niedziela, 9 grudnia 2012

Donosiciel

Chwila beztroski w towarzystwie przyjaciół pomogła mi pozbierać myśli i podjąć decyzję, co do dalszych moich poczynań. Nie mogłem pozwolić sobie na beztroskie ignorowanie obecności dorosłego, niebezpiecznego wilkołaka i jego młodego pomocnika. Musiałem powiedzieć o wszystkim dyrektorowi i w miarę możliwości pomóc mu w odkryciu, co się dzieje. Oczywiście, wątpiłem by zgodził się na jakikolwiek mój udział w tym przedsięwzięciu, ale zawsze mogłem zdeklarować swoją pomoc. Nie było czasu na zbędne przeżywanie spotkania z moim najgorszym koszmarem, kiedy mógł mieć jak najgorsze intencje, a jego obecność w Hogsmeade może mieć coś wspólnego z coraz częstszymi włamaniami do zamku.
Podzieliłem się z przyjaciółmi swoimi przemyśleniami na ten temat i prawdę mówiąc ulżyło mi, kiedy przytakując zgodnie uznali to za całkiem rozsądny pomysł, a nie za moją obsesję. Naprawdę przez chwilę bałem się ich reakcji. Gdyby powiedzieli, że mam fobię Greybacka najpewniej bym się popłakał, jak podrzędny dzieciak.
Tak więc stanąłem pod drzwiami gabinetu dyrektora zastanawiając się, jaki słodycz mógł w tym roku stać się hasłem, które odsunie gobelin i wpuści mnie do środka. A może mężczyzna postawił na łakocie sezonowe? Nic nie traciłem próbując.
- Trufle czekoladowe. – strzeliłem, ale nic się nie stało. – Trufle czereśniowe? – próbowałem dalej, a nie osiągnąwszy swojego celu wymyślałem dalej, by ostatecznie z rezygnacją mruknąć do gobelinu: – Trufle pomarańczowe. – usłyszałem cichy trzask i aż podskoczyłem zaskoczony. Udało mi się?! Nie, nie udało. To dyrektor wychodził ze swojego gabinetu i zaskoczony moja obecnością spojrzał mi w oczy.
- Remusie?
- Tak, ja... – powiedziałem zająknąwszy się. – Mam do pana sprawę i to bardzo ważną. – chyba zabrzmiałem trochę zdesperowanie, ale nie mogłem pozwolić na to by mężczyzna odłożył rozmowę ze mną na później. – To naprawdę ważne.
Dumbledore wahał się przez chwilę, po czym skinął głową i uchylił szczerzej gobelin robiąc mi miejsce bym wszedł na schody. Zacząłem wspinać się po nich do góry z największą ulgą. Już byłem lżejszy niż wcześniej.
Stając na górze schodów przed masywnymi drzwiami gabinetu obejrzałem się za siebie. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie i zamachał dłońmi zachęcając mnie do wejścia do środka. Nacisnąłem więc na klamkę i zanurzyłem się w tym zupełnie innym świecie, jakim był duży, piękny gabinet zawalony drobnymi i ciut większymi przedmiotami, intensywnie brązowy z powodu mebli, drewnianych konstrukcji i starego stylu wystroju. Czułem się tutaj zupełnie inaczej niż w Pokoju Wspólnym lub sypialni. Atmosfera naprawdę sprawiała niezapomniane wrażenie. Byłem ciekaw czy tajemniczy gość dyrektora czuł się tutaj podobnie jak ja.
- Usiądź. – Dumbledore podsunął mi krzesło i obszedł dookoła biurko siadając za nim na swoim wygodnym, starym fotelu. – Słucham. O co chodzi, Remusie? Co takiego ważnego...
- Greyback jest w Hogsmeade. – wypaliłem wchodząc mu w słowo, ale nie byłem w stanie dłużej trzymać tego w sobie.
Dyrektor wydawał się tym zaskoczony. Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu najwyraźniej walcząc z tą informacją.
- Widziałem go, kiedy tam byłem i dlatego wróciłem. Nie jest sam. Ma ze sobą jakiegoś młodego wilkołaka, może starszego ode mnie o kilka lat. Zaczepiał mnie.
- Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. – na twarzy mężczyzny pojawił się ciepły uśmiech, chociaż widziałem zatroskanie w jego przenikliwie niebieskich oczach. Podniósł się z miejsca powoli stąpając do zawijanych schodów prowadzących do wyższego poziomu wieży i wracając pod biurko. – Obecność Greybacka nie wróży nam niczego dobrego, a podejrzewam, że ma to coś wspólnego z tymi ostatnimi włamaniami. Coś się szykuje lub zwyczajnie wszyscy przesadzamy.
- Podczas tamtej burzy... – sam nie wiem, dlaczego o tym wspomniałem. – Ktoś był w zamku. Ktoś ważny. A jeśli to ma jakiś związek z Greybackiem? To nie był wtedy on, ale przecież pojawił się nagle tak blisko szkoły...
- Uważam, że to bardzo cenna uwaga, ale nie powinieneś sobie zawracać tym głowy. Poradzimy sobie ze wszystkim dzięki temu, że mi o tym opowiedziałeś.
Skinąłem głową milczący i wymusiłem uśmiech. Nie potrafiłem szczerze cieszyć się z tego, że zaraz będę wygoniony z gabinetu i nie dowiem się jak to wszystko się kończy póki nie ogłoszą tego oficjalnie. A może wcale się nie dowiem? Przecież nie mieli obowiązku mówić mi, co się dzieje i jak sobie z tym poradzili.
- Moje przemiany... – napomknąłem, gdyż nie byłem pewny jak wpływ na mnie może mieć bliskość wilkołaka, który mnie przemienił.
- Spokojnie. Nic się nie zmienia. W chacie będziesz bezpieczny i nikt się nie domyśli, że tam jesteś. Rzucimy dodatkowe zaklęcia, także te zmieniające odgłosy. Greyback nie jest głupi, więc mógłby się domyślić, że to ty tak szalejesz w środku.
- Nie wyczuje mnie? – nie byłem przekonany, co do wyższości magii nad instynktem kogoś takiego, jak Fenrir, a nie chciałem stać się przyczyną czyjegoś nieszczęścia.
- Zaufaj nam, Remusie. Zrobimy, co w naszej mocy, a ty nie martw się o nic.
- Dobrze. Więc ja już pójdę. – skinąłem głową starając się wyglądać na całkowicie pewnego siebie. Po prostu coś przyszło mi do głowy i nie chciałem by dyrektor to zauważył w moim zachowaniu. – Chłopcy pewnie będą się zastanawiać gdzie zniknąłem na tak długo. – wyjaśniłem.
- Yhm, tak. Słusznie. Do zobaczenia, Remusie. – Dumbledore już zajęty był intensywnym rozmyślaniem nad czymś, toteż miałem ogromne szczęście. Nie wątpiłem, że ktoś jego pokroju byłby w stanie wyczytać w moich myślach, jak dalece nie wart jestem zaufania.
Opuściłem, czym prędzej jego gabinet i zbiegłem po schodach. Przyjaciele mieli na mnie czekać w sypialni toteż nie rozglądałem się ani po korytarzach, ani też po Pokoju Wspólnym, kiedy do niego wbiegłem. Dopiero w drzwiach sypialni zatrzymałem się gwałtownie trochę zasapany. Kiedy wszedłem do środka przyjaciele siedzieli w kole na środku pomieszczenia, każdy z nich zaczytany. Wydawało mi się to stosunkowo dziwne, ale kiedy podszedłem do nich zrozumiałem, co się dzieje. Każdy z nich zajęty był kartkowaniem książki o wilkołakach z prywatnego zbioru Syriusza. Miałem ochotę płakać z radości mając tak cudownych przyjaciół jak oni.
- Nie ma tu nic o polowaniu w stadzie. – Sheva zatrzasnął swój egzemplarz i zmarszczył brwi niezadowolony. – Ani słowa. Może one nie polują, jako wataha tylko osobno?
- Wątpię. – Syriusz podniósł na chwilę głowę by spojrzeć na swojego rozmówcę. – Muszą polować i samotnie i w stadzie, więc gdzieś musi coś o tym być. Może nie ma znaczenia, czy stwórca jest w pobliżu. W końcu na przemianę wcale to nie wpływa.
- Przestańcie szukać. – mruknąłem klękając między Blackiem, a Potterem. – Nie ważne, co się stanie. Liczę na to, że mimo wszystko dam sobie radę, ale obawiam się, że to ryzyko. Musicie być ze mną w środku, kiedy się przemienię. Jeśli wyczuję Greybacka mogę szaleć, ale moje własne stado mogłoby mnie uspokoić i zmusić do posłuszeństwa przyjaźni zamiast alfie. – uśmiechnąłem się do chłopaków i mrugnąłem do Syriusza. To on nauczył mnie tego, co wiedziałem w tej chwili o wilkołakach.
- On ma rację. – Syri złapał mnie za rękę i ścisnął ją mocno. – My możemy go uwiązać w miejscu sobą, a Greyback ma tylko siłę. My zdołamy powstrzymać Remusa, bo już nas zna i nawykł do nas. Myślę, że może nawet na swój wilczy sposób pokochał.
- Nie chcę widzieć, jak sobie tę miłość okazujecie w waszych futrzastych ciałach. – Potter zdjął swoje okulary i przetarł je szybko koszulką. – Z łaski swojej naprawdę nam to oszczędźcie, dobrze? Wolę o tym nie myśleć, ale jednak...
- Czy twój mózg jest już naprawdę tak niewyżyty seksualnie, że musisz wyskakiwać z czymś takim? – Syriusz wszedł Jamesowi w słowo. – To ty myślisz o seksie między wilkołakiem, a psem, a nie my! Paskudny jesteś, J.! Z każdym dniem coraz bardziej!
- Koniec tematu! – Potter zakrył uszy dłońmi. – Nie chcę o tym więcej słyszeć!
- I tak usłyszy. – syknął ciszej Black. – I tak mu o tym przypomnę. Zboczeniec jeden. – chłopak zatrzasnął książkę i pozbierał wszystkie leżące na ziemi woluminy. Chyba musiał odsapnąć by odzyskać dobry humor.

1 komentarz:

  1. Potter ma zboczone myśli, ale to Syri powiedział je na głos, hehehe xD
    Remi ma wspaniałych przyjaciół. Ciekawa jestem za to, co mu wpadło do głowy...
    Stadne polowanie. Aż mnie ciarki przeszły. Kurcze, a jeśli ich tam jest o wiele więcej?
    "szczerzej" - szerzej.

    Zapraszam na rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń