poniedziałek, 10 czerwca 2013

Ten dzień

11 maja

O tym, że to TEN dzień, wiedziałem już w chwili, kiedy Sheva został wezwany do gabinetu dyrektora, gdzie czekał na niego tajemniczy „gość”. Zazwyczaj nikt nie odwiedzał uczniów w czasie ich nauki szkolnej, toteż uznałem, że chłopak nie wróci prędko. Peter miał kolejne korepetycje z Evans, zaś James pilnował by blondynek nie dostawiał się do jego kobiety. Ja i Syriusz mieliśmy wolną rękę i obaj myśleliśmy o tym samym. Byłem tego pewny, kiedy tylko w powietrzu rozniósł się głos dyrektora wzywający Andrew, a Syriusz złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego.

- Nie tak szybko! - upomniałem go, kiedy musiałem drobić przy nim by dotrzymać mu kroku. Nawet wilkołaki miały swoje ograniczenia w ludzkim ciele, a moje było bardzo ograniczone wzrostem, a więc także i krótkimi nóżkami.

- Wybacz. - chłopak zwolnił i uśmiechnął się do mnie lekko. Czułem, że jego dłoń drży i zaciska się coraz mocniej na mojej wilgotnej ze zdenerwowania. To podniosło mnie trochę na duchu. Zachichotałem mimowolnie.

- Idziemy jak na skazanie, a przecież chodzi o nas. - zauważyłem, kiedy Syri zostawił mnie z tyłu i „odtańczył” swój „rytuał”przed wejściem do Pokoju Życzeń. Kiedy pojawiły się drzwi, byłem tak zdenerwowany, że nie mogłem się ruszyć, ani wydobyć z siebie słowa. Czy naprawdę powinienem się tak obawiać, kiedy przecież pragnąłem tego wszystkiego?

- Może to nie najlepszy dzień? - Syriusz puścił mnie przodem.

- Lepszego nie będzie. Ten jest idealny. Po prostu przygotowania są okropne, a później na pewno będzie nam łatwiej. Pójdzie z górki!

- Może masz rację... - drzwi stuknęły złowieszczo zamykając się za nami. Nagle dopadło mnie zwątpienie, ale zniknęło już w kilka chwil później. Nie było lepszej okazji niż ta.

Westchnąłem odwracając się do Syriusza. Uśmiechnąłem się, skinąłem głową i wyciągnąłem przed siebie ramiona by podszedł bliżej, zapomniał o nieśmiałości, jaka nagle go dopadła.

- Na pewno masz rację. - poprawił się i objął mnie mocno opierając głowę o moje ramię. - Za dużo myślę, a zbyt mało robię. - jego usta dotknęły skóry na mojej szyi i w tamtej chwili byłem już pewny, że to właśnie ten właściwy moment.

Zdjęliśmy buty nieprzerwanie się przytulając i jakoś wgramoliliśmy się na duże wygodne łóżko stanowiące obietnicę naszej wspólnej przyszłości. Odsunąłem się od chłopaka na tyle by móc sięgnąć swoimi ustami jego ust i pocałowałem go mocno, zdecydowanie, może nawet namiętnie. Uśmiechnąłem się w międzyczasie przez co zderzyliśmy się zębami. To rozbawiło zarówno mnie, jak i Syriusza. Zdjęliśmy koszulki nieprzerwanie chichocząc i znowu przylgnęliśmy do siebie w kolejny, tym razem mniej niezdarnym, pocałunku.

Dotykałem piersi Syriusza bardzo powoli, może trochę niepewnie, ale nieubłaganie. Chciałem dobrze poznać jej strukturę, jakbym kiedyś tylko dzięki temu miał go rozpoznać. Czułem pod opuszkami palców bliznę po pazurach, którą zostawiłem na nim w dniu, w którym pierwszy raz zjawił się razem z resztą chłopaków we Wrzeszczącej Chacie. Nadal czułem się trochę winny tego, że zeszpeciłem jego gładką pierś, ale on wcale się tym nie przejmował.

Poczułem jego dłonie na moich plecach, kiedy wodził po nich opuszkami. On również musiał wyczuwać wąskie, czy też szersze ślady mojego samookaleczenia z czasów, kiedy przechodziłem przez każdorazową przemianę samotnie. Nie byliśmy już dziećmi, mieliśmy za sobą więcej niż inni uczniowie, a jednak dopiero teraz mieliśmy postawić ten ostateczny, decydujący krok w naszym związku.

Kolejny raz odsunęliśmy się od siebie i tym razem na ziemi wylądowały nasze spodnie. Cóż, nasz pierwszy raz nie miał być przypadkowym, gwałtownym i szybkim dowodem pasji, ale przemyślanym i w pełni świadomym krokiem. Siedząc w samej bieliźnie na łóżku zastanawiałem się, czy to normalne. Pragnęliśmy się, ale kosztowaliśmy powoli i rozsądnie.

Black popchnął mnie na pościel i poduchy. Położyłem się bez szemrania, a kiedy jego ciało zaciążyło na moim, poczułem przyjemne łaskotanie w kroczu, moje serce zdecydowanie przyspieszyło.

Usta Syriusza zmieniły smak. Były teraz gorące i słodkie, jak czekolada. Rozsunąłem odrobinę nogi by poczuć go bliżej siebie, wzmóc podniecenie, jakie mnie ogarniało. Język chłopaka wpełzł między moje wargi zaledwie na chwilę, gdyż wypchnąłem go ostrożnie i przejąłem inicjatywę. Nie chciałem zrobić mu krzywdy zębami, kiedy wszystko miało być dziś idealne. Wyrwało mi się jęknięcie, kiedy Black otarł się swoim przyrodzeniem o moje, a jego palce ścisnęły moje sutki. Sam wstydziłem się tego pisku, jaki wyszedł z moich ust, ale nie miałem na to żadnego wpływu. Pozwoliłem by Syri nadal maltretował moją pierś swoimi gorącymi palcami, a sam nie chciałem pozostać mu dłużny, toteż zadbałem by zarówno jego, jak i moja bielizna znalazły się niżej niż to konieczne. Teraz mogłem poruszać biodrami ocierając się o niego, by doprowadzić go do szaleństwa tak, jak on robił to ze mną.

Poczułem się dziwnie samotny, kiedy Black zabrał słoje usta i pocałunkami przesunął się przez moją pierś do krocza. Jak do tej pory nie przekroczyliśmy granicy, jaką wyznaczaliśmy od tych kilku lat naszego związku. Nadal znajdowaliśmy się w miejscu dobrze nam znanym.

- Staniemy się mężczyznami. - mruknął nad moim członkiem i wziął go w usta z wyrazem zadowolenia i niejakiej dumy. Moja bielizna leżała już gdzieś na ziemi koło innych ubrań i nawet nie wiem, kiedy zdążył ją zdjąć całkowicie. Czułem się obłędnie, kiedy ssał mnie mocno, lizał, czasami przygryzał. Byłem władcą, a on dowódcą moich wojsk. Oszalałem i nagle znalazłem się w niebie, które mógł stworzyć tylko mój szalony umysł.

Nie wstydziłem się już, nie stawiałem żadnych barier między mną, a Syriuszem. Rozsunąłem nieznacznie nogi, by Black znalazł dla siebie więcej miejsca i pozwoliłem mu na wodzenie palcami po moich jądrach, wewnętrznej stronie ud, a nawet wejściu. Przecież palce to nie ostatnie, co znajdzie dla siebie miejsce między moimi pośladkami tego dnia.

Poprosiłem Blacka by odsunął się, kiedy byłem na granicy wytrzymałości. Nie miałem zamiaru dochodzić ani teraz, ani w najbliższym czasie. Chłopak zrozumiał mnie i uśmiechnął się oblizując perwersyjnie. Nie mogłem z jakiegoś powodu uwierzyć, że jeszcze niedawno mnie ssał.

- Jesteś zboczony! - wytknąłem mu oburzony, a on roześmiał się głośno.

- Obaj jesteśmy. - poprawił mnie i sięgnął do szafki wyjmując z niej flakonik z fioletowym płynem. - Nie dam się zbić z tropu. Wiem, że chcesz tego tak samo, jak ja. - jego uśmiech był zaraźliwy.

Uniosłem nieznacznie biodra wsuwając pod nie poduchę, by podnieść się minimalnie wyżej. Teraz wstyd powrócił, ale nie miałem czasu na zasłanianie się. Byliśmy zbyt blisko celu bym mógł chociażby myśleć i ucieczce. Syri skinął głową z uznaniem i otworzył buteleczkę wylewając na dłoń trochę płynu, który okazał się naprawdę wonny. Chłopak użył go by zwilżyć palce, natłuścić je, a później bez większych oporów wsunąć we mnie zaledwie opuszek jednego palca.

- Poczekaj. - westchnąłem wypinając pośladki w stronę jego dłoni. Z jakiegoś powodu pragnąłem by jego ciało wdarło się we mnie. Ta myśl podniecała mnie, rozpalała. - A ty?

- Ja sobie odbiję tutaj. - pchnął palec między moje pośladki do samego końca. - Nie jestem niezniszczalny, a to nasz pierwszy raz. Nie chcę okazać się bezużyteczny. - powiedział to szczerze i pocałował mnie przelotnie, szybko, ale słodko. - Jest miękka w środku, śliczna z zewnątrz, naprawdę apetyczna. Czuję się tak jakbym miał się spruć w szwach.

- Byłoby cię szkoda. - westchnąłem pragnąć go więcej i więcej. Jeden palec to za mało, więc miałem nadzieję, że już za chwilę będzie w stanie dodać kolejny, jeszcze jeden, a ostatecznie zmieści we mnie swój pobudzony członek, który chybotał się kusząco, gdy Syri obskakiwał mnie ze wszystkich stron szukając najlepszego podejścia, by móc całować, mruczeć i jednocześnie rozpieszczać mój tyłek od środka.

Przygryzłem wargę i uniosłem bardziej pośladki. To uczucie miało w sobie coś dziwnego i obłędnie przyjemnego. Może zwyczajnie nawykłem do myśli, że kiedyś przyjmę w siebie mojego ukochanego chłopaka. Nie miałem nic przeciwko, by być pod nim. To miał być mój Syriusz.

Sięgnąłem dłonią do niego i wsunąłem dłoń w miękkie, ciemne włosy, które zasłaniały jego twarz jak czarna kurtyna. Jak to możliwe, że nie pomyślałem wcześniej by mu je spiąć? Chciałem przecież podziwiać jego twarz, piękne oczy.

Syriusz pocałował mnie w policzek, później odrobinę wyżej, wrócił, zsunął wargi na brodę, a nawet szyję i tak powoli obcałowywał całą moją twarz, aż zachichotałem.

- Tu jest bezpieczniej, niż tam na dole. - ruchem wskazał w okolice mojego krocza. - Nie chcemy żebyś eksplodował przedwcześnie.

- Potrafisz być okropny. - pokręciłem ze zrezygnowaniem głową, ale miał całkowitą rację. Rozkosz mogła zmusić mnie do eksplozji. Byłem z każdą chwilą coraz bardziej czuły na najmniejsze pieszczoty, na te palce, które właśnie starały się we mnie wedrzeć na nowo.

3 komentarze:

  1. Odcinek jak zawsze super ;) Jednak nie mogę uwierzyć że przerwałaś w takim momencie :( Mam nadzieje że szybko dodasz nową notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    JAK MOGŁAŚ?! Przerywać w takim momencie, toż to zbrodnia jest!
    Cudny rozdział, założę się, że przez wielu długo wyczekiwany. Co prawda, na początku przestraszyłam się, że skoro Andrew jest wzywany do dyrektora, to znaczy, że szybciej opuści szkołę i wyjedzie do Francji z jakiś powodów (a to już mi się nie podoba ;<).
    Czekam niecierpliwe na drugą część tego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABIJE!!!! Czemu przerwałaś w takim momencie

    OdpowiedzUsuń