piątek, 12 października 2012

Wnerwianie

12 października
Czułem się śledzony, osaczony, szpiegowany, kontrolowany, sam nie wiem, co oddało by w pełni uczucia, którym się poddawałem. Miałem nawet wrażenie, że mojej czekolady ubywa! Powoli popadałem w paranoję, a wszystko z powodu mojego miękkiego serca. Gdybym tylko nie zgodził się na głupie plany Kinna... Teraz było niestety za późno na jakiekolwiek pretensje do siebie. Musiałem pozwalać chłopakowi na podążanie za mną podczas przerw, wpychanie się między mnie, a Shevę, czy Syriusza na posiłkach, a także zagryzać wargi, kiedy James głośno wyrażał swój brak upodobania dla faktu Niholasa udającego zainteresowanie moją osobą.
Przeszedł mnie dreszcz, co znaczyło, że Kinn jest w pobliżu. Moje ciało zaczęło już w ten sposób reagować na chłopaka, który jak na złość, nie planował dawać sobie spokoju, ani też nie miał ochoty otwarcie wyznawać swojemu nieszczęsnemu chłopakowi, że się przejmuje jego brakiem czasu. Mogłem go zrozumieć, bo przecież sam zachowywałem się nie lepiej, kiedy byłem przekonany, że Seed dobiera się do mojego Blacka.
- On polezie za nami do Hagrida. – rzuciłem krzywiąc się. – Mówię wam, on za nami pójdzie. – narzekałem. W prawdzie byliśmy umówieni z gajowym dopiero na popołudnie, ale już teraz śniadanie ciążyło mi w żołądku. Z ogonem w formie młodszego Gryfona nie mogliśmy swobodnie pilnować swoich tyłków, by jakiś przerośnięty karaluch nam się nie wgryzł w pośladki. Mając na głowie wieszcze dodatkowe zmartwienie najpewniej nabawimy się nerwobólów, nie zaś szybko odbębnimy obowiązek.
- Przesadzasz...
- Wiem! – przerwałem Shevie. – Wiem, że przesadzam, narzekam i pewnie mógłbym dodać jeszcze kilka wymownych określeń, ale nic na to nie poradzę. Ja zwyczajnie muszę narzekać i przesadzać! Wakacje źle na mnie wpłynęły, a ostatni miesiąc jeszcze gorzej.
- Nie zaprzeczę. – chłopak skinął głową. – Ale pocieszaj się tym, że Kinn się odczepi, kiedy jego facet zauważy, że jest bardzo zagrożony i może stracić swoją szansę.
- A jeśli on już dał sobie spokój z Kinnem? – nie życzyłem tego chłopakowi, któremu kiedyś strasznie współczułem związku z Potterem, ale z jakiegoś powodu rudy musiał odsunąć się od kochanka.
- To możliwe, ale w to nie wierzę. – zielonooki wzruszył ramionami. – Wydawali się całkiem udaną parą. Nikt nie zauważył, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń, bo nikt tak naprawdę im się nie przyglądał, ale byli zawsze zadowoleni. Aż do tego roku. A więc ktoś musiał się tutaj pojawić, coś musiało się zmienić. Moglibyśmy nawet pomóc Kinnowi i rozpocząć nasze małe śledztwo, tylko nie wiem, czy jest sens. Uważam, że powinniśmy znaleźć rozwiązanie, które załatwiłoby to szybko i bezboleśnie. Jeśli ten rudzielec jest niespecjalnie szybkim myślicielem to możemy mieć problem na dłuższy czas.
- Co więc twoim zdaniem powinienem zrobić? – patrzyłem na przyjaciela bez przekonania.
- Nie koniecznie ty. – na twarzy Shevy pojawił się cwaniacki uśmiech. – Gdyby ktoś rzucił się na Kinna w chwili, kiedy ten jego chłoptaś patrzy... Wiedzielibyśmy, czy jest zazdrosny, czy nie, a to wiele by nam o nim powiedziało. Uprzedzając twoje pytanie, tak. Ja to zrobię. – nie czekając na moją odpowiedź chłopak odwrócił się na pięcie i gestem przywołał do nas Niholasa, który podszedł pewnie, chociaż jego spojrzenie było pytające. Blondyn zaczął więc wykładać swój plan zmieszanemu byłemu Jamesa.
- Nie! Wykluczone! – stawiał opór. – Edvin się... W sumie to nie wiem, co się, a co się nie. – wyraźnie się zmartwił uświadamiając sobie, ze jego chłopak może wcale nie zareagować, a wtedy będzie pewne, że Niholas musi szukać sobie kogoś innego, a jego sielankowy związek legnie w gruzach, jeśli jeszcze w ogóle istniał. – Niech będzie. – postanowił przekonując do tego samego siebie. – Byleby szybko. Nie. Jak najszybciej!
- Ja mogę w każdej chwili. Musisz tylko znaleźć swojego chłopaka i dać mi znać.
- Ja wiem, gdzie on będzie. Na pewno podejdzie pod bibliotekę, albo już tam jest. Więc gdybyśmy tak...
- Załatwione! – Ukrainiec klasnął w dłonie. – Stoi! Idź tam od północnej strony, a ja pójdę od południa. Kiedy mnie zobaczysz, a twój facet będzie cię widział wtedy dasz mi znak. Powiedzmy, że upuścisz długopis, czy coś. Wtedy ja przystąpię do akcji.
Kinn skinął głową. Wahał się w dalszym ciągu, ale wiedział, że to jedyne wyjście, jakie ma. Kolejny raz kiwnął, powiedział „tak” bardziej do siebie niż do nas i ruszył biegiem w stronę północnych schodów. My tym czasem przyspieszonym krokiem kierowaliśmy się w stronę południowych, tak jak ustalił Sheva. Nie wiem, czy moja obecność miała w czymkolwiek pomóc, ale w tej chwili tylko miałem przy sobie tylko jego. Reszta była na treningu, wykluczając naturalnie Petera, który zaledwie wczoraj dostał szlaban za wyjątkowo niedbałe zadanie z eliksirów. Pisał je na kolanie przed samymi zajęciami, więc nie mogłem się dziwić takiej reakcji Slughorna.
Spojrzałem na przyjaciela, który uśmiechał się pod nosem. Byłem ciekaw, czy to dlatego, że tak bardzo radowała go wizja całowania kogoś poza mną, czy jego Fabienem, czy może miał z tym coś wspólnego fakt dobrego uczynku, jaki miał zamiar spełnić. W każdym razie trochę mnie przerażał, kiedy taki zadowolony wspinał się po schodach u mojego boku. I pomyśleć, że powinienem być mu wdzięczny za przysługę, jaką mi wyświadczy pozbywając się problemu Kinna, a tym samym uwalniając mnie od chłopaka.
Wydaje mi się, że czas powinien się w tej chwili dłużyć, a on gnał jak szalony. Ani się obejrzałem, a już byliśmy na właściwym piętrze i wychodząc zza zakrętu mogliśmy dostrzec Kinna, który schylał się po długopis i rudą czuprynę zajętą rozmową z jakimś gówniarzem.
- Przedstawienie czas zacząć, Remi. – blondyn wyszczerzył się do mnie i rzucił biegiem w stronę Kinna. – Nicki! – krzyknął wyjątkowo uradowanym tonem. – Wszędzie cię szukałem! – mina Niholasa zdradzała, że nie spodziewał się czegoś tak otwartego, ale Sheva już go dopadł i przyssał się do niego mocno, jakby miał do czynienia z kaszą w butelce z cumlem.
Dzieciak stojący przed rudym pisnął, kiedy dotarło do niego, co się dzieje, zaś sam rudowłosy obracał się już w chwili, kiedy usłyszał zdrobnienie imienia swojego chłopaka. Jego oczy zrobiły się ogromne, kiedy zobaczył, jak usta Andrew miażdżą wargi niższego Gryfona. Jasna twarz aż poczerwieniała, a dłonie zacisnęły się w pięści. Zupełnie zapomniał o chłopcu, z którym rozmawiał do tej pory, a który zasłaniał dłońmi twarz, jakby był świadkiem morderstwa i nie potrafił patrzeć na krew.
- Ty parszywy... – brak odpowiedniego przekleństwa tylko bardziej go poirytował. Szarpnięciem odsunął Shevę od Niholasa i zamachnął się by uderzyć blondyna w twarz. Nie trafił, co w sumie nie mogło mnie zdziwić, gdyż zadowolony z siebie zielonooki odsunął się pospiesznie, przez co rudy niemal stracił równowagę. Nie przejął się tym jednak specjalnie. Osłonił sobą Kinna i rzucał wściekłe spojrzenia w stronę Andrew, który starał się zachować powagę.
- Jak śmiesz?! – wrzeszczał naprawdę wściekły Gryfon. – Zabiję cię! Wepchnę różdżkę w dupę i nawet w Mungu ci nie pomogą!
Dzieciak pod ścianą znowu pisnął i tym razem zasłonił uszy, a oczy miał mocno zamknięte. Nie wierzyłem, że można być tak niewinnym w jego wieku. Przecież nawet ja taki nie byłem, a uważałem się za jednego z najbardziej naiwnych pierwszoklasistów w historii szkoły.
- Ty mi grozisz? Nie rozśmieszaj mnie. – Sheva wcale się nie przejął wybuchem złości u tamtego. – Mam oczy, człowieku, i widzę, że jakoś nie kwapisz się do spotykania z Nikusiem, a więc co ci do tego, co ja robię? Tak się składa, że specjalnie wybrałem to miejsce. – na jego słowa Kinn pobladł. – Będąc tobą uważałbym na rywali, a ja właśnie wypowiedziałem ci otwartą wojnę. Chcę Niholasa i nie ustąpię. – oblizał wargi w bardzo ostentacyjny sposób.
- Po moim trupie!
- To dałoby się załatwić.
- Więc spróbuj! – warknął rudowłosy i złapał Kinna za ramię. Widziałem po twarzy chłopaka, że uścisk palców musiał być naprawdę silny. – Sebastian! – wrzasnął do chłopaka, który nadal stał jak słup soli. – Wracaj się uczyć! – wydał polecenie. – A ty trzymaj się z daleka od Niholasa bo własnoręcznie cię zatłukę! – zwrócił się jeszcze do Andrew i kipiąc złością ciągnął wystraszonego, zszokowanego Kinna za sobą.

2 komentarze:

  1. Wchodząc tu, myślę sobie "Kurcze, chciałoby się Kartki z pamiętnika z Oliverem"... ale teraz ja się pytam, kiedy niedziela i ciąg dalszy historii z dziś?! Słowo daję, jestem skłonna przespać sobotę, żeby już po obudzeniu mieć rozdział!"Chcę Niholasa i nie ustąpię." - łoj... To zabrzmiało jak wyzwanie i choć Sheva grał... wydawał się całkiem wiarygodny. Hm, gdyby nie Remi i Fabien, to kto wie... xD A Edvin ma teraz ciężkie chwile... Sebastian króluje i u mnie (i też jest nieśmiały XDDDD). Hmmm, brat Edvina?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na stronę z ręcznie robioną, autorską biżuterią http://www.facebook.com/MegsHandmade ! :) PS: To, że spamuję, nie oznacza, że nie czytam postów. ;) Dobrze piszesz, mimo że twoje zdania są często wielokrotnie złożona i dość bogate, czytelnik się nie gubi, nie traci wątku. Pilnuj tylko, żeby przez takie zdania nie stracić rytmu akcji. ;)

    OdpowiedzUsuń