środa, 6 lutego 2013

Co więcej

Anonimie, który wpisałeś się pod notką „Historia”, nie wszyscy są gejami. W przypadku Jamesa jest to szukanie siebie i miłości, jeśli zaś chodzi o resztę bohaterów to cóż... Zwyczajnie obracają się oni w kręgu gejowskim (nie można wychodzić z założenia, że jeśli większość moich znajomych jest hetero to każdy jest hetero. Po prostu szukamy ludzi, z którymi coś nas łączy i na takich trafiamy – udowodnione przez kumpla, że jak się staniesz homo to wśród takich ludzi obracasz się częściej).


.



Zmiana częstotliwości notek byłaby spowodowana moją chęcią znalezienia czasu na pisanie książki, na co dałam sobie rok ^^"


.



Na moim blogu z recenzjami KONKURS - do wygrania książka "Życie, które znaliśmy"


.



- Dlaczego ją wypuścili? - zapytałem niemal szeptem, kiedy Syriusz wrócił do nas odgoniony przez kuzynkę. Nie chciałem by jakimś cudem wiedziała, że się nią interesuję, bo mogłaby domyślić się, że coś wiem, a to stawiało by Syriusza w nieodpowiednim świetle.
- Kazali jej brać witaminy, nie przemęczać się i dużo spać, po czym wypuścili uznając, że już jest zdrowa. - mruknął pod nosem wyraźnie nieprzekonany, co do prawdziwości tej diagnozy. - Z resztą, teraz jest pod opieką Teddy'ego i uważa, że to najlepsze rozwiązanie zamiast oglądać panią Pomfrey i licznych nauczycieli martwiących się o nią.
- Może ma racje. - Sheva nie znał szczegółów stanu nastolatki, ale rozumiał czym jest choroba jakakolwiek, więc mógł powiedzieć te kilka słów od siebie. - Gdyby coś mi było wolałbym udawać, że nic się nie dzieje i żyć zwyczajnie. W szczególności ze swoim chłopakiem. Chyba mogę ją zrozumieć.
- Więc podziwiam i uważa, że jesteś przerażający, bo ja jej wcale nie rozumiem. - Syriusz wzruszył ramionami. - Powinna dać sobie na wstrzymanie i lepiej o siebie dbać. Jest blada i wydaje się zmęczona.
- Przesadzasz. Każdy ma czasami gorsze dni. - chłopak wzruszył ramionami. - Ona najlepiej wie, jak się czuje i czy jest na siłach żeby dalej radzić sobie ze światem. Martwisz się o kogoś, kto tego nie potrzebuje. Popatrz na jej faceta. Jest tak rozgorączkowany, że zejdzie na zawał jeśli ona pozwoli sobie na głębsze westchnienie.
- Może masz rację. Powinienem zająć się sobą i swoim życiem.
- Słuszna uwaga. - skinąłem głową i pogładziłem szybko dłoń Syriusza.
- Za to ja uważam, że powinniśmy zająć się mną i moim problemem. - mruknął z tyłu James, który siedział na schodach z głową wspartą na dłoniach. - Jak poderwać Evans nie czytając smirowatych romansów bez sensu, ładu i składu? Jak mam ją poderwać będąc sobą? Dobra, sądziłem, że zdołam ją skusić swoją grą w quidditcha, ale... coś chyba poszło nie tak.
- Bo zachowywałeś się jak skończony osioł i popisywałeś na miotle robiąc z siebie matoła? - podpowiedziałem siadając obok niego i klepiąc przyjacielsko po plecach.
- Istnieje taka możliwość. - przyznał. - Ale ona nie tłumaczy tego, że właśnie zesztywniał mi kark i nie mogę ruszyć głową. - dodał pospiesznie zabierając ręce spod brody, ale jego głowa została ułożona pod tym samym kątem przez co chłopak wyglądał wręcz żałośnie.
- Żartujesz sobie? - Peter był przerażony widząc dziwne wysunięcie do przodu szyi Pottera.
- Chciałbym! - pisnął w odpowiedzi okularnik. - Ale kiedy staram się ruszyć głową ból jest nie do wytrzymania i mam wrażenie, że zaraz złamię jakąś kość, albo zerwę mięsień.
- Musiał cię złapać...
- Nie kończ!
- Skurcz.
- Dokończył... - skwitował moją myśl J. - Domyślam się, że to skurcz, ale one trwają póki same nie przejdą. Nie chcę chodzić jak skończony osioł z zębami na przedzie, bo głowa nie chce wrócić na poprzednią pozycję!
- Yyy... - nie wiedziałem, co robić, co powiedzieć i czy jest w ogóle sens prosić o pomoc szkolną pielęgniarkę. - Może jak rozmasujesz szyję...
- To i tak nic nie da. - Syri uśmiechał się pod nosem. - Sądzę, że z tą końską mordą, jaką właśnie robisz, wyglądasz całkiem seksownie. Jeśli Evans lubi zwierzęta to ulegnie ci w przeciągu chwili. - przewróciłem oczyma ignorując przytyki Blacka, które wypływały z jego słabości do gnębienia innych osób. Aż dziw, że zamiast do Slytherinu trafił do Gryffindoru,a jednak kochałem w nim tę jego pewność siebie. Miała w sobie coś wyjątkowego i kuszącego. Może nawet leciałem na niedobrych chłopców, jak właśnie Syriusz, który do najświętszych nie należał.
- Dzięki, Black. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego miałem. Kto inny uspokajałby mnie faktem, że moje luba ma w sobie więcej z zoofila niż z sadystki i wolałaby konia niż Jamesa Pottera. - prawdę mówiąc Syri nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć, więc z westchnieniem wzruszył ramionami wydychając powietrze z płuc.
Uznając, że nic nie stracę, jeśli spróbuję pomóc okularnikowi, który wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy, ustawiłem się za nim i rozgrzałem dłonie pocierając jedną o drugą. Przyłożyłem je do jego szyi i zacząłem powoli rozmasowywać. Nie byłem w tym dobry, nie miałem na ten temat zielonego pojęcia, a jednak próbowałem robić wszystko, co w mojej sile byleby jakoś zmusić mięśnie chłopaka do rozluźnienia się i pozwolenia na swobodne ruszanie głową. Powinniśmy jakoś rozgrzać tę spiętą szyję, a przynajmniej tak mi się zdawało. W rzeczywistości nie wiedziałem, czy to coś da. Pani Pomfrey pewnie by się na tym znała.
- Zaczyna mnie kark boleć. Podeprę się i może wrócę do zamku?
- Nie! Wystaw ją do słońca! - Peter wystawił palec w kierunku wielkiej, jasne kuli na niebie. - Niech ogrzewa ci szyję tam, gdzie boli, kiedy starasz się nią poruszyć! Mój tata miał kiedyś podobnie, chociaż nie w tak durnej pozycji. Musiał się przespać w nie mniej dziwacznej pozie, ale ostatecznie był jak nowo narodzony. Mama smarowała mu szyję maściami rozgrzewającymi i to przynosiło minimalną, ale jakąś ulgę w bólu. Pamiętam o tym, bo później przez dwa tygodnie stał sztywny, jakby bał się, że każdy ruch może zablokować mu mięśnie i zostanie na stałe taki poskręcany.
Nie wiem, czy Jamesowi poprawiło to humor, ale na pewno odwrócił się tyłem do słońca i pozwolił by przypiekało jego skórę. Poprosił mnie żebym nie przestawał masować jego szyi, bo to przynosiło mu ulgę. Nie wiem na ile była to prawda, ale jednak chciałem by tak było. Przynajmniej w pewnym stopniu przyniósłbym chłopakowi ulgę, a na niczym tak mi nie zależało, jak na pomocy osobom, które niejednokrotnie pomagały mnie.
Syri patrzył przy tym zazdrośnie na moje palce i ich ruchy, jakby chciał zastąpić Pottera i skazać go na cierpienie mimo łączących ich więzów przyjaźni. Dobrze wiedział, że nikt z naszej grupy nie byłby na tyle głupi by wiązać się z Jamesem, a jednak nadal marszczył woje zgrabne brwi. Może kazałem mu zbyt długo czekać na wspólnie spędzony czas? Na kąpiel w słodko pachnącej wodzie łazienki prefektów? Ale czy był jakiś sposób by to zmienić, kiedy łazienka ciągle wydawała się zajęta przez uczniów, którzy wrócili do zamku spragnieni rozkoszy długiej kąpieli?
- Nadal nie mogę nią ruszyć, ale już jest mi lepiej. - stwierdził z namysłem. - Może powinienem się położyć?
- Tak, tak! Świetny pomysł! - Syriusz zatarł dłonie. - To wspaniały pomysł. Nikt wtedy nie zobaczy cię w takim stanie. Odprowadzimy cię z Remusem.
- Ze mną? - uniosłem brew zaskoczony, ale nie powiedziałem tego na tyle głośno bym miał skupić na sobie uwagę przyjaciół. Syriusz bezsprzecznie coś planował, a ja byłem w to bezpośrednio zamieszany. Może chciał spędzić ze mną czas w drodze powrotnej, a może zaplanował zaszyć się w łazience na przekór licznym prefektom, którzy ją okupowali? Nie mniej jednak zgodziłem się zabrać Pottera do sypialni, gdzie zostawiliśmy go nie narażając się na nieprzyjemności, gdyż ciepłe słońce skusiło wiele osób do wyjścia z pokoju, a inni byli nazbyt zajęci nauką by zwracać na nas jakąkolwiek uwagę. Zostawiliśmy więc okularnika i wyszliśmy cicho by nikomu nie przeszkadzać. Na korytarzu Black złapał mnie za rękę i skierował się w stronę możliwie najmniej uczęszczanego miejsca, którym były schody wieży astronomicznej. Nie wiedząc kim tak naprawdę jest nauczyciel astronomii nikt nie kwapił się, by tam czatować toteż właśnie w tamtym miejscu Black pchnął mnie na ścianę i odcisnął swoim ciałem. Jego usta nie zostawiły mi na tyle czasu bym zapytał, co takiego robi. Nabrałem powietrza, a one już miażdżyły mnie swoim gorącem i namiętnością pocałunku. Syri musiał czekać na to do dawna skoro teraz był na skraju wytrzymałości i szukał możliwie najdokładniejszego kontaktu ze mną. Nie zdziwiłem się, kiedy jego niespokojne, drżące dłonie wsunęły się pod moją koszulę gładząc brzuch, sunąć wyżej na pierś, drażniły sutki. Lubiłem dotyk tych ciepłych palców i ich grę na mojej skórze. Kruczowłosy jak wygłodniała bestia rozpiął zamek moich spodni i wsunął w nie dłoń. Westchnąłem zasysając jego język na kilka chwil, ale zaraz potem on zabrał go z moich ust i pozwolił, by to mój zawędrował w jego wargi. Tak było bezpieczniej. Czułem podniecenie zbierające się w moich lędźwiach, miałem świadomość, że Syriusz przeżywa to w ten sam sposób, więc zawędrowałem swoimi niepewnymi rękoma do jego ciała. Objąłem jego gorący, pobudzony członek, wzdychałam, kiedy mój był drażniony przez niego i odpowiedziałem na każdy pocałunek, jakim mnie raczył. Byłem go spragniony nie mniej, niż on mnie. Przecież dorastaliśmy, a więc nasze potrzeby także przybierały na sile. Podejrzewałem, że tylko słodkie opanowanie Blacka oszczędzało jeszcze mój tyłek, który w najbliższym czasie mógł stać się największą atrakcją naszych codziennych pieszczot. Po prostu o tym wiedziałem i dlatego zwlekałem z oddaniem go we władanie chłopaka.

1 komentarz:

  1. W konkursie postaram się wziąć udział, a jeśli chodzi o rozdziały i książkę - uwielbiam, jak podejmujesz doskonałe decyzje ;3 Jak coś, to będę prosiła o dedykację ;3

    Spragnieni, zmysłowi i słodcy ;3 Ach, gdyby jeszcze nauczyciel przemienił się w motyla i ich obserwował... ;3
    James mnie rozbawia xD Nikt tak dobrze jak on nie potrafi wzbudzić w człowieku instynktu opiekuńczego i zarazem współczucia. xDDD

    OdpowiedzUsuń