piątek, 2 marca 2012

Coś się dzieje...

27 marca
James popłakał się pisząc wypracowanie dla McGonagall nie mogąc mimo usilnych starań ruszyć z pracą, co doprowadziło go do rozpaczy, która ustała dopiero w chwili, kiedy wyżył się rozładowując niezdrowe napięcie w Pokoju Życzeń, którego nie odwiedzaliśmy od czasu zawieszenia działalności naszego zespołu. Teraz chłopaka przepełniała duma, jako że postawił ostatnią kropkę, co oznaczało koniec jego pracy nad tym zadaniem. Od dawna nie był chyba rozbity, jak dziś, co w jego przypadku wiązało się zapewne z melancholijnym miesiącem, który całe szczęście dobiegał już końca i miał zmienić się pozwalając nam brnąć dalej przed siebie.
Co najważniejsze, znowu byliśmy razem, znowu stanowiliśmy jedną całość, a chłopcy obiecali nie zbliżać się do większej ilości kremowego piwa póki nie nawykną do niego na dobre. Nie specjalnie wierzyłem w ich zapewniania i wyznania winy, jednak nie miałem zamiaru dręczyć ich w nieskończoność. Potrzebowałem ich tak samo, jak oni potrzebowali mnie. Byliśmy przecież przyjaciółmi, jakich nie dało się zastąpić. Lata spędzone wspólnie nie mogły nagle przestać istnieć.
- Syriuszu, ten dziwny eliksir, który robiłeś kiedyś w tajemnicy przed Slughornem... – przypomniałem sobie nagle o zdarzeniu, które wypadło mi z głowy jakiś czas temu. – Co to było?
- A... – kruczowłosy zaczął kręcić, co było ogólnie widoczne. – To nic wielkiego, ale nie miałem okazji tego użyć. Nadal czekam na właściwą okazję, więc uzbrój się w cierpliwość. Ja o tym nie zapomniałem. Ale, ale! Czyżby Remus chciał coś zbroić i dlatego pyta o mój mały eksperyment? – uśmiech, jaki pojawił się na jego twarzy miał w sobie coś zadziornego.
- Zmiana tematu, mamy coś ważniejszego na głowie. – J. machnął rękoma między naszymi twarzami by pozbawić mnie i Syriusza kontaktu wzrokowego i tym właśnie sposobem zwrócić całą uwagę na sobie. – Czego nauczyciele mogą szukać w bibliotece?
- Co? – skrzywiłem się spoglądając na poważnie zamyślonego okularnika. – Nie rozumiem.
- Zazwyczaj nauczyciele nie korzystają z naszej biblioteki, bo mają przecież wszystkie potrzebne materiały u siebie, prawda?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem... – stwierdziłem szukając jakiejś pomocy u Syriusza i Shevy, jako że wątpiłem by Peter miał większe pojęcia na ten temat niż inni.
- Więc najwyższy czas się nad tym zastanawiać, bo właśnie widziałem Seed. – J. wstał ze swojego miejsca. – Seed jest w bibliotece, rozumiecie? – wodził spojrzeniem od jednego z nas do drugiego, jakby oczekiwał od nas reakcji równie entuzjastycznej jak jego.
- Nie słyszałem, by był jakiś zakaz wpuszczania nauczycieli do biblioteki, więc co cię tak dziwi? – Syri niespiesznie zbierał swoje rzeczy ze stolika, przy którym siedzieliśmy.
- Jesteście beznadziejni. – załamany James uderzył czołem o blat stołu i jęknął masując miejsce, które zbyt mocno zderzyło się z twardą powierzchnią. Nad tym manewrem powinien jeszcze popracować. – Profesor w bibliotece oznacza, że coś się święci, a to okazja dla nas by się rozerwać, rozumiecie? Seed szukająca czegoś pośród książek. Seed, która ostatnio zamienia się w wiedźmę... – starał się mówić w sposób, który jego zdaniem powinien rozbudzić naszą ciekawość, co niestety mu nie wyszło. – I ja muszę z nimi pracować. – westchnął teatralnie, po czym pochylił się konspiracyjnie nad stolikiem. – Ona na pewno szuka przepisu na miksturę, która do tej pory pozwalała jej na zachowanie młodości, rozumiecie? Albo nawet tej, którą truje Wavele by był w niej zakochany. Mając ten przepis moglibyśmy podbić świat! Wiemy już, że mikstura działa, bo Wavele jest jej niewolnikiem. Narcyza byłaby twoja. – zwrócił się nagle do Petera, ja miałbym każdego, a wy nie musielibyście się obawiać, że zostaniecie porzuceni!
- Wybacz pytanie, J., ale czy ty masz w planach stworzenie armii niewolników idealnych? – Sheva, ku mojemu drobnemu zaskoczeniu, nie wydawał się zainteresowany żadnymi magicznymi środkami zatrzymującymi miłość. Widać był pewny swojego związku z Fabienem i nie obawiał się żadnej zdrady, czy opuszczenia.
- Powiem szczerze, że nie przyszło mi to do głowy, ale kiedy teraz o tym wspominasz... To nie jest głupi pomysł... Mógłbym założyć nawet swoje własne królestwo, w którym każdy by mnie kochał. Pomyślę jeszcze nad tym, ale teraz ruszajcie tyłki. Musimy wyśledzić, co ona tutaj robi. Ja i Syriusz idziemy tą stroną, a reszta od drugiej. Nie dajcie się zobaczyć!
Porwał za rękę Blacka i ciągnął za sobą niemal drżący z podniecenia, jakie powodowała sytuacja, która podnosiła mu poziom adrenaliny we krwi.
- To skończony matoł. – westchnął Sheva i wzruszając ramionami razem ze mną i Peterem przeszedł na drugą stronę biblioteki. Posuwaliśmy się powoli nie chcąc narażać się w razie porażki na nudne wykłady Pottera na temat zrujnowania jego idealnego planu. Niestety tylko on wierzył w swoje urojenia toteż nie mógł oczekiwać od nas jakiegoś wielkiego zaangażowania. Nawet Peter nie był pewny czy to ma jakiś sens. Nie był głupi i wiedział, że nie chce poić Narcyzy Black jakimiś świństwami by go kochała. Widać był niepoprawnym romantykiem.
Zatrzymałem się w pół kroku, kiedy Sheva pociągnął mnie za szatę. Niemal zdradziłem naszą obecność po tej stronie regałów Seed, która stała przed książkami do historii magii. Miałem najlepszy wzrok, więc wychyliłem się ostrożnie i pochwyciłem po drugiej stronie kryjącego się Pottera, który ruchem ręki dał mi znać, że mamy paść na kolana i obserwować wszystko od dołu. Nie mogłem zaprzeczyć, że był to całkiem przemyślany sposób. Nikt przecież nie będzie podejrzewał, że jest śledzony zaraz przy ziemi. Ostrożnie wykonałem, więc nieme polecenie i spoglądałem na Seed, która wydawała się zainteresowana książkami póki nie zaczęła rozglądać się na boki, co wydało mi się bardzo podejrzane. Do tej pory nie spodziewałem się odkrycia żadnej tajemnicy tymczasem teraz zaczynałem mieć wątpliwości.
Kobieta stanęła na palcach i sięgnęła po jakąś okropnie sfatygowaną książkę. Pociągnęła za jej grzbiet, a coś zaskrzypiało cicho. Seed znowu rozejrzała się uważnie nie widząc ani mnie ani czającego się z jej lewej strony Pottera pociągnęła mocniej za stary wolumin. Jedna z półek poruszyła się wysuwając. Spoglądałem na to zaskoczony, serce biło mi szybciej, jakbym miał do czynienia ze spiskiem dotyczącym obalenia rządu. Czułem się, jak bohater jakiejś książki, kiedy tak patrzyłem na półkę, która na obróciła się przytrzymywana przez drewniane ramiona. Jak się okazało gdzieś tam, w głębi krył się kolejny regał, z którego nauczycielka wyciągnęła jedną z książek. Z kieszeni, dobrze ukrytej między fałdami pięknej sukni, wyjęła karteczkę i ołówek. Otworzyła wolumin na odpowiedniej stronie i notowała uważnie.
Schowałem się za moją półkę i na ucho szepnąłem Peterowi by zamienił się w zwierzaka i prześlizgnął cichcem do Pottera i Syriusza by dowiedzieć się od nich, co robimy dalej. Blondynek skinął głową, zamknął mocno oczy i po chwili skurczył zamieniając w szczurka. Pognał na swoich malutkich nóżkach niesłyszany przez nikogo. Tym czasem ja opowiedziałem Shevie o wszystkim, czego świadkiem byłem i pozwoliłem mu wyjrzeć zza regału. Czas wydawał się wlec nieubłaganie, kiedy oczekiwałem na powrót przyjaciela z wiadomością. Obwiałem się nawet, iż Seed wcześniej skończy przeglądać książkę i złapie nas na gorącym uczynku podczas podglądania jej. Gardło podeszło mi do gardła, kiedy Sheva ścisnął moje udo na znak, że kobieta zamyka wolumin. Rozluźnił jednak uścisk i wycofał się odrobinę w tył by zdać mi ze wszystkiego relację.
- Zmieniła książkę i pisze dalej. – szepnął mi na ucho, zaś Peter wystraszył nas nagle zamieniając się w człowieka u naszego boku.
- Mamy wybadać, którą stroną będzie odchodzić. Jeśli naszą mamy się przeczołgać jak najszybciej w stronę chłopaków zanim nas zobaczy. Oni zrobią to samo, gdyby padło na nich. Ja mam ją śledzić, by dać znać, kiedy wyjdzie stąd i będziemy mogli bezpiecznie sprawdzić, co takiego robiła.
Skinąłem na znak, że zrozumiałem i powoli wychyliłem się zaraz przy zmieni by dać znak Potterowi, iż zrozumiałem polecenia.
Serce ponownie mi stanęło, kiedy nauczycielka rozejrzała się na boki i dopiero wtedy odłożyła wolumin na swoje miejsce. Złożyła swoją kartkę, ukryła ją w kieszeni i pchnęła na miejsce wystającą książkę historii magii, co sprawiło, że tajemnicza półka kryła się wewnątrz regału tak, jak było przedtem.
Dopiero, kiedy Seed miała pewność, że wszystko wróciło na miejsce odwróciła się tyłem do nas. W ostatniej chwili J. zdążył schować głowę. Patrzyłem, jak kobieta odchodzi i powoli zmieniałem swoje ustawienie by ukryć się, gdy będzie mijała regał, który stanowił do tej pory nasze schronienie. Musieliśmy mieć pewność, że we właściwym momencie przesuniemy się o krok by uniknąć zauważenia.
Widziałem tylko rąbek jej sukni, kiedy zostałem pchnięty od tyłu i niemal straciłem równowagę. To chłopcy pchali się by nie być w zasięgu wzroku nauczycielki. Mieliśmy wielkie szczęście, że nie narobiliśmy przy tym żadnego hałasu.

1 komentarz:

  1. Huncwoci górą! Tak, teraz widać zgranie i podniecenie u wszystkich. Czasami James ma nosa do szpiegowania dobrych osób XD Byłby świetnym dziennikarzem xD I ma melancholijny miesiąc... - mój to listopad. Wyglądam jak wielka kałuża xDHaha, Remi chyba faktycznie niekiedy chce poszaleć. Syriusz go rozgryzł.A mnie brakuje Olivera i Reijela xPTy wiesz, że u mnie jeszcze nie komentowałaś?

    OdpowiedzUsuń