niedziela, 22 września 2013

Ostatnie chwile razem vol. 8 (end)

8 sierpnia
Chociaż naprawdę pragnąłem uznać te kilkanaście dni wakacji za najlepsze w moim życiu to nie potrafiłem zrobić tego z perspektywy dzisiejszego dnia. Właśnie dziś mieliśmy się rozstać na stałe i żaden z nas nie miał pojęcia, kiedy znowu będziemy mogli się spotkać. Musiałem jednak przyznać, że w teraz było mi łatwiej powiedzieć „żegnaj”, niż ostatniego dnia szkoły stojąc na peronie, czy pod dworcem. Poza tym, teraz mogłem pożegnać się tak, jak chciałem, a nie tak, jak pozwalały na to okoliczności.
Rodziców Andrew nie było w domu, a my staliśmy wszyscy przy kominku, by wrócić tak, jak tu przybyliśmy. Było mi ciężko pogodzić się z faktem, że nasze drogi się rozchodzą, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Wszystko zostało postanowione i pozostawało nam ufać, że tak właśnie miało być, wyjdzie nam to na dobre, zacieśni naszą więź.
Objąłem Shevę i pocałowałem go mocno w usta. Wiedziałem, że dla Fabiena nie będzie to żadnym problemem. Ani on, ani Syriusz nie mieli nic przeciwko temu, także wtedy, kiedy Andrew poklepał mnie po pośladkach i wsunął język głęboko między moje wargi. Pocałunek był przez to zdecydowanie bardziej namiętny niż wszystkie, jakie ostatnio wymienialiśmy. W końcu pisząc listy na pewno nie zdołalibyśmy się nimi dzielić, więc najpewniej przez najbliższy rok, czy nawet dłużej będziemy zmuszeni obejść się bez siebie. Nasze wargi także musiały się pożegnać.
Po mnie przyszła kolej na Syriusza, który również otrzymał namiętny, głęboki pocałunek i kilka niewinnych macnięć, które wyraźnie bawiły Fabiena. Widać mężczyzna był pewny wierności swojego kochanka, nawet jeśli ten lubił sobie trochę zaszaleć. Niemniej jednak, Sheva nigdy nie przekraczał granicy, a ja wiedziałem, że Fab nawet gdyby chciał, nie mógłby tego zrobić. Wątpiłem też, by potrzebował całować się z przyjaciółmi. O ile było mi wiadomo, przyjaźnił się z Marcelem, a Fillip na pewno nie pozwoliłby swojemu mężczyźnie zbliżyć się do kogokolwiek. Fillip był po prostu zaborczy, zaś Marcel bezgranicznie wierny. Wątpiłem, by Fab miał jeszcze jakiś oddanych, bliskich przyjaciół, skoro całymi dniami pomagał mamie Andrew. Chociaż? Na pewno nie wiedzieliśmy o nim wszystkiego. Może krył w sobie jakieś tajemnice, które ukrywał nawet przed Shevą?
- Będę do was pisał tak jak obiecywałem. - zapewniał Andrew. - Codziennie list i raz w tygodniu wysyłka. Jeśli byłoby to coś niezwykle ważnego, wtedy nie będę zwlekał. I odpowiadając na niezadane pytanie, tak, będę czekał na wasze listy! Chcę dostawać całe paczki korespondencji! Żebym czytał sobie do snu. Każdy dzień ma być streszczony z waszej perspektywy. James, możesz nawet pisać o swoich miłosnych podbojach. - zielonooki objął mocno Pottera i wycisnął na jego wargach mocny, chociaż niewinny pocałunek. Teraz dopiero było widać, że żegnają się naprawdę. Petera jednak tylko przytulił i poklepał po plecach. - Ty też, Pet. Możesz dzielić się ze mną swoimi fantazjami erotycznymi, ale po prostu masz do mnie pisać.
- Jasne. - Pettigrew uśmiechnął się pod nosem. - Zadbam żebyś szybko zmienił zdanie, kiedy poczytasz kilka listów z fantazjami od serca. Nawet nie wiesz, co czai się w mojej głowie.
- Mam dreszcze. - stwierdził rozbawiony zielonooki, chociaż widziałem, że mówi prawdę. Sam zadrżałem słysząc zapewnienie przyjaciela. Pet był zdolny do wszystkiego, kiedy chodziło o marzenia. W końcu nie miał żadnego szczęścia do kobiet.
- Odwiedź nas, jeśli będziesz miał czas. - poprosiłem znowu przytulając przyjaciela. Było mi ciężko na sercu, ale tym razem nie płakałem. Nie wykluczałem, że w pewnym momencie mnie weźmie, ale póki co byłem silny. Przecież nie rozstawaliśmy się na stałem, a jedynie na czas potrzebny żeby skończyć szkołę, a później na pewno będziemy spotykać się tu, czy tam.
- Jasne, że odwiedzę! Jeśli nadarzy się okazja to nic i nikt mnie nie powstrzyma. Ale do tego czasu napiszę wam jakich mam nowych kolegów, jeśli w ogóle będzie ich wystarczająco żebym się z kimś zaprzyjaźnił. Tam podobno jest cała masa dziewczyn. Pewnie dlatego Fab tak chciał żebym się przenosił! - posłał kochankowi piorunujące spojrzenie. - Wie, że nie będę mógł wybierać, przebierać, bo tam nie ma w czym.
- Przesadzasz. - Fab wydawał się urażony, chociaż nawet ja w to nie wierzyłem. - We Francji także są czarodzieje. Tyle tylko, że stosunkowo mniej ich, niż u was i często wyjeżdżają uczyć się w Hogwarcie, czy w Durmstrangu. Ja i Marcel uczyliśmy się w Beauxbatons i jakoś nic nam się nie stało.
- O, skoro jesteśmy przy tym. Zauważ, że obaj wyjechaliście do Wielkiej Brytanii i dopiero tam znaleźliście sobie facetów! Nie u siebie, ale w Hogwarcie, że pozwolę sobie sprecyzować!
- Ty już masz kogoś, więc nie musisz szukać. - Fab wystawił język w dziecinnym geście i zniknął w drzwiach kuchennych zanim Sheva zdążył go uderzyć.
Wrócił po kilku minutach wręczając nam po sporym pudełeczku. W środku były upieczone przez niego placki, ciasteczka i babeczki. Trochę nas rozpieszczał, ale i z nim nie spotkamy się więcej przy okazji jego cichej wizyty w Hogsmeade, czy pierwszego dnia szkoły.
- Będę tęsknił. - mruknąłem czując już wilgoć pod powiekami. Objąłem Shevę, który przytulił się do mnie mocno.
- Ja też. Mam nadzieję, że poznam kogoś interesującego już pierwszego dnia i nie będę ryczał po nocach. Wy będziecie mieć siebie, a ja zacznę wszystko od nowa.
- Będę o tobie myślał cały czas. Najlepiej wyślij nam list od razu, kiedy będziesz miał za sobą ten dzień. Będzie nam łatwiej wiedząc, że dajesz sobie radę.
- Jasne, że napiszę! Będę tak zestresowany, że tylko w ten sposób będę mógł się trochę uspokoić. Z resztą, będę musiał nawyknąć do nauki w innym języku. Na początek będą mi dużo tłumaczyć na angielski, ale później... A, i nie zapomnijcie o mapie! Musicie ją aktualizować, bo przedawniona będzie do niczego. Chcę żebyście też dużo rozrabiali, bo macie jedną głowę mniej, a to oznacza, że musicie się bardziej starać.
- O to bym się nie martwił. - Syriusz pokazał swoje białe, równe zęby w szerokim uśmiechu. - Mam jeszcze swój eliksir, którego nie użyłem, a James nie skończył z eliksirem zmiany płci.
- Tyle mnie ominie! - Andrew pokręcił głową. - Ale przynajmniej napiszecie mi o wszystkim. W miarę możliwości przesyłajcie też zdjęcia! - rozkazał. - Cholera, będę tęsknił! - krzyknął zdesperowany. - Już tęsknię! Nawet za nauczycielami, dacie wiarę?! Powiedzcie Evans, że jeśli nie będzie dbała o Jamesa to przyjdę, którejś nocy mi go zgwałcę tak, że już nigdy nie będzie chciał żadnej dziewczyny, bo się uzależni od mężczyzn! A tak serio, to uważajcie na siebie. Niedługo skończymy szkołę, więc musimy pomyśleć o przyszłości. Ja mam Fabiena i on na pewno znajdzie dla mnie jakieś zajęcie, ale wy też powinniście pomyśleć o czymś przyjemnym.
- Zachowujesz się jak matka puszczająca dzieci pierwszy raz na obóz bez opieki. - Syriusz poklepał go po ramieniu. - Głowa do góry, damy sobie radę. Jesteśmy dużymi chłopcami.
- Tak. Prawdę mówiąc to macie racje. Dacie sobie radę i ja też jakoś sobie poradzę. To nie wojna, ale zwykła zmiana. Może za bardzo boję się zmian i dlatego panikuję? No i będziemy w ciągłym kontakcie.
- Po skończeniu szkoły będziemy się spotykać częściej! - powiedziałem pewnie i naprawdę miałem zadbać o to, by się udało. - Co najmniej raz w miesiącu będziemy spotykać się po kolei u każdego z nas.
- Fakt. Kiedy Hogwart nie będzie nas już trzymał i zaczniemy pracować, wtedy będziemy mogli sobie pozwolić na spotkania w dni wolne, czy weekendy. - Syriusz objął mnie ramieniem. - Jesteśmy najlepszą paczką przyjaciół, jaka chodziła po ziemi, więc pokonamy kilometry! To będzie przygoda!
- Jeśli tak to potraktować, to coś w tym jest. - James skinął głową. - Jesteśmy silni, możemy być z powodzeniem bohaterami, a bohaterowie potrzebują przygód!
Przytuliliśmy się zbiorowo i odebraliśmy po pakunku z łakociami od Fabiena. Jeśli postalibyśmy dłużej w salonie Shevy najpewniej ryczelibyśmy zamiast się uśmiechać. Tak, jak mówił okularnik, byliśmy bohaterami i teraz zaczynała się nasza nowa przygoda.
- Zawsze razem. - szepnąłem Shevie na ucho, a on pokiwał głową uśmiechając się do mnie.
- Zawsze.
Wziąłem garść Proszku patrząc, jak Peter znika w kominku, a za nim wszedł do niego James. Później miałem iść ja i na samym końcu Syriusz. Pocałowałem ostatni raz Shevę nie potrafiąc się z nim rozstać, a następnie Syriusza i ocierając już pojawiające się łzy wypowiedziałem głośno swój adres. Musiałem zagłuszyć tęskne wołanie mojego serca. Nienawidziłem zmian, nienawidziłem samotności i rozstania. Chciałem mieć przyjaciół zawsze przy sobie. Może byłem trochę samolubny, ale kogo to obchodziło? Kochałem moich przyjaciół, a oni kochali mnie i dlatego nigdy nie powinniśmy się rozstawać.
- Witaj w rzeczywistym świecie, Remusie. - powiedziałem do siebie wychodząc z kominka, już w swoim domu i czując nieprzyjemne ssanie w żołądku i bliski ból głowy.

1 komentarz:

  1. Masz w planach wprowadzić rodziców Fleur do szkoły Beauxbatons? : D
    Świetna scena z pożegnaniem i tymi pocałunkami ;) Nie czuję, jakby to miało być ich ostatnie spotkanie i liczę, że będziesz zamieszczała te codzienne listy od Shevy :3

    OdpowiedzUsuń