środa, 30 października 2013

Halloween Special I/2013

Halloween było wyjątkową okazją, którą należało uczcić hucznie i barwnie bez względu na tradycje kraju, czy przekonania mieszkających tam ludzi. Wieczór taki jak ten trafiał się tylko raz do roku, więc grzechem byłoby nie skorzystać z jego uroków przebywając w Akademii Magii Beauxbatons, która słynęła ze wspaniałych uroczystości. I tak, do tradycji szkoły należał bal kostiumowy, który miał zapewnić rozrywkę uczniom i nauczycielom, odwrócić myśli wszystkich od ciężkiej pracy dającej się czasami we znaki, od problemów każdej natury.
Trójka świeżo upieczonych znajomych, którzy po raz pierwszy mieli spędzać Halloween wspólnie złożyła kwestię kostiumów w ręce entuzjastycznie nastawionego do obchodów tej uroczystości Ukraińca. Sheva już od dawna myślał o tym, w jaki sposób zeswatać ze sobą dwójkę wieloletnich przyjaciół, którzy opornie otwierali się na ten związek, o którym sami nie mieli pojęcia, jako że Andrew nie planował zdradzać im swoich tajemnic.
Ostatecznie Aaron i Cyrille zostali postawieni przed faktem dokonanym, gdyż nie mieli czasu na szukanie nowych strojów, zaś Sheva pozwolił sobie na zbyt dużą dowolność. W ten właśnie sposób sam był słodką, wyrośniętą owieczką, Szerszeń pastereczką, zaś Mroczny złym wilkiem. Na pewno nie można było narzekać na jakość ich przebrań, gdyż pod tym względem były zachwycające, co niestety nie wynagradzało efektów końcowych.
- Dlaczego muszę to mieć na sobie? - Cyrille marszczył nos przez co wyglądał po prostu słodko, a że został zmuszony do zdjęcia okularów, jego buźka z przeciętnej stała się delikatna i niemal dziewczęca. Na głowie miał przyozdobioną wstążkami perukę, która kolorem przypominała jego prawdziwe włosy. Do tego zielone rajstopy, w których czuł się strasznie głupio, falbaniasta sukienka za kolano, delikatne lakierki i laseczka pasterska. Sheva nie miał wątpliwości, że nie jedna uczennica Beauxbatons nie pogardziłaby takim strojem. Nie można tego było powiedzieć o głównym zainteresowanym, który bezsprzecznie wolał strój superbohatera.
- Daj spokój, pasuje ci to. - Aaron, który początkowo wściekał się na swoje nieproporcjonalne i nazbyt groteskowe przebranie, śmiał się teraz czym zadziwił Andrew. Blondyn nawet nie wiedział, że ten skryty w sobie chłopak potrafi się śmiać! Tym czasem Mroczny zapierał dech w piersi, kiedy jego idealne usta wyginały się przyjaźnie ku górze. Miał na sobie nie tyle strój wilka, co bardzo staranną wersję bestii zakrawającą na kreskówkową postać, o długich, sięgających niemal do ziemi masywnych łapach, które na swój sposób nadawały całości odrobinę słodyczy. Naturalnie, kaptur przywodzący na myśl pysk wilka przysłaniał urodziwą twarz chłopaka, ale w tej chwili nie chodziło bynajmniej o podryw.
- W ogóle pasujemy do siebie. - skwitował to Andrew, który swój strój zaprojektował w oparciu o przebranie Remusa sprzed lat, kiedy to chłopak musiał gonić, jako baranek po szkole. - Poza tym, jestem pewny, że szybko wam przejdzie nadąsanie, jeśli nadal się na mnie wściekacie, bo w schodku na miotły, tym niedaleko pokoju woźnej, schowałem butelkę pysznego napoju bogów. Słodki, gęsty, odrobinę alkoholowy... - kusił chłopaków i z usatysfakcjonowaniem stwierdził, że w niebieskich oczach Aarona rozbłysła pożądliwość na myśl o wypiciu czegoś mocniejszego przed tą zabawą.
- Wybaczę ci ten poniżający strój jeśli naprawdę będzie to tak dobre, jak mówisz. - Mrocznego łatwo było przekupić w takich sytuacjach, co znacznie ułatwiało sprawę.
- Możesz się od razu przekonać. Ja stanę na początek na czatach, a wy pociągniecie trochę. Później się wymienimy, co wy na to?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - Szerszeń wahał się przestępując z nogi na nogę. - Jeśli nas złapią...
- Wezmę całą winę na siebie. - obiecał Sheva i spojrzał w niebieskie oczy przystojniaka, który skinął głową na zgodę.
- Chodź, pastereczko, spodoba ci się. - wilk sprawdził, czy mają wolną drogę i wyciągnął ręce z ogromnych rękawic. Otworzył drzwi schowka ukradzionym już kiedyś kluczem i zapalił światło w ciasnym, małym pomieszczeniu.
Aaron i Cyrille zniknęli w środku, gdzie bez większych trudności znaleźli buteleczkę złotego płynu. Wystarczyło odkręcić korek, a w powietrzu zaczął unosić się wspaniały, słodki zapach. Na początek zaproponował napój swojemu rudowłosemu przyjacielowi, który z ociąganiem wziął łyk, a jego oczy były większe niż na co dzień. Trunek był niebywale smaczny, rozgrzewał ciało i chłopak miał wrażenie, że pali go między nogami, jakby jego ciało reagowało podnieceniem na alkohol.
- Miał rację, świetne. - przyznał Mroczny, kiedy i on skosztował. Rozsiadł się w maleńkim pomieszczeniu pociągając kolejny łyk, i znowu trochę. Podał butelkę Szerszeniowi, który nie narzekał, ale również kosztował dalej by przypomnieć sobie ten osobliwy, słodki smak.
- Ktoś idzie. - rozległo się zza drzwi, które zatrzasnęły się szybko. Cyrille wyglądał jakby miał zamiar się rozpłakać, ale Aaron nie robił sobie nic z tego. Pił dalej i szeptem nakłonił przyjaciela by ten przestał się przejmować, ale pociągnął z butelki. Pastereczka była zrozpaczona, ale usłuchała.
Z zewnątrz doszedł ich odgłos kroków i rozmów. To jakieś dziewczyny zmierzały właśnie w stronę sali balowej nie mając pojęcia, że mijają właśnie drzwi, za którymi dwójka ich kolegów kryje się i popija alkoholowy napój, któremu daleko było do bezpiecznego piwa kremowego.
Szarpanie za klamkę sprawiło, że zarówno Aaron, jak i Cyrille znieruchomieli, ale uspokoił ich znajomy głos dochodzący zza drzwi.
- Cholera, zacięło się. Nie mogę otworzyć. - pisnął wyraźnie zdesperowany Sheva. Siedzący w środku chłopcy nie mogli zauważyć zadowolonego uśmiechu, jaki błąkał się po ustach zielonookiego. Alkohol, ciasne pomieszczenie, jeśli to nie pomoże tej dwójce zbliżyć się do siebie, to nie ma dla nich szansy!
Mroczny wstał powoli i podszedł do wejścia usiłując otworzyć drzwi ze swojej strony. Ani drgnęły.
- Idę po różdżkę, nie ruszajcie się stąd. - rzucił Andrew, a oni usłyszeli jego oddalające się kroki.
- Bardzo zabawne. - syknął Aaron i podniósł z ziemi butelkę już tylko w połowie napełnioną tym wybornym nektarem. - Jakbyśmy mieli gdzie iść.
- Ja... Ja chyba zaczynam się dusić. - wydyszał cicho Cyrille, który miał w oczach łzy.
- Co?! Przecież nie masz klaustrofobii. - Aaron pobladł patrząc na przyjaciela.
- Nie wiem, czy mam. Nigdy nie siedziałem w ciasnym, małym pokoju bez możliwości wyjścia! - pisnął i ciągnęło go na wymioty.
Aaron westchnął ciężko i chciał przesunąć dłonią po włosach, ale nie miał możliwości, gdyż natrafił na kaptur wilka. Prychnął i zrzucił go szybko, a następnie przysunął się do Cyrilla przytulając go do siebie.
- Spokojnie, nie jesteś tu sam. Jestem z tobą, więc nie pozwolę by cokolwiek ci się stało, wiesz o tym, prawda? - głaskał chłopaka po boku. - Jesteśmy przyjaciółmi i nie pozwolę ci nic zrobić, nawet jeśli to twój strach wypływa z ciebie, to ja stanę mu na drodze.
- Mówisz głupoty. - Szerszeń roześmiał się rozbawiony i w mgnieniu oka zdecydowanie spokojniejszy.
- Chyba masz rację, ale to ty jesteś przebrany za pastereczkę. - Aaron pokazał swoje białe, równe zęby w szerokim uśmiechu. - Ja jestem wilkiem, a ty właśnie poddajesz się mojemu urokowi. Zjem ciebie i twoją owieczkę, dziewczynko.
Cyrille prychnął, ale nie był zły. Jedynie rozbawiony i uspokojony tym, że nie jest tu sam. Oparł się wygodniej o ciało przyjaciela i zamknął oczy. Pociągnął z butelki złotego, gęstego alkoholu pozbywając się całkowicie zahamowań wypływających z początkowej niechęci.
- Sheva nas stąd zaraz wyciągnie. - mruknął Mroczny nawijając na palec rude loki peruki. - Myślę, że pasuje ci ten strój. Spokojnie, nie zrywaj się żeby mnie bić. - roześmiał się. - Ale po prostu uważam, że wcale nie wyglądasz w tym źle. Chociaż chyba lepiej ci w czymś ciemniejszym i męskim.
- Przyznaj się, chcesz zrobić ze mnie kogoś takiego jak ty. - Szerszeń chyba zaczął odczuwać zbawczą moc alkoholu, bo jego ciało było rozluźnione, jak jeszcze nigdy. I swędziało od środka, w dolnej partii ciała. Poruszył się niespokojnie. - Myślisz, że on mógł coś do tego dodać? Dziwnie się czuję.
- Wątpię, ja nie czuję nic.
- Ale mi jest dziwnie. W kroczu. Jakby się tam coś działo. - języczek Cyrille sam się rozplątał i paplał dużo, szczerze, bez najmniejszych zahamowań. Aaron postanowił to sprawdzić, toteż położył dłoń na kroczu przyjaciela. Nie odczuł żadnego puchnięcia, chociaż coś chyba się poruszyło. Nie był tylko pewny, czy pod sukienką Szerszenia, czy może w jego własnych spodniach.
- Widać reagujesz na alkohol inaczej niż wszyscy. I nie przesadzaj, Sheva jest nowy, ale nie jest gwałcicielem, który próbuje się dobrać do twojej sukienki. No, w końcu! - zabrał pospiesznie rękę z krocza rudzielca, kiedy usłyszeli skrzypienie magicznie rozpracowywanego zamka, który ustąpił w końcu i drzwi się otworzyły.
Sheva uśmiechnął się pod nosem widząc, że przyjaciele siedzą wtuleni w siebie. Czyżby coś sobie uświadomili? A może i nie... Właśnie podnosili się i Szerszeń wypadł sapiąc na korytarz, jakby przed chwilą wręcz umierał z duszności, czego nie było widać w ogóle.
- Nawet nie pytaj. - rzucił Aaron klepiąc blondyna po ramieniu i zarzucając na głowę kaptur. - Idziemy rozwalić tę imprezę. Pastereczko, baranku, jazda!
Bal Halloweenowy mogli oficjalnie uznać za otwarty. Chociaż Szerszeń nadal kręcił się tak, jakby miał pszczoły w tyłku.



 

 

1 komentarz:

  1. Najpierw kartka z pamiętnika, teraz Halloweenowy special (a Halloween to moje trzecie ulubione święto po gwiazdce i moich urodzinach! :D ), i jeszcze notka na AnT! Rozpieszczasz nas (przynajmniej ja czuję się rozpieszczana i bardzo mi się to podoba). Straszny, groźny, przystojny Aaron w kostiumie wilczka? Jak słodko. Ciekawa jestem co Sheva zmajstruje, czy faktycznie coś dorzucił chłopcom do napoju i jak to się skończy. Miło, że Aaron jest taki opiekuńczy wobec Cyrille, okazuje jakieś uczucia i cała akcja nie skończyła sie na szybkim numerku w schowku na miotły (a tego bałam się na początku rozdziału). Teraz nie mogę doczekać się niedzieli i kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń