niedziela, 15 grudnia 2013

Kartka z pamiętnika CCXXXVII - Michael Nedved

Padłem zmęczony na sofę w salonie nie mając nawet sił żeby się wykąpać i przebrać, a byłem przecież cały śmierdzący i lepki od potu. Powinienem doczłapać do łazienki, odświeżyć się i na nowo zacząć żyć, ale w tej chwili pierwsze piętro domu wydawało się znajdować tak niemożliwie wysoko. Codzienne treningi, mające na celu wzmocnienie mojego ciała i podniesienie skuteczności w walce z niebezpiecznymi czarodziejami czy dziwnymi stworzeniami, stały się udręką, kiedy tylko docierałem do ich końca. Uwielbiałem to, nie zaprzeczę, ale kiedy zmęczenie dopadało mnie już w dziesięć minut po wykonaniu ostatniego ćwiczenia, wtedy miałem ochotę jęczeć, stękać i narzekać. Nie podobało mi się to, że ciągle jestem padnięty, gdyż miałem się za zdecydowanie silniejszego, bardziej wytrzymałego, za kogoś wyjątkowego.
- O, nie! Tak się bawić nie będziemy! - Gabriel zjawił się nade mną jak kat i złapał mnie za włosy bezlitośnie podnosząc moją głowę w ten mało romantyczny sposób. - Do łazienki, ale już! Nie będę później męczył się z czyszczeniem sofy, bo ty nie możesz być w przyszłości byle dziennikarzem! - Sio! - nie miał litości.
Z zamkniętymi oczyma powlokłem się po schodach i nawet nie zamykałem drzwi, a jedynie rozebrałem się i wszedłem pod prysznic nastawiając umiarkowanie ciepłą wodę by orzeźwić się zanim w ogóle podejmę próbę dokładnego wymycia swojego ciała. Spałem na stojąco, ale czułem, że powoli zaczynam się dobudzać.
- Utopisz się pod prysznicem. - usłyszałem za sobą głos Gabriela. Nawet nie wiedziałem, kiedy podszedł, a teraz już czułem przy sobie jego nagie ciało, kiedy dołączył do mnie i przytulił się nieznacznie do moich pleców by sięgnąć po żel z półeczki.
Jedna chwila i poczułem słodki zapach pomarańczowo-alkoholowego żelu, którym mój kochanek zaczął mnie pokrywać. Szorował mnie swoimi magicznymi dłońmi, swoją ciepłą, gładką piersią. Czułem na plecach jego twarde sutki, jego podniecenie na swoim pośladku, który w chwilę później chłopak zaczął szorować klękając. Robił to z premedytacją, gdyż odwrócił mnie przodem do siebie i spoglądając na mnie od dołu zaczął palcami drażnić moje krocze. Biała piana pokrywała mój członek i jądra, spływała po udach, a on bezustannie pocierał, drażnił, bawił się. Nic dziwnego, że mimo wcześniejszego zmęczenia teraz odczuwałem wspaniałe podniecenie.
- Teraz już na pewno nie zaśniesz. - uśmiechnął się pod nosem. - Chyba nie sądziłeś, że będę miał dla ciebie litość tylko dlatego, że sam wybrałeś sobie zawód wymagający od ciebie wysiłku? Jeśli nie będziesz mnie zadowalał w łóżku wtedy będę musiał skorzystać z propozycji pewnego niesamowicie seksownego mężczyzny, który pracuje w biurze zaraz obok mojego. Wiesz, taki romans w pracy i poza pracą... Czy to nie podniecająca wizja?
Prowokował mnie i, jak słowo daję, nieźle mu szło! Złapałem go za pośladki, przyciągnąłem do siebie, wciągnąłem na swoje ciało. Oplótł mnie nogami, uśmiechnął się i zaczął ocierać kroczem o mój brzuch. Jego ramiona mocno owinęły się wokół mojej szyi, a usta zaczęły drażnić płatek ucha.
- Czyżbyś był zazdrosny o tego cudownego mężczyznę, którego nawet nie znasz, a który na początku był moim mentorem, kiedy stawiałem pierwsze kroki w Ministerstwie? Cóż, nie mogę ci się dziwić...
- Przestań mówić o innym, kiedy jesteś ze mną! - syknąłem mocno wgryzając się w jego ramię, by zostawić na nim jakiś ślad. Następnie przywarłem wargami do jego szyi nakrapiając ją malinkami. Moje ręce wiedziały, co robić i same odnalazły wejście chłopaka, w które wślizgnęły się dwa palce. Widać Gabriel spodziewał się tego, co nastąpi i wcześniej zaczął przygotowania do tego seksu.
- Więc nakarm mnie sobą do syta. - wymruczał i wypiął pośladki w sposób, który nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości.
Zabrałem palce i trzymając go jedną ręka w pasie, drugą nakierowałem członek na to słodkie wejście, które mi oferował. Całując go w miejscach, które wcześniej pozaznaczałem wsunąłem się opuszczając kochanka niżej, by wypełnić go dokładnie całego. Woda spływająca po naszych ciałach była idealna, świeża i dodatkowo stymulująca dla wrażliwej skóry.
