piątek, 1 czerwca 2012

Rozpieszczanie

16 maja
Peter i James wrócili do nas niedawno, ale nadal ubolewali nad swoimi mękami, przez jakie przeszli z własnej winy. Ich zdaniem to Bellatrix odpowiadała za wszystko, a oni robili tylko to, co każdy normalny chłopak robić powinien, co nie przekonało niestety żadnego z profesorów ani też szkolnej pielęgniarki. Nie mniej jednak Bella została ukarana za używanie brutalnych zaklęć na swoich „kolegach”, zaś im się nie oberwało już bardziej. McGonagall doszła do wniosku, że spotkała ich już wystarczająca kara.
Mimo ich obecności, dziś dokładniej niż kiedykolwiek uświadomiłem sobie, że następny rok będę zmuszony przetrwać bez Shevy, bez jego opieki, uśmiechu, zdrowego rozsądku. Przyszło mi to na myśl, kiedy stając rano zobaczyłem jego łóżko puste i pościelone. Chłopak musiał spotkać się z samego rana z dyrektorem i z tego też powodu nie zastałem go w pokoju otwierając oczy. Było mi bardzo smutno i pewnie dlatego wymknąłem się z sypialni, kiery reszta spała i pognałem pod gabinet Dumbledore’a chcąc zaczekać tam na przyjaciela. Był naprawdę zaskoczony widząc mnie tam, ale i uśmiechnął się w sposób, który u niego uwielbiałem i który na pewno Fabiena przybliżał do zawału serca z powodu tak szybkich jego uderzeń.
- Remi! – westchnął i objął mnie przytulając, jakbyśmy nie widzieli się do naprawdę dawna. – Co tutaj robisz? – bawił mnie ton rozmowy, jaki narzucił.
- Stęskniłem się za tobą. – odpowiedziałem chichocząc trochę. Nie miałem nic przeciwko tej zabawie, a sam fakt obecności Andrew wyciskał łzy z moich oczu. Powstrzymałem je jednak, by nie myślał o tym, co mnie tak naprawdę sprowadzało. Nawet przed sobą nie chciałem się przyznać do tego, że obawiałem się więcej go nie zobaczyć. Jak ludzie znosili rozstania z bliskimi, kiedy oni umierali? Nie wyobrażałem sobie tego! Ja na pewno umarłbym z żalu.
- Syriusz znowu byłby zazdrosny, gdyby wiedział, że tak za mną biegasz.
- Nieeee. Wydaje mi się, że wcale by nie był. Przecież już wie, że obaj mamy swoje ideały i nie planujemy ze sobą kręcić. Z resztą jesteśmy przyjaciółmi!
- W sumie... Chociaż... Syriusz to Syriusz. Nigdy nie wiadomo, co przyjdzie mu do głowy.
- Trzymaj. – uśmiechnąłem się wciskając w usta chłopaka kostkę czekolady z brzoskwiniowym nadzieniem, a następnie z żurawinowym. – Smaczne, prawda? Podzielę się z tobą, jeśli chcesz. Postanowiłem dzisiejszy dzień uczynić dniem rozpieszczania Shevy. Żebyś o mnie pamiętał, kiedy wyjedziesz do nowej szkoły!
Zielonooki roześmiał się głośno i ciepło wyraźnie rozbawiony, ale może też zachwycony moim pomysłem. Taką miałem nadzieję. Złapałem go pod pachę i pociągnąłem lekko.
- Chodźmy do pokoju. Powiedzmy, że zafunduję ci masaż, a później zjemy śniadanie. Nie będę cię karmił, ale mogę wybrać dla ciebie same pyszności.
- Syriusz na pewno będzie zazdrosny, ale nie ważne. Jestem jak najbardziej za!
Obaj uśmiechnięci i naprawdę zadowoleni wróciliśmy do sypialni, gdzie nasi przyjaciele w dalszym ciągu spali. Odsypiali najpewniej ciężkie treningi przed ostatecznymi rozgrywkami szkolnego quidditcha. W innych okolicznościach choroba Jamesa uznana zostałaby za nieważną i mecz odbyłby się o czasie, jednakże winną całej tej sytuacji uznano Bellatrix, która należała do Slytherinu i równie dobrze mogła tylko szukać wymówki, by dać swojemu domowi większe szanse na zwycięstwo, po wyeliminowaniu z gry Szukającego przeciwników.
Nie chcieliśmy ich budzić, chociaż gdzieś w głębi naprawdę mieliśmy na to ochotę, toteż w ciszy zajęliśmy moje nie pościelone łóżko. Kazałem mu się rozebrać do pasa i położyć na brzuchu. Nie miałem pojęcia, jak zabrać się za masaż, kiedy chciałem by był naprawdę przyjemny i niemal profesjonalny. Nieudolnie zacząłem go więc trochę podszczypywać, zgniatać jego mięśnie i kark, ale on dzielnie się trzymał i nie narzekał. Wątpiłem niestety bym mógł osiągnąć spodziewany efekt w taki sposób.
- Co wy robicie? – ale się wystraszyłem, kiedy niespodziewanie pojawił się nade mną Syriusz! Nie wiem, jak to możliwe, że go nie usłyszałem, ani nie wyczułem, ale naprawdę podkradł się bezszelestnie, a jego głos tak blisko mnie sprawił, że zbyt mocno wbiłem palce w żebra Shevy i tym razem biedak pisnął.
- Przepraszam! – zabrałem pospiesznie ręce i pogłaskałem zmaltretowane miejsce. – A ty się tak nie skradaj! Jak złodziej, albo wampir! – syknąłem na Blacka, który uśmiechnął się do mnie czarująco.
- Mógłbym być wampirem. Ty jesteś wilkołakiem, więc na pewno stanowilibyśmy zgrany i niesamowity duet. No i ani ja nie musiałbym obawiać się ciebie, ani ty mnie. Z tego, co wiem wampiry nie lubią krwi wilkołaków, a wilkołaki mięsa wampirów.
- Aleś ty głupi! – westchnąłem, choć na mojej twarzy tak naprawdę pojawił się uśmiech.
- Ha! W końcu, ktoś inny niż ja, jest głupi! – James, który najwidoczniej podsłuchiwał od pewnego czasu wyskoczył z łóżka z miną zdradzającą odczuwaną dumę. – No, a co mnie jeszcze ominęło? – podszedł do nas. Tylko Peter nie miał jeszcze zamiaru wstawać, ale szelest papierków świadczył o rozpoczętym przez niego łasuchowaniu.
Nie mając innego wyjścia postanowiłem zdradzić przyjaciołom powód dla którego byłem już na nogach i dotykałem Shevy. Skrzywiłem się na paskudny wydźwięk określenia mojego masażu dotykaniem, ale nie łudziłem się. Mój „masaż” niewiele miał wspólnego z masażem.
- Sheva od nas niedługo odejdzie, więc uznałem, że trzeba go rozpieścić. Karmię go moimi słodyczami, właśnie go masowałem... – ależ to okropnie brzmiało! – Planuję też nosić za nim torbę z książkami.
- Zdradź mi, jak załatwiłeś te przenosiny. Ja też chcę być panem i władcą dla Remusa. – Syriusz położył się na plecach Shevy przygniatając go do mojego materaca tak, że ich ciała tworzyły coś na wzór krzyża.
- Ciasto francuskie! – wrzasnął James i wdrapał się na moje łóżko kładąc się na plecach Blacka równolegle do Shevy. Biedny Andrew jęknął kolejny raz i usiłował odwrócić głowę by posłać nienawistne spojrzenie Potterowi, co było niemożliwe, w jego aktualnej sytuacji. – Remi, Peter, brakuje nam jeszcze dwóch warstw!
- Zabiję jeśli jeszcze ktoś się tam położy! – zielonooki nie szukał żadnej wyrafinowanej wymówki. – Zaraz mi flaki tyłkiem i gardłem zaczną wychodzić, więc złazić ze mnie!
- Nie wiem dlaczego tak się pieklisz. – J. machał nogami i kręcił się na boki miażdżąc już nie tylko znajdującego się na samym dole Shevą, ale i Syriusza, w którego to wbijały się wszystkie kościste elementy budowy Pottera. – Wyjeżdżasz do Francji, a więc chcemy cię pożegnać francuskim akcentem, a co może być lepszego niż ciasto francuskie? Mogę cię też związać i będziesz bagietką, chcesz? – wyszczerzył się do tyłu głowy Andrew.
- Ała! Wbijasz mi łokieć, patrz co robisz! – Syri warknął rozeźlony i poruszył się w sposób, który biedny Sheva zaakcentował kolejnym piskiem.
- Zabijacie mnie! Założę się, że Peter waży mniej niż wy! Dwa kolosy! – ze zdeterminowaniem sięgnął w tył i wbił palce w udo Blacka, do którego dostał. Tym razem to on wył, piszczał i chociaż wił się, gdyż paznokcie blondyna naprawdę zbijały się w jego skórę. Sheva wytrzymał to dzielnie i odetchnął z ulgą, gdy James wylądował niemal na podłodze, zaś Syriusz poderwał się na nogi masując udo. Zsunął nawet spodnie piżamy do kolan i oglądał swoją zaczerwienioną skórę, a której pojawiły się krwawe ślady. Najwidoczniej Andrew nie był wcale bezbronny, jak na chłopaka, który nie zapuszczał damskich szponów.
- Będę was rozrywał kawałek po kawałku! – syknął zielonooki, kiedy usiadł na moim łóżku i masował pierś. – Czuję się, jakbym spadł z miotły i dostał tłuczkiem w żebra. Jeśli zwrócę śniadanie to na was! – chociaż pieklił się strasznie to kąciki jego ust były podniesione ku górze, jakby tłumił uśmiech. – Zobaczycie! Poszczuję was w połowie przetrawionymi ogórami! Żeby tak człowieka traktować!
Chyba specjalnie objął mnie kładąc głowę na moim ramieniu, a jego ramiona oplotły mnie w pasie. Spojrzał przy tym wymownie na Blacka, który prychnął i odwrócił się do nas tyłem.
- Radzę ci ze mną nie zaczynać. – ostrzegł. – A ty, Remi, też mógłbyś mieć trochę więcej samokontroli. W końcu tylko ja powinienem się do ciebie tulić, skoro wyrosłeś z objęć matki! – wątpiłem jednak by naprawdę był na nas zły.

1 komentarz:

  1. Remi wyrósł z objęć matki. xD Co za tekst xD Haha, tez wątpię, aby Syriusz był zły. Ja osobiście nie wyobrażam sobie póki co tej paczki bez Shevy. Jak dla mnie Fabien mógłby zostać poddany doświadczeniu magicznemu, które cofnęłoby go do okresu nauki w Hogwarcie, aby później, gdy Huncwoci zakończyliby naukę, Fab wróciłby do swojej pierwotnej postaci. Gdyby tak się dało... ehhh ;3

    OdpowiedzUsuń