piątek, 17 lutego 2012

Kartka z pamiętnika CLXVI - Cornelius Lowitt

Moje „koleżanki” okazały się być coraz bardziej irytujące i poirytowane, kiedy z dnia na dzień z coraz to większym zdecydowaniem odpychałem je od siebie. Nie miałem pojęcia, jak się ich pozbyć, a sam fakt, iż kiedykolwiek uważałem je za przydatne wydawał mi się denerwujący. Nie docierało do nich, kiedy codziennie powtarzałem tę samą wymówkę utrzymując, iż jest prawdziwa: „moja dziewczyna nie była w ciąży, ale z radości mnie poniosło i teraz będę tatusiem.” Ich zdaniem powinienem znaleźć już inny argument zamiast w kółko powtarzać to samo. Nie rozumiałem ich sposobu myślenia i chyba było to moim największym plusem.
Plask! Pomidor, który do tej pory znajdował się na mojej kanapce wylądował na stole, kiedy moja ręka drgnęła gwałtownie z powodu dziewczyny, która wskoczyła na moje kolana. Miałem ochotę przeklinać ją i wszystko wokół, ale podarowałem sobie niepotrzebne wulgaryzmy.
- Mogłabyś zleźć ze mnie? – starałem się być miły, co jednak nie wychodziło mi najlepiej. – Jesteśmy w Wielkiej Sali, a gdzieś tam siedzi żywy inkubator dla mojego plemnika, który dotarł do celu i rozrasta się w rekordowym tempie.
- I co z tego? Ja tylko siedzę, prawda? – blondynka odrzuciła włosy z pleców na ramię prezentując szczupłą, wypielęgnowaną szyję.
- Nie rozumiesz, że kiedy mnie zobaczy z tobą będę miał drobny problem? Tłumaczyłem to już tyle razy! – syczałem przez zęby. – Jeśli powie dyrektorowi, że zrobiłem jej dziecko będę skończony. – starałem się mówić tak, by nikt poza nią nie mógł mnie słyszeć. – Może powiedzieć, że ją zgwałciłem, a wtedy wypieprzą mnie ze szkoły.
- Oszalałeś? Przecież nikt nie uwierzy w coś takiego! Każda chciałaby się z tobą przespać. – złapała mnie za policzki i cmoknęła w usta. Byłem bliski śmierci, kiedy za jej plecami dostrzegłem Erica. Chłopak krzyżował dłonie na piersi i wpatrywał się we mnie mrocznym wzrokiem zawodowego mordercy. Uniosłem ręce by pokazać mu, że to nie ja ją trzymam. Na szczęście blondynka, której imienia nie potrafiłem sobie przypomnieć, odsunęła się i zauważyła niechcianego obserwatora.
- A ten tutaj, czego? – miałem wrażenie, że ta dwójka zaraz rzuci się na siebie z pazurami i zacznie syczeć jak na wściekłe koty przystało.
- To... – myślałem szybko, a trybiki w mojej głowie musiały pracować w zawrotnym tempie hałasując potwornie. – To jest bliski przyjaciel mojej ciężarnej dziewczyny i wie o wszystkim.
- Więc to może być jego dziecko! – miałaby rację, gdyby nie fakt, że to właśnie ta wściekła bestia była moją ciężarną dziewczyną.
- Nie. On nie mógł tego zrobić. – musiałem bronić swojego alibi.
- Skąd wiesz? Mogła cię zdradzać, zdzira!
- Wiem, bo... On jest eunuchem. – palnąłem największą głupotę, na jaką tylko było mnie stać. Takiej miny nigdy nie widziałem na twarzy mojego kochanka.
- Eunuchem?! – wydusili jednocześnie.
- Tak, on jest eunuchem i dlatego to nie może być jego dziecko. – postanowiłem nie czekać, aż ta dwójka zacznie myśleć samodzielnie. – A więc dziecko jest moje i nie mogę się zabawiać z innymi. – zepchnąłem dziewczynę ze swoich kolan i wstając wepchnąłem pół kanapki naraz w usta, popiłem sokiem ryzykując udławienie się. Złapałem Erica za rękę i pociągnąłem nadal zszokowanego chłopaka za sobą byleby dalej od blondynki, byleby bliżej wyjścia z Wielkiej Sali. Wydawało mi się, że jasnowłosy nie powinien się na mnie złościć skoro wybrnąłem z trudnej sytuacji i słyszał, jak staram się być mu wiernym. Chociaż postawiłem go w bardzo kompromitującej sytuacji. Jeśli po szkole rozniesie się, że jest... Nawet nie chciałem o tym myśleć!
Zatrzymałem się stosunkowo daleko od wejścia do Wielkiej Sali, by nikt nie usłyszał naszej rozmowy, o ile do niej dojdzie. Oparłem Erica o ścianę i spojrzałem w jego wielkie, w tej chwili, oczy. Miałem nadzieję, że zdołam wyjść z tego bez szwanku, gdyż ciężko byłoby mi wytłumaczyć podbite oko, czy połamane żebra. A przecież miałem do czynienia z zazdrosną, wściekłą samicą, która upokorzona byłaby zdolna do wszystkiego.
- To nie moja wina. – zacząłem, ale dłoń Erica na ustach przeszkodziła mi w kontynuowaniu.
- Zabiję cię. – syknął. – Zabiję, jak psa! Mało, że nadal ciągniesz ten idiotyzm z dzieckiem to jeszcze zrobiłeś ze mnie eunucha! To już za wiele! Koniec tego. Twoja dziewczyna poroniła, nie będzie dziecka, a więc możesz się umawiać, z kim chcesz! – naprawdę był wściekły, jak jeszcze nigdy wcześniej. – Z nami koniec!
O dziwo, nie dostałem w twarz, chociaż Eric odwrócił się z zamachem i mógłby z powodzeniem uszkodzić moją twarz. Sądziłem, że nie miał zamiaru uraczyć mnie czymś takim. To byłby akt miłosierdzia. Tyle, że ja nie chciałem na to pozwolić. To był absurd! Nie mógł mnie zostawić tylko, dlatego, że powiedziałem coś głupiego. A raczej mógł, ale ja nie przyjmowałem tego do wiadomości. Nie po to rezygnowałem z masy przyjemności, by teraz on zostawiał mnie na lodzie! Może i byłem trochę patetyczny, ale miałem to w nosie. Eric był dla mnie stworzony, jego tyłek dawał mi więcej rozkoszy niż kilka dziewczyn jednocześnie.
Odrzuciłem, więc całą swoją dumę i pobiegłem za nim łapiąc go za nadgarstek. Szarpnął się, ale trzymałem go mocno toteż nie był w stanie się wyrwać. Byłem od niego silniejszy pod każdym możliwym względem, czy chciał to przyznać, czy nie.
- Naprawdę chcesz żeby każdy wiedział, że jesteśmy ze sobą? – starałem się go przekonać najbanalniejszymi argumentami. – Dwaj prefekci kręcą ze sobą na korytarzach Hogwartu.
- I co z tego? Lepiej kłamać, że zrobiłeś dziecko jakiejś dziewczynie i dlatego musisz być wierny? To najdurniejsze, co w życiu słyszałem! Nie myślałem, że jesteś taki naiwny.
- Nie jestem, ale nie widziałem innego wyjścia. Wiesz, że miałem na pęczki dziewczyn, z którymi chodziłem, kręciłem, zdradzałem, robiłem wszystko, na co miałem ochotę. One nie dają teraz za wygraną! – ja wychodziłem z siebie, by mu to wytłumaczyć, a on wcale mi nie współczuł, nawet nie chciał postawić się w mojej sytuacji. Patrzył na mnie nieczule, tupał nogą niecierpliwie i najchętniej po prostu by mnie zignorował. – Dobra, niech będzie. Powiem wszystkim, że jesteśmy kochankami. To ci pasuje? – nie wiem, czy naprawdę potrafiłbym to zrobić.
- Nie wiem, czego chcę. – blondyn zacisnął palce lewej dłoni na nasadzie nosa masując ją powoli. – To wszystko już mnie irytuje. Wiem, że byłeś skończoną dziwką i teraz klientki się o ciebie upominają. – jego chłodne słowa i to bezlitosne spojrzenie wydawały mi się pozbawione ludzkich uczuć, chociaż najpewniej wyolbrzymiałem. – Musimy odpocząć od siebie. Takie jest moje zdanie. Powiedzmy, że na jakieś dwa, trzy miesiące się rozstaniemy, a później zobaczymy, co dalej.
- Mówisz serio? – nie wierzyłem, że słyszę te słowa z jego ust. Wydawało mi się, że to niemożliwe, że zakochał się we mnie do szaleństwa i prędzej zginie wyrywając mnie z rąk innych, niż pozwoli mi odejść. Teraz moja pewność siebie zaczynała się załamywać.
- Jak najbardziej. Ten związek zaczyna mnie męczyć. Na początku był zabawny, zapewniał nam rozrywkę, ale teraz? Nie potrafię się rozluźnić i cieszyć tym, co jest między nami. Może mi to spowszedniało, a może nie lubię dzielić się z innymi. Powiem ci, kiedy się dowiem. Do tego czasu obaj mamy wolną rękę i nic nas nie łączy. – uścisk mojej dłoni na jego ręce zelżał, gdyż byłem zszokowany jego postanowieniem. Nie miał, więc najmniejszych trudności z wyrwaniem mi się. Już nawet na mnie nie spoglądał tylko ignorując mnie zniknął za rogiem.
Zastanawiałem się, czy to moja wina, że mnie zostawił. Czy straciłem swój urok, a może naprawdę przypiłowano mi pazury i nie byłem kimś wystarczająco interesującym, zaś seks ze mną stał się nudny? Pierwszy raz w życiu zostałem rzucony przez kogoś, z kim byłem w związku. Oczywiście, czasami dostawałem kosza, kiedy dostawiałem się do niewłaściwych osób, ale to miało się nijak do mojej aktualnej sytuacji. To ja byłem tym, który się nudził, który rzucał by rozpocząć nową przygodę.
Byłem zdruzgotany, upokorzony i z tego powodu rozbity. Czułem, że zaczynam popadać w skrajności, że moje destrukcyjne wnętrze przejmuje kontrolę nad resztą ciała. Nic dziwnego, że Eric mnie rzucił, skoro stałem się takim mięczakiem!
Cholera!

6 komentarzy:

  1. Ooo, przykre ;( Biedyn Cornelius.

    OdpowiedzUsuń
  2. [SPAM] Karol. Karol jest młodym mężczyzną, a bycie najbogatszym człowiekiem na ziemi jest jego życiowym celem i nie cofnie się przed niczym, byleby ten cel osiągnąć. Sprzedawanie własnego ciała? Oczywiście. Brudne interesy z mafią? Jak najbardziej. Jednakże dążąc do wybranego celu, bardzo łatwo można się zgubić, o czym Karol dotkliwie się przekona, a przy tym z miłego chłopca zamieni się w prawdziwego potwora.mind-astray.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na mój gust, to Cornel powinien ugadać się z dyrektorem i wyjechać na te trzy miesiące do innej szkoły. Skoro Eric chce od niego odpocząć, to niech to poczuje pełną piersią. Fakt, że niedługo egzaminy, ale przecież akurat nasz cudowny prefekt nie powinien mieć z tym kłopotów xPFakt, trochę przesadził z tym eunuchem... nawet bardziej niż trochę, ale co miał zrobić pod taką presją? Eric mu nie pomagał.Trzymajmy za siebie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z DA wiem, że masz krótkie włosy, więc z dwóch postaci przed notką biorę Cię za chłopaka, a ja będą dziewczyną z racji dłuższych kłaków. No to się uczymy razem, a przed tym zapraszam na rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Znając Corniego wymyśli coś szalonego i Eric do niego wróci.. :) Powodzenia na uczelni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta jest! xD Daniel to osiedlowy zboczeniec wychowujący swoją szajkę bandytów, a jak XD Mały Książę (ta książka ciągle siedzi mi w głowie... poza tym obecnie jego Róża też nie za bardzo odpowiada na uczucia) też szaleje... oczywiście to nie wszystko, na co go stać, więc - tak, słodki lemon coraz bardziej się zbliża xD

    OdpowiedzUsuń