niedziela, 26 sierpnia 2012

Kartka z pamiętnika CLXLV - Thomas Mares

Kto wpadł na pomysł by wprowadzenie się do nowego mieszkania uczcić tygodniowymi odwiedzinami siedmioletniego kuzyna? Może nie planowaliśmy z Karelem wielkiej uroczystości, tysięcy gości i niepokojenia sąsiadów, ale i zabawa z dzieckiem nie znajdowała się na naszym planie pierwszego dnia. A jednak, ledwie ustawiliśmy na półce ostatnią książkę, ostatnia ozdoba zawisła na ścianie, a ciotka podrzuciła nam swojego syna, z którym nie miała, co zrobić podczas służbowego wyjazdu. Dziwnym zrządzeniem losu nie miała żadnych znajomych w naszej kamienicy, której mieszkańców stanowili w większości samotni pracownicy Ministerstwa Magii. Zauważyłem jednak, iż wielu kawalerów wprowadzało się tutaj w nadziei znalezienia sobie jakiejś miłej urzędniczki za partnerkę.
- Sam, co twój dinozaur robi w klozecie?! – warknąłem na kuzyna, który właśnie wyglądał zza drzwi ubikacji chcąc mieć najpierw pewność, że nie oberwie po głowie.
- To dinozaur nurek. – wyjaśnił cicho chłopiec. Miał ciemne oczy i włosy tak samo kręcone, jak ja i Karel, choć krótsze i przez to bardziej puszyste. – Ale nie chciał nurkować, kiedy spłukiwałem wodę.
- Jasne. To go zostawiłeś żebym na niego nasrał i zrobił dinozaura ninja. – syknąłem mało elegancko, a zafascynowanie w oczach kuzyna sprawiło, że przeszły mnie dreszcze. To się ciotka zdziwi któregoś dnia wchodząc do łazienki...  – Wybacz stary, ale masz bezwzględny zakaz robienia z dinozaurów czegokolwiek poza samymi dinozaurami. Żadnego świnienia ich, wpychania w jakiekolwiek szpary w domu, pieczenia, karmienia, czy na co jeszcze możesz wpaść.
Chłopiec zmartwił się i podszedł bliżej muszli klozetowej zaglądając do środka.
- A jak mam wyciągnąć tego?
- Jak dla mnie możesz zanurkować za nim. – mruknąłem pod nosem i wyjąłem z kieszeni różdżkę. Zaklęciem wyeliminowałem ociekającą wodą zabawkę do miski. – Wyszoruj go teraz. To twoja zabawka, sam ją tak załatwiłeś, więc sam doprowadzisz ją do stanu wysokiej higieny. Ja w tym czasie ostrzegę Karela o twoich zakazach. – zostawiłem Samuela sam na sam z obrzydliwym dinozaurem i bez pukania wpakowałem się do pokoju brata. Chłopak właśnie zakładał na tyłek eleganckie spodnie. Miałem zamiar zapytać, czy gdzieś dziś wieczorem wychodzimy, ale wiedziałem, co by mi odpowiedział. Już od kilku dni nie robił nic innego, jak tylko przymierzał ciuchy, w których planował udać się swojego pierwszego dnia do pracy.
Podchodząc do brata, który zignorował moją obecność, klepnąłem go w pośladki i zacisnąłem na nich palce.
- Przestań! Sam może nas zobaczyć! – skarcił mnie ostro, ale nie przejąłem się całując go w szyję.
- Jest zajęty. Wykąpał dinozaura w kiblu i teraz ostro go szoruje. Z resztą, najchętniej odesłałbym go do rodziców. Wyprowadziliśmy się, więc towarzystwo dobrze by im zrobiło.
- Daj spokój. Gdybyśmy to zrobili mama przywiozłaby nam Samuela i sama się tutaj wprowadziła uważając, że nie poradzimy sobie sami z dzieckiem.
- Gdyby któryś z nas miał swojego bachora wprowadziłaby się na stałe, a ojca zostawiła samego. – skinąłem głową. Nasza matka nie uważała nas za dorosłych i rozsądnych, chociaż wmawiała nam, że tacy jesteśmy.
- Umyłem! – zostałem zmuszony do odskoczenia od Karela, kiedy Sam wlazł bezczelnie do jego pokoju. Czasami miałem wielką ochotę zabić tego dzieciaka. – Chcę się bawić!
- Więc się baw. – wzruszyłem ramionami.
- Ale nie sam!
- Za jakie grzechy robię za niańkę? – jęknąłem, zaś Karel uśmiechnął się wyjątkowo wrednie.
- Ja zajmuję się gotowaniem przez czas jego pobytu, a ty zdeklarowałeś się do zajmowania się nim, więc nie narzekaj. – wypchnął mnie mało uprzejmie ze swojej sypialni i zamknął drzwi zapewne zdejmując teraz z siebie to, co przed chwilą założył. Musiałem znaleźć sposób na to, by pozbyć się spod nóg kuzyna, a móc w tym czasie molestować
Moje spojrzenie padło na „Opiekuna na sto dwa”, czyli pudełko plastikowych zabawek w kształcie magicznych stworzeń. Uśmiechnąłem się pewnie diabelsko, kiedy w mojej głowie zaświtał pewien plan, ale przecież nikt tego nie widział. Wmówiłem więc kuzynowi, że zabawa ze mną również będzie nudnawa, ale mogę znaleźć sposób by umilić mu dzień. Kiedy wyjaśniłem, że zaklęciem ożywię jego małe zabaweczki był tak zachwycony pomysłem, że mogłem być pewny swego. Przez dobre kilka godzin nie będzie mi przeszkadzał i nawet siłą nie wygoniłbym go z salonu.
Mój brat właśnie przeszedł koło drzwi znikając w kuchni, gdzie musiał dokończyć szykowanie posiłku dla naszej trójki. Szybko ożywiłem malutkie zwierzątka, a Sam podskoczył podniecony klękając przy swoich zabawkach. Zaklaskał w dłonie, roześmiał się i przystąpił do układania z klocków toru wyścigowego zamykając wszystkie żywe zabawki w pudle. Wykorzystałem okazję i wymknąłem się z pokoju.
Karel pilnował zupy, kiedy objąłem go od tyłu i wtuliłem twarz w jego szyję.
- Szsz... – uciszyłem go wiedząc, iż będzie pytał o naszego małego lokatora. – Wszystko dobrze, jest bardzo zajęty i nawet o nas nie pamięta. – obchodząc go rozsiadłem się na jego kolanach. Nawet nasza waga i siła były takie same, więc nie było sensu martwić się tym, który powinien zajmować, jakie miejsce.
Pocałowałem go i tak naprawdę był to nasz pierwszy pocałunek, od kiedy na stałe wprowadziliśmy się do tego mieszkania. Do tej pory zajmowaliśmy się cały czas rozpakowywaniem naszych rzeczy i kuzynem, ale teraz mogliśmy zapomnieć się w swoich ustach. Dodatkowym plusem był fajt, iż wnętrze numeru 14, pod którym mieszkaliśmy, było specjalnie wyciszone, jak w przypadku wszystkich innych mieszkań, więc nasze przyszłe krzyki nie będą słyszane przez nikogo.
Karel zdjął moje okulary, a następnie swoje i odłożył je na stół kuchenny. Teraz mogliśmy nie tylko zaliczyć drugi z pocałunków, ale i pogłębiać go do woli bez obawy, że coś pęknie i pozbędziemy się szkieł.
- Jesteś pewny, że tutaj nie wejdzie? – oparł głowę o moją klatkę piersiową.
- Całkowicie. Zadbałem o to żeby smok, gryf i hipogryf nie latały. – spojrzenie Karela było wymowne. Nie miał pojęcia, o co chodzi i bał się pytać. – Nie ważne. Na pewno nie wejdzie nam tutaj. Jest zbyt zajęty, a nam zupa się nie rozgotuje, jeśli się chwilę popieścimy. – przytuliłem się do niego mocno i przyssałem do jego szyi, jakbym był jakimś wampirem. Zostawiłem na jego skórze dwa czerwone punkciki, które zawsze mogłem zwalić na pijącą krew bestię, a każdy dzieciak uwierzyłby w bajkę o złym wampirze napastującym mojego ukochanego braciszka. Gorzej, jeśli Sam najadłby się czosnku by samemu uniknąć spotkania z potworem, który jakimś cudem wdarł się do domu i pił z Karela.
Nagle poczułem, że jestem śpiący, co trochę mnie przeraziło. Była tylko jedna osoba, którą mogłem obwiniać za mój opłakany stan i był nią właśnie Samuel. To on rozpychał się i rzucał na łóżku, które z nim dzieliłem. Gdybym wcześniej znał konsekwencje swojego podziału obowiązków na pewno wolałbym uwijać się przy garach niż ciągle martwić się kuzynem.
- Nie, nic z tego nie będzie. – znowu potwornie ziewnąłem. – Obudzisz mnie na obiad, prawda? A teraz się położę, bo w nocy znowu będę walczył z tym wijącym się wężem, który tym małym tyłkiem zepchnie mnie z materaca.- tak, gdyby tylko Sam nie bał się spać bez towarzystwa, a tak, zapomniawszy swojego ulubionego misia, byłem zmuszony zastąpić mu towarzystwo.
- Mój biedny. – Karel kpił ze mnie głaszcząc moje włosy, jakbym był dzieckiem.
Tak, popełniłem okropny błąd sądząc, że opieka nad dzieckiem będzie łatwiejsza niż praca kury domowej. Jakie to szczęście, że ani ja, ani mój brat nigdy nie będziemy mieć dziecka. Musiałbym wtedy zapomnieć o czułościach na dobrych kilkanaście lat, aż wyrzuciłbym dziecko do Hogwartu i miał kochanka tylko dla siebie.
Skradłem jeszcze jeden pocałunek i zabierając okulary ze stolika powłócząc nogami udałem się do swojego pokoju. Ah, jakże było mi trzeba tych kilkunastu minut spokoju i odpoczynku by nabrać sił do dalszego molestowania brata...

2 komentarze:

  1. Mały kuzyn to nie przelewki. Trzeba go czymś zająć, aby dał spokój umęczonemu opiekunowi. U nas wystarczyłby komputer z włączonymi grami w Internecie, a w Hogwarcie ruchome zabawki lub zaczarowane zwierzątka. Od razu przypomina mi się zachwycony motylami Fillip ;3Bracia mają co opijać i mogliby zrobić parapetówkę, ale na to przyjdzie im poczekać, hehe. Chyba, że Sam napije się soczku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejoo. xDD Zapraszam do mnie na rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń