środa, 21 listopada 2012

Plusk

Shevy wydawało się nie być przez całą wieczność, gdy w rzeczywistości minęły może dwie minuty, nie więcej. Widziałem wyraźnie pot na jego skórze, słyszałem ciężki oddech – spieszył się i robił to dla mnie. Byłem mu wdzięczny. Odbierając od niego zwitek papieru toaletowego wytarłem dokładnie usta, chociaż na języku czułem wyraźny, paskudny smak. Potrzebowałem bieżącej wody by pozbyć się całej nieprzyjemności, jaka jeszcze pozostała. Nie wykluczałem, że mogę znowu zwymiotować, jeśli nie wyniosę się jak najszybciej z tego korytarza.
- Masz klucz do łazienki prefektów? – Sheva objął mnie ramieniem i podtrzymywał, kiedy stawiałem niepewne kroki. Potrzebowałem jego pomocy, chociaż było to strasznie krępujące.
- Yhy. – skinąłem głową. – Ale oni czekają...
- Nie szkodzi, że czekają. – chłopak domyślał się tego, czego nie wiedział, gdyż nie zdążyłem mu powiedzieć. – Nie pójdziemy w takim stanie nigdzie. Najpierw dokładnie się wymyjemy, więc chodź. – objął mnie ramieniem w pasie jeszcze mocniej i nawet gdybym chciał mu się sprzeciwić to nie miałem okazji. Miał nade mną przewagę, a ja też nie byłem specjalnie chętny do walki. Czułem się brudny, słaby i nadal kręciło mnie w żołądku od tego smrodu, jaki wypełniał korytarz.
Sheva sprawdził, czy rzeczywiście mam przy sobie klucz. Znalazł go w prawej kieszeni i schował do swojej uśmiechnięty jakby dostał prezent urodzinowy. Chyba nie mogłem mu się dziwić wiedząc jak wygląda łazienka prefektów. Nasza się do niej nie umywała, a już na pewno nie pozwalała na porządne wyszorowanie ciała.
Chłopak bez najmniejszych problemów znalazł drogę, jakby często bywał w tych rejonach. Może nawet nie wiedziałem, że czasami podkrada mi klucze? W końcu nie wszystko musieliśmy sobie mówić, a on wydawał się wiedzieć, co go czeka. Zawsze mogłem się mylić, czy coś sobie wyobrażać z powodu złego samopoczucia, które zaczynało mnie strasznie irytować. Nienawidziłem być słaby i zdany na łaskę innych. Ładny mi wilkołak!
Odsunąłem od siebie Andrew i spróbowałem samemu wspiąć się na kilka pierwszych schodów. Było to kwestią siły woli, nie zaś tej fizycznej, która mnie tak często zawodziła. Zacisnąłem dłonie w pięści, mocno ugryzłem wargę i piąłem się w górę mając ochotę szaleć, krzyczeć i gryźć ze złości. Nienawidziłem siebie w takich chwilach. Zwyczajni ludzie byli silniejsi ode mnie, chociaż to ja byłem wilkiem.
- Idź przodem i otwórz drzwi. – rzuciłem do chłopaka, który przyglądał mi się uważnie. Gdybym dłużej miał taki humor, jak teraz, najpewniej szybko stałbym się szarą eminencją naszej grupy. Naprawdę nie czułem się dobrze i mógłbym zabijać za najmniejszą głupotę. Może było we mnie więcej Greybacka niż myślałem i Syriusz miał rację uważając, że jestem z nim połączony? Nie miałem za to wątpliwości, że to nie on, ale ja wymiotowałem w kącie z powodu głupiego smrodu trolla. Kląłem w myślach na wszystko, co się ruszało, a podchodząc do czekającego na mnie Shevy byłem niemal innym człowiekiem, zmęczonym sobą i światem. Pragnąłem zmiany, która wywróciłaby moje życie do góry nogami, może nawet zamęczenia swojego ciała by zmusić je do większego wysiłku, do utraty kilku kilogramów, do udowodnienia samemu sobie, że jestem coś wart nie tylko, dlatego, że mam cudownego chłopaka. Byłem wewnętrznie tak wściekły, że mógłbym się przemienić w bestię bez pełni.
- Remi, źle się czujesz?
- Oczywiście, że tak. – syknąłem zdejmując z siebie ubrania. – Jestem największym mięczakiem w Hogwarcie, więc nie mogę czuć się inaczej. – spojrzałem na przyjaciela. – Wybacz, ale tak się czuję i to mnie irytuje.
- Też miewam kiepskie dni, więc nie ma sprawy. – naprawdę rozumiał i wcale nie zwracał uwagi na mój mało uprzejmy ton. Zdjął z siebie wszystko w zaskakująco szybkim tempie i wskoczył do wody nie krepując się niczym. Pierwsze, co zrobił to nabrał na dłonie dużo mydła i wtarł je w twarz tak mocno, że przez chwilę wahałem się, czy nie zedrze skóry. Na szczęście tak się nie stało i kiedy opłukał ją był tylko zaczerwieniony. Zaraz potem zajął się oczyma, do których starał się za wszelką cenę wlewać wodę. Moja sytuacja była ciut gorsza, więc nabrałem wody z kranika w dłonie, wziąłem wielki łyk i przepłukawszy usta wypluwałem ją prosto do kratki kanalizacyjnej na podłodze. Nie byłem wybredny, więc wziąłem odrobinę mydła, wodę i gorzką, mydlaną cieczą przeczyściłem wnętrze ust kilka razy. Później znowu czyściłem się czystą, świeżą wodą i dopiero mając pewność, że mogę czuć się czyściej dałem sobie z tym spokój.
