niedziela, 30 czerwca 2013

Pogodzić się?

AI NO TENSHI - NOTA I WAŻNA INFORMACJA 

23 maja
Nie byłem nieomylnym geniuszem, ale tym razem żałowałem, że nie jestem też zaklinaczem przyszłości, bo na pewno zrobiłbym, co w mojej mocy żeby koleżanki Evans trzymały się z daleka od mojego Syriusza. Niestety, tak jak przypuszczałem, pojawiły się właśnie te, które nie potrafiły oderwać oczu od mojego chłopaka. Nie mniej jednak, Syri dotrzymał słowa i zapytany o dziewczynę zaczął przydługą opowieść o swoim ideale, który skończył już Hogwart, ale codziennie piszą do siebie, wzdychają i śnią się sobie nocami. Kruczowłosy trochę przesadzał, ale nie sądziłem, by zwrócenie mu uwagi miało większy sens. Dziewczyny wyglądały przecież na znudzone jego przydługą opowieścią i licznymi zachwytami nad urodą i inteligencją osoby, której nawet nie znały. Czy Syri wiedział, co robi i jak negatywne uczucia wywołuje w trójce przyjaciółek Evans? Ciężko było mi określić, ale na pewno dobrze je do siebie zniechęcał.
- Ah, dosyć o niej! - jakimś cudem zdołał się nawet zawstydzić. - Potrafiłbym godzinami rozwodzić się nad nią, ale pewnie już was znudziłem. - roześmiał się głupio, co zdecydowanie podkręciło rozpacz nastolatek. - Może porozmawiamy o runach? Naprawdę uwielbiam runy, chociaż nie specjalnie przepadam za nauką... - i znowu zaczął przynudzać. Gdyby był taki w rzeczywistości, nie wiem, czy zdołałbym z nim wytrzymać. Byłem zakochany, ale nie byłem masochistą.
- Chyba nieźle się bawią. - Sheva uśmiechnął się niewinnie do Evans, jakby wcale nie pałał niechęcią do rudowłosej dziewczyny Jamesa.
- Tak, zdecydowanie. - odpowiedziała mało entuzjastycznie. Najwyraźniej trochę inaczej wyobrażała sobie wspólne wyjście do Hogsmeade, które miało nas wszystkich do siebie zbliżyć. Tym bardziej, że ja wolałem milczeć i nie odzywać się do niej ani słowem. Z resztą, nie miałem dobrego tematu, który mógłbym podjąć, nie wspominając już o jakiejś budującej, interesującej konwersacji, która miałaby zmienić sposób, w jaki dziewczyna na mnie patrzy. Nie lubiła mnie i z wzajemnością. Nie rozumiałem nawet dlaczego Syri chciał to zmienić. Było oczywiste, że ja i Evans stanowimy naturalnych wrogów w przyrodzie. Jak wąż i szczur, z czego to ja byłem wężem.
- Mam kilka rzeczy do kupienia w Miodowym Królestwie, więc znajdę was w herbaciarni, jaki wszystko załatwię. - rzuciłem starając się by mój głos brzmiał naturalnie. Nie musieli wiedzieć, że chcę przed nimi uciec i spędzić jak najmniej czasu w takim towarzystwie. Tylko Sheva bawił się całkiem dobrze niewinnie docinając Evans, kiedy komentował różne sytuacje, ludzi, wszystko, co mogło zdenerwować Lisicę, a jemu zapewnić nietykalność.
- Zajmę ci miejsce obok siebie. - rzucił z uśmiechem zielonooki. - Powiesz mi co nowego mają w sklepie.
- A nie uważacie, że to świetny pomysł, żebyśmy wpadli tam wszyscy? Chętnie rozejrzę się tam trochę, może coś kupię. - Syriusz uśmiechał się nieprzerwanie w ten swój irytujący, niewinny sposób. - To mi przypomina, jak odwiedzałem Miodowe Królestwo z moją...
- Nie, nie. My pójdziemy z Lily, ale ty możesz zostać i rzucić okiem na sklep. - jedna z dziewczyn od razu zareagowała. Przystojny nudziarz, który ciągle opowiada o swojej dziewczynie to najgorsze, co może spotkać śliniąca się do niego nastolatkę. Musiałem się wysilić, by powstrzymać śmiech.
- Peter, idziesz z nami? - zapytałem blondynka, który do tej pory siedział cicho, a teraz rozpromienił się.
- Jasne! Uwielbiam Miodowe Królestwo.
- W takim razie widzimy się później. - rzuciłem do Jamesa, który obejmował Evans w pasie. - Możesz zamówić mi coś słodkiego i z kremem. Niedługo do was dołączymy. - odwróciłem się w stronę sklepu i mój uśmiech od razu zniknął z twarzy. Towarzystwo dziewczyn było tak irytujące, że z trudem mogłem to znieść. Musiałem uzupełnić utraconą energię słodyczami. Syriusz i Peter podążyli za mną uśmiechnięci. W przejściu poczułem, jak dłoń Blacka ociera się lekko o moją i nie miałem wątpliwości, że robił to specjalnie.
Dopiero, kiedy ulica zniknęła całkowicie z naszych oczu zasłonięta reklamami pokrywającymi szybę, a nas objął tłum miłośników Miodowego Królestwa, pozwoliłem sobie na westchnienie ulgi.
- Polecam dużo słodkiej, mlecznej czekolady. - usłyszałem szept Syriusza przy moim uchu. - Kilka z owocowym nadzieniem, może z dwie truflowe.
- Od kiedy pan Syriusz Black stał się znawcą terapii czekoladą? - roześmiałem się zabierając z półki te, które chłopak wcześniej mi wskazał. Nie miałem wątpliwości, że to on zamierza za nie zapłacić i nie przeszkadzało mi to od kiedy między mną, a nim doszło do ostatecznego zbliżenia. Przecież teraz było jasne, że nigdy nic nas nie rozdzieli.
- Odkrywam w sobie nowe talenty, ale dla sienie wezmę coś kwaśnego. O, Cytrynowe Bazyliszki będą idealne. - guma rozpuszczalna, w której słodycz cukru była zagłuszana przez wyraźny kwasek. Z resztą, było w nich czuć owoce, a to rekompensowało chłopakowi myśl o słodyczy gumy. - Myślę też, że dobrze nam zrobi dokładniejsze rozejrzenie się po sklepie. Każda minuta jest cenna, każda sekunda skraca czas jaki mamy spędzić z tymi irytującymi dziewczynami. I tak, Remi, pamiętam, że to był mój pomysł, więc nie musisz tak na pewno patrzeć.
- Lubię czasami zaznaczać swoją wyższość nad tobą. - pokazałem chłopakowi język i rozradowany zacząłem przeciskać się między okupującymi sklep osobami, by spojrzeć na czekoladowe gwiazdki z nadzieniem, które były nowością w sklepie, a najpewniej idealnie nadawały się na przekąskę dla mnie.
Niestety, przyszło nam wrócić do naszych towarzyszy dzisiejszego wypadu, jakkolwiek staraliśmy się spędzić w Miodowym Królestwie całą wieczność. Trzymając w rękach pakunek z łakociami dla siebie i Syriusza wlekłem się główną ulicą miasta zmierzając do zawsze zapełnionej herbaciarni. Zaskoczył mnie fakt, iż Evans, J., Sheva i koleżanki Lisicy stoją przed wejściem. Czyżby nie było wolnych miejsc? Bardzo szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Ani jednego wolnego miejsca, nikt nie kwapił się z wyjściem, a jeszcze kilka innych osób czekało by rzucić się na najbliższy wolny stolik. Nie było sensu by nasza spora grupka czekała razem z innymi.
- Oh, czyżby to był koniec naszej wyprawy? - naprawdę starałem się by nie zabrzmiało to niemiło i radośnie, ale wszystko we mnie aż skakało ze szczęścia na myśl o powrocie do zamku.
- Nie sądzę. Przecież jest tu także ten bar, w którym zazwyczaj jest pusto...
- Nie ma mowy. - Evans przerwała okularnikowi. - Wiem o czym mówisz i nie mam zamiaru spędzać tam dzisiejszego dnia. Po prostu rozsiądziemy się na trawie koło Wrzeszczącej Chaty i tam urządzimy sobie prowizoryczny piknik.
- O tak, to świetny pomysł. To mi przypomina, jak razem z moją śliczną... - Syriusz znowu zaczynał, a jego towarzyszki przewracały oczyma z błagalnymi minami. Nie chciały więcej wysłuchiwać chłopaka.
- To mi przypomniało, Syriuszu. Nigdy cię z żadną dziewczyną nie widziałam na poważnie. - Lisica najwyraźniej chciała zaciągnąć mojego Blacka w ślepy zaułek i tam rozprawić się raz na zawsze z jego kłamstwami. Tyle, że on się nie dał.
- Oczywiście, że nie! Ja nie miałem nic przeciwko, ale ona wstydziła się trochę związku z młodszym chłopakiem. Wiesz jak to jest, nie chciała żeby inni naśmiewali się z tego, że gustuje w dzieciakach, albo z tego, że ja umawiam się ze staruchą. Nie dzieli nas wiele, ale ludzie lubią przesadzać. W końcu sama chodzisz teraz ze ślepym karierowiczem, który słynie z robienia z siebie pośmiewiska.
Sheva odwrócił się przodem do mnie i uśmiechnął szeroko tak, by nikt tego nie widział. Podobało mu się, że Syri z niewinnością wypisaną na twarzy dopieka znienawidzonej dziewczynie.
- Chodźmy na ten niby piknik. - odezwał się by jakoś ukryć swoją niebywałą radość. - Posiedzimy chwilę, a później przejdę się po coś do przekąszenia, żeby było nam przyjemniej. Kupimy coś na wynos i zjemy na łonie natury. - jego zielone oczy zdawały się mówić „i mam nadzieję, że się udławicie”.
Prawdę mówiąc teraz już każde z nas udawało, że wspólne wyjście to świetny pomysł i przyjemność. Koleżanki Evans były rozdrażnione Syriuszem, sama Ruda była wściekła na myśl o tym, jak ją traktujemy, kiedy ona nie była w stanie przyczepić się do czegokolwiek, a jej cudowny chłopak milczał nic nie zauważając. Męczył się nawet Syri i Sheva, którzy mieli dosyć odgrywania ról, które im nie pasowały. W końcu aktorstwo nie było łatwą pracą. Ciężko mi było tylko stwierdzić, co o tym wszystkim myślał Peter. Nie ulegało wątpliwości, że wolałby spędzić ten czas śledząc Narcyzę, ale czy nie czerpał żadnej przyjemności z przebywania w pobliżu innych dziewczyn? Nie miałem pojęcia.
I tak miałem szczęście. W końcu Sheva zabierze mnie ze sobą na małe zakupy, a to pozwoli mi ponarzekać i odetchnąć. Jego pomysł z uczynieniem pikniku bardziej piknikowym był fantastyczny. Przynajmniej dla niektórych z nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz