w moim sercu nadal gościła niepewność i pewna obawa.
- Nie najgorzej, Syriuszu, chociaż nie jest także idealnie. Musisz się bardziej starać i uważniej czytać podręcznik. – nauczyciel nabrał na chochlę wywaru i powąchał. Zamoczył w nim koniec języka, a następnie przesunął się dalej. Na moje nieszczęście oznaczało to, iż teraz to mnie weźmie pod lupę. Miałem nadzieję, że nie spodziewał się po mnie nazbyt wiele, gdyż nigdy nie spełniałem nawet swoich własnych oczekiwań na eliksirach. Sądząc po minie, jaką miał profesor daleki byłem od doskonałości. – Remusie, to najlepiej uwarzony eliksir na ropusze brodawki, jaki widziałem. Tylko, że to nie ropusze brodawki były tematem dzisiejszych zajęć. – a już przez chwilę myślałem, że jednak coś mi wyszło. Myliłem się. – Myślę, że nie obejdzie się bez dodatkowych zajęć. Wybacz, ale zbliżają się egzaminy, a ty i Peter nie spisujecie się tak jakbym sobie tego życzył. Jestem zmuszony zająć się wami osobiście. Kilka spotkań i będziecie jak inni ludzie, nie do poznania. Bez obaw, dam sobie z wami radę. Zostaw jednak swój kociołek tutaj wraz z jego zawartością. Może kiedyś się przyda, a już na pewno lepiej by nie wpadła w niepowołane ręce.
- Bardzo przepraszam i dziękuję panu. – powiedziałem z pełną szczerością. – Zrobię, co w mojej mocy, by się poprawić. – w ramach odpowiedzi otrzymałem miły uśmiech, który sprawił, że wąsy nauczyciela zadrgały zabawnie unosząc się wraz z górną wargą.
Dłoń Syriusza odnalazła pod stolikiem moją i poczułem jak głaszcze swoimi palcami moją skórę pocieszająco. Porównywanie mnie do Petera nie było najmilsze, niestety zdawałem sobie sprawę z tego, iż nie świeciłem przykładem na tych jednych zajęciach.
- Drogi Merlinie, a to, co?! – Slughorn zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych, jednak szybko cała uwaga przenosiła się z profesora na coś zupełnie innego. Z kociołka Pettigrew coś zaczynało wyrastać. Jakaś mulasta kula pęczniała coraz to bardziej z każdą chwilą wylewając się z naczynia niczym ogromny brzuch nauczyciela eliksirów z jego spodni.. – Moi drodzy, zarządzam ewakuację. Proszę bardzo cicho pozbierać swoje rzeczy i na palcach opuścić salę. – sądząc po niewyraźnej minie mężczyzny sam nie był pewien, co takiego mogłoby się stać, gdyby ta błotnista, odrobinę zielonkawa kula mazi nagle wybuchła i zalała nas wszystkich. Nie chciał ryzykować, a ja wcale nie byłem ciekaw tego, co wykombinował Peter.
Posłuchaliśmy cennej rady nauczyciela i powoli, cicho, ostrożnie pozbieraliśmy swoje rzeczy starając się nie zmuszać coraz większej bańki do pękania. Niestety ledwie zaczęliśmy wychodzić, a koło drzwi powstał korek. Nikt nie chciał zostać sam na sam z potworem, który rozrastał się niczym paskudna bestia mająca zamiar pożreć świat zaczynając od zamku.
Gdyby Slughorn pamiętał jeszcze wypowiedziane do mnie słowa, w co szczerze wątpiłem, na pewno przeprosiłby mnie za niedorzeczność, jaką ośmielił się wygłosić porównując mnie do Petera. Mój eliksir nie był wcale taki niebezpieczny, a poza tym miał nazwę, zastosowanie i był znany profesorowi, podczas gdy twór Petera nie przypominał niczego, z czym ktokolwiek z nas miałby do czynienia.
Dopiero znalazłszy się na korytarzu odetchnąłem z wyraźną ulgą. Byłem bezpieczny z dala od dziwnej substancji i w miarę możliwości nie chciałem widzieć jej na oczy.
- Mam wrażenie, że twoje korepetycje nie będą połączone z tymi Petera, a i nie zdziwię się, jeśli nagle w zamku pojawi się nowa sala lekcyjna i będzie się do niej wchodzić w kombinezonie ochronnym. – Syriusz uśmiechając się usiadł pod ścianą. Nie mogliśmy się rozejść póki nauczyciel na to nie pozwolił, a on usiłował „walczyć” z tym obrzydliwym wielkoludem, którego stworzył totalny brak wszelakich umiejętności Petera.
- Spokojna głowa, Pet. – James, który w pewnym stopniu był naprawdę zainteresowany dziwnym tworem w końcu odezwał się z własnej woli i klepiąc przyjaciela po ramieniu usiłował go pocieszyć. – Slughorn zabije smoka. Na pewno sobie poradzi w wtedy wrócimy do normalnych zajęć.
- Wyrzucą mnie. – wydusił z siebie przerażony swoim czynem blondynek, który musiał usłyszeć właśnie rozmowę kilku osób na ten temat. Każdy naturalnie przesadzał, ale było to całkowicie zwyczajnym zagraniem w pewnych kręgach.
- Oszalałeś? Mamy tyle na sumieniu, a tak naprawdę nie dostaliśmy nawet porządnego ostrzeżenia, co się z nami stanie, jeśli znowu coś wykombinujemy. – w tym wypadku okularnik miał rację. Ale tylko w tym. – Przynajmniej zapewniłeś nam jakąś rozrywkę, a kiedy to paskudztwo wybuchnie... – wykrakał. W sali eliksirów rozległ się głuchy trzask, a coś plasnęło o drzwi aż się zatrzęsły.
- Jestem skończony. – rozpłakał się Pet
.

2 komentarze:

  1. Slughorn w postaci niewielkiej brei xD Jeszcze będzie tak, że Remi zacznie uczyć Petera substancji, które nie stają się niebezpieczne, a nauczyciel da korepetycje Lupinowi, by się ogólnie podszkolił xDHah, to już drugi przedmiot, w którym Syriusz jest lepszy... Oj, nasz kochany Remi opuszcza się w nauce xP

    OdpowiedzUsuń
  2. yaoi.shelf@onet.pl28 stycznia 2012 21:58

    Dołącz do naszego spisu blogów yaoi, wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy i dodać nas do linków!http://strefa-yaoi.blog.onet.pl/~Ignis

    OdpowiedzUsuń