piątek, 23 marca 2012

Przedprzemianowo

3 kwietnia
Czy to ja dorastałem, czy może to coś we mnie zaczynało rosnąć? Zbliżała się pełnia, a więc spodziewałem się problemów zdrowotnych, nie zaś wypełniającego po same brzegi nienaturalnego podniecenia, odczuwalnego braku pieszczot, czy nawet niezdrowej fascynacji, jaka pojawiała się wieczorami, a dotyczyła Syriusza. Czy ktoś przeprowadzał kiedykolwiek obserwacje i napisał jakąkolwiek publikację na temat dorastających wilkołaków? A może każdy dotknięty tym problemem mężczyzna upodabniał się rozwojowo o kobiet, które także miały swoje gorsze dni raz w miesiącu? A może jednak więcej było w nich wilka? Nie spotkałem się z żadnym tytułem w stylu „Dorastanie – przewodnik po wilkołakach”, a więc wątpiłem, by cokolwiek zostało na ten temat napisane. Chętnie skorzystałbym z czyjejś pomocy w takiej chwili, ale nie było nikogo, kto tak naprawdę powiedziałby mi, czego mam się spodziewać. Tak, więc byłem zmuszony poddać się bez walki i pozwalać na to, by z moim ciałem działy się przeróżne rzeczy, jak chociażby to, co miało miejsce tej nocy.
Każda komórka mojego ciała łaskotała, była wrażliwa, pobudzona, niezaspokojona. Nie wiedziałem, jak mógłbym opisać to, co działo się we mnie właśnie w tej chwili. Nie potrafiłem uleżeć spokojnie, kręciłem się na boki, próbowałem jakoś odreagować napinając mięśnie i rozluźniając je, już nawet sprawdziłem, czy gdybym się dotykał zdołałbym uspokoić napięcie, które wydawało mi się ciasnym węzłem nie do rozplątania. Niestety było w tym trochę prawdy, ponieważ moje ciało zupełnie nie chciało zareagować na moje własne działania. Może trochę nieprzytomny z powodu tego, co się działo, wstałem z łóżka i na palcach zakradłem się do Syriusza. Chłopak spał w najlepsze, co wywołało u mnie zazdrosne ukłucie. Zazdrościłem mu tego spokoju, z jakim oddał się objęciom Morfeusza, gdy ja męczyłem się z samym sobą.
Wdrapałem się na łóżko chłopaka, a następnie na jego ciało rozsiadając się na całkiem wygodnych udach. Syri spał na plecach, a więc nie wątpiłem, że obudzenie go nie zajmie mi wiele czasu. Zacząłem jak małe dziecko od szturchania jego brzucha palcem, a później naciskałem lekko na pierś, co z całą pewnością przeszkadzało mu w oddychaniu.
- Co się dzieje? – mruknął rozeźlony, gdy ja szczerzyłem zęby w zadowolonym uśmiechu. – Matko! – chłopak niemal nie zszedł na zawał, kiedy rozbudził się na tyle by dostrzec w ciemności siedzący na nim kształt. Nie musiałem pytać, co pomyślał w pierwszej chwili, jako że sam mogłem się tego domyślić. Na pewno przyszedł mu do głowy jakiś demon. Ja z pewnością pomyślałbym najpierw o czymś takim.
- Cześć. – powiedziałem ucieszony.
- Jakie, cześć?! – syczał przez zęby starając się nie obudzić nikogo. – Mogłem umrzeć ze strachu! Dlaczego nie śpisz? – wydawał mi się teraz tym rozsądniejszym i poważniejszym, chociaż, na co dzień było przecież odwrotnie. Może naprawdę coś się ze mną działo i było w tym więcej wilkołaka niż mnie samego?
- Nie mogę spać. Wszystko mnie boli i swędzi, chcę buziaka i w ogóle. – tak, naprawdę to mówiłem i bezwstydnie nie odczuwałem najmniejszego zażenowania swoimi słowami. – Wiesz, czego mi trzeba. Proszę, proszę. Nie zasnę, jeśli nie uspokoję ciała.
- Remi, jesteś pewien, że ty to ty? – było ciemno, toteż chłopak nie mógł dostrzec zbyt wyraźnie mojej twarzy, a jedynie jej zarys. Nie był przecież wilkołakiem, jak ja.
- Tak, to na pewno ja, ale wiesz, jaki mamy problem. Ja bardzo chcę być blisko.
- Nie jestem znawcą wilków, ale chyba zrozumiałem, co się dzieje. – podniósł ręce i niepewnie dotknął mojej twarzy, jakby się obawiał, że wydłubie mi oczy przez własną nieuwagę. – W sumie to nawet ja czasami tak mam. Cicha woda, Remusie. – wyszczerzył się i przyciągnął moją głowę do siebie. Słyszałem jak niucha w powietrzu, jakby chciał się upewnić, że nie pchnę jakoś inaczej niż zazwyczaj. Bawiła mnie jego przezorność, która była dowodem jego przywiązania do mnie. Nie chciał się pomylić, bym nie miał do niego żalu o nieumyślną zdradę.
W końcu jednak przekonał samego siebie, że to na sto procent ja i pocałował mnie, co wywołało gwałtowną reakcję mojego ciała. Moje krocze wyprężyło się, a ja czułem, że wszystko to przynosi mi ulgę. Przylgnąłem do chłopaka, oblizałem się i przyssałem się do jego warg raz jeszcze. Musiałem poczuć, że go pragnę i nie miałem nic przeciwko, kiedy wsunął rękę pod moją piżamę dotykając ciała. Westchnienie wyrwało się z moich płuc i aż spadłem z ciała Syriusza. Położyłem się na boku, sięgnąłem do jego ciała i nie czekając na pozwolenie, czy też odmowę zacisnąłem palce na jego członku. Potrzebowałem tego, chociaż nie rozumiałem, dlaczego nagle ogarnęło mnie tak przejmujące podniecenie. Chciałem więcej i więcej, poruszałem powoli biodrami, sapałem w szyję Blacka, a pot spływał po nie wielkimi kroplami. Było niesłychanie gorąco, a nasze poczynania podnosiły temperaturę naszych ciał coraz bardziej. Równie mocno, jak pragnąłem spełnienia chciałem też chłodu, ale nie potrafiłem sięgnąć do kotar i odsunąć chociażby jedną z nich, by wpuścić więcej świeżego powietrza do naszego miłosnego gniazdka.
- Kocham cię. – westchnąłem gryząc własne wargi, bym przypadkiem nie ukąsił mojego chłopaka. To byłoby okropne i niewybaczalne. On jednak wcale się tym nie martwił. Całował mnie, w każde miejsce, jakiego tylko zdołał dosięgnąć wargami i bez przerwy masował mój członek. Tego było mi trzeba, czułem jak całe napięcie zbiera się poniżej pępka, jak łaskotanie kumuluje się właśnie tam powoli obejmuje we władanie mój członek. Czy Syriusz czuł to samo, kiedy na moich palcach pojawiało się coraz więcej jego wilgoci?
Tak rzadko się ze sobą bawiliśmy, że teraz nie byliśmy w stanie wytrzymać dłużej. Każda pieszczota nasiliła się, była intensywna i gwałtowna, jakbyśmy spotkali się po latach i nagle zapragnęli miłości. Zamknąłem mocno oczy, kiedy moje krocze spięło się i rozluźniło uwalniając na zewnątrz całą rozkosz. Syriusz nie był mi dłużny i pobrudził moją dłoń w ten sam sposób. Dopiero teraz czułem, że jestem lżejszy, bardziej rozluźniony, mogę oddychać bez tego okropnego ciężaru na sercu.
- Czujesz się lepiej? – Syri szeptał w moje ucho całując je. Jego oddech, chociaż ciepły wcale nie był taki okropny, jak mogłoby mi się wydawać. Zdecydowanie wszystko, co miało jakiś związek z Blackiem podlegało innej ocenie.
- Tak, teraz wiem, że zasnę bez problemu. Ale w moim łóżku. Tam nie jest tak wilgotno. – nie dało się ukryć, że nie tylko ja spociłem się okropnie podczas naszej małej gry. Tak, więc Otarłem całe ciało w pościel kruczowłosego, którą Skrzaty na pewno zmienią już z samego rana. Zrobiłem to także z Syriuszem, gdyż zaczynałem ziewać zmęczony i śpiący. Wyciągnąłem chłopaka z łóżka i zaciągnąłem do siebie. Tam starannie ułożyłem go, jak poduszkę, przytuliłem się i zamknąłem oczy. Teraz czułem, że mogę spać do rana bez obaw. Nie ważne, jak bym się ułożył i tak było mi wygodnie. Od Syriusza oddzielała mnie chłodna pościel, więc nasze ciała nie ogrzewały się od siebie, jego zapach wypełniał moje nozdrza, bicie jego serca słodko rozpieszczało mnie, kiedy wsłuchiwałem się w te równomierne uderzenia.
- Jestem szczęśliwym wilkołakiem, który będzie miał piękne sny. – mruknąłem chyba nawet nie mając świadomości, co robię. Po prostu było mi błogo.
- Chyba powinniśmy mniej zajmować się sprawami sercowymi Jamesa, a bardziej naszymi własnymi. Zachowujemy się tak, jakbyśmy już mieli dosyć pieszczot, a przecież nie ruszyliśmy dalej. – kruczowłosy pocałował mnie w czoło, a ja na wpół przytomny mruknąłem, że ma rację.
- Zmienimy to, jakoś. – obiecałem, kiedy świadomość powróciła na kilka chwil. – Przecież potrafimy i możemy. I gorąca czekolada z bitą śmietaną. – majaczyłem. – Nie, nie ma zadania, ale zjem za ciebie.
Gdzieś tam dotarł do mnie śmiech Syriusza. Może nawet coś mówił, ale wcale tego nie słyszałem. Liczyło się tylko to by spać i rozkoszować się tym snem, kiedy byłem zaspokojony, zadowolony, lekki, jak motylek. Likantropia miała chyba swoje dziwne plusy, których dotąd nie dostrzegałem.

2 komentarze:

  1. Weeee... Pierwsza ^.^ Świetne :) Ciekawa byłam własnie kiedy będzie jakaś scenka "obyczajowa" z naszymi głównymi bohaterami :P Cudownie piszesz i jak zwykle nie umiem się doczekać kolejnej notki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Koty się marcują, a wilki oraz wilkołaki - kwietniują. Oj no, każdy gatunek ma taki miesiąc w roku xD Chociaż mój kot nie robi sobie przerw O_O'Mmmm, Remi jako taki przeuroczy szczeniaczek z szerokim uśmiechem podoba mi się niesłychanie i jako imiennik gwiazdy, wraz z Syriuszem (także gwiazdą) błyszczeli na firmamencie ziemi ;3

    OdpowiedzUsuń