niedziela, 17 listopada 2013

List Shevy 3

3 listopada

Nadal za Wami tęsknię!
Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że jakoś dajecie sobie radę bez moich drogocennych rad i bystrych komentarzy. Życzę Wam jak najlepiej, ale przyznam, że jakaś część mnie jest mile połechtana faktem, że Wy także za mną tęsknicie i codziennie o mnie myślicie. Ta zmiana szkoły była jednak ogromnym błędem i nie mam pojęcia, co mnie podkusiło. Wydawało mi się najpewniej, że jestem w stanie wytrzymać bez Was dłużej i zaspokoić się kontaktem listownym na odległość. Błąd! Już niemal umieram nie mogąc się z Wami zobaczyć, porozmawiać, przeżywać wspólnie każdego dnia. Ale koniec pojękiwania, bo rozkleję się nad kartką papieru!
Kiedy byłem jeszcze w Hogwarcie, wydawało mi się, że francuska Akademia to miejsce, gdzie tworzy się legendy, bądź przynajmniej uczy bohaterów, jak Marcel czy mój Fabien. Kolejny błąd! Ta szkoła jest nie tylko pełna bab, ale i ma charakter rozmiękczonej wodą słodkiej bułki – fuj! Za dużo różu, za dużo kolorów, za dużo ciepłokluchowości – tak, nadal to przeżywam.
Nic dziwnego, że Szerszeniowi brakuje odrobiny męskiej ręki w kreowaniu swojego obrazu i osobowości. On nawet słucha skrajnie nastkowej muzyki! Nie potrafię tego inaczej określić, a niektóre rzeczy po prostu nie przechodzą mi przez gardło/pióro – tak, to również nadal mnie boli. Dobrze, że mam przynajmniej Aarona, bo zwątpiłbym już całkowicie w tę szkołę i całą tę Francję. Teraz przynajmniej mam dodatkowy cel w życiu – połączyć ze sobą dwójkę kumpli i zrobić z Szerszenia prawdziwego mężczyznę.
Mniejsza o to, muszę przyznać, że mój obraz nowych kolegów jest coraz jaśniejszy. Mroczny okazuje się być duszą towarzystwa, kiedy jesteśmy w trójkę, często się uśmiecha, żartuje, lubi dogryzać. Tym czasem Cyrille to chodzące nieszczęście i nie chodzi tu o pecha, ale o jego brak kontaktu ze światem zewnętrznym. Jego rozwój zatrzymał się na etapie amerykańskich komiksów i dalej nie rusza. Mam, co do tego pewność!
W jednym z poprzednich listów opisałem Wam nasze Halloween, a teraz mam okazję napisać, co z tego wynika.
Mroczny walczył sam ze sobą nie wiedząc, czy powinien powiedzieć przyjacielowi, o wszystkim co się działo. Szerszeń nie pamiętał zbyt wiele, a to wcale mnie nie dziwiło. Może nawet dobrowolnie wyparł z pamięci te wszystkie „niebohaterskie” wspomnienia. Aaron, jak już wspomniałem, nie był pewny, co dalej. Ostatecznie jednak nie wytrzymał napięcia. Musiał dokuczyć Szerszeniowi, więc postanowił powiedzieć mu wszystko. No i właśnie. Nie znam szczegółów, gdyż zostałem wyproszony z pokoju, ale kiedy wróciłem było po wszystkim. Cyrille drżał na całym ciele, z oczu kapały mu łzy i przeżywał bardzo dotkliwie swoją „utratę niewinności”, jak sam to określił. Miałem pewność, że Mroczny go nie zgwałcił, ale ta emocjonalność naprawdę zbiła mnie z tropu. Ostatecznie chłopak obraził się zarówno na Aarona, jak i na mnie i nie chciał z nami rozmawiać. Powiedziałbym nawet, że zabarykadował się w świecie swoich komiksów, superbohaterów, dennych i bezsensownych romansów między herosami, a ich nieświadomymi niczego koleżaneczkami.
Aaron mierzył mnie wtedy chłodnym, wymownym spojrzeniem. Oczekiwał, że zareaguję, znajdę wyjście z tej sytuacji, jakoś zadziałam. Taaak, chciałbym! Ale nie miałem pojęcia, co mam zrobić z tym fantem.
- Cyrille, pogadajmy, co? - zacząłem dosuwając swoje krzesło do biurka, przy którym chłopak czytał swoje cenne, dla mnie denne, cudo. Nie odezwał się do mnie nawet słowem, więc spojrzałem, na siedzącego na swoim łóżku i nadal mrożącego mnie wzrokiem Mrocznego. Nie było wyjścia, musiałem zażegnać ten bezsensowny konflikt. - Nikt nie wiedział,że po alkoholu tak ci odbije, więc nie powinieneś się na nas złościć. Gdybyśmy wiedzieli, nie dalibyśmy ci nawet powąchać. Zresztą, Aaron zrobił wszystko, co mógł żeby ci pomóc i powinieneś być mu wdzięczny. Wyobraź sobie, że coś takiego zdarzyłoby ci się kiedyś w przyszłości, a ty nawet nie wiedziałbyś czym grozi ci picie. Przecież ktoś mógłby cię wtedy naprawdę skrzywdzić! Albo byłbyś pośmiewiskiem tłumu. Chyba nie sądzisz, że zaczniesz w przyszłości pracę i nie zostaniesz prędzej czy później zmuszony do picia. - chłopak nadal milczał i tylko przerzucał kolejne strony swojego komiksu.
Nigdy nie byłem traktowany w taki sposób i miałem ochotę rozerwać tego rudzielca na strzępy, ale powstrzymałem się i westchnąłem dla uspokojenia nerwów.
- Myślisz, że ci twoi bohaterowie nie piją? Też piją! Idą na jakiś bal dobroczynny, albo inną uroczystość i piją alkohol! - improwizowałem dalej. - Mają dziewczyny, myślą o przyszłości, a to się wiąże z pewnymi konsekwencjami! Chyba nie myślisz, że w prawdziwym życiu taki poważny, dorosły facet z super mocami ogranicza się do buziaka i koniec bajki? - chyba bredziłem i Aaron również to wyczuł, bo postanowił podjąć próbę pomocy. Również dostawił sobie krzesło do Cyrille'a i spojrzał mu przez ramię.
- Sądzisz, że ten tutaj nie pomógłby przyjacielowi w potrzebie, gdyby znalazł się w mojej sytuacji? - zapytał pukając palcem o jeden z kadrów komiksu, na którym był jakiś bohater. - Cholera, niech będzie, nie mam pojęcia, co mam ci powiedzieć! - szybko stracił całą cierpliwość. - Pomogłem ci, ty się teraz wstydzisz i koniec bajki! Innym razem to może ty pomożesz mnie i to ja będę się z tym źle czuł. Na tym w sumie polega przyjaźń, nie?! - odsunął gwałtownie swoje krzesło i wstał ciągnąc je na miejsce. - Nie będę przepraszał za to, co zrobiłem, bo uważam, że było to słuszne! Stanął ci, a ja rozładowałem napięcie.
Spojrzałem wtedy na Szerszenia, który spłonął rumieńcem.
- Nie będziesz wiecznie niewinną dziewicą! Jesteś mężczyzną, więc zachowuj się jak mężczyzna! Może i twoje psychiczne i fizyczne dorastanie jest stosunkowo wolne, ale jednak kiedyś ruszy, a wtedy zaczniesz odczuwać przyciąganie innych i będziesz myślał o seksie! Nie uciekniesz od tego do tych komiksów, bo one cię nie zaspokoją, one nie pozwolą ci zapomnieć o tym, co masz w spodniach. Albo przyzwyczaisz się do tego teraz, albo później będziesz czuł się jeszcze gorzej. Wstyd ci, że cię dotykałem? To sam możesz sobie mnie obmacać, nie widzę problemu! Ale przestań się na mnie złościć, jak dziecko, bo nim nie jesteś! - rzucił się na swoje łóżko, sięgnął po słuchawki i założył je na uszy. Nawet ze swojego miejsca słyszałem mocne brzmienia dochodzące z jego strony.
Wtedy właśnie przyszło mi do głowy, że powinienem spróbować wyleczyć nieśmiałość Szerszenia muzyką. Mocną, mroczną, wyjątkową. Może właśnie to pomogłoby mu nabrać pewności siebie? Byłem zdesperowany, ale sam doprowadziłem do takiego stanu rzeczy, więc musiałem wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
- Ja wiem, że jestem do niczego. - odezwał się w pewnej chwili Cyrille i pociągnął nosem znowu zaczynając ryczeć. - Nie jestem męski, wyglądam jak dziecko, myślę jak dziecko, na swój sposób jestem dzieckiem.
- Więc czas to zmienić. - wzruszyłem ramionami klepiąc chłopaka po plecach. - Jestem pewny, że Aaron pomoże ci zmienić wszystko, co tylko chciałbyś w sobie zmienić.
- A na początek zająłbym się twoimi gustami muzycznymi. - rzucił Mroczny, który w mgnieniu oka był za nami. - Nie musisz zrywać z komiksami, z tym jaki jesteś. Musisz to tylko doszlifować. Zrobimy z ciebie bożyszcze kobiet, ale nam zaufaj i wybacz ten incydent z Halloween.
- Ale to było takie niemęskie! - chłopak rozeźlony otarł załzawione oczy i spojrzał na nas z wyrzutem. Czuję się poniżony! Upiłem się kilkoma łykami, podnieciłem, a nawet dałem się zaspokoić mojemu przyjacielowi! No i nic z tego nie pamiętam! Jestem dupa, nie mężczyzna.
I w ten sposób dowiedziałem się, o co w ogóle chodziło Cyrille'owi. Jego męskie ego ucierpiało i teraz musiał się na kogoś wściekać.
Tak więc moja przyjaźń z kolegami z grupy powoli się pogłębia i z każdym dniem uczę się o nich czegoś nowego. Na zawieranie bliższych znajomości z dziewczynami nie mam tu najmniejszych szans, jako że co do jednej otaczają mnie damusie, ciepłe kluchy, dumne kwoki. Żadna nie nadaje się ani do pogadania, ani do zwracania na nią uwagi. Pozostają mi tylko Cyrille i Aaron, a więc muszę o nich dbać.
Muszę Wam napisać jeszcze o jednym! W najbliższym czasie szykują się odwiedziny Fabiena, który uznał, że już dał mi wystarczająco dużo swobody i teraz ma zamiar wpaść cichcem do szkoły i spotkać się ze mną. Nie jestem jeszcze dobrze poinformowany, co do dnia, godziny czy miejsca, ale Fab obiecał, że na pewno wszystko wypali, gdyż jego plan nie ma żadnego słabego punktu. Bardzo się z tego cieszę i już czuję mrowienie w całym ciele. Jestem wyposzczony po tych dwóch miesiącach i potrzebuję wyżyć się, by zapomnieć choć na chwilę o mojej tęsknocie za Wami, jak również o beznadziei tego miejsca, w którym przyszło mi się uczyć. Pewnie wypytam go nawet osobiście o kilka spraw, jak na przykład poziom ludzi, którzy się tutaj uczyli. Nie ważne. Na rozpisywanie się na ten temat przyjdzie jeszcze czas!
Z żalem żegnam się z Wami teraz i mam nadzieję, że mój list w jakiś sposób zastąpi Wam moją nieobecność.
Kocham Was, chłopaki!

Sheva

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz