niedziela, 21 kwietnia 2013

Odwaliło?

4 marca
- Chyba jestem trochę przemęczony. – mruknąłem grzebiąc szufelką w ziemi i sadząc dzwoneczkowe kwiaty podczas zajęć zielarstwa. Jak mówiła Sprout, kwiaty te miały właściwości pobudzające, zaś wachlarz pobudzania był bardzo szeroki. Doczytałem, iż są dobre zarówno na impotencję, jak i słabe libido, na nadmierną senność i ociężałość oraz na kilkanaście innych przypadłości. W sumie nie wątpiłem, że trochę naparu z tych kwiatów dobrze by mi zrobiło. Niestety, te były zbyt młode by mogły mieć jakiekolwiek właściwości, więc nie mogłem podebrać ani jednego kwiatka, czy samego dzwoneczka.
- Remi, co ty wymyślasz? – Syriusz był po łokcie ubrudzony w ziemi, a na policzkach miał kilka błotnych smug. Zabawne, że z nas wszystkich on najbardziej się brudził, kiedy chodziło o zajęcia zielarstwa. Nawet Peter nie był tak umorusany.
- Czuję się ospały, łatwo się dekoncentruję, nie potrafię zbyt długo wytrzymać rozbudzony, nie wstaję od razu, ale muszę poleżeć dobre pół godziny zanim się uniosę… - wymieniałem.
- Trzeba ci więcej mojej czułości i tyle. – Syri wzruszył ramionami drapiąc się po nosie, który ubrudził ziemią do kompletu z całą resztą twarzy.
- Podobno ludzki organizm szybko się dostosowuje do wszelakich zmian. – James wtrącił się do naszej rozmowy. Właśnie przyniósł nową partię kwiatów do posadzenia. – Może gdybyś codziennie wymuszał na sobie inne zachowania wtedy byłbyś w stanie zmienić nawyki na lepsze.
- Myślałem już o tym. – przyznałem mu rację. – Ale nie mogę się zmusić.
- Więc my ci pomożemy. – Peter wzruszył ramionami, jak wcześniej Syriusz. – Będziemy cię zmuszać do przekraczania granic.
- A skoro o granicach mowa. – J. znowu się wtrącał. – Jak myślicie, co się stanie, jeśli zjem taki niedojrzały pączek dzwonka? Może działa jak narkotyk.
- A może się przytrujesz? – podpowiedział Sheva. – Siedź na tyłku, albo pracuj, a nie kombinuj.
- Uratujecie mnie w razie czego. – uparty okularnik zerwał po niedojrzałym pączku Dzwonnika i przyglądał się złotym kulkom dokładnie. – Wyglądają apetycznie. – nie czekał na nasz sprzeciw, ale wrzucił dwa pąki do ust i pogryzł połykając. Słyszałem ciche trzaski, kiedy pękały pod jego zębami. – Nie najsmaczniejsze, trochę kwaśne, ale da się przeżyć. – wyraził swoją opinię uśmiechnięty a już w następnej chwili uśmiech spełzł z jego twarzy. Zachwiał się, prychnął, a jego oczy wydawały się być hipnotycznymi spiralkami, kiedy kręcił głową, jakby miał upaść.
Nagle z ust Jamesa wydobyło się głośne, potężne beknięcie, które wyraźnie go zadowoliło. Z uśmiechem na twarzy upadł na ziemię niczym kłoda. Miał szczęście, że był w cieplarni i jego upadek został zamortyzowany przez miękką ziemię.
- Peter, biegnij do Sprout i zapytaj, co się dzieje, kiedy zje się pąki Dzwonnika! – podbiegłem do leżącego na ziemi przyjaciela i sprawdziłem, czy oddycha. Mógł przecież paść trupem. – Szybko! – ponagliłem blondynka, który niezdarnie pobiegł między grządkami.
- Wygląda jakby spał. – stwierdził z lekkim przejęciem Sheva, który również znalazł się przy okularniku.
- Może to śpiączka? – podjął Syriusz.
Nie zdążyliśmy przeprowadzić własnych badań na nieprzytomnym przyjacielu, gdyż w kilka chwil później zjawiła się przejęta Sprout.
- Tylko on mógł to jeść! – wściekała się. – Ze wszystkich moich uczniów tylko on ma tak głupie pomysły! Odsuńcie się, trzeba go zabrać do Skrzydła Szpitalnego. Poleży tam kilka dni przywiązany do łóżka.
- Hę? – nie rozumieliśmy.
- Czy on umrze? – zapytał niepewnie Peter, a w jego oczach widać było łzy.
- Oczywiście, że nie! – nauczycielka zaklęciem podniosła ciało Pottera i lewitującego przesuwała go powoli w stronę wyjścia. – Będzie lunatykował, miał dziwne sny i może zrobić coś jeszcze głupszego, więc musi być pod stałym nadzorem.
Patrzyliśmy jak J. zaczyna się poruszać. Jeszcze niedawno leżał jak trup, a teraz już zaczynał poruszać nogami, jakby jechał na rowerze.
- Zaczyna się. – rzuciła Sprout i przyspieszyła kroku z chłopakiem przed sobą.
Peter coraz szybciej kręcił nogami, i chyba zjeżdżał właśnie z górki, gdyż rozłożył szeroko ramiona i uśmiechnięty zaczął krzyczeć beznadziejne „Haha! Haha!”.  Teraz rozumiałem, dlaczego nauczycielka przejęła się jego stanem. Kręcąc głową i wzdychając postanowiłem towarzyszyć nauczycielce. Mogła mieć nie lada problemy, jeśli chłopak zacznie się rzucać jeszcze bardziej.
Nagle J. wykonał gest, który zakrawał na zeskakiwanie z roweru i rzucanie się na ziemię. Tym samym wydostał się spod zaklęcia profesorki i spadł ciężko na ziemię poza cieplarnią. Chcieliśmy mu jakoś pomóc, ale on już wstał jakby zupełnie rozbudzony, chociaż oczy miał zamknięte i z uśmiechem większym niż jakikolwiek wcześniej pobiegł w prawo, w stronę zamku. Nagle skręcił w lewo i kołując śmiał się, wymachiwał rękoma i nagle zaczął wrzeszczeć: „Zaczekaj na mnie! I tak cię złapię!” Myślałem, że sam wtedy padnę trupem. To dopiero był wstyd! Nasz przyjaciel robił z siebie skończonego matoła i nawet o tym nie wiedział.
- Łapcie go! – zażądała Sprout i sama również ruszyła z miejsca, by dorwać chłopaka zanim zrobi sobie krzywdę. Mieliśmy szczęście, że zaczął świrować, gdy wynieśliśmy go już z cieplarni bo na pewno zaliczyłby nieprzyjemne spotkanie ze szklanymi ścianami, a może nawet zrobił sobie poważną krzywdę.
- Złap mnie, złap mnie! – krzyczał teraz chłopak i machał rękoma jakby udawał motyla. To naprawdę było kompromitujące i już wiedziałem dlaczego nie zjada się pąków Dzwonnika.
W prawdzie nie uganiałem się za Potterem zbyt długo, ale już miałem tego dosyć, jako że uczniowie wylegujący się leniwie na błoniach, a nie mający w tej chwili zajęć, patrzyli na wszystko to rozbawieni. Byliśmy dla nich dodatkową rozrywkę tego słonecznego dnia.
„Zabiję go kiedyś!” myślałem usiłując złapać chłopaka, który jak na śpiącego całkiem sprawnie nas wymijał. W końcu niestety nie wytrzymałem i postanowiłem użyć magii do tego zadania. Nieudolnie, ale zawsze jakoś, zmusiłem trawę by splotła się w gruby sznur i przyjęła formę sieci. Teraz po prostu czekałem aż biegający wszędzie J. wpadnie w zastawioną na niego pułapkę. Sprout swoim zaklęciem poprawiła moje dzieło i również przystanęła sapiąc głośno. Uznałem jednak, że jedna sieć to za mało i dając z siebie wszystko stworzyłem jeszcze kilka.
Ostatecznie złapałem w nie Petera i Shevę, który zagapił się i wpadł prosto w jedną z nich. Pokręciłem głową i pomogłem przyjaciołom się stamtąd wydostać. W tym czasie Syriusz osiągnął to, co nie udało się nam. Zdołał zapędzić Jamesa w sieć i wyhamować, a wszystko to w chwili, kiedy ja przecinałem zaklęciem ściegi sieci i wydobywałem z niej Shevę.
- Uważaj żeby nie uciekł! – Sprout, kiwając się na boki jak baryłka, pognała do chłopaków. – Musimy go zabrać do Skrzydła Szpitalnego jak najszybciej. Później może być jeszcze gorzej. – znowu przejęła pałeczkę i sapiąc w dalszym ciągu zaklęciem podniosła sieć z rzucającym się w środku Potterem. Śmiał się jak głupi chyba wyobrażając sobie, że to osoba, która go goniła właśnie go złapała i teraz mogli odpocząć.
„Nigdy więcej jedzenia dziwnych rzeczy!” mówiłem do siebie wściekły. Kto to widział żeby jeść kwiatki i później tak świrować?
- Jeśli przypadkiem wygada się kim jestem będziemy skończeni. – szepnąłem Syriuszowi na ucho, jako że właśnie przyszło mi to do głowy. – Powinniśmy wyrwać mu język zanim dostarczymy go do Skrzydła?
- I co powiemy? – chłopak pytał poważnie.
- Że baliśmy się żeby go dobie nie odgryzł. – świetny pomysł, w szczególności, że chcieliśmy w takiej sytuacji zwyczajnie mu go wyrwać…
- Spokojna głowa, zabiję go własnoręcznie jeśli cokolwiek powie. – Syriusz uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

2 komentarze:

  1. Wytłumaczenie na wyrwanie języka jest naprawdę bardzo rozsądne. xD Podejrzewam, że nikt nie uznałby tego za kłamstwo, a nawet jeśli, to chyba nie mieliby tego aż tak za złe. xD
    Nie, nie, żartuję. Hogwart bez Pottera byłby smutny xD
    "Peter coraz szybciej kręcił nogami" - Potter.

    Kirhan... mam do Ciebie prośbę... Hm, niedługo mam licencjat, a teraz są nowe wymogi (albo stare, ale dopiero wprowadzone na mojej uczelni). Trzeba napisać streszczenie swojej pracy w języku angielskim... Czy, jeśli zrobiłabym to streszczenie po polsku, przetłumaczyłabyś mi je na angielski? ^^ Jeszcze nie teraz, bo w sumie nie rozmawialiśmy jakoś bardziej z promotorką, ale... tak do końca maja?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahha, pewnie, że Sebastian i Kryspin zasłużyli na trochę przyjemności. xD
    Świecące ptaki poprawiłam. xD Gdyby je ktoś napromieniował, taka opcja byłaby możliwa, haha xD

    OdpowiedzUsuń