Sheva jednym kurkiem wypuścił z wanny wodę, którą uznał za brudną, przemył się czystą i dopiero pozwolił by cały basen wypełniła nowa. Teraz i ja mogłem wskoczyć do środka i namoczyć się cały dla przyjemności, która w tej chwili była wątpliwa, ale zawsze lepsza niż żadna. Tutaj przynajmniej nie śmierdziało, jak poza łazienką.
Usiadłem z boku opierając plecy o ciepłe od wody kafelki i zamknąłem oczy. Powinienem zasnąć i obudzić się dopiero, kiedy poprawi mi się humor. Tak byłoby najlepiej dla wszystkich i dla mnie samego. Gdybym tylko znał sposób na pozbycie się ogólnej irytacji, na zmianę swojego nastawienia do życia, na to by wszystko zaczęło mi w końcu wychodzić. Miałem dosyć bycia ofiarą losu, która nie potrafi wykorzystać przewagi, jaką daje znienawidzone wilkołactwo. Dlaczego nikt nie założył szkoły dla takich jak ja? Szkoły, gdzie pogryzione dzieci mogłyby uczyć się walczyć, panować nad sobą, żyć dumnie, być łowcą.
- Może za ciężko pracujesz?
- Hę? – otworzyłem jedno oko patrząc na chłopaka, który był już obok mnie.
- Może jesteś przemęczony i dlatego źle się czujesz po tamtym rzyganiu. – nie silił się na łagodne określenia.
- Tyle, że ja ostatnio niemal nic nie robię. – rzuciłem poważnie. – Chciałbym robić tak wiele rzeczy, a one wymagają zawsze czasu, którego nie mam. Chciałbym mieć wszystko już teraz, ale tak się nie da. Nie wierzę też w swoje siły i w to, że zdołam zrealizować swoje plany. I nie mam zamiaru pisać pamiętnika, jak ty na samym początku. – ostrzegłem widząc w oczach przyjaciela coś, co mogłem odczytać.
- Mi to pomagało i w końcu znalazłem sobie chłopaka, z którym jestem i którego nie oddam nikomu.
- A wysyłając do niego miłosny liścik dostajesz w twarz ptasimi odchodami. – zauważyłem i uśmiechnąłem się pod nosem, co wcale nie przeszkadzało Shevie. Pokazał mi język i wzruszył ramionami.
- Ta wredna cholera musiała być zazdrosna o najseksowniejszego faceta na świecie, który znajduje się w moim posiadaniu. Z resztą, jak zobaczę jeszcze to ptaszysko to pióra z dupy mu powyrywam.
- Poznasz, która to sowa?
- Nie, ale nie zaszkodzi postraszyć. – wyszczerzył się i wyszedł z wody. – osuszmy się trochę i uciekamy. W Pokoju Wspólnym będzie najbezpieczniej. – nie mogłem się z nim nie zgodzić. Dołączyłem do niego nagi i łaziłem posłużyłem się swoją bluzą, jako ręcznikiem podając ją później przyjacielowi. Nie do końca osiągnęliśmy cel, ale jednak byliśmy w na tyle komfortowej sytuacji, że zdołaliśmy się ubrać. Swoją wilgotną garderobę zwinąłem w kulkę i wziąłem do ręki. Byłem gotów, więc przyciskając bluzę do nosa wyszedłem z łazienki prefektów na korytarz. Sheva podążał tuż za mną i obaj mieliśmy świadomość, że wróciłem do formy, a więc jego pomoc była mi zbędna.
Nie ociągając się pobiegliśmy w stronę schodów i skierowaliśmy swoje kroki do dormitorium. Nie chciałem natknąć się na nikogo, ani na nic, co mogłoby znowu mnie rozzłościć toteż tym bardziej byłem uradowany, kiedy zauważyłem przyjaciół czekających na nas w niepokoju.
Syri od razu zauważył nasze mokre włosy, więc szybko wyjaśniłem mu, co się stało, zaś on w zamian streścił mało ciekawą drogę po Petera, który utknął w kuchni nad świeżymi ciastkami, które elfy miały podać na podwieczorek. Tak się złożyło, że po drodze natknęli się na Slughorna, który spieszył na akcję odtrollania zamku, ale mężczyzna nie miał czasu by rozwodzić się nad ich obecnością w miejscu innym niż dormitorium. Kazał im jednak szybko wracać do siebie i z pewnością szybko zapomniał o tym, że w ogóle ich widział.
- Muszę się położyć. – westchnąłem i całą piątką przeszliśmy przez dziurę za portretem Grubej Damy.

1 komentarz:

  1. Remi naprawdę źle znosi takie zapachy... i przez to go wszystko drażni. Musi być jeszcze jakaś przyczyna. Może zbliżająca się pełnia?
    Oby szybko wyzdrowiał...

    OdpowiedzUsuń