środa, 16 maja 2012

Pogoń

5 maja
- Czuję się dzisiaj mięsnie! – rzuciłem w przestrzeń.
- Że co?! – przyjaciele spojrzeli na mnie dziwnie i odsunęli się o krok.
- Gorzej się czujesz? – Syriusz pozwolił sobie na dosadniejszy komentarz.
- Ej, no! Po prostu jestem przed pełnią i właśnie zjadłem wielki, krwisty stek. Też czulibyście się na moim miejscu mięsnie!
- Jasne. – dłoń kruczowłosego przygładziła mi włosy. Nie brał mnie na poważnie i prawdę powiedziawszy sam wyśmiałbym siebie, gdybym nie był tym, który właśnie powiedział coś równie głupiego, co James.
O dziwo Potter był ostatnio bardzo spokojny, jako że jego twarz nadal przypominała malowidło z odcieniem intensywnej czerwieni na policzku. Był to znak dla każdego, iż J. zasłużył sobie na czyjąś zemstę, a nie trudno było się domyślić, że chodziło o kobietę. Może, dlatego Evans wydawała się wściekła i trzymała się od niego z daleka? Wavele wydawał się za to bardzo zadowolony, kiedy mijał Pottera na korytarzu. Musiał wiedzieć, co się stało i z tego powodu chyba nawet szukał pewnego kontaktu z okularnikiem. Z resztą, kto na jego miejscu nie chciałby dokuczyć takiemu pewnemu siebie dzieciakowi?
- Jeszcze się na nim zemszczę! – syknął J., kiedy kolejny raz tego dnia mijaliśmy Wavele.
- Daj spokój. Narobisz sobie kłopotów i wrogów przed końcem roku. To bezsensowne. – znowu kierowałem się rozsądkiem chcąc zapomnieć, o mojej chwilowej słabości sprzed chwili. – Tym bardziej, jeśli nadal uważasz, że Wavele jest niewolnikiem Seed. Nie wygrasz z kimś, na kogo rzuciła zaklęcie.
- Mogę wrócić do biblioteki i poszukać przeciw-zaklęć. Lub zwyczajnie zrobię ten sam afrodyzjak, co ona i zacznę z nim eksperymentować.
- Chyba nie mówisz poważnie? – skrzywiliśmy się wszyscy, ale Sheva postanowił jednak dowiedzieć się więcej dla bezpieczeństwa własnego i innych.
- Mówię całkiem poważnie, chociaż nie widzi mi się zabawa w takie perwersyjne eksperymenty. Sam nie wiem, co mam robić. Za dużo osób mi się podoba. Powinien się zdecydować, ale to trudne. Nawet, jeśli użyję do tego magii, nadal będę w kropce.
- Radzę na pewno dać sobie spokój z Seed. To przegrana sprawa i chociażbyś się rozpłakał to jej nie wzruszysz. Brakuje ci zbyt wiele by ją zdobyć. I nie oszukujmy się. Z kimś takim, jak Victor nie masz szans. Czy jest, czy nie jest zaczarowany. – na ten temat Syriusz na pewno wiedział więcej niż inni, zaś J. musiał sobie to wszystko przemyśleć.
Wyszliśmy odetchnąć świeżym powietrzem na błonia. Nawet dziesięć minut mogło być dla nas zbawienne. Skrzywiłem się widząc kota Lily, który paradował z dumnie uniesionym ogonem i trzymał w pysku mysz. Nie przepadałem za tymi futrzakami, a już w szczególności za tym, który należał do Lisicy. Gdyby posiadała sowę, szczura, czy żabę pewnie i tych zwierząt bym unikał, ale póki miała zwyczajnego kocura mogłem w zupełności zwalić swoją niechęć na wilcze geny.
- Jest tyle tajemnic, których nie zdołaliśmy odkryć w tym roku. – mruknąłem mimochodem. Nagle zaprzątało mi to głowę, jakbym wszedł, w jaką strefę myśli ukrytych w podświadomości. Z kim spotykał się nocami dyrektor? Czy dziwny cień, jaki widywałem na błoniach był zawsze tą samą osobą czekającą na Dumbledore’a? Kto dostał się do szkoły podczas ostatniej magicznej burzy? Kim tak naprawdę jest nauczyciel astronomii i co łączy go z tamtą dwójką chłopaków? Dlaczego ze sobą konkurowali, skoro i tak nie kończą szkoły w tym samym roku? Jak poznali nauczyciela?
- Starzejemy się. – J. skrzyżował ramiona. – Nie potrafimy rozwiązać najprostszych zagadek. Sami pomyślcie ile ich już uciekło nam sprzed nosa? Szukamy, śledzimy, wychodzimy z siebie, i co? I nadal tkwimy w tym samym miejscu. Jesteśmy do niczego.
- Nie da się ukryć. – Syri skinął głową zamyślony. – Wiele osób kończy w tym roku szkołę, a tym samym wiele zagadek na zawsze pozostanie nieodkrytych. Nigdy się nie dowiemy, co i jak... Dlaczego ten kot tak mnie irytuje? – machnął w stronę kocura Evans, który wpatrywał się w nas uważnie, jakby był maszyną rejestrującą nasze ruchy.
Nagle Syri uśmiechnął się lekko. To nie był przyjazny uśmiech, ale obraz mrocznej duszy chłopaka, którą ukrywał głęboko pod powłoką słodkiego Blacka.
- Remi, Peter, wy zostajecie. Pogonimy koteczka. – roześmiał się gardłowo i rozejrzał. Szybko zmienił się w psa, a zaraz za nim J. i Sheva przybrali swoje animagiczne postaci. Zaszczekał, a kot wzdrygnął się i dał nogę, gdy tylko Syri rzucił się w jego stronę. Biedne zwierzę zapiszczało, kiedy Sheva zaatakował jego głowę dziobem, zaś James zagrodził drogę swoim wielkim cielskiem. Mając więcej oleju w głowie niż oni nie bawiłbym się w coś takiego, jako animag, ale nie miałem nic przeciwko, by to oni poznęcali się odrobinę nad futrzakiem znienawidzonej przeze mnie dziewczyny. Uśmiechałem się nawet patrząc na to, jak przyjaciele uganiają się za wystraszonym zwierzakiem, który czmychnął na drzewo i darł się w niebogłosy. Obawiałem się, że ktoś mógłby nas zobaczyć z okien, jeśli kot nadal będzie zachowywał się tak głośno toteż złapałem Petera za ramię i odsunąłem się wraz z nim możliwie najbliżej zamkowych murów.
Syri podskakiwał usiłując dosięgnąć gałęzi, zaś Sheva przysiadł nad kotem i obserwował kota. Gdyby chciał mógłby go w każdej chwili zrzucić z gałęzi, ale pozwolił sobie na wystarczająco dużo taktu, by tego nie robić.
Usłyszałem zbliżające się do drzwi szybkie kroki. Gwizdnąłem na przyjaciół ostrzegając ich przed niebezpieczeństwem. Niechętnie odsunęli się od drzewa i dołączyli do mnie.
- Ktoś idzie. – rzuciłem cicho, a oni zamienili się w ludzi oddychając głośno i ciężko po wcześniejszym maratonie.
- Wciągać brzuchy i udawać, że was nie ma. – zakomenderował J. – Zapomniałem peleryny, więc musimy wtopić się w tłum. – miał chyba na myśli mur, ale nie było już czasu na poprawianie go. Drzwi zamku otworzyły się i wybiegła stamtąd Evans. Tak się spieszyła do swojego kota, że nawet nas nie dostrzegła. Mieliśmy szczęście. Na palcach zaczęliśmy przesuwać się w stronę wejścia. Powoli, później szybciej, aż w końcu wpadliśmy po kolei na korytarz i biegiem rzuciliśmy się w stronę schodów.
Podejrzewałem, że dziewczyna widziała mnie i Petera na błoniach, kiedy to trójka zwierząt goniła jej pupila i zapędziła na drzewo. Miałem tylko nadzieję, że nie zwróciła na nas szczególnej uwagi. Może mieliśmy szczęście i dopiero głośne miauczenie ją zaalarmowało?
- Należało mu się. – stwierdził okularnik, kiedy stojąc na piętrze przy oknie patrzyliśmy, jak dziewczyna próbuje przekonać swojego kota by zszedł na ziemię. – Pewnie wysłała go na trening do Filcha. Teraz zamiast jednego upierdliwego kota będziemy mieli dwa upierdliwe koty.
- Ty uważaj, bo zrobi sobie całą armię, a ty się w niej podkochujesz. – Peter starał się być delikatny, co chyba nie wyszło tak, jak planował.
- Nie podkochuję! Podoba mi się, bo ma niezłe cycki! I tak wiem, myślę tylko o cyckach! – uprzedził jakiekolwiek komentarze. – Są miękkie, ciepłe i przyjemne w dotyku. Mówię ogólnie, a nie o tych konkretnych. Tamtych nie miałem okazji dobrze podotykać, ale kiedyś to zrobię. Zobaczycie!
- Wierzę i nie chcę wiedzieć więcej. – przyznałem.
- Jako grupa wsparcia Remusa dołączamy się do jego petycji. James, zamknij się i przestań gadać o cyckach. Ty i Peter na mnie, Syriusza i Remiego. Trzy do dwóch. Wygrywamy, a ty zamykasz gębę. – okularnik wydął policzki urażony, ale Andrew uśmiechnął się przymilnie. – Nie gadamy też o dupach. Chyba, że męskich. W ogóle temat bab powinien być zastrzeżony. Są nudne, uciążliwe i niebezpieczne. Poza Zardi. Ona jest normalna.
- Niech będą kwiatuszki! – J. postanowił zagłuszyć wszelkie rozważania na temat dziewczyny, która jakiś czas temu zrobiła z jego mózgu wodę. – Uwielbiaaaaam stokrotki! Chociaż może wolę niezapominajki? Na pewno nie róże. Jest ich zbyt wiele wszędzie. Maki są nazbyt pospolite. – zaczął wykład używając zapewne wszystkich znanych sobie nazw kwiatów, a nie miał o nich zielonego pojęcia. Potwierdził za to, że Zardi przeraża go nawet, jako temat rozmowy. To było zabawne odkrycie.

3 komentarze:

  1. Uderzenie Noela miało w sobie kilka powodów. Raz, że przez przypadek mógłby zostać odkryty... ręce Jamesa są wszędzie. xD Dwa - powiedział, że jakoś Potterem się zajmie... widać dobry efekt. A trzy - chciał pokazać Victorowi, że naprawdę kocha tylko jego i nie ma zamiaru rzucać się na młodsze kąski. Poza tym tylko Vic wie o jego "ciemnej stronie mocy" xDTaak, pogonienie kota. xD Ja o swojego dzisiaj się potknęłam i wyrypałam na żwir... noga sina, ręce czerwone, ale nie zdarte xD Sukces. O tak, chłopaki muszą się wziąć w garść i przed odejściem Shevy doprowadzić do końca wszystkie (no może poza burzą magiczną) sprawy do końca... ale o koniecznie musi odchodzić? *oczy kota ze Shreka*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mi brakuje słodyczy, czułości i w ogóle Remi+Syri ostatnio. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, właśnie, kiedy będzie Remi + Syri?! :))

    OdpowiedzUsuń