środa, 6 listopada 2013

Halloween Special III/2013 (end)

Aaron odetchnął głęboko, kiedy wytarł dokładnie ręce i swoje ciało, zaś papierowe serwetki odrzucił byle gdzie. Czuł się w prawdzie mało komfortowo, ale nie robił z tego niepotrzebnej afery, gdyż przyjaźnił się z Cyrillem od lat, toteż był mu winny tę małą przysługę, a chłopak i tak nie będzie pamiętał, co się z nim działo podczas imprezy. W razie czego Shevę się zastraszy i całe to wydarzenie odejdzie w niepamięć. Spojrzał na przyjaciela odwracając się w jego stronę i wbił mu palce w łydkę.
- Nie śpij! - warknął do budzącego się gwałtownie chłopaka. - Wychodzimy! - rozkazał stając na czworakach i zaklął siadając szybko. Zasunął rozporek przeklinając samego siebie. Jak mógł o tym zapomnieć? Dopiero stanowiłby atrakcję, gdyby wyskoczył spod stołku ze wszystkim na wierzchu. - Fuck! - syknął ponownie i złapał wyczołgującego się powoli na zewnątrz Cyrille'a. - Czekaj! - wciągnął go z powrotem. - Rajstopy! Najpierw popraw te cholerne rajtki! - upominał pijanego rudzielca, który z zamkniętymi oczyma wykonał polecenie. Wprawdzie niezbyt porządnie, ale przynajmniej nie miał już rajstop w kolanach, a resztę zasłoni sukienka, kiedy wydostaną się z tego więzienia. - Dobra, idź już. - wyraził wielkodusznie zgodę i podążając za przyjacielem wyszedł na świeże powietrze. Teraz dopiero uzmysłowił sobie, że pod stołami było trochę duszno, kiedy się świntuszyło.
- I jak? - zapytał na wstępnie Sheva, który pomógł Szerszeniowi podnieść się z ziemi.
Aaron spojrzał na chłopaka z niedowierzaniem i odrazą.
- Chcesz żebym ci opowiadał coś takiego ze szczegółami?! - Aaron wyglądał jakby miał zamiar zabić Ukraińca na miejscu.
- Nie o to mi chodziło, idioto! - blondyn skrzywił się pukając wymownie w czoło. - Czy udało ci się go uspokoić. Nie interesują mnie szczegóły twojego macania, czy cokolwiek tam robiłeś. Jestem gejem, ale nie zboczeńcem.
- Mów co chcesz. - Mroczny wzruszył ramionami. - Nic mu już nie sterczy, więc chyba jest dobrze. - nie zdołał powiedzieć nic więcej, bo oto Cyrille uwiesił się na jego ramieniu ciągnąć go w stronę parkietu.
- Chodź ze mną potańczyć! - jęczał chłopaczek.
- Gorzej się czujesz? - Aaron zarzucił na głowę kaptur wilka. - Mam pląsać przy tym czymś? Czy ja ci wyglądam na nastolatkę w różach? Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie tak bliskimi, dobra? Zabić się za ciebie nie dam. Weź sobie Shevę, może on z tobą popląsa. - wolał nie patrzeć nawet na kolegę, który zapewne właśnie zabijał go wzrokiem na tysiące najbardziej bolesnych sposobów.
Aaron uwolnił się od trzymających jego ramię drobnych dłoni rudzielca i nałożył sobie na talerzyk najbardziej niezdrowych i najsmaczniejszych rzeczy, na kolejny napchał wszystkich możliwych ciast i rozsiadając się na krześle przy stole zaczął jeść ignorując wszystko i wszystkich. Sheva wziął z niego przykład, ale pijany Cyrille nie był skłonny dać spokój temu złemu wilkowi. Wpakował się na kolana chłopaka ziewając przeciągle, jakby był dzieckiem, które dziennie powinno przesypiać dobre dwadzieścia godzin. Nie baczył nawet na niezadowolone pomruki mrocznego, który musiał przerwać wpychanie mięsa do ust. Szerszeń nie dał się także zrzucić, ale ułożył głowę na piersi przyjaciela i zamknął oczy uśmiechnięty.
- Mm, pachnie szaszłykiem. - mruknął oblizując się i po chwili zachrapał cicho uśpiony działaniem alkoholu i przyjemności, jakiej doświadczył, a która go trochę zmęczyła.
Żywy fotel zaklął w każdym znanym sobie języku i spojrzał niezadowolony i chyba nawet trochę rumiany na pastereczkę. Nawet jeśli troszczył się o Szerszenia jak o brata, to nie był typem pluszowego miśka do przytulania.
- Ile procent miał ten alkohol? - warknął na śmiejącego się pod nosem Shevę, który był prowodyrem całej tej kabały. I pomyśleć, że jeszcze do niedawna żyło im się tak normalnie i nudno, a teraz wszystko było nie tak jak powinno. Andrew Sheva był jednym wielkim chodzącym nieszczęściem i klątwą, która dopadła akurat tą dwójkę zupełnie od siebie różnych chłopaków, którzy szanowali się, lubili i znali całkiem dobrze, ale nic poza tym.
- 20%, nie więcej. To niemal woda, więc nie rozumiem dlaczego tak go trafiło. Nawet jeśli pił po raz pierwszy to powinien zachowywać się rozsądniej.
- Może jest za niski na takie trunki i powinien zostać przy sokach?
- Na całe życie? - Sheva pokręcił głową by ukryć uśmiech, jaki pojawił mu się na twarzy, kiedy Szerszeń potarł policzkiem o pierś Aarona. Wcześniej Ukrainiec mógł mieć pewne wątpliwości, co do tego, czy zabawa w swatkę ma jakikolwiek sens, ale teraz nie wątpił, że ta wyjątkowa dwójka ma szansę się ze sobą związać. Jasne, nie będzie łatwo skoro obaj uważają się za heteroseksualnych, ale jeśli rozegrać to z głową to może coś z tego wyjdzie? Cyrille był przecież wielkim maniakiem bohaterów, a Aaron był dla niego takim właśnie herosem. W takiej sytuacji wystarczyło kilka razy obronić rudzielca, zaprezentować mu przy tym siłę, pewność siebie i ukrywaną słodycz Mrocznego, które Szerszeń w prawdzie znał, ale nie patrzył na nie z odpowiedniej strony. O wiele trudniej będzie zainteresować Mrocznego Szerszeniem. Tutaj nie wystarczy wrodzona słodycz, czy niewinność. Przecież przy tym dzieciaku każdy czułby się zboczeńcem. Czy w takiej sytuacji możliwym było zrealizowanie niecnego planu Shevy?
- No, ale bez takich! - wilczek odłożył pusty talerz na stolik i kiwnął na serwetki chcąc by Andrew mu je podał. - On się ślini! Fuj! To już przesada. Niech wpakuje kciuka w gębę, ale niech ślina mu nie ścieka z kącika ust na moją pierś. Czy ja wyglądam jak śliniak? - taaak, bardzo trudno będzie rozkochać Aarona w jego przyjacielu.
Mroczny wytarł się i podłożył świeże serwetki pod policzek i usta kolegi po czym gestem poprosił o podanie sobie talerza z łakociami. Zaczął objadać się, co było zadziwiające biorąc pod uwagę, że zupełnie nie było po nim widać tego, jak wiele je, a żołądek miał bez dna.
Koniec obfitego posiłku jak zawsze oznaczał koniec imprezy dla Aarona, a w tym wypadku Sheva zgadzał się z nim całkowicie. Jeśli jeszcze chociaż przez chwilę zostanie w tej barwnej sali balowej wypełnionej okropną muzyką dla mięczaków oraz pustogłowych dziewczynek, nie wytrzyma i oszaleje, albo zwymiotuje. Nie ważne, że lubił Szerszenia. Chłopaczek miał okropny gust i to należało szybko zmienić.
Mroczny nie był zachwycony, ale wziął na ręce swoją pastereczkę, której i tak nie dało się dobudzić i starając się trzymać w cieniu, by nikt ich nie zauważył, przemykał między stołami do samych drzwi. Sheva podążał za nim by wybiec na korytarz i odetchnąć jego chłodnym powietrzem. Nie zwlekając oddalili się od źródła denerwujących dźwięków.
- Nie mogę uwierzyć, że mój chłopak się tutaj uczył. - Andrew mruknął bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego, chociaż miał świadomość, że Mroczny słucha go uważnie. - Może dawniej muzyka była inna, a zabawy lepsze? Muszę go zapytać przy najbliższej okazji, bo mnie to zabije. Może i jestem okropny, ale nawet tak głupie szczegóły robią mi różnicę.
- I słusznie. Cyrille jest jak taki wioskowy głupek, więc jemu można wybaczyć wszystko, ale jest jedyną taką osobą. Cała reszta nie może liczyć na zbawienie.
- Jesteś typem tatuśka, wiesz o tym? - Andrew chyba powinien czasami trzymać język za zębami, gdyż Mroczny wyglądał, jakby planował rzucić w niego śpiącym w jego ramionach Szerszeniem. - Czekaj, czekaj! Chodzi mi o to, że się troszczysz o innych, chociaż starasz się to ukryć, dobra? - chyba wcale nie pomogło. - Dobra, zapomnij! Nic nie mówiłem, a ty byłbyś koszmarnym ojcem.
- Mistrz pochlebstw się odezwał. - Aaron roześmiał się nagle, a Sheva poszedł w jego ślady. Obaj byli siebie warci. Zresztą, Cyrille też pasował jak ulał do tej grupki. W końcu tylko ktoś taki mógł upić się kilkoma łykami słodkiego trunku, podniecić się jego działaniem, a później zasnąć jak dziecko w ramionach matki.
Ta dwójka na pewno idealnie pasowałaby do Hogwartu i osób, które Sheva tam zostawił, do tych, które kończąc edukację ruszyły dalej w świat. Tak, Aaron i Cyrille na pewno odnaleźliby się jakoś w tej szalonej, dziwnej ekipie. Nie ważne, że pod niektórymi względami różnili się od jego najlepszych przyjaciół, gdyż razem stanowiliby ekipę nie do zdarcia, byliby postrachem szkoły. Może właśnie dlatego blondyn chciał by jego nowi koledzy zostali parą? By byli namiastką pozostawionej daleko w tyle przeszłości? Przez tyle lat był otoczony czułością i miłością Remusa i Syriusza, że teraz nie potrafił znieść braku wszystkich tych małych buziaków, odgłosów, jakie wydawali śpiąc razem, a nawet tych spojrzeń, jakie sobie rzucali.
Spojrzał na śpiącego, śliniącego się nadal Cyrille'a i poważnego w tej chwili Aarona, który niósł przyjaciela bez najmniejszego problemu, jakby drobny rudzielec nie ważył nic. Lubił ich. Nawet bardzo ich lubił i chciał by stali mu się jeszcze bliżsi niż dotychczas. Może nie mogli jeszcze równać się z tymi, którzy zostali w Hogwarcie, ale teraz to oni są jego życiem.
- Czego ryczysz? - Mroczny zmarszczył brwi patrząc na Ukraińca pytająco.
- Sorry, wybacz, sam nie wiem. - Sheva otarł pospiesznie oczy. - Po prostu tak nagle mnie naszło.
- To mi się trafiło szalone święto, nie ma co. - westchnął ciężko chłopak i lekko popchnął ramieniem idącego obok blondyna. - Wyobraź sobie minę tej śpiącej królewny, kiedy jutro powiem jej co się działo, a na pewno zapomnisz o łzach. - na przystojnej twarzy pojawił się diabelski uśmiech. Wprawdzie planował zachować wszystko w tajemnicy, ale teraz już mu na tym nie zależało. Niech się Cyrille trochę powstydzi.

1 komentarz:

  1. ja chce poznać reakcje naszego rudzielca! Czemu ten special ma tylko 3 części, buu :c

    OdpowiedzUsuń