środa, 13 marca 2013

Pogodzony

3 lutego

- Dobra, poddaję się! – sprzeniewierzyłem się samemu sobie nie wytrzymując
dłużej bez Syriusza. Jeszcze wczoraj byłem zdecydowany tkwić w swoich
postanowieniach, zaś dziś patrzyłem na niego, kiedy spał rano i po prostu nie
mogłem dłużej. Wydawał się taki bezbronny i niewinny, kiedy błądził po krainie
sennych fantazji. Nic więc dziwnego, że zafundowałem pobudkę przyjaciołom,
którzy nie do końca wiedzieli, co się dzieje i ostatecznie chyba pomyśleli, że
głos pochodził z ich snów, więc wrócili do niewinnego ślinienia poduszek. Tylko
Syri wiedział, że na niego patrzę i nie miał złudzeń. Jego oczy z trudem
pozwalały się otworzyć powiekom. Mogłem się założyć, że jestem dla niego tylko
rozmazanym kształtem.

- Musimy przez to przechodzić o tak wczesnej godzinie? – mruknął zaspany i
przykrył się dokładniej pościelą. Chyba nie do końca docierało do niego
znaczenie mojego zawołania. Cóż, nie wiedział, co traci.

Wydostałem się spod swojej trochę skotłowanej pościeli i podkradłem się do
łóżka Syriusza. Jak dobrze, że ostatnio nie miał w zwyczaju zasłaniać kotar
swojego posłania… Dzięki temu nie tylko go widziałem, ale i mogłem bez problemu
wślizgnąć się pod jego pościel i przytulić do szerokich, ciepłych pleców.

- Jesteś okropny. – chłopak odwrócił się w moich objęciach przodem i objął mnie
mocno przytulając do siebie. – Cały dzień mnie ignorujesz, żeby nad ranem się
łasić? – bełkotał, a zaraz potem zasnął w najlepsze. Teraz już chyba nic nie
mogło go obudzić.

Prawdę mówiąc, sam nie wiedziałem, dlaczego akurat tak wcześnie rano zachciało
mi się pieścić, tulić i szukać ukojenia u Syriusza. Może byłem typowym facetem,
w którego żyłach krąży podnieta właśnie zaraz po przebudzeniu, zaś wieczorem
nic nie wygląda już wystarczająco interesująco? Nie nazwałbym się dziwakiem,
jako że często spotykałem się z takim „rozkładem dnia” u mężczyzn w
literaturze. Byłem więc zupełnie normalny, zaś Syriusz należał do tych
chodzących śpiochów, którym nigdy nic się nie chciało, jeśli nie wyspali się po
swojemu.

- Niech cię, Remi. Jest mi za ciepło. – Syri wrócił do żywych ziewając
przeciągle i oparł głowę o moją. – Będę niewyspany, zły i marudny, a wszystko,
dlatego że masz dziwne pory na okazywanie zainteresowania.

Chciałem wspomnieć, że o tej porze nie jadam przynajmniej łakoci, ale wolałem
nie przypominać mu o mdłościach z samego rana. Było przed szóstą, a więc nic
dziwnego, że wolałby smacznie spać, niż gadać ze mną w półmroku. I tak dziwnym
trafem dostrzegłem jego twarz w tych połowicznych ciemnościach, a to zakrawało
na przeznaczenie i cud.

- Jeśli ci źle to wrócę do siebie i będę się nadal gniewał. – powiedziałem z
dziecięcym dąsem, jakbym miał nadal jedenaście lat. Sam nie wiem, co mnie
napadło, ale było to zabawne, może nawet interesujące. Mogłem prowadzić studium
nad samym sobą.

- Zostań. – chłopak westchnął i z trudem uchylił zlepione ze sobą powieki. –
Przez ciebie pieką mnie oczy, a i tak nie mogę już zasnąć. Za coś takiego
powinno się zamykać delikwenta w lochach i czekać do rana z karą.

- Ależ z ciebie zboczeniec, Syriuszu! – starałem się nie obudzić jednak
przyjaciół, kiedy rozmawiałem z chłopakiem podniesionym szeptem, czy jakkolwiek
mógłbym to teraz nazwać. – Lochy, co?

- Jesteś demonem, Remi. – pogładził mnie po głowie, jak małe dziecko i kolejny
raz ziewnął. – Nie, muszę spać, nie zdołam się podnieść. Błagam, Remi, nie bódź
mnie więcej o tak wczesnej porze i najlepiej… Sam nie wiem, co najlepiej.
Umieram z niewyspania.

- Jak na niewyspanego strasznie dużo mówisz. – zauważyłem,

- Mówię? Ja majaczę. – z ulgą zamknął oczy i przytulił się do mnie. Jego głowa
ani o centymetr nie przesunęła się na poduszce, do której wydawała się na stałe
przytwierdzona.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Tak naprawdę, nie mogłem spać z powodu dręczącego
mnie niezdecydowania dotyczącego książek, które chciałbym przeczytać, mieć,
kupić, a na które zwyczajnie nie było mnie stać. Czy naprawdę powinienem
otaczać się nowymi tytułami, kiedy tak wiele kontynuacji miało ujrzeć światło
dzienne? I co z innymi wydatkami? Czułem się jak szaleniec i chyba nim byłem pod
pewnym względem. Moje życie toczyło się wokół Syriusza, książek i słodyczy, a
dodatkowo doprawiałem je nauką i przemianami. Tak, chyba naprawdę byłem dziwny.

Postanowiłem przespać się chwilę zanim rozpocznę ten długi, męczący dzień.
Wtuliłem twarz w pierś Syriusza, przez co musiałem go trochę odkryć, i
pozwoliłem sobie na pocałowanie go przez ubrania. Na pewno nie wiedział, że to
robię, ale przecież ja zdawałem sobie z tego sprawę i to się liczyło.

Zacząłem się zastanawiać nad tym, jak wiele zawdzięczam Syriuszowi i reszcie
chłopaków, jak zabawne musi wydawać się dla kogoś z zewnątrz to, że potrafimy
się sprzeczać, a jednak niezmiennie jesteśmy sobie bliscy. Tutaj nie było mowy
o wielkich i okropnych fochach. Zwyczajnie byliśmy dla siebie chłodni, mówiliśmy
niemiłe rzeczy, ale żaden z nas nie brał sobie tego do serca. Byliśmy
niezmiennie najbardziej zgodną grupą przyjaciół, nawet w chwili, kiedy się
sprzeczaliśmy. Miałem ochotę chichotać, kiedy tak o tym myślałem, ale zamiast
tego mocniej wtuliłem się w ciało mojego chłopaka, z którym od kilku tygodni
nie byłem aż tak blisko. Nasza kłótnie nie należała może do najpoważniejszych,
ale obaj traktowaliśmy ją całkiem poważnie. Tym bardziej dziwił mnie fakt, że
zrezygnowałem z walki o prawa do łakoci i wolałem oddać się pod władanie
Blacka.

Uległem… Na całej linii poległem i uległem Syriuszowi porzucając jedną z moich
największych miłości na rzecz innej. Nic dziwnego, że nie mogłem zasnąć, kiedy
myśli w mojej głowie pędziły, jak szalone i nie chciały się zatrzymać ani na
chwilę.

- Nie gzij się tak, Remi. – Syriusz znowu był rozbudzony i chyba niedługo miał
zamiar mnie znienawidzić za takie zachowanie. – Skoro ty się poddałeś i nie
chcesz już ze mną walczyć, to ja też nie będę walczył z tobą, dobrze? Możesz ze
mną chodzić i jeść słodycze. Obaj się poddajemy, ale teraz nie kręć się tyle,
siedź, leż, rób cokolwiek byle w bezruchu.

- Tak się nie da. – jęknąłem.

- I w ciszy. – dodał od razu. – Da się w bezruchu i ciszy, więc rób tak, jak ci
mówię. – jego głowa w końcu oderwała się od poduszki. Pocałował mnie w czoło i
już znowu tulił się do miękkiego materiału.

- Miałem piękny sen, ale ciągle mi przerywacie. Przestańcie ciągle szeptać. –
głos Shevy był karcący.

Zamilkłem więc od razu i Syri chyba tylko na to czekał, bo zamruczał z
zadowoleniem i już więcej mnie nie zaczepiał.

Nie łatwo było mi zasnąć, kiedy wdychałem przyjemny zapach chłopaka, na który
składała się jego skóra i wczorajsza woda po goleniu. Wonny, ciepły i cudowny
Syriusz. Jak ja mogłem tak długo bez niego wytrzymać? Może, dlatego teraz wiem,
jak bardzo zmężniał? W końcu po tylu dniach z daleka od niego, musiałem teraz
zauważyć jak różny jest Syriusz dziś od Syriusza sprzed lat.

Przygryzłem wargę i uśmiechnąłem się. Czułem, że mój umysł zaczyna się powoli
buntować, czuję się coraz bardziej błogo, coraz bardziej śpiący. Jeszcze trochę
i może zdołałbym zasnąć w najlepsze i nie budzić się do późnego popołudnia? Nie
pamiętałem nawet, jaki mamy dziś dzień. Wszystko wydawało się zamazane, senne,
dziwne, a ja byłem w tym zaledwie małym robaczkiem otoczonym zielenią liści,
trwa i drzew. Świat był wielki, a ja mikroskopijny.

Zabawne, ale naprawdę szybko zasnąłem i już o niczym nie pamiętałem. Widziałem
tylko, że między mną, a Syriuszem nie było już wojny, pogodziliśmy się i
mogliśmy nadal szaleć we dwójkę, jakby nigdy nic się nie działo. To było moje
małe niebo, a sny nie przychodziły, gdyż jedyne, co pamiętałem w krótkich
chwilach przebudzenia to czerń i spokój. Jeśli właśnie takiego spokoju pożądał
Syri to nie mogłem mu się dziwić.

3 komentarze:

  1. Jej... w końcu się pogodzili. To że Remi pierwszy pękł nie znaczy że przegrał bo Syri też skapitulował jak ty to mądrze umyśliłaś :3 Syriusz dorasta i to bardzo szybko a Lupin dalej jest takim trochę wielkim dzieckiem jak ja :)
    Jakie to piękne znów wrócą do spokojnych dni no może nie do końca spokojnych ale normalnych.
    Życzę ci mnóstwa weny i wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Remi momentami wykazuje takie uwielbienie Syriuszem, jak Fillip - Marcelem. Obydwaj są słodcy i dziecinni, a ich mężczyźni dojrzalsi, ale równie mocno zakochani po uszy ;3
    Tylko ta przerwa między byciem razem jest troszkę niepokojąca... Fakt, że w dalszych losach chłopaki, a raczej mężczyźni nie są razem, potwierdza się w obecnej historii, ale jakie to jest smutne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba dawno nie zapraszałam Cię na rozdział... xD

    OdpowiedzUsuń