niedziela, 13 maja 2012

W twarz...

2 maja
Miałem ochotę na mleko. Ciepłe, słodkie, ale nie kakaowe. Zwyczajne podgrzewane mleko byłoby idealne. Sam nie wiedziałem skąd to nagłe pragnienie, ale może ono mogłoby jakoś zapobiec mojemu bólowi głowy? Tak, pełnię czułem już całym sobą, jednak podejrzewałem, iż wyjątkowo złe samopoczucie musi być jednorazowe i chwilowe. Naprawdę liczyłem na to, iż minie w przeciągu chwili, gdy tylko zjem jakiś cukierek i mój żołądek poczuje się usatysfakcjonowany. Nie wiem skąd ten pomysł, ale czułem się tak, jakbym miał wymiotować w każdej chwili. A może trochę wyolbrzymiałem? Nie miałem pojęcia.
Z ulgą stwierdziłem, że odrobina łakoci może zdziałać cuda, jako że mój żołądek się uspokoił, ból głowy zelżał, a ja byłem w stanie sprawnie funkcjonować. Nie byłem może gotów do szaleństw, ale zdecydowanie mogłem odetchnąć. Niepokoiło mnie tylko to, że moja nauka była zmuszona poczekać aż w pełni wrócę do zdrowia. Wątpiłem by cokolwiek utkwiło mi w głowie, kiedy choruję przed pełnią, nie mówiąc o intensywnym wysiłku psychicznym.
- Źle się czuję. – stwierdziłem marszcząc nos. – Powinienem zabrać się za książki, ale nie potrafię się zmusić. Nie chcę mieć zaległości...
- Daj spokój, Remi! – Syriusz przewrócił oczyma. – Skoro my dajemy sobie radę bez tego to i ty sobie poradzisz. Z resztą sprawdziany będą najpewniej w następnym tygodniu. – machnął ręką lekceważąco. – Jeśli weźmiesz się za robotę jutro, to z pewnością sobie poradzisz. Jedyne, co może ci przeszkadzać to zdenerwowanie. Będziesz się tylko gorzej czuł, a pełnia pogłębi twoją fobię. Daj spokój, głuptasie. – pocałował mnie w policzek. – Wszystko będzie idealnie. Jesteś zdolny.
- Jestem leniwy. – mruknąłem niezadowolony. – Leniwy, ociężały i ciągle śpiący. Nawet czytanie książek idzie mi teraz gorzej!
- Głuptas. – chłopak roześmiał się i objął mnie mocno. – Tylko pomyśl. Masz tydzień by nauczyć się... kilku przedmiotów.
- Zmieńmy temat. – przyznałem mu rację, chociaż nie powiedziałem tego. Jeśli miałbym się nadal zadręczać tym, co będzie jutro, co mnie czeka za trzy dni, za tydzień, najpewniej oszalałbym. – Robię zbyt wiele rzeczy na raz i dlatego się nie wyrabiam. – nie odkryłem niczego szokującego, jednak poczułem się lepiej wypowiadając na głos to, co mnie dręczyło. – Gdzie tak w ogóle jest James? – rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu przyjaciela. Brakowało tylko jego.
- O ile się nie mylę postanowił podręczyć Seed. Gdzieś ją dostrzegł, bo popiskiwał, jak szczenię i pobiegł w podskokach.
- On się kiedyś doczeka i oberwie tak, że miesiącami będzie się podnosił.
- Osobiście dałbym mu w gębę. – Syri wzruszył ramionami ciężko. – Ileż można znosić taką natrętną muchę, która krąży ci koło głowy i popyrkuje za uchem? Much się pozbywa. Na jej miejscu zabiłbym go raz a porządnie.
- Popyrkuje? – uniosłem brew.
- Chodzi mi o upierdliwe latanie i bzyczenie. – żachnął się. – Jak można nie nadążać za moim słowotwórstwem?
- Jesteś nie do podrobienia. – pocałowałem go rozbawiony w policzek. – Chodźmy lepiej znaleźć tego idiotę zanim wpakuje się w największą kabałę.
- Stawiam budyń, że już się wpakował. On zawsze coś wymyśli i zanim jeszcze dotrze to do świadomości jest po wszystkim.
- Wnioskując z jego minie... – Peter dźgnął każdego z nas palcem. – To już jest po wszystkim i zostały tylko problemy.
Spojrzeliśmy w stronę, w którą patrzył blondynek. James właśnie zbliżał się do nas z opuszczona nisko głową. Podejrzewałem, że dostał kolejnego kosza, może nawet Seed udowodniła mu, że woli dorosłego, męskiego Wavele od dzieciaka, który niewiele mógł jej zaoferować. Z resztą współczułbym niemal każdej, niemal!, która byłaby zmuszona będąc w związku z Potterem później prać jego skarpety, którym bez mrugnięcia okiem można było nadać miano „serów”. Z resztą miał niemiły zwyczaj trzymać je pod łóżkiem, co oznaczało, iż jakaś nieszczęśnica będzie na kolana wczołgiwać się pod małżeńskie łoże by wyjąć spod niego „gnijące szmaty”.
- Peter, jeśli ty uważasz to za dowód miłości to ja jednak wolę mniej nieśmiałe kobiety. – okularnik podniósł głowę pokazując nam rozkwitły czerwienią ślad dłoni na jego policzku. Wielka, czerwona ręka chyba cudem zmieściła się na twarzy Pottera, chociaż nie wątpiłem, że gdyby Seed chciała to z powodzeniem mogłaby urwać mu głowę.
- Wybacz, J. – dotknąłem palcem płonącego śladu, a chłopak syknął pod nosem.
- Auć! – spojrzał na mnie gniewnie. – Delikatniej z łaski swojej.
- Przecież już przeprosiłem.
- Zanim w ogóle dotknąłeś. – miał do mnie pretensje.
- Wiedziałem, że będzie bolało. Od razu widać, że to magicznie wzmocnione działanie. Normalnie powinno być różowe, a nie krwawe. Z resztą, ciesz się i skacz z radości, bo nie puchnie! Poza tym, ktoś taki jak ona na pewno wie, jak sprawić żeby piekielnie bolało.
- Ale, to boli piekielnie!
- Nie wiesz, co to ból.
- Phi! Dostałem po gębie za zwykłe macanie po tyłku. Co by było, gdybym ją łapał za cycki. – chłopak skrzyżował ręce na piersi. – Zupełnie nie pojmuję, co ona taka delikatna. Dawniej na pewno by mi pozwoliła na coś takiego, ale od kiedy Wavele się w koło niej kręci, jest kapryśna i brutalna.
- Odwaliło ci, po prostu. – kręcąc głową rzuciłem zaklęcie chłodzące na jego policzek. Nie potrafiłem pozbyć się śladu, ale mogłem jakoś zneutralizować ból.
- Tobie nigdy nie dogodzi. – Sheva również kręcił głową.
- Za żonate nie warto się zabierać. – Peter również podzielił się z nami swoimi mądrościami. – One są najbardziej niebezpieczne.
- Ale Seed nie jest mężatką! – okularnik wydawał się zdesperowany.
- Oficjalnie, nie. Ale ma faceta, do którego jest przywiązana i który mógłby cię powiesić za Sam Wiesz, Co, gdybyś ją tylko tknął. Nie warto ryzykować. Nawet ja nie obmacuję nauczycielek. To kobiety stracone dla świata.
Na zewnątrz rozpadało się i szum, jaki za oknami wywoływał deszcz, uspokajał mnie. Miałem nawet ochotę uśmiechać się pod nosem, jakbym wcale nie cierpiał na żadne bóle. Miałem ochotę wyjść na zewnątrz, pozwolić by deszcz padał na moje ciało. Chciałem zaciągać się świeżym powietrzem wilgotnej trawy i ziemi.
- Coś tu zalatuje rybami... – Syriusz ukrócił moje chwilowe fantazje. – Takimi, co to pływają na boku.
- Przesadzasz. – podszedłem do okna na korytarzu i otworzyłem je wystawiając głowę na zewnątrz. Wziąłem głęboki oddech i... – Fuj! – naprawdę cuchnęło tam rybami i chociaż wcześniej nie chciałem tego zaakceptować tak teraz rozumiałem, o który smród miało chodzić Syriuszowi.
- A właśnie, przy okazji. – J. wyjął z kieszeni mały flakonik. – Przypadkowo wsunęło mi się rękę do kieszeni szaty Seed i wyjęło mi się to coś. Jak myślicie, to ten jej dziwny afrodyzjak? No, ten z „kawałkiem” Wavele?
- Zboczeniec i złodziej. – uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. – Z kim ja się zadaję?!
- Przypadek, a przypadki chodzą po ludziach!
- Skoro taki przypadek to oblej się tym i sprawdź czy zadziała na Wavele. Na najbliższych runach, co ty na to? – Black uśmiechał się w przerażający sposób. Nie sądziłem, że może być chętny do pogrążenia nauczyciela, którego wydawał się uwielbiać. Przecież, jeśli wszystko wyjdzie na jaw może mieć kłopoty z dalszą kontynuacją dodatkowych zajęć. Profesor run najpewniej nie pożyczyłby mu więcej żadnej książki, a nawet zażądałby wyjaśnień i uroczystych przeprosin.
- To zły pomysł... – zacząłem.
- To świetny pomysł! – J. wiedział swoje. – Zemszczę się na nim za wszystko! – czarno widziałem przyszłość.

3 komentarze:

  1. http://rafael-bielecki-yaoi.blog.onet.pl - czy te oczy mogą kłamać? Mogą! Ale napisane, zapisane, rozdział jest, wynocha mi czytać, bo już dostawałam jawne pogróżki :dAnix

    OdpowiedzUsuń
  2. http://rafael-bielecki-yaoi.blog.onet.pl - czy te oczy mogą kłamać? Mogą! Ale napisane, zapisane, rozdział jest, wynocha mi czytać, bo już dostawałam jawne pogróżki ;)Anix

    OdpowiedzUsuń
  3. James ma Heyah na twarzy xD Mógłby być żywą reklamą! xDCiekawa jestem finału z afrodyzjakiem. Chłopaki mogli jakoś ogarnąć składniki. Remi nie jest w tym dobry, ale Syriusz z Shevą może by coś wykombinowali... ale nie ma to jak spontaniczność. xDU mnie nowa notka. Swoją drogą - mam sklerozę... co ja pisałam o poloniście? Bo nie mogę dojść do sedna z Twoim pytaniem. xD ""Albo ja zgubiłam zdanie, albo tam serio nie było pytania, a ktoś miał się zastanawiać nad odpowiedzią."

    OdpowiedzUsuń