piątek, 30 listopada 2012

Kartka z pamiętnika CCIV - Edvin Versar

Sebastian nie musiał wiedzieć, jak wiele zdradziłem Niholasowi, ale teraz, kiedy powiedziałem mojemu chłopakowi o wszystkim, nie mogłem udawać, że nie jest częścią mojego życia. Mój przyrodni brat musiał się dowiedzieć, że mam kogoś, kto wiele dla mnie znaczy, chociaż nie musiał znać całej prawdy. Dlatego właśnie planowałem przedstawić bratu – jak to dziwnie brzmiało w moich myślach – przyjaciela, którego ceniłem. Naprawdę miałem nadzieję, że się polubią. Dlatego właśnie umówiłem się z Sebastianem tak jak zawsze, pod biblioteką. Tym razem chłopak już czekał, kiedy zbliżałem się tam z Niholasem. Denerwowałem się.

- To przyjaciel, o którym wspominałem ostatnim razem. – zacząłem na powitanie. Uśmiechnąłem się, chociaż musiało to wyglądać niemrawo, ale badawcze spojrzenie chłopaka przesunęło się po mnie, a następnie po Niholasie, który usiłował wypaść jak najlepiej.

- Cześć. – zagaił wesoło wyciągając rękę do Sebastiana. – Jestem Niholas i przyjaźnię się z twoim bratem od jakiegoś czasu.

Seb spojrzał na przyjacielsko wyciągniętą dłoń i zmarszczył czoło.

- Nie lubię go. – stwierdził poważnie. – Nie podoba mi się.

Zamarłem, a moje ciało wydawało się bryłą lodu. Głos uwiązł mi w gardle, przestałem nawet oddychać. Byłem przerażony.

- Seb, co...

- Nie lubię go i tyle. – chłopak był zdeterminowany, a jego spojrzenie bezwzględne. Nie mogłem uwierzyć, że mój słodki braciszek może mówić coś takiego do mojego najlepszego przyjaciela, ba! Do mojego chłopaka!

Spojrzałem szybko na Niholasa, który przygryzł mocno wargę i starał się nad sobą zapanować. Był dotknięty do żywego, wiedziałem o tym. Może gdzieś głęboko domyślałem się, że może się to tak skończyć i dlatego wolałem ukrywać Sebastiana przed Niholasem i Niholasa przed Sebastianem? Może właśnie tego najbardziej się obawiałem, kiedy nie mówiłem prawdy mojemu chłopakowi?

- Więc nic tu po mnie. – Nicki zacisnął mocno pięści i odwrócił się na pięcie. Nie zareagował nawet, kiedy zawołałem go po imieniu. Po prostu pewnym, szybkim krokiem zniknął mi z oczu. Nie wiem, czy powinienem wtedy za nim pobiec, czy nie, ale przecież nie mogłem też zostawić brata. Gdybym to zrobił on nigdy by mi tego nie wybaczył. Może nawet uznałby, że zdradziłem go tak samo, jak jego rodzice, którzy już go nie chcieli? Z drugiej jednak strony, nie wiedziałem, czy Niholas mnie nie zostawi, jeśli wybiorę brata zamiast jego. Cała ta sytuacja była absurdalna! Dlaczego niby miałem wybierać?!

- Sebastian, nie możesz tak mówić do moich przyjaciół! – skarciłem brata zdesperowany. Czułem się jakbym karcił szczeniaka, który pogryzł mi kapcie. – Niholas to mój najlepszy...

- Już to słyszałem, ale wcale mi to nie pomaga. Nie ufam mu i go nie lubię. – był nieustępliwy. – Chociażby był Świętym Mikołajem, albo reniferem Rudolfem i tak nie będę go lubić, jasne? A teraz możesz iść do niego i powiedzieć, że to koniec waszej przyjaźni. Albo zmienię zdanie także o tobie. – nie miał litości. Spojrzał na mnie równie ostro, co wcześniej na Nickiego i odwrócił się na pięcie wracając do biblioteki. Byli siebie warci, a ja miałem nie lada problem.

- Za co? – jęknąłem patrząc na sufit. – Co takiego zrobiłem, że musi być tak trudno? – ledwie rzuciłem się do biegu, a musiałem ostro zahamować zauważając Niholasa niedaleko. Najwidoczniej czekał by przekonać się, czy w ogóle za nim pójdę. Musiał się na mnie zawieść, ale co miałem zrobić? Nie odważyłem się zbliżyć do Niholasa bardziej niż na odległość metra. Nie byłem pewny, czy powinienem, czy on tego chce, czy mu się to spodoba. Może już mnie nienawidził i najchętniej rzuciłby mnie przy okazji policzkując?

- Słucham. – teraz to głos mojego chłopaka brzmiał, jak rażenie prądem. Był wściekły i miał ochotę pluć jadem, wyczytałem to z tonu, jakim wypowiedział to jedno, krótkie słowo. Czułem, że znajduję się na krawędzi, a jeden fałszywy krok może zaważyć o moim dalszym losie.

- Przepraszam za niego. – zacząłem. – Nie wiedziałem, że tak będzie. On nie chce żebyśmy się „przyjaźnili”, ale ja nie mam zamiaru ulegać temu kaprysowi. Tyle, że nie chcę też tracić brata, którego dopiero, co zyskałem. – Nicki splótł ramiona na piersi i patrzył na mnie wyczekująco. – Ale ciebie też nie chcę utracić. Potrzebuję czasu by coś wymyślić. Może go przekonam żeby cię zaakceptował. Przecież nie może cię nie lubić! To niemożliwe! Nawet cię nie zna.

Kinn patrzył na mnie w sposób, którego nienawidziłem, a więc tak jakbym miał mu udzielić odpowiedzi na pytanie dotyczące istnienia świata w tej jednej chwili, ani sekundy później.

- Nie patrz tak na mnie, proszę. – jęknąłem podchodząc trochę bliżej. – To trudne. Nie jestem mistrzem w radzeniu sobie z problemami, bo nigdy ich nie miałem. Nie wiem, co mam robić, więc muszę pomyśleć, a to może trochę czasu zająć...

- Tyle ile zajęło ci uznanie, że lepiej mi wszystko zdradzić? Edvin, ja rozumiem, że ta sytuacja może cię przerastać, ale nie zniosę kolejnych tygodni, podczas których będziemy zachowywać się jak obcy ludzie. Ty będziesz skakał wokół braciszka, a ja mam siedzieć na tyłku i czekać aż mi migniesz w Pokoju Wspólnym? To niemożliwe.

- Nie, jasne, że nie. Nie chce tego, tak samo jak ty, ale po prostu na razie nie mam pomysłu. – położyłem ostrożnie dłonie na jego biodrach. Nie odepchnął mnie, a to dobry znak. – Przecież wiesz, że cię kocham na zabój i nie chcę zrywać nigdy. Nikt cię nie zastąpi, nawet najładniejsza dziewczyna, bo zwyczajnie wpadłem w twoje sidła. Tyle, że mam problem.

- On będzie wiedział, jeśli go okłamiesz. Po tobie od razu widać kłamstwo. Jesteś jak pluszowy miś, który nie potrafi spojrzeć w oczy dziecku i powiedzieć mu prawdy o tym, że ktoś taki jak Mikołaj nie istnieje. – zabawne, że Niholas też spojrzał o czerwonym grubasie z witryn sklepowych. Jak to możliwe, że osoby, które powinny się idealnie dogadywać nagle nie potrafią znaleźć wspólnego języka? Przecież mieli ze sobą tyle wspólnego! I obaj byli dla mnie tak niesamowicie ważni. Dlaczego nie mogłem mieć brata i kochanka jednocześnie?

- Może cię jednak polubi. Ja cię kocham, więc on też powinien, nawet jeśli nie łączą nas jakieś specjalne więzy krwi. Może gdybym mu powiedział prawdę... – to był najgłupszy pomysł, jaki mogłem mieć. Było oczywistym, że jeśli Sebastian nie zaakceptował Niholasa, jako mojego przyjaciela to tym bardziej znienawidzi mojego chłopaka. Byłem zagubiony. Przytuliłem się do niego mocno i oparłem głowę na jego ramieniu, które znajdowało się tak nieprzyjemnie nisko, a jednak było mi teraz potrzebne, jak nic innego.

Dłoń Niholasa wsunęła się w moje włosy. Pogłaskał mnie, jak smutne dziecko, podrapał za uchem i pocałował w policzek.

- Wiem, co powinieneś zrobić. Co my powinniśmy zrobić. W pokoju, który urządziłeś dla nas. Wiem, że jest w przebudowie, widziałem, jak wynosiłeś do niego świąteczne dekoracje. Tam jest łóżko, prawda? – zarumieniłem się, kiedy o tym wspomniał. Rzeczywiście, przytachałem tam jakieś stare łóżko, które znalazłem w graciarni na jednym z pięter. Miałem nadzieję, że nikt tego nie widział, ale najwidoczniej się myliłem. Teraz czułem już, że płonę. Tak, planowałem spędzić Święta z Kinnem w tym łóżku, które naprawiłem, pomalowałem i przyozdobiłem by wyglądało, jak sanie.

- Myślałeś o tym! – pisnął mi w ucho aż podskoczyłem i musiałem je rozmasować. – Ty zboczeńcu! – syknął trochę ciszej. – Więc to o to chodziło, co? Chciałeś się ze mną przespać! – czy naprawdę musiał mówić to na głos? Brzmiało gorzej niż w myślach. Tam po prostu się działo, a tutaj... To były wstydliwe plany, które rumieniły policzki, pogarszały wzrok, który stawał się zamglony, a serce biło nerwowo.

- Jeśli nie chcesz...

- Daje ci czas do Świąt. Wątpię byś zdołał przekonać brata do mnie, ale dam ci szansę. Możesz mnie unikać, ale nie dłużej niż do 24 grudnia. To ostateczny termin, jasne? W przeciwnym razie zerwę z tobą i nici z miłości, szczęśliwego życia i romansu z bajki. W wigilię o 20 chcę znać odpowiedź. – jego palce musnęły moją dłoń. Uśmiechnął się do mnie lekko, przytulił twarz do mojej ręki i puścił ją odsuwając się. To było jak pożegnanie i może rzeczywiście właśnie tak miało wyglądać. W końcu mój brat powiedział Niholasowi w twarz, że go nie lubi, a mi kazał wybierać. Musiałem znaleźć sposób by jakoś rozwiązać ten problem, a czasu wcale nie było wiele.

3 komentarze:

  1. O, no i faktycznie rozwinęłaś. xD
    No i jak taki słodki braciak może być aż tak źle nastawiony? Jak w ogóle może mówić takie rzeczy? O_O Hmm.. w sumie trauma z dzieciństwa wszystko wyjaśnia... ale i tak wolę Kinna, no bez dwóch zdań. Ja bym się nie zawahała przy wyborze, he he XDDD Czemu to Sebastian ma stawiać ultimatum? Nie może być tak: Albo dasz szansę Kinnowi, albo w szkole radzisz sobie sam. Miałeś ciężko, ja chciałem dla ciebie dobrze, ale ty nie dbasz o moje dobro. Wybieraj.
    Jestem straszna XDDD

    Zapraszam na notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu się zgadzam z Akemi. Dla mnie wybór jest prosty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Olałabym gówniarza bez mrugnięcia okiem 🤷

    OdpowiedzUsuń