środa, 11 lipca 2012

Egzamin

=* Dziękuję każdemu, komu chciało się te notki liczyć! o.O

 

19 czerwca
Przyjaciele lepiej lub gorzej poradzili sobie z egzaminem z astronomii, ale każdy go zaliczył i teraz już pozostawało im uporanie się z pozostałym im tygodniem wolnego czasu przed końcem roku. W moim przypadku było inaczej i zapewne, dlatego tak niesamowicie się denerwowałem. Gdy inni mieli już wszystko z głowy, ja musiałem dzielnie stawić czoło ostatniemu z moich egzaminów, przeniesionemu o cały tydzień z powodu pełni. Czy byłem przygotowany na to, co miało mnie czekać? Nie. Może i tydzień temu każdy zdołał zaliczyć egzaminy, ale nie miałem pewności, czy tym razem nauczyciel będzie równie wyrozumiały. Z tego też powodu wyrzucałem sobie wszelkie zaniedbania związane z nauką, którą wyjątkowo zaniedbałem – chcąc, czy nie, to z powodu przyjaciół, którzy powoli sprowadzali mnie na złą drogę. Gdybym rozpoczął naukę wcześniej może teraz umiałbym więcej, może nie martwiłbym się tak bardzo, może, może, może... Czasami naprawdę lubiłem zwyczajnie przesadzać.
Syriusz obiecał, że będzie mi towarzyszył bym czuł się raźniej, kiedy przyjdzie mi przedzierać się mrocznymi korytarzami do wieży, której wspomnienie wywoływało u mnie mdłości. Dziwne, że zamiast z roku na rok stawać się spokojniejszym i pewniejszym swego, ja zwyczajnie zapominałem się i panikowałem coraz to bardziej, coraz zacieklej węsząc swój koniec.
- Daj już spokój, jesteś gotowy, chodź. – Syriusz wyjął z moich rąk podręcznik, który mógłbym już znać na pamięć gdybym tylko miał lepszą pamięć do regułek.
- Wcale nie jestem gotowy. – mruknąłem rozeźlony bynajmniej nie z jego powodu.
Black złapał mnie za rękę, jak rodzic dziecko i ciągnąc za sobą, co prawdę mówiąc pomagało mi opanować strach, prowadził mnie w stronę wieży. Obiecał nawet, iż zaraz po egzaminie dołączy do mnie na górze i posiedzi chwilę, by całe napięcie opadło. Byłem mu wdzięczny, gdyż po prostu akceptował mój strach i nie wmawiał mi „daj spokój, ty wszystko umiesz, na pewno zdasz na najwyższą notę!”. Zwyczajnie słuchał mojej bezsensownej paplaniny, obejmował mnie, kiedy trzeba i był blisko. To wystarczało.
Miałem nogi, jak z waty, kiedy wpiąłem się po krętych i licznych stopniach na sam szczyt wieży, w miejsce, gdzie ma się rozegrać mój wielki dramat. Jak to możliwe, że wilkołak nie potrafi sobie radzić ze stresem? Z jakiegoś powodu przypomniała mi się chęć Pottera do badania w tym roku zjawiska Syren i mimowolnie się uśmiechnąłem. Miał spędzić wakacje nad morzem i zająć się poszukiwaniem pięknych kobiet z ogonami. To niesamowicie do niego pasowało i żałowałem, że nie będę obecny podczas jego samotnych wypraw. Każdy z nas powinien mieć jakąś pasję, nad którą ślęczałby całe dwa miesiące, by później dzielić się wrażeniami.
- Dam sobie radę! – powiedziałem wciągając powietrze głęboko do płuc. – Jestem Huncwotem, a Huncwoci zawsze sobie radzą! – uśmiechnąłem się do Syriusza, który trochę zaskoczony moimi słowami przytaknął. Chyba powinniśmy nawyknąć do nadanej nam przez Pottera nazwy, która jego zdaniem czyniła z nas wojowników.
- Idź! – Black pchnął mnie w stronę drzwi i mrugnął do mnie porozumiewawczo, co miało znaczyć, że on będzie tutaj cały czas i podglądając przez dziurkę od klucza wkroczy, gdy już wszystko się wyjaśni.
Znowu poczułem, jak strach mnie paraliżuje, ale nie mogłem się wycofać. Przekroczyłem próg i chciałem by już było po wszystkim, by już zadano mi pytanie bym wiedział, czy znam na nie odpowiedź.
Rozejrzałem się po pozornie pustym tarasie wieży.
- Jesteś punktualnie. – powiedział mocny, melodyjny głos dochodzący z tego samego miejsca, co zawsze, a obok mnie przeleciał świetlisty motyl, który zniknął w ciemności, jakby się rozpłynął. – Na stoliku znajduje się pergamin z twoimi zadaniami. Masz kilka minut by się przygotować. Zaczynajmy.
Nie wiem, jakim cudem dotarłem do stolika z boku, jak w ogóle zdołałem spojrzeć na kartkę, gdy moja dłoń trzęsła się niemiłosiernie, ale nagle poczułem niejaką ulgę. Pytanie dotyczyło Małej Niedźwiedzicy, a więc konstelacji, o której każdy potrafił powiedzieć wiele nawet nie studiując astronomii. Musiałem tylko zastosować wiedzę, jaką zdobyłem w tym roku dotyczącą równych aspektów gwiazdozbiorów i po prostu musiało mi się udać!
Poszło łatwiej niż sądziłem. Miałem szczęście, że profesor nie chciał mnie męczyć, ale najpewniej wybrał najłatwiejsze z zadań by móc zakończyć ten dzień akcentem jak najbardziej optymistycznym dla siebie jak i dla mnie.
Zaliczyłem, kamień spadł mi z serca, wszystkie egzaminy miałem juz za sobą i mogłem cieszyć się wakacjami. Odetchnąłem z ulgą kładąc dłoń na piersi w geście wyrażającym ulgę. Syriusz musiał to zauważyć ze swojego miejsca za drzwiami, gdyż otworzył je szybko i podszedł do mnie ściskając i gratulując. Nauczyciel musiał być zaskoczony widząc to nagłe wtargnięcie, jednak nie odezwał się nawet słowem, jakby już go tutaj nie było.
Coś zaszeleściło z boku, poza barierką wieży, w miejscu, gdzie liczne pnącza pięły się po murze. Na początku myślałem, że to jakiś robaczek, ale one nie wydawały chyba tak wielu ciężkich, szeleszczących odgłosów i stęknięć. Zaskoczeni odsunęliśmy się od siebie i podchodząc ostrożnie do barierki wyjrzeliśmy za nią. Nie spodziewaliśmy się ujrzeć tego, co przyszło nam zobaczyć. Aż uchyliłem usta zaskoczony, a moje oczy musiały przypominać złote spodeczki pod filiżankę.
Nie wiem, jak wiele zdołał zauważyć Syriusz, ale ja dokładnie widziałem jasny kształt, który z opuszczoną głową czepiając się roślin schodził niżej i niżej kierując się chyba do najbliższego okna, które pozwoliłoby mu na przedostanie się do zamku.
- Remi, widzisz coś? – pytanie Syriusza potwierdziło moje obawy. Chłopak mógł widzieć ruch, ale nic więcej, żadnych szczegółów.
- Gołą dupę schodzącą coraz niżej, która zaraz zniknie w okienku dwa piętra niżej.
- Co?
Za nami trzasnęły cicho drzwi. Wystraszeni aż podskoczyliśmy, ale najwidoczniej to nauczyciel skorzystał z naszego roztargnienia i niezauważony wymknął się z wieży nadal pozostając dla nas tajemnicą.
Szybko odwróciłem się do barierki i wychyliłem przez nią odrobinę spoglądając w dół. Oświetlany księżycem tyłek właśnie zniknął w oknie. Czy była to halucynacja, czy jakiś zmyślny czar mający za zadanie odciągnąć nasza uwagę od nauczyciela? Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
- Już go nie ma, zniknął. – odezwałem się do Syriusza.
- On?
- To było gołe, a więc musiało być facetem. Nie miało piersi. – niemal zademonstrowałem rozkładając palce rąk i zbliżając je do swojej klatki piersiowej.
- Może jeszcze go dogonimy! – Syri złapał mnie za rękę. Żal mi było opuszczać wieżę w tak pogodną i ciepłą noc, kiedy to właśnie zdałem ostatni z moich egzaminów, ale wola Blacka była silniejsza niż moja chęć oddychania świeżym, nocnym powietrzem.
- Ja nie wiem, czy to było prawdziwe. – rzuciłem szybko poddając się woli mojego chłopaka i krocząc za nim bardzo szybko. – Co robiłby nagi chłopak na wieży astronomicznej? W dodatku w dniu egzaminu?
- A bo ja wiem? Ale jeśli to prawda możemy dowiedzieć się czegoś ciekawego.
Niestety nie dowiedzieliśmy się nic. Klatka schodowa była pusta, na okienku, przez które według mnie wszedł goły osobnik nie było żadnego śladu, który udowodniłby nam istnienie jakiegokolwiek człowieka w tym miejscu. Nie miał ubrania, więc nie mógł zostawić żadnej niteczki na liściach, był zwinny skoro wdrapał się tak daleko, a więc i nie poniszczył pnących się po murze roślin.
- To musiała być jakaś sztuczka. – stwierdziłem mimo wszystko niepewny.
- Może tak, a może nie. Może to atak potworów na zamek?
- Gołych?
- Wydają mniej odgłosów podczas chodzenia.
- Wariat.

 

3 komentarze:

  1. Jaki piękny obraz ;3 Świetnie dopełnia piękno opisujących go słów ;3Haha, nie ma to jak fajne zakończenie zaliczonego egzaminu! Że tez ja nigdy nie miałam takich rewelacji... no, prócz powolnego kroczenia za profesorem trzymającym za rękę swojego partnera ;3Teraz będzie gorzej... bo bez Shevy. Jakoś... no ciężko mi to zaakceptować. W ogóle nie mogę tego przyjąć do wiadomości.Zwracam honor - policzyłam za dużo, bo 3 notki informacyjne i 2 podliczyłam dwukrotnie. xD Faktycznie, z dzisiejszą mamy 778. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S.: Zapraszam na rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, inwazja gołych potworów, przecież to takie oczywiste! ^^ Zdumiewa mnie czasem logika Syriusza ;)

    OdpowiedzUsuń