niedziela, 22 kwietnia 2012

Zakaz składania

WSZELKIE PROBLEMY TECHNICZNE NA BLOGU SĄ WINĄ ONETU. LISTA ROZWIJA SIĘ NA EXPLORERZE ^^"

 

Z PODLECZONYMI ZATOKAMI WRACAM!

 

16 kwietnia
Opadłem na łóżko z książką w dłoni, a z mojej piersi wydobyło się głośne westchnienie. Tak, to był kolejny tytuł, który wędrował na kupkę „przeczytaj raz jeszcze”. Zaledwie uporałem się z ostatnim zdaniem, a już miałem ochotę otworzyć pierwszy tom i zacząć czytać natychmiast od nowa. Sam nie wiem, jak to się stało, że w przeciągu chwili zatonąłem w morzu drukowanych liter, wspaniałych wymysłów cudzej fantazji i obrazów tworzonych przez mój własny umysł. I nic nie miało znaczenia, nic nie miało sensu, jeśli nie było związane z treścią, która utkwiła w mojej podświadomości bardzo głęboko. Czułem się tak, jakbym najadł się leków i teraz walczył z zawrotami głowy. To było cudowne uczucie!
Sięgnąłem w bok i odłożyłem tomisko na odpowiednie miejsce. Uśmiechałem się do siebie robiąc to. Poczułem na sobie karcące, niezadowolone spojrzenie ukochanych przeze mnie oczu i przełknąłem ciężko ślinę odwracając głowę w bok. Syriusz unosił brew obserwując mnie bardzo, bardzo uważnie.
- Co? – mruknąłem nadąsany samym faktem, że tak na mnie patrzy.
- Znowu robisz bałagan. – oparł policzek na dłoni. – Jeśli będziesz te książki tak składał w najbliższym czasie zawalisz nas nimi, jak w dzień, kiedy je kupowałeś. Będziemy się o nie zabijać.
- Ale one są potrzebne! – byłem dzisiaj wyjątkowo uparty. Lub zwyczajnie nie chciałem jeszcze racjonalnie myśleć. – Po co mam je odsyłać do domu skoro i tak będę je jeszcze czytał?
- Masz masę innych książek do przeczytania, więc zanim do nich wrócisz miną wieki! A my w tym czasie będziemy po nich chodzić. Sheva nie potrafi ci odmawiać, Pottera nie interesuje nic, co nie ma wartości do pomacania, Peter... Sam wiesz, jaki jest, a więc tylko ja mogę powiedzieć NIE! – wstał ze swojego łóżka i podszedł do mojego. Z ironicznym uśmiechem spojrzał na książki, które ułożone jedna na drugiej przy moim łóżku sięgały już materaca.
- To jest tyrania, Syriuszu! Jesteś despotyczny!
- Nie. Jestem twoim głosem rozsądku, co wydaje mi się podejrzanie nienormalne. Ja wiem, że za łóżkiem Jamesa można znaleźć tysiące czasopism o quidditchu i komiksów o super-bohaterach, ale jego rzeczy są tak sprawnie upchnięte, że nigdy nie wystają poza linię brzegu łóżka, zaś twoje tomiska...
- To, dlatego, że mam łóżko w złym miejscu! – marszcząc brwi spojrzałem na swój mały składzik. – Niech będzie. Odeślę je. – może chłopak miał rację? Czasami musiałem odetchnąć od nauki, niańczenia przyjaciół i pełni, ale chyba naprawdę przesadzałem. Albo chciałem by było to prawdą, gdyż czasami ta wieżyczka przeczytanych książek naprawdę kłuła w oczy. – Ale to twoja wina! Zająłeś się runami i czuję się niedowartościowany. – ile było w tym prawdy, a ile upartości dziecka? Nie mam pojęcia.
Black wyszczerzył się, a cała poprzednia stanowczość zniknęła z jego twarzy. Usiadł obok mnie i objął ramieniem mój pas. Jeśli zastawił na mnie pułapkę to właśnie w nią wpadłem i na pewno nie miałem się z niej wydostać zbyt prędko.
Nie wyobrażałem sobie sytuacji, kiedy to musiałbym pogodzić ze sobą swoje życie ucznia, z miłostkami, obowiązkami i innymi przyjemnościami. Cieszyłem się, że Syri i ja jesteśmy w jednym domu, w jednej grupie i dzielimy pokój. Dzięki temu wiedzieliśmy o sobie naprawdę wiele i nie musieliśmy martwić się o całkowity brak czasu na spotkania. Zawsze mogliśmy porozmawiać, dać sobie buziaka, chociaż na poważniejsze zabawy należało naprawdę znaleźć czas. Przecież przyjaciele najczęściej byli z nami, poza pokojem otaczali nas inni, a zajęcia były patrolowane przez nauczycieli. Tylko podczas nielicznych wyjątkowych chwil, jak ta obecna mogłem okazywać nadąsanie z powodu braku bliskości.
Pozwoliłem by Syriusz wodził nosem po mojej szyi, jak pies, który chce obwąchać kość zanim ją ugryzie. Zabawne, że we mnie te cecha nie obudziła się przesadnie mimo wilczych genów krążących gdzieś tam w moim organizmie.
- Łaskoczesz. – wyraziłem swoje niezadowolenie, chociaż moje usta śmiały się przecząc tonowi. Chłopak zamknął je jednak swoimi, co ukróciło moją mękę i sprawiło, że coś w moim brzuchu wywinęło koziołka. Naprawdę byłem zadowolony, kiedy Syri całował mnie z taką chęcią. W końcu nie byliśmy już dziećmi i dawno powinniśmy przyzwyczaić się do tego typu zachowań, ale o ile jemu przyszło to bez trudu o tyle ja musiałem czasami trochę więcej nad tym pomyśleć. Przeklinałem za to swoją naturę i problemy z przystosowaniem się do życia w społeczeństwie wynikające z bycia wilkołakiem. Teraz miałem wiele do nadrobienia.
Starając się nie przerwać tego niewinnego muśnięcia, uklęknąłem na pościeli i oplotłem ramionami szyję chłopaka. Uchyliłem usta, by sprawdzić, jak Black na to zareaguje, ale i chcąc by skorzystał z okazji, jaka się nadarzyła. Nie czekałem długo zanim jego język pewnie wsunął się między moje wargi. W rzeczywistości nie znałem innych namiętnych pocałunków niż te z Syriuszem toteż nie mogłem z czystym sumieniem określić, czy dobrze całował. Dla mnie był w tym bogiem i tak miało pozostać.
Odpowiedziałem na jego gest swoim językiem wyzywająco trącając nim „intruza”. Nie reagowałem na dłoń chłopaka, która właśnie wpełzała pod moją koszulę i gładziła nagą skórę. Sam miałem wielką ochotę dotykać gorącego ciała Blacka, chociaż nie znalazłem w sobie na tyle odwagi. Jeszcze nie teraz, chociaż najpewniej od kapitulacji wstydu dzieliły mnie zaledwie minuta, czy dwie.
W tamtej chwili byłem święcie przekonany, że wszystko, co powie Syri jest zawsze prawdziwe i światłe. On nigdy nie mógł się mylić i lepiej niż ja sam wiedział, co należy robić. Gdyby poprosił mnie o jakąś głupotę najpewniej skoczyłbym w przepaść byleby tylko wykonać zamierzenia, jakie miał wobec mnie chłopak.
Nie wytrzymałem i zapomniałem na chwilę o tym, co wypada, a co nie. Włożyłem obie dłonie pod koszulkę Syriusza i dotykając jego piersi badałem jej strukturę, szorstkość skóry, która zmieniała się z dziecięcej w męską, bawiłem się przez chwilę sutkami, które twardniały pod moim dotykiem. Wszystko było dla mnie wyjątkowe i wiązało się z bezustannym ruchem. Znowu kręciło mi się w głowie, chociaż tym razem nie z winy książki. Odsunąłem się od Syriusza i nabrałem głęboko powietrza. Syri patrzył na mnie z troską, jakby wiedział, że coś jest nie tak, jak być powinno.
- Czytałeś w nocy i teraz odlatujesz, co? – wyczułem w jego głosie pewien wyrzut. – Teraz już za późno na karcenie, więc lepiej się połóż i chwilę prześpij. Ja poskromię swojego węża w łazience, a ty wypocznij. Widzę, jak ci się oczy kleją.
Chyba miał rację. Powieki same mi teraz opadały, a przecież jeszcze przed chwilą wszystko było w należytym porządku. Może niepotrzebnie zamykałem oczy podczas pocałunku? Tylko, czy byłbym w stanie całować z otwartymi? Na chwilę pozwoliłem by powieki całkiem się zamknęły. W środkowej części czoła czułem swoiste kołysanie, kręcenie, jakby mgła tworzyła tam wiry i porywała moje gałki oczne w głąb czaszki.
- Chyba masz rację. – zmusiłem się do spojrzenia na chłopaka. – Musisz sam zadbać o swojego węża, bo mój śpi. – podobnie jak mój umysł, skoro nie rozumiałem znaczenia własnych słów, które za to świetnie pojmował Syri. Roześmiał się głośno i pocałował mnie krótko.
- Mógłbym cię zgwałcić śpiącego i nawet byś o tym nie wiedział. Lepiej nie marnuj więcej nocy na czytanie, bo nie ręczę za siebie. Kiedyś zrobię ci coś złego i będziesz miał nauczkę!
- Barbarzyńca!
- Coś w tym jest. – skinął głową. – Uczę się tego od Wavele, więc uważaj, bo niedługo i ja będę taką krwiożerczą bestią.
- Jak twój wąż? – miałem nadzieję, że kiedy dojdę do siebie nie będę pamiętał tego, co mówiłem.
- Tak, Remi. Jak mój wąż, który zaczyna boleć, bo im dłużej mówisz te głupoty tym bardziej ma ochotę cię połknąć. – chichocząc i kręcąc głową, jakby niedowierzał w to, co widzi i słyszy zniknął za drzwiami łazienki, a ja opadłem na poduchę pozwalając by zabrały mnie te mgliste wiry podświadomości.

8 komentarzy:

  1. O, jaki miły początek dnia w postaci nowej notki! :DA kiedy można się spodziewać jakiegoś malutkiego rozdzialiku o Corneliusie...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się, że już Ci lepiej xD No i fajnie, że nowy rozdzialik xD Remi zawsze taki zmęczony, niech w końcu przestanie tyle wkuwać xD No ale Siri o niego zadba...

    OdpowiedzUsuń
  3. siemka. :-) Znalazłam twojego bloga o tej cudnej tematyce i pomyślałam , że będe tutaj wchodziła bardzo często. Przeczytam wszystkie twoje notki. Pragnę zaprosić ciebie na mojego . W google wpisz : zmierzch nowe pokolenie onet. Od nowych rozdziałów piszę opowiadanie oczami Remusa Lupina :-) Pozdrawiam . Będę kowentować. papa :-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  4. hejka :-) weszłam na twojego bloga i spodobało mi się. Obiecuję , że przeczytam i skomętuje. Ja piszę o Remusie Lupinie. Będzie mi bardzo miło kiedy w google wpiszesz : zmierzch nowe pokolenie onet. I zajrzysz do mnie. Ja po 22 zacznę czytać. Pozdro :-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde napisałam 2 razy , bo myślałam , że nie dodało :-) sory

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny, a ostatni dialog zupełnie mnie rozbroił. Troszkę szkoda, że dość krótko i nie zdążyłam się chłopakami i ich "wężami" (będzie mnie to prześladować...) nacieszyć. Ale nie narzekam! Życzę weny i zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  7. ksenia666@op.pl23 kwietnia 2012 03:04

    Wąż Remiego śpi xD Z norki nie wylazł, o! xD Trzeba go jakoś przekupić... słodkie myszki, hm? xD Albo z białej czekolady, a wtedy ruchliwość zwierzaka na pewno się poprawi. xDUff, dobrze, że z zatokami już w porządku. Zdrowia się nie gratuluje, ale winszuję, że choroba wreszcie odeszła ;*Akemi

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń