niedziela, 29 kwietnia 2012

Kartka z pamiętnika CLXXIV - Victor Wavele

Noel zmył już makijaż, przebrał się w coś bardziej odpowiadającego mężczyźnie i siedząc na łóżku jadł jogurt, który uważał za swoją kolację. Nie pojmowałem, jak może tak się katować odmawiając sobie drobnej przyjemności, jaką było jedzenie. Na to niestety nie miałem wpływu, gdyż kochanek dbał o linię, a i tak wiele już dla mnie poświęcił. Mogłem tylko nakłaniać go by robił dla mnie wyjątki podczas romantycznych kolacji w dni wolne od pracy.
Spojrzałem na niego przyglądając mu się bacznie. Nadal był piękny i wątpiłem, by kiedykolwiek uległo to zmianie, ale jego gładka, jasna skóra wyglądała dziwacznie przy akompaniamencie męskich szortów i koszuli.
- Twój plan nie działał zbyt długo. – rzuciłem odrywając jego uwagę od pustego kubeczka po jogurcie. – Potter znowu chce wyciągać po ciebie swoje łapska.
- A co w tym złego? I tak nie ma szans. Chyba nie jesteś zazdrosny o takie dziecko? – spojrzał na mnie niewinnie i szczerze. On naprawdę niczego nie rozumiał.
- Nie lubię, kiedy inni patrzą na ciebie z pożądaniem w oczach. – zbliżyłem się do niego i wdrapałem na łóżko w sposób, który miał przypominać drapieżnika. – Ja nie dzielę się zwierzyną. Tworzę jednoosobową watahę i poluję w pojedynkę. Nie lubię, kiedy ktoś kręci mi się pod nogami podczas żerowania.
- Jesteś samolubny. – Noel uśmiechnął się kładąc na poduszkach. – Rozumiem, że powinienem uciekać, ale z taką bestią, jak ty nie mam szans?
- Nigdy nie miałeś ze mną szans. Byłeś skazany na zagładę już w chwili, kiedy mnie poznałeś.
Uśmiechnął się do mnie kręcąc głową i rozsunął nogi robiąc mi między nimi miejsca.
- Myślę, że jestem w stanie to zaakceptować. – objął mnie ramionami za kark i przyciągnął bliżej siebie. – Tak się składa, drapieżniku, że o swoją zwierzynę trzeba dbać. A twoja zwierzyna wymaga naprawdę wiele troskliwości i czasu.
- Chyba masz rację. – pocałowałem go lekko, a kiedy rozchylił wargi wsunąłem w nie język całując go głęboko. Wyczułem na całym swoim ciele rozpaloną namiętność Noela, który pragnął mnie niemal boleśnie. Jego wilgotne usta przyssały się do moich, a udami ściskał mnie w pasie. Od jego pragnień nie dało się uciec zupełnie jakby nacierał afrodyzjakami całe swoje ciało sprawiając, że jedno muśnięcie doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Powinieneś być zakazany. – rzuciłem, kiedy zdołałem uwolnić się od namiętnego pocałunku. – Uzależniłeś mnie od siebie. – spłynąłem drobnymi, czułymi muśnięciami na jego szyję i pierś. Nawet nie wiem, kiedy pozbawiłem go koszuli i bielizny, samemu zostając wyłącznie w bokserkach.
Jego czarujący uśmiech dotarł do mojego krocza z siłą huraganu. Przygniotłem go swoim ciałem do materaca i spragniony kolejny raz sięgnąłem tych smacznych ust. Pragnąłem go, jak spragniony wody na pustyni. Z bólem stwierdziłem, że jestem zmuszony powstrzymać swoje żądzę i w pierwszej kolejności zadbać o jego ciało. Związki z mężczyznami zawsze były trudniejsze i wymagały ogromnego samozaparcia.
Zbierając w sobie wszystkie siły, jakimi jeszcze dysponowałem, odsunąłem się od kochanka i liżąc jego ciało, na oślep odnalazłem żel, który zwykliśmy trzymać możliwie na wyciągnięcie ręki.
Noel wsunął pod plecy dwie poduszki, by podnieść biodra i ułatwić mi zadanie. Nie zwlekając przystąpiłem do dzieła przygotowując jego ciało i ssąc członek, który zdecydowanie zasłużył na swoje pięć minut. Ciało mojego chłopaka było zawsze idealne i szczerze przyznawałem, że całowanie go, pieszczenie, lizanie, dotykanie były największymi rozkoszami, jakich mogły zaznać moje usta i dłonie.
Spoglądałem na kochanka, który wzdychał, a jego twarz zdradzała rozkosz, jaką odczuwał. Żałowałem, że nie mogę się rozdwoić by jednocześnie pieścić więcej miejsc na jego ciele i całować te uchylone i spragnione powietrza usta. Nie oszukiwałem już siebie uznając, iż jestem panem własnego losu. Nie walczyłem już nawet z uczuciami, które mnie wypełniały i czyniły niewolnikiem. Jeśli nazwałbym to wojną, to przegrałem ją i bynajmniej nie poszukiwałem zemsty.
- Mam dosyć czekania. – westchnąłem rozprowadzając żel po swoim członku. – Ty też nie wyglądasz na zdolnego do czekania.
- Bo nie jestem. – mruknął zdyszany i rozsunął nogi najszerzej jak potrafił. Był naprawdę bezwstydny, kiedy czegoś pragnął, a jego pragnieniem zawsze byłem i miałem pozostać ja.
Nadziałem go na siebie płynnym, szybkim ruchem zanim zdołał zacisnąć mięśnie. Dopiero czując, że jestem całkowicie w środku pozwoliłem sobie na nabranie oddechu. Pochyliłem się całując kochanka, który uchylił powieki zamknięte wcześniej mocno z powodu chwilowego bólu. Bardzo szybko rozkosz stłumiła inne doznania i mogłem wtedy z powodzeniem poruszać się w nim, a moje usta opuszczały westchnienia przyjemności. Marzyłem by móc się z nim kochać na trawie, na świeżym powietrzu, gdzieś gdzie każdy mógł nadejść, ale nigdy nikt nie nadchodził. Może wiązało się to z moją słabością do własnych korzeni, a może zwyczajnie w świecie pragnąłem zobaczyć Noela z trawą i gałązkami we włosach, słyszeć jego jęki zmieszane ze śpiewem ptaków i szumem drzew? Szalałbym z podniety gdybym widział go myjącego się w strumieniu w lesie i nagle wiedziałem, że nie odnajdę spokoju, póki nie zrealizuję tych fantazji. Moja natura poganina idealnie pasowała do jego delikatności.
- Bogowie, powinienem cię znienawidzić za to, co ze mną robisz. – westchnąłem mu na ucho i trochę nieporadnie wsunąłem dłoń między nasze ciała. Jeśli ja odchodziłem od zmysłów, to i on powinien.
- Jestem wiedźmą, a ty zaklętym księciem. – szepnął kąsając moje ucho, a z jego gardła wyrwał się pisk, kiedy trafiłem w jego czuły, złoty punkcik wewnątrz ciała.
- Podsycasz moje żądze.
- Wiem. – uśmiechnął się przekornie i wygiął w łuk, kiedy drażniłem prostatę z każdym jednym pchnięciem. Z trudem sięgnąłem jego warg by mu je uciszyć, kiedy dławił w sobie krzyk. Jego członek pulsował w mojej dłoni płonąc. Mój był nie lepszy w nim, gdzie przeciekał pomagając się szczytu. – Nie mogę już dłużej, nie mogę! – pisnął wyswobadzając się spod wpływu moich pocałunków. Był cudownie spocony, zmęczony, widziałem jak bicie jego serca zmusza klatkę piersiową do gwałtownym ruchów.
- Razem. – rzuciłem najsłodszym głosem, na jaki potrafiłem się w tej chwili zdobyć i jedno spięcie jego mięśni wystarczyło bym wystrzelił głęboko w jego pupkę. Z rozkoszą stwierdziłem, że moja pierś jest wilgotna od jego nasienia.
- Jestem twoim niewolnikiem. – westchnąłem zsuwając się z niego i obejmując ramieniem. Sam nie potrafiłem uwierzyć w słodki spokój, jaki został mi dany, od kiedy związałem się z Noelem.
- Całuj mnie. – zażądał uśmiechnięty. Jako mężczyzna był naprawdę cudowny, jako kobieta zdecydowanie mniej podniecający, chociaż nadal był olśniewający.
- Nie śmiałbym odmówić. – mruknąłem i wykonałem jego polecenie z największą przyjemnością. Nie znałem lepszego sposobu na wypoczynek, niż całowanie Noela. – Myślę, że powinieneś częściej być sobą. – rzuciłem między pocałunkami. – Lubię tą złą wiedźmę, która mnie zaklęła. Z czasem mogę zrobić z niej księcia i razem będziemy rządzić naszym królestwem.
- Od kiedy wiedźmy zamieniają się w królewiczów? – roześmiał się rozanielony.
- Od kiedy molestująca mnie kobieta zamieniła się w wyśmienity kąsek dla geja. Gdybym ujeżdżał smoki byłbyś jednym z nich. Chociaż wolę, że to ty ujeżdżasz mnie. – na mojej twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech, którego nie potrafiłem ukryć. Nigdy nie miałem go dosyć i teraz dałem mu to jasno do zrozumienia. Dobrze widziałem, że gdybym uległ teraz pokusie najprawdopodobniej zaproponowałbym kochankowi wspólne mieszkanie. Mógłbym tego żałować ze względu na jego kobiecą stronę natury, ale nie mniej radości wniósłby w moje życie. Mimo wszystko byłem rad, iż zapanowałem nad językiem, na którego koniec cisnęła się ta propozycja.

4 komentarze:

  1. No i jakiś "smaczek" w końcu xD Szkoda jednak że Wavele nie zaproponuje mu mieszkania... już sobie wyobrażam jak by to wyglądało xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Był taki moment, że Noel zaczął mnie irytować... a teraz zupełnie nie wiem czemu. Może po prostu zdecydowanie wolę go w wersji męskiej, niż kobiecej? (Taa, staję po stronie Wavele'a). Szczerze powiem, że chyba wyszła ci ta notka lepiej, niż zwykle.Życzę weny na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  3. ksenia666@op.pl30 kwietnia 2012 03:12

    Na takie propozycje jeszcze przyjdzie pora... póki co trzeba zrealizować plan z łąką. xD Chociaż można połączyć obydwie kwestie - domek na wsi i gorące uniesienie na trawniku przed sąsiadami. xD Taa, to by się Victor cieszył, że może zostać nakryty. xDJa lubię obydwie strony Noela, bo kocham go w całości. xD Bez kobiecej wersji nie byłoby jego związku z Victorem, bo Noel nie uwiódłby go...a bez męskiej nie istniałaby cała reszta. ;33. Translate it to me...Aaaa, obydwoje studiują fizykę medyczną. xD Tylko jeden dokształca się w szpitalu. xDAkemi

    OdpowiedzUsuń
  4. ksenia666@op.pl30 kwietnia 2012 03:13

    Ps: Za jakiś czas powinien pojawić się u mnie nowy rozdział... o ile Onet będzie łaskawy. xDAkemi

    OdpowiedzUsuń