środa, 14 listopada 2012

Kartka z pamiętnika CCII - Noel Seed

Objąłem go ramionami w pasie i wtuliłem się twarzą w jego szerokie, wilgotne po kąpieli plecy. Był wyższy ode mnie od głowę, co w takich chwilach niesamowicie mnie kręciło, a rozpiętość jego ramion sprawiała, że czułem przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Zanim go zdobyłem wydawał się tak niesamowicie seksowny, a teraz był po prostu ideałem, którego nikt nie mógł zastąpić. Nadal potrafiłem podniecić się na myśl o nim, ale częściej po prostu potrzebowałem jego bliskości, ciepła i męskiego głosu wywołującego ciarki na całym ciele.
Przeciągnąłem palcami po jego tatuażu, ucałowałem zabarwioną skórę, na której widniała runa i przez chwilę zastanawiałem się nawet, jak to możliwe, że taka mieszanka starych genów może wydawać się czasami tak niesamowicie dystyngowana.
- Masz zamiar tak stać i czekać, aż zacznę marznąć? – Victor odciągnął moje ręce trochę na boki i uśmiechnął się przekręcając przodem do mnie. Wyglądał zniewalająco, kiedy dłuższe pasma włosów opadały mu na twarz tworząc wilgotną grzywkę.
- Nie. Nie chcę żebyś marzł, ale tak bardzo mi się podobasz... – westchnąłem dotykając nosem jego piersi i zaciągnąłem się słodkim zapachem żelu pod prysznic.
- To oczywiste. Miałeś ochotę mnie zgwałcić, kiedy jeszcze nie wiedziałem, kim jesteś.
- Jesteś okropny! – skarciłem go uderzając lekko ręką o jego nagie biodro. Wcale nie odczuwałem swojej własnej nagości, jakby była niczym. – Chodźmy do łóżka. – Zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem może trochę nazbyt „słodki”, ale nic nie mogłem z tym zrobić, póki nie nacieszę się swoim mężczyzną. – Połóż się i leż spokojnie. – rozkazałem klękając w nogach łóżka. Patrzyłem jak Victor rozkłada się na miękkiej pościeli krzywiąc się przy tym. Wolał swoje twarde posłanie, ale tym razem nie miał wyboru i zwyczajnie musiał zaakceptować spędzenie nocy w moim pokoju. Moje ciało było delikatniejsze niż jego, jako że musiałem udawać kobietę.
Przysunąłem się bliżej i klęcząc między jego nogami pochyliłem się by całować jego pierś, nacieszyć się gorącem skóry, którą czułem pod wargami. Oparłem dłonie lekko na jego umięśnionych udach, zacisnąłem palce i walczyłem z chęcią by rzucić się na niego, mieć z głowy ten pierwszy seks dzisiejszego dnia, który miał rozładować napięcie. Powoli wodziłem ustami w górę i w dół, od szyi przez stuki po pępek. To raczej nie mogło podniecić mojego kochanka, ale wpatrywał się we mnie intensywnie i musiał wiedzieć, jak bardzo go pragnę. Może właśnie to sprawiło, że jego członek uniósł się trochę, a ja zapragnąłem go równie mocno, co wcześniej ciepła całego ciała mężczyzny.
Zmieniłem pozycję eksponując się bezwstydnie, kiedy dół mojego ciała zawisł nad twarzą Victora, ale miałem świadomość, że jemu wcale nie przeszkadza to, co widzi, a wręcz przeciwnie, kręci go to. Dowód miałem przed oczyma. Oblizałem się, jakbym był głodnym psem patrzącym na soczysty kawałek mięsa. Dobrze, że zwlekałem z dobraniem się do swojego „posiłku”, gdyż Victor złapał mocno moje pośladki i siłą przyciągnął biodra bliżej siebie, co wydołało mój głośny jęk. Sprawny język przesunął się po moim członku, jądrach i zaczął drażnić wejście. Nie wiem, co mężczyzna w tym widział, ale wyraźnie podobała mu się zabawa moim tyłkiem na wszelkie możliwe sposoby. Nie odmawiałem mu, więc tego i znowu utkwiłem rozmarzone spojrzenie w prężącej się męskości. Tym razem wziąłem ją w usta dbając by znalazło się na niej jak najwięcej mojej śliny. Kiedy zabrałem wargi poprawiłem językiem w miejscach, których nie zdołałem dosięgnąć z powodu całkiem sporych gabarytów mojego kochanka. Przymknąłem oczy i z perwersyjnym upodobaniem smakowałem jego penisa na całej długości, jakby był słodkim deserem, a nie ludzkim organem. Uśmiechnąłem się pod nosem przypominając sobie, że ten członek należy do mnie i nikt poza mną nigdy go nie dostanie.
Wzdychałem z przyjemności, jaką było lizanie mojego kochanka, ssanie jego męskości, masowanie jej językiem, a rozkoszy dopełniały jego sprawne starania mające na celu doprowadzenie mnie do szaleństwa. Tak wiele uczucia i zbereźnej satysfakcji było w tej grze wstępnej, której wstydzić mógłby się każdy. Może nawet ja nie byłbym tak pewny siebie, gdyby nie fakt, że Victor codziennie zapewniał mnie o swoim uwielbieniu dla mnie, seksowności mojego ciała i chęci kochania się codziennie, jakbyśmy byli niewyżytymi nastolatkami, nie zaś dorosłymi mężczyznami otaczanymi przez współpracowników i uczniów.
Przy Victorze czułem się jak mężczyzna. Nawet, kiedy nazywał mnie pięknym, czy słodkim nie zapominał, kim jestem, jakby wszystko potrafił sprowadzić do swoich upodobań.
Kiedy wsunął we mnie palce poczułem, że na końcu jego penisa zbierają się słonawe krople nasienia. A więc wyobrażał sobie, że to jego członek pokonuje opór moich mięśni zagłębiając się bez reszty w cieple i miękkości.
Spiłem drobne krople i jęknąłem drażniony napięciem, które rozsadzało moje lędźwie. Nie potrafiłem dłużej wytrzymać tej cudownej rozkoszy, tych przyjemności, na które zawsze byłem łasy. Po prostu było tego zbyt wiele i musiałem dostać to, czego pragnąłem całym ciałem.
Odsunąłem się od mężczyzny, słyszałem, jak jego palce z mlaśnięciem opuszczają moje wejście i powstrzymałem jęk, który cisnął mi się na usta. Pozwoliłem by kochanek przesunął się wyżej na wpół siadając na łóżku. Zapatrzony w jego błyszczące pożądaniem oczy z rozkoszą przysunąłem się bliżej, rozsunąłem palcami pośladki i drugą dłonią wprowadziłem w siebie twardy, spory członek. Stęknąłem, kiedy wsuwał się z oporem, ale Victor przyszedł mi z pomocą. Objął mnie lekko jednym ramieniem, zaś palcami drugiej ręki pomógł mi w dokładniejszym rozsunięciu mojego wejścia. Wtuliłem się w niego najmocniej, jak tylko potrafiłem i zagryzłem wargi opadając biodrami na sam dół. Był we mnie cały. Czułem jak jego obecność pieści mięśnie mojego wejścia, miałem świadomość cudownej obecności wypełniającej mnie po brzegi.
W akompaniamencie swoich westchnień zacząłem poruszać się rytmicznie, chociaż płytko. Victor złapał mnie za biodra i starał się pomóc bym nie zmęczył się zbyt szybko. Jego ciężki oddech przy moim uchu był równie stymulujący, co dotyk jego dłoni, kiedy postanowił podrażnić mój członek swoimi lekko szorstkimi palcami. Mimowolnie zwiększyłem wtedy natężenie pieszczot, za jakie odpowiadał mój tyłek. Nie wiem, któremu z nas było wtedy lepiej, ale na pewno ja mogłem czuć troskę kochanka w każdej możliwej formie, kiedy jego biodra wychodziły naprzeciw moim, jego usta obsypywały pocałunkami moją szyję i ramiona, jedna dłoń mężczyzny pieściła członek, zaś druga masowała pośladek, jakby dzięki temu mógł dostać coś więcej niż całego mnie.
Odchyliłem się odrobinę do tyłu i popatrzyłem w jego zamglone oczy. Wyglądał jak bóg seksu, kiedy oddawał się tym cudownym uczuciom cały. Nie kochał się ze mną wyłącznie członkiem, ale całym sobą. Wkładał w miłość każdy kawałek ciała, całą duszę i to tak niesamowicie podobało mi się podczas nocy spędzanych z nim.
- Kochanie... – westchnąłem mu w ucho i odwróciłem się tyłem nie pozwalając jednak, by mężczyzna wysunął się ze mnie. On odczytał moje myśli, jakby było to jego naturalną umiejętnością, pchnął mnie swoimi biodrami, a gdy opadłem na kolana i podparłem się dłońmi dla utrzymania równowagi Victor był zaraz za mną, a jego biodra podjęły szalony taniec. Nie mogłem już powstrzymywać głośnych jęków i sapnięć, kiedy bez opamiętania konsumował moje ciało.
- Mm, jesteś cudowny. – wysapał nad moim uchem. – Mam ochotę wcale nie wychodzić. Zostać na zawsze. – bredził, ale był rozkoszny.
Nie wiem ile czasu minęło zanim doszedłem na pościel, zaś mój kochanek nadal poruszał się we mnie zdecydowanie przez chwilę nim do mnie dołączył. To było naprawdę niesamowite uczucie i nie chciałem by się kończyło. Robiąc, co w mojej mocy by jego członek nie opuścił mojego ciała położyłem się na pościeli przyciskając swoje plecy do jego piersi. Gorące ramiona otuliły mnie szczelnie, wargi całowały czule po szyi i karku. Victor wiedział, że lubię drobne, niewinne pieszczoty po seksie. Z resztą, wiedział o mnie wszystko. Nic dziwnego, że czułem się przy nim tak cudownie. Oddałbym wiele by nigdy się z nim nie rozstawać, a gdyby do tego doszło nie zdołałbym się podnieść. Zakochałem się jak głupiec i karmiłem to uczucie z dnia na dzień, by ostatecznie żyć tylko dzięki niemu i dla niego. I byłem naprawdę szczęśliwy.

2 komentarze:

  1. "Miałeś ochotę mnie zgwałcić, kiedy jeszcze nie wiedziałem, kim jesteś." - hahaha, Victor to ma pomysły xD Ale w sumie racja... Noel miał nad nim tę przewagę, choć wówczas był jeszcze tym niepewnym, "zahukanym" wręcz.
    Teraz to co innego xDD
    Dwa perwersy, a jeden bez drugiego teraz czuł by się jak bez ręki ;3 Kocham ich ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Bardzo lubię Noela, ten jego kobiecy fetysz w którym mimo wszystko potrafi pozostać stu procentowym facetem.. Ah i boski Victor do tego xD

    OdpowiedzUsuń