środa, 11 kwietnia 2012

Coś bym chciał

11 kwietnia
Znowu czegoś mi w życiu brakowało. Może miałem zbyt wiele wolnego czasu? A może przestałem radzić sobie z rozplanowaniem dnia? Coś musiało mi umknąć, tylko, co? Nie byłem na żadnej diecie, chociaż często obiecywałem sobie, że jednak się na jakąś skuszę i zadbam o swoją sylwetkę, by Syriusz mógł mnie nosić na rękach. Jadłem same smakołyki, kiedy miałem na to ochotę, chociaż wcześniej prowadziłem przegraną walkę ze swoim zdrowym rozsądkiem. Zacząłem czytać bardzo interesującą książkę, której tematyka była poniekąd czymś nowym w literaturze. Ha, nawet uczyłem się codziennie, chociaż może odrobinę za mało... I może to było moim problemem? Zbyt wiele czasu spędzałem z przyjaciółmi, a za mało nad podręcznikami i to wybiło mnie z rytmu?
- Nie myśl tyle, Lupin, bo to niebezpieczne w dzisiejszych czasach!
- Auć! – poczułem uderzenie czegoś twardego w samo czoło i spojrzałem wściekły na Pottera.
- Ostrzegałem! – złapał szybko znicz, który był powodem mojego nieszczęścia.
- Trochę późno, Potter. Zdecydowanie za późno ostrzegasz! – warknąłem rozmasowując miejsce, które najpewniej ozdobi guz. – Nie rozumiem, dlaczego ktokolwiek pozwolił ci przywłaszczyć sobie tego znicza!
- Uznali, że może być zepsuty, bo zawsze to ja go łapię, więc uprosiłem żeby mi go dali. Ja też potrafię robić szczenięce oczy i wyglądać na słodkiego! Nawet Camus mi się wtedy oprzeć nie może!
Cała nasza ekipa siedząca na błoniach pod drzewem spojrzała na Jamesa w ten jakże specyficzny sposób, który jednoznacznie wskazywał na niedowierzanie jego słowom. Nie urodziliśmy się wczoraj i wiedzieliśmy, że chłopak nie ma, co liczyć na to, że nauczyciel latania polubi go chociażby w połowie tak bardzo, jak Fillipa. Z resztą nie wątpiłem, że mężczyzna dzielił wszystkich na dwie grupy – rodzina i reszta świata. Mimo wszystko był jednym z najlepszych profesorów, jakich mieliśmy.
- Przy tobie wszystko może się zepsuć. – stwierdził Sheva i przeciągnął się leniwie. – Cud, że my jesteśmy w całości mając z tobą do czynienia, na co dzień. Chociaż sądząc po minie Remusa to nie specjalnie każdy z nas przetrwał bliskie spotkanie z tobą.
- To był przypadek! Nie celowałem w jego głowę specjalnie!
- Ciesz się, że to ci łaskawie wybaczam. – Syriusz pogłaskał mnie po bolącym miejscu, a po jego minie wywnioskowałem, że musiałem tam mieć czerwony ślad. – Mój ty jednorożcu. – roześmiał się wyraźnie ubawiony, a ja miałem ochotę go uderzyć. Zamiast tego zmierzyłem go spojrzeniem, które mogłoby zabijać.
- Uważam, że przesadzacie. – Potter wzruszył ramionami. – To tylko znicz. – wypuścił złotą piłeczkę, która zaczęła szaleć wokół jego głowy. Miałem złe przeczucie, że to jego nowa pasja i najpewniej nawyknie do tego i już nigdy nie rozstanie się ze swoim zniczem.
- James, pilnuj tego dziado... – nie było sensu dokańczać, o czym Peter przekonał się, gdy było stosunkowo późno. Złota piłka odleciała od Jamesa zanim ten w ogóle się zorientował, że mu ucieka. Byłem przekonany, że nic dobrego z tego nie wyniknie i nie myliłem się. Znicz, jakby przejął jakieś dziwne nawyki nowego właściciela podleciał do jakiejś Puchonki i wsunął się jej między pokaźny biust. Dziewczyna pisnęła zaskoczona i wtedy dopiero się zaczęło...
Popiskując ciemnowłosa próbowała wytrzepać znicza spod bluzki, szukała go wsuwając ręce za dekolt, ale ostatecznie nie udało jej się pochwycić małego psotnika. Mało tego, J. podszedł do dziewczyny zgięty w pół przepraszając za to wszystko. Nie szczędził przy tym swojego czarującego uśmiechu zawodowego podrywacza. Tylko my wiedzieliśmy, że ćwiczył to na chłopakach, a tylko ostatnio jakimś dziwnym sposobem przerzucił się na dziewczęta. W dodatku te cycate!
Teraz patrzyliśmy, jak chłopak proponuje, że wyjmie znicza, ale dziewczyna musiałabym pozwolić mu włożyć rękę pod jej dekolt. Widać było, że zrobił na Puchonce niezłe wrażenie toteż zgodziła się chyba nie zastanawiając nawet wiele nad tym, co jej zaproponował. Obserwowaliśmy, więc, jak zadowolony z efektu J. podwija rękaw koszuli i zanurza ją w tym wielkim biuście. Pech, lub pokrętny los, chciał, by właśnie w tamtej chwili na błoniach zjawiła się Evans. Była zaskoczona widząc, jak chłopak, który przecież wysyłał jej bieliznę w prezencie teraz obmacuje jakąś starszą dziewczynę, która wyraźnie miała bardziej kobiecie kształty niż sama Ruda. Chyba specjalnie podeszła bliżej i marszcząc brwi wpatrywała się w tę scenę. W tym czasie James znalazł pechowego znicza i przeprosił ciemnowłosą dziewczynę raz jeszcze. I wtedy właśnie zauważył Lily. Mina mu zrzedła, a ona odwróciła się plecami do niego i zaczęła odchodzić. Zdesperowany chłopak schował znicza do kieszeni spodni i pobiegł za Lisicą. Nie mógł postąpić w głupszy sposób. Nawet ja wiedziałem o tym z góry.
Złapał Evans za łokieć i wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale nie miał na to czasu. Odgłos uderzenia, jakie zatrzymało się na jego policzku dotarł nawet do nas. Głowa Pottera odwróciła się w bok. Nie wątpiłem, że otrzymał potężny cios, po którym zostanie mu na twarzy paskudny ślad w postaci siniaka.
To ostudziło jego zapał do gonienia jej i pozwolił by odeszła nabzdyczona, gdy on wlokąc za sobą nogi wrócił do nas i usiadł grzecznie na trawie zamykając kółko, jakie tworzyliśmy.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet! – jego policzek krzyczał to samo płomienną czerwienią w kształcie drobnej dłoni.
- Nie musiałeś jej macać...
- Ale ja nie macałem! – przerwał Syriuszowi. – Ja musiałem wydostać znicza! Sami widzieliście!
- Tak, widzieliśmy. Jedną rękę miałeś w jej cyckach, a drugą na tyłku.
- Nie! ... – zawahał się.
- Tak. – teraz wszyscy kiwaliśmy głowami potakując. Widzieliśmy to dokładnie, a on najwyraźniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Nic dziwnego, że Evans się wściekła. Na co dzień należała do tych dziewcząt, którym nie łatwo zaimponować, była silna, inteligentna i nie pozwalała by byle, kto się do niej dobierał. Tak naprawdę nie widziałem jej nigdy z żadnym chłopakiem. Teraz niewątpliwie, coś między nią, a okularnikiem iskrzyło, chociaż bynajmniej nie w pozytywnym znaczeniu. Najmniejsze jego przewinienie doprowadzało ją na skraj pasji, wyraźnie gustowała w biciu go i walczyła z nim, jak z najgorszym wrogiem. Ale jednocześnie, coś w jej spojrzeniu błyszczało, kiedy James był w pobliżu. Najgorsza mieszanka z możliwych.
- J., zmień obiekt zainteresowania. Tamta Puchonka nie była zła. – podszepnąłem, a moja niechęć do Evans była wyczuwalna. Po prostu uwzięła się na mnie kiedyś, o tak sobie, jakbym jej coś zrobił, a teraz, chociaż dała sobie z tym spokój, to ja nie potrafiłem przestać o tym myśleć obawiając się, że śledzi mnie z ukrycia, obserwuje i podsłuchuje.
- Daj spokój, Lupin. Lily jest niezła. W dodatku mądra i ambitna, więc i na mnie będzie zarabiać, jeśli podwinie mi się noga.
- Merlinie, J.! Ty myślisz o niej na poważnie?! – krew stężała mi w żyłach. – Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że masz w planach poderwać ją i później brać ślub?
- To chyba oczywiste. – spojrzał na mnie, jak na głupiutkie dziecko, które niewiele wie o świecie. – Moje ziarno musi zostać rzucone na urodzajną glebę, która wyda plon! Jeśli nie będę myślał o przyszłości nic w życiu nie osiągnę. Z resztą miło byłoby mieć dziecko. A matka jak by się cieszyła z wnucząt! Nie, moja sperma nie może leżeć odłogiem. – skrzyżował ramiona i chyba zapomniał już o policzku, jaki dostał niedawno. – Z połączenia mojego cennego nektaru i jej jajeczka może wyjść coś konkretnego! Mały człowieczek, który wiele w życiu osiągnie!
- Ja nie mogę tego słuchać. Idę do biblioteki! – wstałem i zabrałem swoje rzeczy wkładając wszystko do torby. – Nie chcę wiedzieć, co planujesz. – nie patrząc nawet na przyjaciół odwróciłem się i ruszyłem przed siebie kierując się w stronę zamku. Musiałem odpocząć, pozbierać myśli, czy też zlikwidować je nauką i nie chciałem by ktokolwiek podążał za mną. W jakiś sposób musieli to odczytać, gdyż nikt mnie nie gonił. Byłem z tego faktu naprawdę rad. Moja niechęć do Evans była najwyraźniej większa, niż początkowo sądziłem.

7 komentarzy:

  1. Scena z Jamesem byłam czymś, czego naprawdę potrzebowałam. xD Fajnie się czyta o nim i Lily, kiedy tak zjawiskowo robią do siebie podchody. ;3 Remi jest na nią zły... wiesz, w jego zachowaniu jest coś takiego... Inaczej - Ty to tak opisujesz, że ja się czuję podobnie. No, może teraz Ruda nieco stonowała, ale cały czas mi się wydaje, że wyskoczy zza rogu, kiedy Remi będzie się z Syriuszem całował.---Niquis to płatek? łaa, fajnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaak... na pewno coś ze związku Lily i Jamesa będzie xD oś wisi w powietrzu i są namacalne dowody akceptacji ze strony Evans xD Potter na serio musi się przyłożyć, by coś z tego wyszło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Półtora tygodnia bez Ciebie? O_O Chcesz mieć mnie na sumieniu?! Żeby być zdrową, muszę się odżywiać, a żeby się odżywiać, muszę mieć Remiego, noo! XDKuruj się, złota moja. ;3 Kuruj i wymyślaj! Niech na uczelni trochę spuszczą z tonu ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Zauważyłem, że od jakiegoś tygodnia nie można na blogu zobaczyć poprzednich notek inaczej jak przez archiwum. Trochę to frustrujące, jako że nie śledzę wpisów na bieżąco. Mogłabyś coś z tym zrobić? Bęę wdzięczny. Zdrowia życzę, A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuruj się, kochana, a jak wyzdrowiejesz, to wpadnij do mnie na bloga xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahaah xD Po prostu tłumaczą napisy, filmy, ale przede wszystkim - jako, że gnieżdżą się w ambasadzie - są tłumaczami książek, dokumentów... i dzięki temu mogą trochę... przymrużyć oko na delikatną nielegalność ukrytą pod pomocą. xD Dostają pliki z filmami i mangami - a mają tłumaczyć tekst. To chyba mniej nielegalne... niemniej w Częstochowie niczego takiego nie ma. xD Chyba... no ja o tym nie wiem. xD Gdyby było, już bym się tam wkręcała xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Z radością ( i trochę smutkiem, że moja lektura się skończyła i trzeba czekać na kolejny rozdział) melduję, że po dwóch miesiącach udało mi się przeczytać wszystko od samego początku i... i jestem zakochana w twojej twórczości. Początki były dosyć naiwne, jeśli to dobre słowo, ale muszę przyznać, że teraz piszesz o niebo lepiej, a jednocześnie nadal jest to ten sam styl, który z niewiadomych przyczyn tak mnie złapał. Nie sądziłam, że potrafię tak długo wytrwać w jednym tekście, ale tobie udało się mnie nie tylko zainteresować, ale i nie znudzić z biegiem czasu. Poza tym, czy można nie kochać twojego Remusa? Nadałaś mu tak cudowny charakter, że zanim się zorientowałam, byłam już od niego uzależniona. Czytając twojego ff mam wrażenie, jakby Remus był tą częścią mnie, którą tak bardzo ukrywam - takie małe, puchate coś z uzależnieniem od czekolady i denerwowania się. Mogłabym jeszcze długo pisać - że stworzyłaś dużo świetnych postaci (jak Sheva, na przykład, za co przeklina cię moja koleżanka, kiedy rzucam tekstem "ja chcę takiego w domu. Kup mi"), że zdecydowanie twój tekst wyróżnia się wśród innych, że pozytywnie wpływasz na mój humor i kolejne rozdziały działają na mnie uspokajająco. Przypuszczalnie gdyby nie conocna lektura tego opowiadania, marzec byłby dla mnie koszmarny. Poza tym, to cholernie piękne, że tak długo to piszesz, naprawdę.A teraz życzę ci powrotu do zdrowia i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.;)

    OdpowiedzUsuń