niedziela, 17 marca 2013

Trzęsienie

Miesiąc bez kompa i nadal nie wiedzą, co z nim jest == Mam w nosie taki serwis!

8 lutego

Między mną a Syriuszem naprawdę zapanował spokój i nawet mój niezdrowy pociąg
do słodyczy zmniejszył się znacznie. Oczywiście, był w dalszym ciągu ponad
przeciętną, ale nie przerażał już tak bardzo, jak wcześniej. Przynajmniej nie
moich przyjaciół, którzy wiedzieli, że jestem czasami niemożliwy.

Uśmiechnąłem się do siebie stojąc w kąciku korytarza i patrząc na
rozglądającego się Syriusza, który chciał mieć całkowitą pewność, że nikt
niepowołany nie może nas zobaczyć. Nie ufał moim zmysłom tak bardzo jak swoim
toteż chciał zrobić to po swojemu i teraz nasłuchiwał, szukał, sprawdzał… Nie
wiem, jak powinienem nazywać wszystko to, co robił zanim skupił się na mnie.

- Tak, myślę, że teraz już możemy. – stwierdził usiłując brzmieć pewnie i pocałował
mnie lekko, niewinnie w usta. Zabawne, że był do tego zdolny. Chociaż mógł
tylko sprawdzać czy wcześniej nie pożywiłem się sporą dawką czekolady. Jak
można jej nie lubić?

Najwidoczniej jednak Syri miał ochotę na małe, słodkie buziaczki, gdyż ani mu w
głowie było jakiekolwiek pogłębianie pocałunku. Przysunął mnie za to bliżej
siebie i objął w pasie ramionami. Było tak przyjemnie, że drżałem na ciele,
nogi się pode mną uginały, a zbroja niedaleko trzeszczała, jakby czuła to samo,
co ja…

Że co?!

Odsunąłem do siebie Syriusza i z nie małym zdziwieniem stwierdziłem, że nadal
drżę, zbroja klekocze, a Syriusz trzęsie się jak galareta.

- Trzęsienie ziemi? – zapytał nie mniej zaskoczony wszystkim chłopak.

- W Anglii?

- Na to wygląda. – wzruszył ramionami i złapał mnie mocno za rękę. – Chodź,
musimy znaleźć chłopaków i dowiedzieć się, co jest grane. Uważaj, żeby nic cię
nie przygniotło, jeśli będzie spadać!

Nie kłóciłem się z nim. Jeśli chciał teraz zgrywać bohatera to ja planowałem mu
nie przeszkadzać, ale być o krok za nim, by w razie potrzeby przyjść mu z
pomocą. Nie czekając na jeszcze gorszy stan rzeczy przebiegliśmy w miarę pustym
korytarzem. Z przerażeniem stwierdziłem, że niektóre są zawalone rozbitymi
gargulcami, wiedźmami, rozsypanymi zbrojami.

Pomogliśmy jakiemuś młodemu Puchonowi wyjąć spod gruzu jego plecak i kazałem mu
szybko wracać do ich Pokoju Wspólnego. Tam raczej każdy z nas byłby
najbezpieczniejszy, a co za tym idzie, to właśnie tam będą nas szukać
profesorowie, by wyjaśnić, co się dzieje.

Wstrząsy ustały równie szybko, jak się zaczęły, równie niespodziewanie. Po
wcześniejszym biegu po drżącej ziemi teraz straciłem równowagę i musiałem
przytrzymać się równie niepewnego Syriusza by nie upaść.

- Co to było? – syknąłem do siebie, ale Syri udzielił mi na to, jakiejś
odpowiedzi:

- Nie mam pojęcia, ale może zacząć się znowu, więc musimy, czym prędzej znaleźć
się w pokoju.

Nie byliśmy jedynymi Gryfonami, którzy teraz musieli ile sił w nogach pędzić w
stronę dormitorium. Po drodze natknęliśmy się, bowiem na Niholasa i jego
przyjaciela, którzy również starali się dotrzeć jakoś do portretu Grubej Damy.

- Byliśmy w bibliotece, kiedy to się zaczęło. Musieliśmy wszyscy szybko uciekać,
jeśli spadające książki miały nas oszczędzić, a półki nie przygnieść. Wszystko tam
się trzęsło! – tłumaczył młodszy chłopak. – Nikt nie wiedział, co się dzieje i
wątpię żeby dało się to jakoś wyjaśnić.

- Słyszałem, jak młodsi mówili, że zamek zbudowano na skorupie żółwia . –
mruknął jego towarzysz. – To głupie, bo przecież mówi się tak o całym świecie,
ale w tej chwili może być nawet na słoniach, byle się nie trząsł, nie
trzeszczał, nie zawalił. – sam nie wiem, czy Edvin był bardziej spanikowany,
czy może zwyczajnie żartował w tej chwili.

- Dobrze, że nie wymyślili sobie wieloryba. – prychnął Syriusz, kiedy
wbiegaliśmy na nasz korytarz. – O nie!

Gruba Dama leżała w najlepsze na ziemi, a wejście zwyczajnie zniknęło.
Musieliśmy powiesić ją na miejscu, w którym była wcześniej, chociaż nie
wydawała się tym zachwycona. Płakała, panikowała bardziej niż my i krzyczała,
że to koniec świata. Gdyby miała gdzie uciekać najpewniej wcale nie
dostalibyśmy się do środka.

- Ingiatus. – rzuciłem hasło, by sprawdzić, czym prędzej, co z przyjaciółmi.
Kobieta w różu prychnęła zagniewana z powodu mojej nieczułości i znowu ryczała
wyjąc głośno. Musiałem wytrzymać kilka chwil by się odsunęła i wtedy wpadłem do
Pokoju Wspólnego, gdzie stał cały tłum przerażonych uczniów. Prefekci uspokajali,
co bardziej zestresowanych, co było także moim obowiązkiem. Na początek
odnalazłem jednakże moich kolegów, którzy podobnie jak my nie wiedzieli nic.

- Czekamy na McGonagall, bo powinna się tu pojawić. – wyjaśnili.

- Kiedy się zaczęło byliśmy tutaj i graliśmy w żabki. Nowa gra, którą Peter
dostał od rodziców. – kontynuował Sheva. – Nie spodziewaliśmy się trzęsienia
ziemi w szkole.

- Ktoś na pewno się w końcu pojawi. – stwierdziłem podchodząc do okna by
wyjrzeć na błonia. Nie było po nich widać tego, co się przed chwilą działo,
jakbyśmy wszyscy mieli zbiorowe halucynacje.

I wtedy zaczęło się od nowa. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że drzewa chociaż
drżą to jednak nie straszą ptaków swoim podskakiwaniem. Zrozumiałem wtedy, że
naprawdę tylko zamek drży, trzęsie się, sam nie wiem.

- Powinniśmy wyjść na zewnątrz! – złapałem za rękę jednego ze starszych
prefektów. – Tam nic się nie dzieje.

- Jak sobie to wyobrażasz? – syknął. – Na korytarzach wszystko się wali. Jeśli
zwali nam się na głowę kawał kamienia na pewno nigdzie nie zajdziemy.

- Kiedy znowu przestanie się trząść. – wyjaśniłem nalegając i mocniej
zaciskając pięść na koszuli chłopaka. – Nie mamy wyjścia, rozumiesz? Tutaj też
coś może nam spaść na łeb!

- On ma rację. – usłyszała nas jedna z dziewczyn. – Musimy wyjść. Nie wiadomo
czy nauczyciele tutaj dotrą. Im też może się coś stać.

Chłopak westchnął ciężko.

- Niech będzie. Wyślę wiadomość do prefektów z innych domów, a wy poinformujcie
innych, że kiedy wstrząsy ustaną wybiegamy na zewnątrz. Najkrótszą, najszerszą
drogą, jasne? Żadnych cudownych skrótów, gdzie możemy utknąć.

Skinąłem głową, dziewczyna też to zrobiła. Wyszukałem więc w tłumie innych
prefektów i poinformowałem ich o planie prosząc by powiedzieli swoim grupą i
rocznikom, co planujemy. Sam podszedłem do przyjaciół mówiąc im szybko, co
postanowiliśmy. Zdeklarowali, że pomogą mi w potarciu do wszystkich, by nikt
nie został w środku. Wysłałem Shevę by powiedział o tym Grubej Damie. Jeśli
ktoś z nas jeszcze nie dotarł do Pokoju Wspólnego, musiał wiedzieć, gdzie
jesteśmy.

- Musimy się streszczać. – szepnąłem na ucho Syriuszowi. – Jeśli przerwy będą
coraz krótsze nie wiem ile czasu możemy mieć na wyjście.

- Nie bój się, damy sobie radę. – pogłaskał mnie pieszczotliwie po dłoni.

Znowu poczułem się dziwnie, kiedy wszystko się uspokoiło.

- Teraz! – dałem znać swojej grupie i wskazałem na drzwi. – Wychodźcie i to
szybko!

Nie byłem ideałem, kiedy chodziło o działanie w stresie, ale teraz miałem do
pomocy także starszych uczniów, więc jakoś dawałem sobie radę. Czekałem aż
zwyczajni uczniowie szybko wyjdą z Pokoju Wspólnego i zamykałem pochód wraz z
kilkoma innymi osobami. Syriusz i James wzięli na siebie prowadzenie młodszych
roczników na przedzie, więc ufałem, że wszystko się nam idealnie uda.
Przynajmniej, taką miałem nadzieję, kiedy gnałem z innymi za długim sznurem
Gryfonów, a karteczkowe ptaki leciały między nami próbując dotrzeć do innych
prefektów Hogwartu i najpewniej do profesorów.

5 komentarzy:

  1. Współczuje braku komputera.
    www.reality-is-a-prison.blog.pl
    Zapraszam, blog o moim życiu .

    OdpowiedzUsuń
  2. Niema co serwisanci się nie znają. Jak nie masz znajomego lub dodatkowo nie dopłacisz będziesz czekać miesiącami. Mi się też ostatnio laptop popsuł byłam z nim w serwisie i powiedzieli że się nie da naprawić chyba że się całe bebechy wymieni a to by wyszło drożej niż nowy więc do znajomego poszłam i okazało się że tylko się obluźniły przewody w środku. Oni chcą zarobić i tyle. Ale mam nadzieje że uda ci się go jak najszybciej odzyskać.
    Ciekawe co się z zamkiem stało, czy to jakiś czar albo naprawdę na skorupie żółwia jest zbudowany. Pomysły to on ma :D Mnóstwa weny życzę jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ktoś robi podkop do Hogwartu? Ale numer... Oby tylko wszystkim udało się bezpiecznie wyjść, bo zamek, czy też szkoła, ma to do siebie, że jest pełen niebezpiecznych pułapek uaktywnionych właśnie w tak nietypowej chwili, a na co dzień zwykłych, ciężkich ozdób.

    Zaniosłaś komputer do serwisu, w którym kupowałaś sprzęt? Tak powinni znać się najlepiej na rzeczy - ewentualnie wymienić części w ramach gwarancji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wytrzymałabym bez komputera .___.
    Tak sobie czytuję Twojego bloga od czasu do czasu na rozluźnienie więc może w końcu skomentuję xD
    Fajna notka. Można się trochę rozerwać. I szacun, że piszesz tak często .__.

    Zapraszam na http://remus-lupin-werewolf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń