środa, 27 czerwca 2012

Kartka z pamiętnika CLXXXII - Niholas Kinn

- Zamknij oczy. – Edvin był wyraźnie czymś podniecony. Jego twarz zawsze zdradzała wszystkie targające nim uczucia, co czyniło z niego beznadziejnego kłamcę, ale idealnego kochanka. Poza tym był bez reszty oddany swoim uczuciom, jakby wychował się na pieśniach o czynach i powieści dwornej, które propagowały rycerskość, szlachetność i wszystkie dawno już wymarłe cnoty. Nie pojmowałem, jak ktoś taki mógł przetrwać w tych czasach, związać się z niewartą zachodu dziewczyną, podnieść się po zerwaniu i zakochać we mnie. Dobrze wiedziałem, co nie podobało się jego byłej, a co świadczyło o czystym sercu i naiwności Edvina. W końcu żaden poważny chłopak nie bawiłby się w składanie papieru i obdarowywanie dziewczyny tymi „tanimi” prezentami. Żaden poza nim.
- Co znowu kombinujesz? – podniosłem głowę znad podręcznika, który czytałem idąc z nim korytarzem. Miałem na karku egzaminy, a moja wiedza wołała o pomstę do nieba. Coś tam kiedyś umiałem, zapomniałem już wszystkiego, a teraz musiałem nadrabiać swoją sklerozę.
- To będzie niespodzianka. Takie nasze miłosne gniazdko. – wyszczerzył się, a po moich plecach przeszły dreszcze.
- Mogłem nie zadawać tego pytania. – skrzywiłem się. – Lubię, kiedy się starasz, ale czasami mnie przerażasz.
- Przed ślubem każdemu facetowi zależy, a po ślubie pokazuje swoją prawdziwą twarz. – wzruszył ramionami. – Jesteśmy ze sobą stosunkowo niedługo, więc jestem jeszcze w fazie dawania z siebie wszystkiego. Później może mi przejdzie. Z resztą lubię dawać ci prezenty i starać się. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi zarobić na buziaka. Wiem, co chcesz powiedzieć. – zaznaczył zanim jeszcze otworzyłem usta. Musiał mnie nieźle znać, co wydawało mi się przecież niemożliwe. – Pomogę ci z nauką, jeśli chcesz i zmniejszę ilość niespodzianek, żebyś ode mnie nie uciekł w popłochu. Swojej byłej nie rozpieszczałem do tego stopnia, ale i ona nie cieszyła się z moich niespodzianek.
- Jeszcze słowo o twojej byłej, a dostaniesz w łeb tym podręcznikiem, a ja wrócę do siebie i zapomnę, że cokolwiek chciałeś mi pokazać. – mówiłem poważnie. Nienawidziłem, kiedy Edvin mówił o swoich poprzednich związkach, ilekolwiek ich nie było. Może wynikało to z tego, że nie chciałem by kiedykolwiek pytał o moje?
- Milczę, ale ty musisz zamknąć oczy. – złapał mnie łagodnie za ręce. – Proszę.
- Dobra, dobra! – zamknąłem powieki i pozwoliłem by prowadził mnie obejmując w pasie. Nie wiem, jaka odległość mieliśmy jeszcze do przejścia, ale w końcu usłyszałem, że otwiera jakieś drzwi i przechodzimy przez nie. Gdziekolwiek się znaleźliśmy było jasno, co wiedziałem mimo zamkniętych oczu. Dłoń rudzielca zadrżała na moim pasie. Puścił mnie i poczułem pocałunek na ustach.
- Możesz patrzeć. – szepnął podniecony bardziej niż wcześniej. Tłumił przy tym swoją radość, co było słychać w barwie jego głosu.
Obawiając się tego, co mnie czeka uchyliłem powieki. Pomieszczenie było niewielkie, ale ogromne okno wpuszczało do środka całą masę słonecznych promieni. Rozejrzałem się w około i wtedy dotarło do mnie, o co chodziło mojemu chłopakowi. Na ścianach poprzyklejał papierowe ozdoby, które tworzyły niesamowity obraz drzew pełnych kwiatów, w powietrzu wisiały owady, które złożył, gdzieś w rogu pomieszczenia umieścił wierzbę płaczącą, zaś pod nią staw pełen kwiatów lotosu. Nie wiem skąd wziął taki ogrom papieru, ani kiedy zdołał uporać się z tym wszystkim, ale naprawdę byłem zachwycony tym, co osiągnął. To było piękne i wręcz trudne do opisania! To nie był płaski obraz namalowany na płótnie, to był papierowy świat pełen wypukłości i barw, fantazyjnych kształtów imitujących naturę.
Z otwartymi ustami obserwowałem wszystko, co tylko zwróciło moją uwagę.
- Sam to zrobiłeś? – stanąłem pod rozłożystą kwitnącą wiśnią obsypaną różowym kwieciem i unosząc głowę w górę patrzyłem na papierowe szczegóły, na drobne pszczoły tu i tam wplecione między płatki.
- Yhym. – Edvin skinął głową zawstydzony, chociaż przyszło mu to trochę późno.
- To jest niesamowite! – spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się zapominając całkowicie o nauce i podręczniku, który musiałem gdzieś upuścić skoro nie miałem go w rękach. – Ta sala...
- Była pusta, więc ją wykorzystałem. Zamykam ją zaklęciem, więc tylko my będziemy mieli do niej dostęp. I Skrzaty Domowe, które będą tutaj sprzątać, naturalnie.
- Myślę, że Pokój Wspólny wcale nie będzie nam już potrzebny. – złapałem go za dłonie i przysunąłem się, niemal przytulając. – Tutaj jest o wiele lepiej niż gdziekolwiek indziej. – złapałem go za włosy i przyciągnąłem do siebie. Byłem od niego zdecydowanie niższy, więc nawet stając na palcach nie osiągnąłbym wiele toteż musiałem go sobie podać na tacy. Pocałowałem go nie tylko, dlatego, że zasłużył, ale i dlatego, że to lubił. Był pieszczochem, który powinien mieć kochającą dziewczynę, która w pełni oddawałaby jego miłość, bądź po prostu musiał mieć mnie.
Edvin oddał pocałunek rozpływając się w nim. Bez przeszkód zmusiłem go do tego, by usiadł na podłodze i sam znalazłem sobie całkiem wygodne miejsce na jego udach. Nie bez problemu odsunąłem się od niego. Pasował do całej tej scenerii. Rudowłosy, o oczach intensywnie niebieskich, jasnej skórze, barwny, jak i cały pokój, który przyozdobił.
- Siedź. – rozkazałem wstając niechętnie z niego. Gdybym tylko wcześniej o tym pomyślał teraz nie musiałbym ruszać się z miejsca. Niestety nie miałem wyjścia. Podchodząc do dużego okna otworzyłem je szeroko, by wpuścić do pomieszczenia świeże powietrze. Wróciłem na swoje wygodne miejsce na kolanach mojego chłopaka i znowu wpiłem się w jego wargi. Byłem pewny siebie, kiedy chodziło o pieszczenie Edvina. Sprawiało mi to dodatkową rozkosz, czego wcześniej zupełnie nie rozumiałem. Cieszyłem się za to, że dostał kosza po bardzo nieudanym związku z dziewczyną i tym samym otworzył się na mnie. Nie miałem zamiaru wypuścić go ze swoich rąk, chociażbym miał wiązać go i kneblować by mi nigdy nie uciekł.
Pchnąłem go na podłogę i przesunąłem się siadając wyżej, na jego brzuchu, odrobinę na kroczu. To ja dominowałem w tym związku, chociaż nigdy nie myślałem o tym, by być „górą”. Edvin nazbyt się starał mi dogodzić bym miał zrezygnować z okazji poznania jego ciepła, kiedy będzie wychodził z siebie, by mi dogodzić. Nie mniej jednak, do czasu podjęcia przez nas decyzji o ostatnim stadium mogłem robić wszystko, na co miałem ochotę.
- Ten pokój należy uczcić. – szepnąłem mu na ucho poruszając wyzywająco biodrami. – A tak się składa, że mamy okazję.
Nie pozwoliłem mu się odezwać. Zamknąłem jego usta swoimi, wsunąłem język w jego usta i zapomniałem o całym świecie. Edvin zacisnął dłonie na moich biodrach masował je w sposób, który nazwałbym „namiętnym” i „cholernie podniecającym”, jakbym miał do czynienia z fachowcem od sprawiania przyjemności. Pochyliłem się głębiej i mocniej napierałem swoim kroczem na jego ocierając się każdorazowo powoli i w regularnych odstępach czasu. Moje ciało reagowało, tak samo jak jego.
Podniosłem głowę i odpowiedziałem spojrzeniem na wzrok Edvina. Był naprawdę przystojny, niemal orientalny w swoich motylich barwach. W jego oczach odbijała się dusza, czysta, przejrzysta, naiwna, ale i niespokojna z powodu szalejącego ciała.
- Nie udawaj niewiniątka. – szepnąłem mu w usta, na których pojawił się przekorny uśmiech.
- Jestem niewinny, a ty mnie bałamucisz. – pokazał mi język i westchnął głośno. Specjalnie nie zdejmowałem ani jego, ani swoich ubrań. Wiedziałem, że będzie to niekomfortowe, ale wydawało mi się także odrobinę perwersyjne, a właśnie perwersji teraz potrzebowałem.
Wtuliłem się w niego nie przerywając miarowego poruszania się. Tak niesamowicie mi się podobał, tak niebywale kręcił, że chciałem TO z nim zrobić. Chciałem się z nim przespać, mieć pewność, że nie zmienimy zdania, co do naszego związku po ostatecznym połączeniu. Zatonąłem w swoich uczuciach cały i nie potrafiłem złapać powietrza, ani też wypłynąć na powierzchnię. Liczył się tylko on, tylko Edvin. Zakochałem się na zabój, to było już pewne.
Sięgnąłem jego warg i nie prędko miałem zamiar pozwolić chłopakowi oddychać naturalnie.

1 komentarz:

  1. Niholas to taki znowelizowany Remi. xD Jak słowo daję, dzięki Potterowi stał się z niego wilczur seksu. xD Namiętny chłopak i do tego pewny siebie. ;3 Czyli taki, jakiego Akemi uwielbia. xD W ogóle ta para jest nieodgadniona. Nigdy nie wiadomo, co któryś z nich wymyśli. ;P

    OdpowiedzUsuń