niedziela, 7 kwietnia 2013

Kartka z pamiętnika CCXIV - Noela Seed

Victor miał w sobie coś naprawdę magicznego, kiedy spoglądałem na jego poważne oblicze, gdy ten był bez reszty pochłonięty obmyślaniem planu, który umożliwiłby mu zredukowanie niezbędnych mi rzeczy do minimum. Uważał, że nierozsądnym jest obładowywać się walizkami, kiedy droga do domu musi zająć całkiem sporo czasu. Co najważniejsze, to on był zobligowany odstawić mnie bezpiecznie na miejsce, a więc na jego barki spadnie pięć wielkich walizek, których nie mógł zmniejszać magicznie, gdyż to na pewno pomięłoby moje cenne suknie i inne ubrania. Przecież nie chciałem się ich pozbywać, a wyłącznie rzadziej w nich chodzić.
- Czy naprawdę sądzisz, że to rozsądne rezygnować z tej pracy tylko po to by przyjąć się na nowo, jako mój własny brat bliźniak? – starałem się zwrócić na siebie jego uwagę.
- Coś mówiłeś? – spojrzał na mnie nieprzytomnie.
- Zastanawiam się, czy dobrze robimy.
- Oczywiście, że tak! Wolę odganiać od ciebie dziewczęta niż ciągle kłócić się z Potterem. To nie przeciwnik dla mnie. – na twarzy Victora pojawił się grymas wielkiego niezadowolenia. – A on na pewno nie da sobie spokoju i będzie cię prześladował póki nie skończy szkoły.
- A myślałeś już o tym, co zrobisz, jeśli będzie chciał odnaleźć Noelę Seed by jej poskarżyć, że dobierasz się do jej brata? Nie przestanie cię szpiegować tylko, dlatego że ja wyjadę.
- Zadbam by nie miał zamiaru się do mnie zbliżać i zostawił w spokoju Noela. Syriusz mi w tym pomoże!
- Chcesz go wtajemniczyć?! – spytałem z niedowierzaniem. – Wiem, że to twój ulubieniec, ale…
- To najbardziej godny zaufania uczeń. Gdyby był starszy moglibyśmy się przyjaźnić. – wyjaśnił kochanek.
- Przyjaźnić, czy sypiać? – przyszpiliłem go wzrokiem. Nie byłem głupi. Wiedziałem, że Victor nie miałby nic przeciwko związkowi z chłopakiem pokroju Syriusza, gdyby tylko ten był w odpowiednim wieku.
Przez twarz mężczyzny przeszedł kolejny niekontrolowany grymas, który mógł oznaczać po prostu wszystko.
- Wiesz przecież, że mam ciebie i nie szukam nikogo innego. Czy to istotne, co by się stało gdyby? Jest za młody i to się nie zmieni. A ty nigdy mi się nie znudzisz.
- Innym się nudziłem…
- Nie mów przy mnie o innych! – syknął rozeźlony Victor. – Nie myśl o nich nawet! Nie ma innych, jasne? Jestem ja i tylko ja!
- Jesteś zazdrosny… - nie skończyłem, gdyż on już złapał mnie w pasie i mocno do siebie przyciągnął.
- Jestem zazdrosny o tych, którzy byli i mogą być. – przyznał. – Jestem cholernie zazdrosny i na pewno tego nie zmienisz. Lubię, kiedy to, co moje moim pozostaje. A ty jesteś mój, mój, tylko mój! – pocałował mnie mocno w usta. – Jestem samolubny, zaborczy i dlatego to właśnie mnie wybrałeś. Kogoś takiego było ci trzeba. Mężczyzny, który jest w stanie przywłaszczyć sobie ciebie całego i zamknie cię w ciasnym kokonie swoich ramion.
- Pozwalasz by cię poniosła wyobraźnia. – mówiłem, chociaż trafił w sedno. Zawsze szukałem mężczyzn, którzy chcieliby zawładnąć kochankiem bez reszty, a jednak każdy mężczyzna, z jakim się spotykałem nie planował przywłaszczać sobie kogoś takiego jak ja. Byli szalenie zazdrośni o swoje kobiety, ale ja nią nie byłem. Nie potrzebowali na własność dziwadła. W przeciwieństwie do Victora, który szukał mężczyzny, nie zaś kobiety. W dodatku zdołał zaakceptować mój dziwny styl bycia, potrafił mnie zmienić, był zazdrosny o mnie, nie o innych. Był moim ideałem. Poza tym był niebywale przystojny, trochę barbarzyński, gruboskórny, ale bardzo czuły i namiętny. Zabawne, że mógł pomieścić w sobie tak wiele przeciwstawnych cech.
- Wyobraźnia? To ja jakąkolwiek dysponuję? – wyszczerzył się figlarnie. – Myślałem, że jestem tylko tępym osiłkiem, który jakimś cudem zdołał zapanować nad runami. A przynajmniej tak określiłby mnie ten parszywy Potter. – od razu było widać, że mój kochanek nienawidzi swojego uciążliwego ucznia. Co więc zrobiłby z prawdziwym rywalem?
- Tak, sam się zastanawiam, jak to możliwe, że taki barbarzyńca potrafił funkcjonować w świecie Hogwartu, gdzie tylko wyrafinowany profesor ma rację bytu. Ty, tym czasem, masz u siebie zwierzęce skóry, starą broń, lubisz przenikliwe zimno.
- I wypomina mi to mężczyzna, który umeblował swój gabinet w róż, plusz i kwiatki?
Roześmiałem się, chociaż niewątpliwie miał rację. Mój pokój straszył, kiedy wzięło się pod uwagę to, kim naprawdę byłem. Nie mniej jednak wszystko to miało zginąć, kiedy tylko wyjadę z Hogwartu i zamienię się w swojego brata bliźniaka. Najbardziej żałowałem włosków, których musiałem się pozbyć obcinając je na krótko. Gdybym mógł, najchętniej zostawiłbym je takimi długimi. W końcu od dawna je zapuszczałem, dbałem o nie…
Przytuliłem się mocno do Victora. To dla niego rezygnowałem ze wszystkiego, dla niego chciałem się zmienić. Był teraz dla mnie wszystkim. Moje samotne serce odnalazło ukojenie, a afrodyzjaki, w których się szkoliłem, były tylko dodatkową formą zabawy, nie zaś jedynym źródłem podniecenia kochanka. Pocałowałem go, zarzuciłem ręce na kark i uśmiechając się pod nosem wsunąłem dłonie w jego włosy.
- Kochanie, kusisz, a wiesz, że nie wolno nam póki nie wyjedziesz. Nie chcę by ktokolwiek podglądał, a przecież oni na pewno jeszcze gdzieś się czają w pobliżu.
- Przesadzasz. – westchnąłem zrezygnowany, ale nie odsunąłem się. Mogłem zrezygnować z seksu, ale na pewno nie z pocałunków.
Ciepło ciała Victora rozlało się na mnie, kiedy poczułem jak wodzi dłońmi po moich plecach. Z jakiegoś powodu nie mogłem doczekać się chwili, kiedy kochanek zdominuje moje życie jeszcze bardziej. Kiedy zamieni mój pokój w całkowicie zwyczajne miejsce, do którego pewnie nigdy nie nawyknę, kiedy będzie zapraszał mnie do siebie pod pretekstem rozmowy o kimś innym, kiedy nie będziemy mogli otwarcie całować się i pieścić na korytarzach. We wszystkim tym było coś naprawdę niesamowitego, intymnego.
Tak naprawdę, to, co zaplanowaliśmy nie miało najmniejszego sensu. Noela rezygnuje by jej brat Noel mógł tutaj uczyć? Pomijając fakt zbieżności imion, co w pewien sposób mogło być możliwe, nie wiem, czy ktoś nie zauważy jakiś podejrzanych podobieństw między mną, a… mną. Nawet bez włosów, w męskich ubraniach i bez makijażu nadal będę miał swoje ruchy, niektóre gesty. Nie mówiąc już o wpadkach, jeśli zamiast mówić o sobie, jako o mężczyźnie nagle skończę, jako kobieta. Zadrżałem na myśl o tym, jakie miałbym kłopoty, gdyby wszystko wyszło na jaw.
Victor wziął mnie na ręce. Musiał wyczuć moje drżenie i może uznał, że była to wina zimna? W jego ramionach płonąłem i topniałem. Nie mogłem powiedzieć by było mi ciepło, gdyż naprawdę się gotowałem. On był tak obezwładniająco wrzący. Było mi przy nim dobrze. Nawet obłędnie. Oddałbym wszystko, by móc na zawsze pozostać z nim. Był przecież moim ideałem. Księciem z bajki, który uratował mnie przed marnym losem. Z nikim nie czułem się tak dobrze jak z nim, nikt nigdy nie troszczył się o mnie, jak on. Miałem własnego księcia, własnego niewolnika, własnego druida, własne wszystko. Tyle szczęścia, że zastanawiałem się czasami, kiedy wszystko rozsypie się jak domek z kart. Może właśnie teraz, kiedy wrócę do szkoły, jako ktoś inny? Czy będę mógł cokolwiek zdziałać, gdy zamiast sukni ubiorę spodnie?
- Nie podniecaj mnie. – rzucił nagle.
- Nie robię tego! Nie robię nic! – oburzyłem się.
- Jesteś. To wystarcza. – uśmiechnął się pewny siebie. Tak, tymi słodkimi słówkami naprawdę mnie zdobywał.

1 komentarz:

  1. Jedno słowo... Jesteś. A tak strasznie może zmienić w życiu. Uwielbiam Victora i Noela i nigdy tego nie zaprzeczę. Uwielbiam w nich wszystko - od gestów, przekomarzań, po akry zazdrości.
    "To nie przeciwnik dla mnie. " - o fiu fiu, Potter pękłby z dumy. xD

    Zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń