środa, 13 listopada 2013

Chcieć... Chcę... Tak, poproszę

30 września
Czułem się dziwne ze świadomością, że cokolwiek nie robię, ciągle myślę o Syriuszu, o tym, że już za nim tęsknię, pragnę go, nie potrafię bez niego żyć i nieprzerwanie mam przed oczyma jego uśmiechniętą twarz, kiedy sprawiam mu przyjemność. Podczas zajęć, posiłków, kładąc się spać, wstają, odrabiając zadania... Byłem szalony, jeśli szaleństwem nazwałbym miłość, czy raczej jej bardziej seksualną stronę. Nie miałem, bowiem wątpliwości, że nie chodzi tu o samo uwielbienie chłopaka, ale o niegasnące pragnienie, z którym powinienem walczyć w chwilach takich, jak chociażby zajęcia z zielarstwa. A jednak nie potrafiłem i nawet teraz walczyłem z obrazem rozkoszy na twarzy Syriusza, jakby ten widok wypalił się w moim umyśle i teraz mnie prześladował.
- O czym tak myślisz? - wystraszyłem się tego znajomego, ukochanego głosu, który wyrwał mnie z zamyślenia rozbrzmiewając zaraz przy moim uchu. Omal nie pisnąłem, a wtedy na pewno miałbym się czego wstydzić. Nie mówiąc o tym, że zwróciłbym na siebie uwagę wszystkich uczniów.
- O... O niczym. - zawahałem się i potarłem szybko ucho, które on połaskotał oddechem.
- To niepodobne do ciebie, tak się rozpraszać na zajęciach. - chyba dobrze się bawił przyglądając się mojemu zawstydzeniu.
- Cóż, w przeciwieństwie do ciebie, ja mogę pozwolić sobie na chwilę nieuwagi. - mruknąłem odpowiadając atakiem na jego docinki. - Przeczytałem tę lekcję z podręcznika i wiem na czym polega hodowla tego śmierdzącego paskudztwa. - temat dzisiejszych zajęć czuć było tak wyraźnie, że musiałem stać w oddaleniu od krzewów jeśli chciałem utrzymać w żołądku dzisiejsze śniadania.
- Kąśliwa uwaga, mój wilczku. - Syri pokręcił głową i pogroził mi palcem. - Nie ładnie tak mówić do swojego chłopaka. Powinieneś okazywać mi miłość, a nie lekceważenie.
- Więc może wolałbyś usłyszeć, że właśnie myślałem o innym mężczyźnie? - uśmiechnąłem się pod nosem widząc jego minę. Wydawało mi się, że światło przygasło, a na twarz Syriusza padł cień, kiedy marszczył brwi patrząc na mnie ostrzegawczo, jak bestia na wyjątkowo uciążliwego króliczka, którego należy czym prędzej zjeść.
- Jestem psem, Remusie, a pies może zdziczeć i zamienić się w wilka. - postrzegł nie odrywając ode mnie spojrzenia. Dziwne, ale czułem rosnące między nami napięcie, atmosfera stawała się gęsta, nabierała ciemnych barw i z tego też powodu podejrzanie mi się podobała. To, jak patrzył na mnie Black, to że sam go prowokowałem – wszystko było dziwnie podniecające. Może właśnie przechodziliśmy z fazy słodyczy do wojny testosteronu?
- Nie wierzę, że taki salonowy pudelek, jak ty, może być niebezpieczny. - upewniłem się, że nauczycielka nie słyszy naszych szeptów i nie zwróciły one uwagi żadnego innego ucznia. Byliśmy całkowicie bezpieczni.
- Pudel?! - Syri naburmuszył się i mógłbym przysiąc, że zjeżyły mu się włoski na karku, jakby planował mnie zaatakować. - Pudel?! Serio?! Dorwę cię dzisiaj i udowodnię ci, że jestem bestią. Nawet twój wilk mi się podda. Wyczuje we mnie alfę.
- Czy ty mi grozisz?
- Nie, Remusie. Ja ci to obiecuję, a to różnica. - wyglądał groźnie i niesamowicie mi się przy tym podobał. - Zdominuję cię do tego stopnia, że będziesz mi posłuszny nawet po przemianie. Twój wilkołak będzie się płaszczył przede mną. - nie wiem czy w to wierzył, ale mówił z takim przekonaniem, że poczułem przyjemne dreszcze na całym ciele.
Musieliśmy przerwać na chwilę nasze słowne starcie, gdyż Sprout właśnie prowadziła naszą grupę dalej. Zatkałem nos i oddychałem ustami, kiedy przechodziłem koło śmierdzącej rośliny. Cieszyłem się, że możemy przejść do odrobinę mniej cuchnącej, która rosła w głębi cieplarni. Ponownie przystanąłem w bezpiecznej odległości i starałem się słuchać, co ma mi do powiedzenia nauczycielka. Wszystko to już wiedziałem, ale była to wyjątkowa sytuacja. Sam nie wiem, co mnie podkusiło by przeczytać wcześniej podręcznik, ale teraz mogłem przynajmniej oddać się przyjemniejszym zajęciom. Ot, chociażby wspominaniem przyjemnych nocy z Syriuszem.
- Znowu to robisz. - tym razem Syri pocałował mnie w kark. - Znowu odpływasz gdzieś myślami. Powiedz mi gdzie.
- Już ci mówiłem, do innego. - naprawdę chciałem go rozdrażnić. Słodki Syriusz był rozkoszny, ale teraz zakosztowałem także w Blacku zazdrosnym, złym, zachłannym. Moje zmysły szalały na myśl o wściekłym Syriuszu, który swoją złość stara się rozładować pieszczotami, zdecydowanymi pocałunkami, niemal brutalnym dotykiem. Czyżby moja wewnętrzna bestia dopiero dojrzewała do miłości bardziej namiętnej i stęsknionej? Nigdy nie sądziłem, że zrezygnuję ze słodyczy na rzecz pasji, a teraz wyraźnie tego szukałem.
- Więc wybiję ci to z głowy. - syknął mi do ucha i rzucił szybkie spojrzenie w kierunku nauczycielki, która właśnie pochylała się nad śmierdzącą rośliną o jadowicie zielonych liściach i boleśnie żółtych płatkach. Złapał mnie za rękę i odciągnął na bok w jedną z alejek. Mieliśmy szczęście, że znajdowaliśmy się w miejscu, gdzie w pobliżu rosły drzewa, bo ukryci za ich osłoną przylgnęliśmy do siebie jak stęsknione małolaty. Syriusz przyszpilił mnie do pnia i całował gwałtownie. Jego dłonie wsunięte w moje włosy przyciągały mnie blisko, a palce zaplątały w przydługie włosy, które ostatnio i tak skróciłem do linii ramion. Byłem z siebie dumny, gdyż na mojej twarzy zaczął już pojawiać się nieśmiały meszek zarostu. Syriusz wyglądał za to wyjątkowo groźnie, kiedy jego długie, czarne włosy rozsypały się niczym kurtyna. Złapałem w dłoń całą garść i pociągnąłem odsuwając od siebie chłopaka by złapać oddech. Jego brwi marszczyły się, oczy lśniły zabójczo, jakby ich kolor nagle stał się niebieski zamiast szarawego. Był wysoki, ale ja również załapałem tego bakcyla i teraz nasza różnica wzrostu mogła wynosić zaledwie trzy centymetry. Że też wcześniej nie zwróciłem na to uwagi! Jakby cała ta sytuacja była dla mnie jeszcze za mało podniecająca, Syriusz zaspał dzisiaj i nie zdążył się ogolić toteż na jego policzkach widać było ciemny, ostry zarost. Nie mogłem się powstrzymać. Polizałem jego szczękę przyciągając go bliżej siebie. Z jakiegoś powodu byłem dziś naprawdę świadom swojej seksualności i wszystko wydawało mi się stymulujące.
- Więc, panie bestia? Czyżby zmiękły ci kolana po jednym pocałunku i nie możesz wykrzesać z siebie nic więcej? - drażniłem się z nim sunąc palcami po twardych włoskach pokrywających jego szczękę.
Syri odrzucił do tyłu włosy, które niepotrzebnie zsunęły się z ramion na jego pierś i zadbał by pozostały na plecach przynajmniej przez chwilę. Następnie złapał mnie mocno za uda i podsadził. Objąłem go nogami w pasie i rzuciłem szybkie spojrzenie w bok by upewnić się, że nikt nas nie obserwuje. Skupiłem się na wyłapywaniu dźwięków i z zadowoleniem stwierdziłem, że Sprout nadal prowadziła swój wykład i nikomu nie przyszło do głowy by oglądać się za siebie i szukać dwóch zaginionych uczniów.
- Chcesz to zrobić tutaj, ty perwersyjny wilkołaku? - zamruczał w moje usta, kiedy oblizując wargi prowokacyjnie zbliżyłem swoją twarz do jego.
- Nie planuję męczyć się ze wstrzymywaniem jęków. - stałem się nagle bardzo odważny. - W cieplarni jest pełno ludzi, więc nie przesadzaj. Na to przyjdzie jeszcze czas. - wpiłem się w jego usta całując go zachłannie. Syriusz chyba specjalnie poruszył się w taki sposób, że moje krocze otarło się o jego brzuch. To było niebezpieczne. Wsunąłem język w jego usta pieszcząc je najlepiej jak umiałem, objąłem go za szyję bawiąc się długimi, miękkimi włosami, o które tak dbał.
Mój umysł znowu płatał mi figle bo oto zacząłem wyobrażać sobie, że w tej samej pozycji będziemy kiedyś stać w progu naszego wspólnego domu i całując się niecierpliwie będziemy próbowali zdjąć z siebie ubrania, kochać się. Już widziałem przystojną, chociaż odrobinę starszą twarz Syriusza, jego błyszczące podnieceniem oczy, słyszałem nierówny oddech, chrapliwie wypowiadane słowa. Syriusz był zawsze seksowny, ale kiedy się podniecił potrafił doprowadzić mnie do prawdziwego szaleństwa. Jego zarumieniona, spocona twarz, zmęczone ciało, gardło odmawiające posłuszeństwa po zbyt długiej serii jęknięć i westchnień, ściśnięte pragnieniem i rozkoszą. Byłem na granicy podniety, kiedy oderwaliśmy się od siebie i zszedłem z jego ciała czując, że moja kolana są miękkie, a ciało spragnione bliskości.
- Mamy jeszcze trzy lekcje. - jęknąłem wyglądając pewnie na desperata. Poprawiałem włosy, które Syri doprowadził do stanu nienadającego się do pokazania innym.
- Mogę pogadać z Victorem i wtedy zyskamy okazję...
- Nie. - rzuciłem zazdrośnie. - Nie chcę żebyś go prosił o cokolwiek, nie chcę żeby widział, jak wyglądasz kiedy jesteś niezaspokojony. Wytrzymam te trzy lekcje, a później zaszyjemy się w jakimś zacisznym miejscu, gdzie nikt nam nie przeszkodzi i wtedy udowodnisz, że nie kłamałeś, a twoje groźby, czy obietnice były szczere. Mój wilk czeka aż go zdominujesz. - zamruczałem i przygryzając wargę w sposób, który uznałem za kuszący, wyminąłem chłopaka wracając na swoje stanowisko za resztą mojej grupy, która nadal poznawała tajniki śmierdzących roślin Sprout.

1 komentarz:

  1. Sliczna notka... wczoraj wzielam sie za to opowiadanie ( od samego poczatku ) i chcialam sprawdzic do jakiego wieku u postaci udalo Ci sie dojsc w przeciagu tych kilku lat dodawania notek... I jestem mile zaskoczona, ze od tej niewinnej slodyczy zaszlas tak daleko ;3 taka namietnosc wsrod chlopakow o wiele bardziej mi sie podoba ^^

    OdpowiedzUsuń