piątek, 14 września 2012

Kartka z pamiętnika CLXLVII - Syriusz Black

Trzynastka nigdy nie była dla mnie pechowa i nie wierzyłem we wszystkie te bzdury, jakie na ten temat opowiadano. W końcu każda kultura miała swoje złe omeny i gdybym miał wierzyć w nie wszystkie nie zdecydowałbym się na wyjście z domu, a i tam nie czułbym się bezpiecznie. Takie było moje zdanie na temat przesądów – przynajmniej do dzisiaj. Nie byłem zdecydowany, co tak naprawdę o tym sądzić. A tym czasem trzynastego września mój problem przedstawiał się następująco:
Szkoła zaczęła się niemal dwa tygodnie temu, a moje zainteresowanie runami dawało o sobie znać toteż kierowany potrzebą czytania i zgłębiania wiedzy, co dotyczyło tylko tego jednego tematu, nie wspominając w tym wypadku o moich studiach nad likantropią, odwiedziłem Victora w jego gabinecie. Zawsze przyjmował mnie z otwartymi ramionami, więc nie obawiałem się wizyty u niego. A jednak nie wypadało abym zaczynał nowy rok szkolny bez macania, prawda? Tak wydawał się sądzić nauczyciel, który wykorzystał moją obecność, jak zwykł to czynić już na początku naszej znajomości. Nie bez wstydu musiałem przyznać, że bynajmniej nie przeszkadza mi jego zachowanie, ale uważałem je za na swój sposób przyjemne. W końcu byłem całkowicie pewny, że robi to dla tej odrobiny przyjemności, jaką mogło mu dawać dotykanie mnie. Obaj mieliśmy przecież stałych partnerów i choć nie było w tym niczego złego to nie chcieliśmy by dowiedzieli się o tym Remus i Seed. Była to nasza mała tajemnica i forma powitania po wakacjach.
Tak, więc stałem na niewysokiej drabince, która ułatwiała mi dostęp do półek z książkami na temat run, wśród których szukałem pozycji jeszcze mi nieznanych zaś nauczyciel z pewnym zamiłowaniem dotykał moich pośladków. Wątpiłem by miały się tak bardzo zmienić od czasu, kiedy ostatni raz je ściskał, ale nie potrafiłem mu odmówić. W pewnym stopniu uważałem go za kogoś mi bliskiego i porównałbym nasze układy do tych, jakie łączyły Shevę i Remusa.
- Znalazłeś coś ciekawego, Syriuszu? – sunąc dłonią po moim biodrze i udzie mężczyzna stanął obok i zadarł głowę do góry by spojrzeć na moją twarz.
- U pana zawsze znajdzie się coś ciekawego. – przyznałem, a on uśmiechnął się czarująco, a znałem ten flirciarski uśmiech, i wdrapał się za mną na drabinkę tak, że moje ciało przylegało ściśle do jego.
- Co więc cię zainteresowało, Syriuszu? – objął mnie ramionami w pasie by nie stracić równowagi.
- To, to i to wezmę dzisiaj. – dopowiedziałem po kolei pokazując mężczyźnie woluminy i przy okazji uderzając każdym z nich w znajdujące się nad moją głową czoło profesora. Robiłem to z premedytacją, ale wiedziałem, że Wavele nie będzie miał mi tego za złe.
- Bardzo dobry wybór! – rzucił sztywno zabierając ode mnie tomiki, kiedy obaj mieliśmy okazję usłyszeć ciche skrzypnięcie drzwi jego gabinetu. Mężczyzna, jak gdyby wcale mnie przed chwilą nie dotykał, zszedł z drabinki odkładając książki na swoje biurko. – Sądzę, że ci się spodobają. – ciągnął dalej obłudnie udając, że wcale nie zdaje sobie sprawy z obecności kogoś jeszcze.
- Jestem przekonany! – podjąłem grę zeskakując z kilku stopni drabinki i odwróciłem się udając ogromne zaskoczenie na widok Seed, która właśnie odkładała do kąta mokry parasol spoglądając na mnie bez urazy, co znaczyło, że nie miała pojęcia, że jej mężczyzna lubi czasami się do mnie dostawiać dla czystej zabawy. – Dzień dobry, pani. – skinąłem kobiecie głową, zaś Victor, jak na wezwanie odwrócił się na pięcie w końcu „dostrzegając”, że ma kolejnego gościa.
- Witaj, Syriuszu. – odpowiedziała nauczycielka, a jej spojrzenie bardzo szybko przeniosło się na Wavele. – Nie wiem, jaki jest sens w wyczarowywaniu deszczu na korytarzach. – powiedziała pretensjonalnym tonem prezentując dół swojej zachlapanej wodą sukni. – Nawet, jeśli podejrzewają, że jakiś zboczeniec nadal jest w szkole to jednak mija się to z celem. Równie dobrze mogli wysadzić cały zamek. – odgarnęła za ucho kosmyk włosów i podchodząc do nauczyciela pocałowała go czule. – Słyszałam, że jeśli woda nie pomoże to nocą planują pozbyć się problemu ogniem. Powinni wezwać kogoś, kto się na tym zna zamiast samodzielnie próbować. – odwróciła się tyłem do biurka i zgrabnie wskoczyła na nie siadając. Zarzuciła nogę na nogę i prezentując swoje szykowne buty, które musiały kosztować majątek.
- Nie boi się pani, że to panią mógłby podglądać podczas kąpieli? – podjąłem próbę zagadania kobiety, która właśnie przeglądała jedną z wybranych przeze mnie książek, a jednak zauważyła pognieciony krawat swojego kochanka. Nie chciałem by nagle zaczęła snuć jakieś domysły, jak to miały w zwyczaju kobiety. Seed odwróciła wzrok od krawatu i utkwiła go we mnie.
- Dopiero by się zdziwił. – na jej ustach pojawił się pewny siebie uśmiech. – Tak się składa, że to mężczyźni są mniej ostrożni niż kobiety. – dodała tonem jakby planowała to wyjaśnić wyjątkowo opornemu dziecku. – Nie dajemy się podglądać komuś czyj wzrok nie będzie dla nas pożądany.
Wavele zabrał z jej rąk książę z wymownym spojrzeniem typu „nie ruszaj, jeśli nie rozumiesz” i włożył je do mojej torby, którą miał na swoim fotelu przed biurkiem.
- Ty i tak nie masz się, czego obawiać. Kąpiesz się u mnie, od kiedy usłyszałaś o zboczeńcu w szkole. – rzucił mimochodem, co kobieta skwitowała wściekłym parsknięciem i rozżalonym spojrzeniem, jakie mu posłała.
- Odezwał się ten, który najchętniej goniłby z gołym tyłkiem po korytarzach nie zważając na nic. – wydęła usta.
Miałem ochotę się wycofać, ale nie byłem pewny, czy powinienem. W końcu nigdy nie można być pewnym, co takiego zostanie ujawnione. Ostatecznie jednak uległem swojemu rozsądkowi, kiedy dostrzegłem wyraźnie znaki świadczące o tym, że kobieta nie przyszła tu ponarzekać, ale szukać wsparcia w niedoli w ramionach kochanka. Nie byłem ciekaw ich gier miłosnych, czy też samej miłości, więc rzuciłem szybkie i stosunkowo ciche pożegnanie i wymknąłem się z gabinetu. O dziwo, już nie padało, więc nie musiałem martwić się przemoczeniem mimo przebywania w zamku.
Miałem szczęście, że nie całowałem dzisiaj profesora, bo nie dałbym głowy, że kobieta pokroju Seed nie zdołałaby wyczuć obcego smaku na ustach swojego kochanka. Z resztą byłoby to nie fair wobec Remusa, który unikał czułości z Shevą wiedząc, jaki bywałem o niego zazdrosny. Byłem pewny, że gdyby Lupin dowiedział się o tym, co łączy mnie z Victorem miałby złamane serce. W końcu był chorobliwie zazdrosny o Seed, więc nie chciałem dolewać oliwy do ognia. Nie potrzebowałem w tym roku problemów z moim słodkim Miodzikiem, jak lubiłem go czasami nazywać w myślach.
Zdziwiłem się widząc wychodzących mi naprzeciw przyjaciół zaledwie minąłem dwa dłuższe korytarze i jedne schody oddalając się od gabinetu nauczyciela run. Zastanawiałem się nawet, czy aby znowu nie zaczynali mnie o coś podejrzewać i szpiegować. Szybko odgoniłem jednak te myśli uznając je za zwyczajnie głupie.
Uśmiechnąłem się do nich, ale w odpowiedzi otrzymałem tylko zatroskane, karcące spojrzenia. To już zupełnie zbiło mnie z tropu. Chciałem zapytać, co się stało, ale mnie ubiegli.
- Martwiliśmy się! – poskarżył się Remus, który złapał mnie mocno za dłoń. Jego skóra była ciepła i naprawdę przyjemna. Przez chwilę czułem nawet wyrzuty sumienia wynikłe ze spotkania z nauczycielem run.
- Przecież nikt mnie nie zaatakuje. – uśmiechnąłem się ściskając przyjacielsko dłoń mojego chłopaka i żałowałem, że nie mogę go całować i okazywać mu swojego zainteresowania póki nie pozbędą się z zamku podglądacza. Woleliśmy być ostrożni. – Podejrzewam, że większe zagrożenie dotyczy dziewczyn. Nawet Seed wydaje się niepewna. Widziałem ją u Wavele. – czy ja szukałem sposobu by się wytłumaczyć z tego, co robiłem?
- Lepiej wracajmy do pokoju zanim znowu zacznie padać. – zostałem ponaglony przez Remusa i już wiedziałem, że kiedy ten nieszczęsny świetlik zostanie złapany to wynagrodzę mu wszystkie troski, a nawet ograniczę wizyty o Victora!

2 komentarze:

  1. O jejku jejku, jak ja kocham Syriusza *p*Notka świetna (jak zawsze zresztą) i już nie mogę doczekać się kolejnej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Seed nie jest taki głupi, by nie zauważyć, co się dzieje, gdy Victor wraca z wizyt od Syriusza. xD To strasznie uważny mężczyzna.Deszczem? Na zboczeńca? Ogień będzie kapitalny. Miałabym dziką satysfakcję (Black pewnie też) gdyby ten ktoś podglądał McGonagall. W końcu ona kiedyś nakryła Syriusza, to teraz mogłoby się to 'zemścić" xD Dlaczego mam takie wrażenie, że James ma z tym coś wspólnego? xDDDRuny są fajne. "Ty wiesz, że ja widziałam ich role zupełnie inaczej? XDDD' - ja teeż *zawodzi* xD Mikołaj miał obskakiwać profesorka i pytać, jak mu się to udało, ale... normalnie wszystkie inne myśli mi zmiotło i nie potrafiłam tego inaczej opisać. xD Cóż... Damian stary, ale jary xDHaha, widzę, że Ty też zaglądasz na Butyk.pl xDDD

    OdpowiedzUsuń