piątek, 3 sierpnia 2012

Kartka z pamiętnika CLXXXIX - Andrew Sheva

Jedno z moich wielkich, perwersyjnych pragnień spełniło się. Spędzałem czas nad morzem mieszkając w niewielkim domku letniskowym wuja razem z Fabienem, który oficjalnie był po prostu moim opiekunem przez te cudowne dwa tygodnie. Już nawet nie pamiętam, w jaki sposób zdołałem namówić starego nudziarza, brata mojej mamy, na dłuższe odwiedziny i odstąpienie mi na ten czas domku zaraz przy plaży. Podobał mi się fakt, że na okolicę należącą do wuja rzucone było zaklęcie i nikt niepowołany nie mógł się tutaj dostać, ani widzieć tego, co działo się na tym prywatnym terenie. Dzięki temu mogłem bez obaw zrealizować swój wielki plan zabawy w pirata i syrenę. Mało tego, zdobyłem idealne stroje, które miałby nam pomóc wczuć się w klimat historii, jaką tworzyliśmy.
Tak więc, Fabien miał na sobie idealnie dopasowany strój pirata, na który składały się szabla, dwa pistolety, pas, kapelusz z piórem, opaska zasłaniająca jego niewidzące oko, ciężkie buty o wysokiej cholewie, luźne spodnie sięgające zaledwie za kolano, koszula, kamizelka i lekki płaszcz. Sam założyłem na niego to wszystko, by w odpowiedniej chwili mógł zdjąć część z tych rzeczy i rozpalić mnie do białości.
Ja, jako syrena, nie musiałem aż tak martwić się upałem. Sam zaprojektowałem i wykonałem lśniący ogon z odsuwanymi dwiema łuskami w strategicznych miejscach. Na głowę założyłem ozdobną siateczkę składającą się z pięciu drobnych niteczek i ozdób w kształcie muszelek oraz rozgwiazdy. Poza tym błyszczącą, błękitną szminką wymalowałem sobie usta i odrobinę powieki. Zrobiłem, co w mojej mocy by wyglądać jak atrakcyjny tryton, którego mógł pojmać pirat.
Zanurzyłem się w wodzie i pozwoliłem by Fabien wyciągnął mnie z niej na plażę. Zabawa się rozpoczęła! Udawałem przestraszonego, chociaż nie wyrywałem się by mnie nie upuścił. W końcu jednak położył mnie na piasku i odrzucił denerwujący go kapelusz. Omal się nie uśmiechnąłem widząc ulgę na jego twarzy, kiedy pozbył się przeszkadzającego mu okrycia głowy. Następnie patrząc na mnie bezustannie zdjął płaszcz i kamizelę, rozpiął koszulę, odpiął od pada broń i rzucił ją poza zasięg naszych rąk. Patrzyłem na to zafascynowany przez chwilę zapominając o tym, że powinienem się bać.
- C... Co ty robisz?! -  wypiszczałem odzyskując rozum.
- Czy to nie oczywiste? – mężczyzna przeczesał dłonią włosy i na klęczkach przysunął się do mnie. Próbowałem się odsunąć ciągnąć ogon za sobą. – W jakiś sposób musicie się rozmnażać. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby okazało się, że takie cuda nie mogą się kochać. Stworzono was dla tych, którzy zaślubiając morze musieli zrezygnować z uciech na lądzie. – złapał mnie za ogon i przyciągnął do siebie. – Szukałem cię przez dwadzieścia lat. – jego twarz znalazła się nagle o kilka centymetrów od mojej, jego usta kusiły poruszając się zmysłowo, kiedy mówił.
- C... Co? – mało inteligentne, jednak zapatrzony w niego nie mogłem wymyślić niczego sensowniejszego.
- Przed dwudziestoma laty widziałem cię, jak pływałeś z delfinami. Byłem dzieckiem, więc urzekł mnie ten widok, ale teraz... Tyle, że w przeciwieństwie do was my ludzie szybko dorastamy. – złapał mnie za brodę i przysunął moją twarz jeszcze bliżej swojej. – A dorastając zaczynamy fantazjować i pragnąć. – jego usta zmiażdżyły moje.
Wątpię by prawdziwy tryton potrafił się od niego odsunąć, kiedy tak zaborczo całował, tak głęboko, a jego język wyczyniał cuda w moich ustach. Nie, nawet gdybym tego nie pragnął nie potrafiłbym się oprzeć sile, z jaką jego pożądanie przenikało nawet moje ciało. Jęknąłem w jego wargi, poruszyłem niezgrabnie ogonem, by Fabien mógł znaleźć się bliżej mnie, ale on odsunął się nagle, oblizał i uśmiechnął jednym kącikiem ust.
- Wtedy zaczarował mnie twój śmiech, ale teraz widzę, że nie tylko on musiał być przyczyną mojego szaleństwa.
Zmusiłem się do drżenia, kiedy on dotknął mojej piersi sunąc po niej palcami.
- Nie możesz! – pisnąłem. – Nie wolno ci! Nie należę do twojej rasy!
- Mało mnie to obchodzi. – szepnął mi na ucho. – To nie ludzkie kobiety są dla nas stworzone, ale wy. Obaj jesteśmy dziećmi morza. Gdyby tak nie było nie pragnąłbyś mnie tak, jak ja pragnę ciebie.
- To nieprawda! – zaprzeczyłem rumiany, chociaż Fabien miał rację.
- Doprawdy? – pochylił się, a jego język polizał mój sutek, który od razu stwardniał.
Zacisnąłem pięści na piasku oddychając ciężko ustami. Widziałem, jak luźna łuska ogona podnosi się wypychana moim członkiem.
- Podoba ci się to. – stwierdził niemal kpiąco. – ukąsił mój prawy sutek i polizał brzuch zanim pochylił się nad członkiem, który odsłonił bez najmniejszego problemu. – Wiedziałem, że nie różnicie się od nas tak bardzo. – westchnął i jego wargi wchłonęły mój członek w całości.
Jęknąłem i opadłem na piasek. Fabien tak dobrze odgrywał swoją rolę, że niemal uwierzyłem w całą tę niesamowitą historię. Chłopiec zostający piratem by zbałamucić męską syrenę – trytona.
Fab mocno zassał mój członek, ale nie doprowadził tego do końca. Odsunął się i wkładając pod moje biodra jedną rękę przewrócił mnie zmuszając do klęczenia, na co ogon jak najbardziej mi pozwalał.
- Co robisz?! – pisnąłem.
- Biorę to, co moje kawałek po kawałku. – rzucił wstając i podchodząc do mnie z przodu. Zsunął nieznacznie spodnie z bioder i uklęknął przykładając swój członek do moich ust. Byłem ciekaw, czy ich barwa go podnieca.
Zacząłem protestować, ale chętnie przyjąłem między wargi jego koniuszek, który mogłem bez wysiłku zmieścić. Widziałem, jak mężczyzna uśmiecha się patrząc na mnie z błyskiem w oczach. Uciekł biodrami do tyłu i znowu wsunął się na tę odrobinę, po czym pchnął lekko zagłębiając się bardziej, ale na tyle rozsądnie by mnie nie przydusić. Czułem łaskotanie warg, kiedy poruszał się spokojnie w przód i w tył. Westchnąłem wydając z siebie jakiś dziwny odgłos.
- Nie zapomniałem o tobie. – zapewnił i odebrał mi moją zdobycz. – Tyle lat czekania... – obszedł mnie i poczułem, jak unosi luźną łuskę odsłaniając moje wejście. Jego język natarł na moją dziurkę wciskając się w nią. Miałem szczęście, że piasek nie dostał się pod ogon. Nie kryłem uśmiechu czując dłonie gładzące moje biodra i język zachłannie pieszczący moje wnętrze.
- Nie wolno ci! – wydyszałem, chociaż dobrze wiedziałem, że jemu wolno wszystko. Żaden tryton nie oparłby się temu mężczyźnie. Jak na pirata, którego wcześniejsze doświadczenia łóżkowe znajdowały się pod znakiem zapytania, całkiem nieźle sobie radził.
Przyjemność jego języka zniknęła, ale niedługo później poczułem coś większego i zdecydowanie twardszego zdobywającego wnętrze mojego ciała. Jęknąłem, pisnąłem, westchnąłem, wydałem z siebie każdy możliwy odgłos, który miał świadczyć o zaskoczeniu, gdy w rzeczywistości po prostu pragnąłem więcej. Może powinienem płakać? Ale do tego nie potrafiłem się zmusić.
Fabien objął dłonią mój członek. Stęknąłem czując, że piasek nie oszczędził tego miejsca i jego drobinki stymulowały moją skórę. Było to doznanie, którego wcześniej nie znałem. Do tego doszły mocne pchnięcia Fabiena, które odbierały mi siłę za to sprawiały rozkosz.
Słyszałem szum fal i krzyk mew, czułem zapach morza i ryb, ciepłe promienie słońca na plecach, delikatny wiatr na skórze i to z pełną mocą uświadamiało mi, że po raz pierwszy kocham się z Fabienem otwarcie, na świeżym powietrzu, w miejscu gdzie każdy mógłby nas zobaczyć, gdyby nie zaklęcia.
- Nie, nie! Przestań! – krzyknąłem, ale on tylko wzmocnił każde pchnięcie, zaś jego dłoń stymulowała mnie szybciej. Wzdychałem i jęczałem żałując, że nie mogę zamienić się w prawdziwego trytona by mój pirat brał mnie na przekór zasadom ustalonym przez świat.
- Nie? To ty mnie zasysasz. – westchnął za moimi plecami. – Nadal się wszystkiego wypierasz, ale twoje ciało zostało stworzone po to bym ja je miał. Drżysz pragnąc spełnienia.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy gdyby te dwadzieścia lat temu młody pirat miał okazję złapać trytona, w którym się zakochał to czy posiadłby go tak, jak robił to teraz.
Te myśli sprawiły, że eksplodowałem na piasek i krzyknąłem cicho. Moje mięśnie miażdżyły Fabiena, który znalazł się głęboko we mnie. Teraz było go stać tylko na kilka pchnięć zanim wycisnąłem z niego całe nasienie i opadłem na piasek spełniony.
To z pewnością nie był ostatni raz, kiedy się w ten sposób bawiłem z moim kochankiem. Zagustowałem w tej historii.

1 komentarz:

  1. Nie tylko Sheva ;P Historia była bardzo fajna.. hmm, jeszcze wiele można wymyślić. W końcu Syrenka nie dała po sobie znać, że również kocha swojego pirata, a być może kolejne części historii opowiadanej ustami Fabiena dowiemy się, jak to było... xD Wciągnęło mnie ;)

    OdpowiedzUsuń