środa, 21 sierpnia 2013

Ostatnie chwile razem vol. 2

Teen Wolf - Peter Hale *__*

To było cudowne. Woda o idealnej temperaturze otaczała moje ciało, relaksowała mnie, sprawiała, że zapominałem o wszystkim i liczyła się wyłącznie przyjemność unoszenia się na powierzchni. Po dobrych dwóch godzinach gry w piłkę naprawdę potrzebowaliśmy odpoczynku, a kanapki, które podał nam Fabien, rozleniwiły nas bez reszty. Tylko Sheva i Black mieli jeszcze na tyle siły by grać dla zabicia czasu i rozruszania ciała po jedzeniu. W tym czasie Peter walczył o idealną opaleniznę, której zazdrościłaby mu nawet Narcyza, zaś James bawił się w rekina nurkując i pływając pod powierzchnią wokół nas. To były idealne wakacje, nawet jeśli zaczęły się na dobre zaledwie przed kilkoma godzinami. Do tej pory siedziałem bezczynnie w domu, a teraz nie tylko mogłem się poruszać, ale także rozluźnić i popływać. Istny raj na ziemi.
Wyszedłem z wody żeby napić się odrobinę zimnego mleka czekoladowego, które zabrał dla nas chłopak Andrew. Rzeczywiście świetnie chłodziło i byłem nim szczerze zachwycony. Fab chyba naprawdę wiedział jak prowadzić dom i organizować wypady takie jak ten. Wziąłem z rąk mężczyzny słodką waflową kulkę obsypaną orzechami i wypełnioną kremem. Sheva miał wielkie szczęście mając chłopaka, który tak rozpieszczał jego i jego przyjaciół.
- I ściąganie majtasów! - wrzasnął nagle Potter, a ja podskoczyłem wystraszony i omal nie ugryzłem się w język. Z resztą, moi moczący się nadal w wodzie koledzy nie zdążyli nawet zrozumieć zamysłu szalonego okularnika, który właśnie w tej chwili machał nad głową kąpielówkami Andrew i śmiał się głośno. - Lataj z gołym tyłkiem! - cieszył się jak dziecko, ale nagle coś chyba do niego dotarło. Spojrzał niepewnie na brzeg i nawet ja widziałem, jak ciężko przełyka ślinę. No tak! Zerknąłem w bok na Fabiena, który właśnie odkładał wszystko, co trzymał w rękach.
- Masz rację, James. Tego ściągania majtasów nie zapomnisz. - rzucił z wymuszonym uśmiechem.
- Ykhm, przepraszam? Już oddaję! - wepchnął Shevie w ręce jego własność i rzucił się biegiem przez wodę w stronę brzegu możliwie najbardziej oddalonego od Fabiena, który właśnie biegł w jego stronę. James nie miał szans z tym dorosłym, wysportowanym mężczyzną. Piszczał jakby już go złapali, machał rękami rozpaczliwie i brnął przez wodę morderczo powoli, by nagle wyskoczyć z jeziorka i gnać ile sił w nogach w stronę niewielkiego lasku. Nawet nie dotarł do pierwszych drzew, a już znajdował się w morderczych objęciach Fabiena, który zdjął mu kąpielówki bez większych problemów, wypuścił go i rzucił niewielką część garderoby na najbliższe drzewo. Gacie Pottera zawisły niezgrabnie na wysokiej gałęzi.
- Nie obchodzi mnie, czy teraz będziesz wracał z gołym tyłkiem, czy podrapiesz go sobie wspinając się po kąpielówki. - rzucił bezlitośnie mężczyzna i prawdę mówiąc każdy z nas słyszał go dokładnie, gdyż w gruncie rzeczy nie odbiegli wcale daleko.
- Poskarżę się mojej dziewczynie! - zakwilił James i spojrzał ze złością na Fabiena, a następnie na swoje wiszące wysoko gacie. Próbował potrzepać drzewem, ale ono ani drgnęło. Było zbyt wielkie, by taki komar, jak J. mógł mu zagrozić.
- Naprawdę chcesz ryzykować, że twoja cudowna Lisiczka zakocha się w moim Fabie? - Sheva podszedł do swojego chłopaka i wtulił się w jego bok, jak broniona przed natrętami kobieta. - Mając przed sobą wizję życia z takim truchłem, jak ty, a z moim ideałem mogłaby zmienić zdanie i zabrać się za nie swój posiłek.
- Nie doceniasz jej! Ona mnie nie zdradzi! - rzucił pewnie J. i zrezygnowany puścił drzewo. Świecąc tyłkiem i swoimi urokami z przodu ciała, zaczął usilnie wdrapywać się na gałęzie. Jęczał przy tym strasznie, bo twarda, ostra kora ocierała się o jego skórę w każdym miejscu. Podejrzewałem, że i jego krocze zostało podrażnione w tym, czy tamtym miejscu. - Wyzabija was wszystkich, jeśli nie będę mógł mieć później dzieci! - pojękiwał, ale wdrapywał się po swoje. Z resztą, Fab był bezlitosny i na pewno nie oddałby mu kąpielówek za rozbieranie jego kochanka przy innych.
- Uznaj to za masaż. - podpowiedziałem okularnikowi, który był dopiero w połowie drogi.
- Żebym ja ci takiego nie zrobił! - rzucił sceptycznie chłopak i spojrzał na mnie z góry.
- Od niego trzymaj się z daleka! - rzucił do niego Syriusz i objął mnie protekcjonalnie ramieniem.
- Popatrz na to z innej strony, J. - Peter w końcu podniósł się z kocyka i zdjął swoje wielkie okulary przeciwsłoneczne z twarzy. - Po tym doświadczeniu będziesz tam tak wrażliwy, że umrzesz z rozkoszy, kiedy już sobie zamoczysz. - nie wiem skąd on brał takie teorie i „fachowe” nazewnictwo, ale myślałem, że padnę na ziemię i nakryję się nogami.
- Merlinie, Peter, chcesz żebym spadł z tego drzewa?
- To mogłoby skomplikować sprawę, więc raczej nie, ale pomyśl, to całkiem rozsądne!
- Zedrę sobie skórę z penisa i dzięki temu seks będzie sprawiał mi większą przyjemność? - chyba każdy z nas poza samym Peterem skrzywił się na myśl o tym. - Nie wiem skąd bierzesz swoje mądrości, ale jeśli to prawda, to będę najszczęśliwszym kastratem na świecie. Cholera, mrówki mnie obsiadły! - J. zaczął się otrzepywać i krzyknął cicho, kiedy przypadkiem otarł się niefortunnie o korę drzewa. - Jak mi w tyłek wejdą to twój facet będzie je ze mnie wyjmował! - pisnął do Andrew kręcąc się nadal i usiłował szybciej dostać się na górę po swoje kąpielówki. - Żreją mnie cholery! - niemal podskakiwał na gałęziach, ale w końcu dopadł swojej garderoby. Stojąc niepewnie na nogach ubierał ją zanim w ogóle podjął się karkołomnej próby zejścia na dół.
- Wielu oddałoby wszystko żeby móc poczuć to, co ty czujesz teraz. - odezwał się filozoficznie Peter. - To pewnie lepsze od masturbacji.
Kolejny raz zszokowani patrzyliśmy na blondynka, który uśmiechnął się niepewnie i zawstydzony wrócił na swój koc.
- Nic nie mówiłem, nic dziwnego nie czytałem ostatnio, w ogóle jestem aseksualny, więc nie zawracajcie sobie mną głowy.
- Peter, obawiam się, że będziemy musieli kontrolować cię w szkole żebyś nie czytał i nie oglądał dziwnych rzeczy. - James zapomniał o mrówkach. - I niech mi ktoś jeszcze powie, że to ja jestem zboczony.
Prawdę mówiąc, J. miał rację. Przy Peterze wcale nie wydawał się chodzącym zbokiem. Z resztą, nigdy nie podejrzewałem, że nas cichy, ślamazarny Pet może być takim demonem seksu. Nie wiedziałem, czy zdołał już poderwać jakąś dziewczynę w tajemnicy przed nami, ale jego głowa była bardziej przepełniona niedopieszczeniem niż nasza reszta razem wzięta. Nie, tego się nie spodziewałem i teraz nie mogłem dojść do siebie.
- Mam wrażenie, że za moich czasów byliśmy dużymi dziećmi, kiedy słucham waszych wywodów. - rzucił nagle Fabien.
- Na mnie nie patrz. - zaznaczył Sheva. - Jestem grzecznym dzieciakiem, który nie ma żadnych nadzwyczajnie dziwnych pomysłów łóżkowych. Z resztą, pierwszy raz słyszę od Petera takie... sam już nie wiem.
- Dajcie spokój. Nie było tematu. - mruknął nadal zawstydzony blondynek. - Nie wiążę się, nie czuję przyjemności z wiązania i bicia innych. Jestem normalny! Może bardziej pomysłowy od was, ale jednak normalny. - nie wiem, czy chciałem wiedzieć więcej o tym, co chodziło mu po głowie. Podejrzewałem, że nawet Zardi nie czytała równie ekstremalnych rzeczy.
Fabien pocałował Shevę w głowę i podszedł do przenośnej, małej lodóweczki, z której wyjął dla nas napoje. Widać nie chciał dalej rozpatrywać ewentualnych problemów psychicznych przyjaciół swojego chłopaka, który mógłby zarazić się od nas ekstremalnym zboczeniem. I pomyśleć, że do niedawna to Potter był największym zbokiem wśród nas, zaś Sheva wyłącznie zaczynał wprowadzać nas w te tematy. Teraz najcichszy i najspokojniejszy okazał się istnym demonem.
Każdy z nas pogrążony był w swoich myślach, znowu weszliśmy do wody by pomoczyć się odrobinę dłużej zanim wrócimy do domu. Zastanawiałem się, czy Syriuszowi nie przyjdzie do głowy coś głupiego po tym, co usłyszał, a przed naszą planowaną wspólną nocą. A Sheva i Fab? Czy oni będą mogli przytulić się do siebie bez dziwnych myśli? Z resztą, w najgorszej sytuacji był James, który musiał spać w jednym pokoju z chodzącym zboczeniem. Pet może i był całkowicie heteroseksualny, ale kto wie, co chodzi mu po głowie nocami, co mu się śni, jak rozładowuje seksualne napięcie. Przeszły mnie dreszcze, więc odrzuciłem wszystkie dziwne myśli. Skupiłem się na wodzie, na Syriuszu grającym z Andrew, na Potterze siedzącym grzecznie na brzegu, moczącym nogi i liżącym swoje zadrapania.
- Koniec zabawy, wracamy do domu! - Fabien w końcu zaczął nas poganiać. - Jutro możecie tu wrócić, ale teraz zaczynają się upały, więc posiedzicie odrobinę w domu. Wieczorem mogę was gdzieś zabrać. Sami podejmiecie decyzje. - zachowywał się jak niańka, co było naprawdę zabawne.
- Maruda! - skarcił go Sheva, ale posłusznie zaczął się zbierać i zachęcał nas byśmy słuchali. - Potrafi być potworny, kiedy chodzi o wypełnianie poleceń. - mruknął cicho do mnie i Syriusza, bo byliśmy najbliżej.

1 komentarz:

  1. Uu świetne :D Peter mnie rozwalił xdd czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń