piątek, 15 lutego 2013

Uciekamy?

20 stycznia
Spojrzałem na Jamesa chowającego się pod łóżkiem i westchnąłem z rezygnacją. Widać za dużo radości przegrzało obwody jego i tak niespecjalnej główki. O ile wcześniej to on uganiał się za Evans, o tyle teraz trzymał się od niej z daleka, choć miał do niej pewien sentyment. Zwyczajnie nie był przygotowany na to, że ktoś odpowiada na jego zaloty, co tylko jeden raz doszło do skutku, choć wtedy to Niholas był tym przejęty. To było niestety naprawdę dawno temu, zaś teraz, jak widać nasz dzik musiał nawyknąć do nowego stylu życia i myśli o partnerce, która zdominuje jego życie.
- To mnie przeraża. - wyznał mrukliwie wysuwając głowę spod łóżka. Wolałem sobie nie wyobrażać z czym dzieli tę przestrzeń, kiedy na co dzień miał nawyk wrzucania tam brudnych skarpet. - Wolałbym jednak zostać kawalerem. Nie żeby już teraz mnie chciała zaciągać przed ołtarz, ale czuję, że to właśnie mi grozi. Całkiem dobrze czułem się jako singiel. To było całkiem komfortowe. Mogłem dostawiać się do każdego i bawić bez zobowiązań.
- Mogłeś o tym pomyśleć zanim zacząłeś się do niej dostawiać. Teraz nie masz już jak uciec. Ona owinie cię swoimi mackami i zostaniesz uznany za niewolnika.
- Seksualnego. - skrzywił się okularnik.
- Nie wykluczam tego. - przyznał Syri i wzruszył nieczule ramionami. - Bywa i tak, kiedy się wcześniej nie myśli. Mój kochanek jest dla mnie idealny i nie robię afery z tego powodu. Popatrz na to z innej strony, J. W końcu będziesz miał z kim się wyszaleć. I ćwiczyć ten swój mięsień w spodniach, bo stawiam, że Evans ci nie odpuści łatwo.
Uderzyłem Syriusza w ramię karcąco, jak kochanek zboczonego kochanka, a przynajmniej miałem wrażenie, że tak to powinno wyglądać.
- Nie bij go, Remi. On ma rację. - J. pociągnął smutno nosem. - Kacie, czyń swoją powinność. Wystarczy najbliższa okazja kiedy ja i ona zostaniemy sami, a na pewno do tego dojdzie. Widzę to w jej oczach, kiedy jest blisko.
- Chcesz powiedzieć, że Lily Evans, przebiegła, wredna Lisica, chce cię... Przelecieć? - Sheva uniósł wysoko brwi.
- Ja bym to nazwał gwałtem, ale tak, chodzi o to, że ja wiem, że ona chce żebym ja jej... No, sami wiecie.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć! - zasłoniłem uszy dłońmi. To zbyt wiele dla mojej czułej duszy i niechęci odczuwanej do tej idiotki.
- Nawyknij do tej myśli, Remi. Będziesz zaproszony na ślub, chrzciny i cokolwiek jeszcze będzie trzeba, a ty się stawisz, jasne?
- Pomyślę o tym na poważnie, kiedy dojdzie do najgorszego. Póki nie jesteś z nią na ślubnym kobiercu mogę mieć nadzieję.
- Jest pan wredny, panie Lupin. - mruknął J. wychodząc spod łóżka. - Bardzo wredny. Nie chce, pan, żebym był szczęśliwy?
- Szczęśliwy? - popatrzyłem na niego lekko zaskoczony. - Człowieku, ty się chowasz pod łóżkiem w obawie, że zacznie cię szukać! Nie ma mowy o szczęściu! Może kiedyś... - wziąłem to wyrozumiale pod uwagę. - Ale w tej chwili jesteś przerażony wizją związku z nią. A jeśli uważasz, że kłamię! - podniosłem głos widząc, że chce mi przerwać. - To droga wolna. Leć do niej! - widziałem, jak się krzywi.
Westchnąłem ciężko o pokręciłem głową podchodząc do niego i pomagając mu wstać z podłogi. Poklepałem go po plecach pocieszająco.
- Przepraszam. Tak naprawdę to chcę żeby ci się ułożyło, nawet jeśli z nią.
- Wiem o tym. - znowu pociągał nosem i objął mnie mocno specjalnie siląc się na łzawą scenę, z której moglibyśmy się pośmiać. Odpowiedziałem, więc przytulając go mocno i klepiąc po plecach.
- Tak bardzo cię lubię, James. - udałem zapłakany głos.
- Gdybyś nie był w związku z Syriuszem... - odparł okularnik i obaj udaliśmy głośny płacz.
- Dzieci. - przewrócił oczyma Syriusz, kiedy Sheva chichotał zachwycony odgrywaną przez nas sceną. Nie wiem, czy naprawdę było to tak zabawne, ale szczerzyłem się strasznie zachwycony tym, że pozwoliłem sobie na taką zabawę. Nie co dzień wygłupialiśmy się jak za czasów naszych pierwszych lat w szkole.
- Dobra, dobra. Miło, że się tak kochacie, ale to akurat należy do mnie. - Syri złapał mnie za rękę i odciągnął od Pottera. - Za dużo przytulania mojej własności może cię wiele kosztować. - prychnął i trzymał mnie mocno.
- Kto jest czyją wła... - chciałem na niego nakrzyczeć, ale nie zdołałem. Zostałem pocałowany mocno i uciszony bardzo, ale to bardzo sprawnie.
- Moje oczy. - jęknął Peter. - Litości dla moich oczu! - biedny blondynek naprawdę nie potrafił znieść zbyt otwartej czułości z naszej strony. Nie mogłem mu się dziwić, jako że był typem, któremu z dziewczynami się nie powodziło, a na domiar złego jego przyjaciele zdradzali niezdrową skłonność do łączenia się w pary między sobą. Jak na kogoś kto w ogóle nie podzielał naszych upodobań całkiem nieźle sobie radził i nie miał do nas pretensji, a to sprawiało, że mogliśmy oddychać spokojniej.
Syri uśmiechnął się do mnie szelmowsko i pogładził mój pośladek. Nic nie mogłem na to poradzić, gdyż tego akurat Peter nie widział, a więc nie mógł mieć nam tego za złe.
Nagle jego oczy stały się wręcz ogromne, kiedy najwyraźniej o czymś sobie przypomniał.
- Miałem wpaść do Wavele zadać mu kilka pytań! - uderzył się lekko otwartą dłonią w czoło. - Chodzi o ciebie i to co wymyśliłem, kiedy was nie było. Całkowicie wyleciało mi to z głowy. - Wracam, jak tylko wszystko pozałatwiam. - dał mu szybkiego buziaka i wypadł z pokoju, jakby go coś goniło. Chyba naprawdę zależało mu na zdobyciu tych informacji, o których zapomniał na śmierć. Nie miałem mu tego za złe, ale bez niego obok zrobiło mi się zimno. Otuliłem się ramionami i rozmasowałem ramiona.
Sheva gestem przywołał mnie do siebie i odstąpił swoje łóżko żebym mógł się na nim rozsiąść. Zrobiłem to, a on objął mnie ramionami najwyraźniej chcąc zastąpić mojego chłopaka. Całkiem nieźle mu szło, jako że zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Poza tym, bardzo lubiłem chwile, kiedy spędzaliśmy razem czas, jakby to nas łączyło jakieś romantyczne uczucie.
To przypomniało mi o tym, że widzę go w tym roku ostatni raz i nie wiadomo, kiedy znowu dane nam będzie spotkać się twarzą w twarz. Nie mniej jednak tęskniłem za nim już teraz i nie miałem go nigdy dosyć. Syriusz mógł być zazdrosny ile chciał, ale ja wolałem jednak nie kryć swojego uwielbienia dla Ukraińca, który wypełniał moje dni swoim uśmiechem i zielenią niesamowitych oczu. Kruczowłosy miałby nie lada problem, gdyby Sheva nie znalazł sobie chłopaka i teraz uganiał się za mną. Nie wiem jakbym się wtedy zachował, ale na pewno nie potrafiłbym odmówić Andrew niczego. Był idealny pod każdym względem, więc nie dziwiłem się temu, że Fabien nie zdołał oprzeć się temu młodzieńczemu urokowi.
Zagryzłem wargę i oparłem się całym ciałem o wyższego i zdecydowanie lepiej zbudowanego kolegę. Kiedy zniknie na pewno wiele się zmieni i zmianie ulegnę także ja, ale teraz mogłem być słabym i zabiedzonym Remusem.
- Wiem o czym myślisz. - szepnął mi na ucho. - O mnie. Ale nie martw się, zaproszę cię do siebie, kiedy z Fabienem rozgościmy się w naszym nowym domu, a starym mieszkaniu Marcela. Ale nie odejdę z pustymi rękami. Mam dla was prezent, więc i wy musicie mieć coś dla mnie. - roześmiał się. - Peter, James, chodźcie bliżej. Mamy naradę. Syriusz wróci to i on dowie się czegoś więcej.
Chłopak wygiął się nieprzyjemnie i zaczął szperać w swojej szafce nocnej. Wyjął z niej jakiś świstek papieru i rozłożył go na łóżku.
- Oto i to, co przejmiecie po mnie, gdy wyjadę. - odezwał się konspiracyjnie. - To mapa na której będziemy zaznaczać wszystkie tajne przejścia w zamku, a że jest zaczarowana, będzie wskazywać także wszystkich uczniów, nauczycieli i inne osoby, które znajdą się w jej obrębie. Nie sam ją zaczarowałem, naturalnie, ale poprosiłem o to tam, czy siam i oto jest! Musimy ją tylko uzupełniać.
- Serio? - zaskoczony przetarłem oczy. Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
- Musimy tylko znaleźć zaklęcie pieczętujące, które będzie ją zamykać i otwierać. To musi pozostać tajemnicą, bo może okazać się niebezpiecznym znaleziskiem. W każdym razie patrzcie, gdzie jest Black. - palcem dźgnął w miejsce, gdzie mała plamka z ciemnym napisem „Syriusz Black” przechadzała się korytarzem będąc już niemal pod gabinetem nauczyciela run. - Teraz możemy śledzić siebie wzajemnie. - zauważył z uśmiechem i wskazał kolejną kropkę. To „Victor Wavele spędzał czas u siebie i wyraźnie musiał na coś czekać skoro nie było przy nim jego nieodłącznej kochanki – Noeli Seed.
- To jest boskie! - James klasnął w dłonie. - Cudo, Sheva, cudo!

2 komentarze:

  1. Sheva i jego ogromny wkład w początek psot. xD Hm, no właśnie. Gdyby Andrew nie miał faceta... kogo wybrałby Remi? Bo zarówno Syri jak i Ukrainiec są... bardzo blisko Lupina. Teraz, owszem, Black wygrywa, ale ze względów partnerskich, a raczej zajętości Shevy no i tego, że jest w TYCH sprawach idealny dla Remiego - dobrze go wyczuwa.
    Hehee, scenka z Jamesem była bardzo fajna ;3
    Nadal dodajesz w piątki. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz może to opowiadanie zapisane w jakimś pliku? Bo czasami chciałabym przypomnieć sobie jakąś notkę, a nie bardzo pamiętam, w jakim momencie ona była. W Wordzie zawsze szybciej idzie coś znaleźć. xD

    OdpowiedzUsuń