- A jednak potrafisz mimo zmęczenia. - Gab roześmiał się wykorzystując swoją pozycję misia koala by móc mnie ujeżdżać i drażnić dodatkowo, kiedy jego członek sunął zmysłowo po moim brzuchu. To miejsce na moim ciele było wyjątkowo wrażliwe.
Nasze usta spotkały się w połowie drogi stęsknione i zachłanne. Języki walczyły o dominacje, dłonie szukały jak największego kontaktu ze skórą, niemal zlewaliśmy się ze sobą w tym podniecającym tańcu zapomnienia, rozkoszy i miłości. On był mną, a ja byłem nim, nic nie liczyło się bardziej, niż ta cudowna chwila. Uśmiechałem się do siebie mimo obrzmiałych, obolałych ust, które maltretowałem swoją i jego niecierpliwością.
Moje ciało pieściło jego, jego szukało zapomnienia w moim. Od jak dawna się nie kochaliśmy? Ostatnimi czasy wracałem do domu zmęczony, myłem się i kładłem spać bez posiłku, a kiedy ja miałem jeszcze energię, Gab był w pracy zostając po godzinach. To nie sprawiało nam żadnej przyjemności, ale mogło być tylko gorzej z każdą chwilą, z każdym nowym dniem, kiedy to mieliśmy coraz więcej obowiązków. Tydzień? Tak, mógł minąć już tydzień od ostatniego seksu, który zadowoliłby nasze ciała. Może właśnie dlatego było nam tak ciężko poradzić sobie z codziennością? Bo zrezygnowaliśmy z siebie na rzecz pracy?
Dokładałem wszelkich starań by było mu dobrze, zmieniliśmy nawet pozycję i Gabriel oparł się dłońmi o śliskie, ciepłe kafelki, wypiął w moją stronę te obłędne pośladki i kusił nimi mój niezaspokojony członek, który z wielką niechęcią opuścił to boskie wejście. Teraz znowu wchodziłem do środka, forsowałem znikomy opór i z szaleńczą rozkoszą wbijałem się i wysuwałem z tego raju. Jak mogłem sobie tego odmawiać przez tak długi czas, że nawet nie potrafię go dokładnie zliczyć? Oszalałem! Musiałem oszaleć skoro potrafiłem z taką obojętnością przechodzić obok i nie pragnąć kochanka.
- Tęskniłem za tym. - przyznałem całując kark Gaba, wsłuchując się w jego jęki, namiętne westchnienia, cudowne krzyki.
- Dlatego jesteś ciągle zmęczony! - karcił mnie. - Nie ćwiczyłeś ze mną w łóżku, więc byłeś do niczego w pracy!
Roześmiałem się robiąc swoje, dając i biorąc. Objąłem dłonią członek kochanka, starałem się doprowadzić go na skraj wytrzymałości pieszcząc długo, zapamiętale, namiętnie.
Kiedy dochodziłem czując, jak w mojej dłoni członek Gabriela mięknie, nawet przez chwilę nie myślałem, że to miałby być koniec naszych miłosnych pojednań. Pierwszy raz, tak, ale na pewno nie ostatni. Miałem w sobie tyle siły, że wcale nie planowałem spać tej nocy. A co najważniejsze, wiedziałem czyja to zasługa. Gab ładował moje baterie swoim ciałem i miałem nadzieję, że i on potrafił się wzmocnić bliskością mojego.
Zmyliśmy z siebie rozkosz i wyszliśmy spod prysznica prawdę powiedziawszy nie mniej podnieceni, niż byliśmy w trakcie wzajemnej adoracji. To w pełni mnie zadowalało, więc tylko się osuszyłem i przeszkodziłem chłopakowi w zakładaniu na siebie ubrań. Ot, złapałem go za rękę i zabrałem do sypialni, która tylko czekała na poświęcenie jej chwili.
Trzy razy – na tyle starczyło nam jeszcze sił, choć przyznam, że musieliśmy wyjść z wprawy, skoro ograniczyliśmy się tylko do tego. Gab był czerwony, zasapany, pokryty potem i nasieniem, a ja wyglądałem wcale nie lepiej. Tuliłem go do siebie, całowałem leniwie, starałem się jeszcze dopieścić, by czuł, że nie chce mnie opuścić, nie planuje nawet podejmować się próby flirtowania z tym mężczyzną, z którym pracował, a o którym na pewno mówił prawdę. Nie miałby po co kłamać, nawet jeśli planował wzbudzić we mnie zazdrość. Ja zniszczyłbym każdego kto tylko ośmieliłby się przesadnie do niego zbliżyć, bez względu na wszystko. A więc mój Gab miał przy sobie jakiegoś przystojnego mężczyznę, o którym warto było opowiadać... Nie podobało mi się to, ale nie miałem wpływu na pracę kochanka, tak jak on nie miał wpływu na moją.
- Nie sądzisz, że staję się nudny? - sam nie wiem skąd przyszło mi do głowy to pytanie.
- Co ty znowu opowiadasz? - pokręcił głową podnosząc się na łokciach i patrząc na mnie karcąco. - Gdybyś był nudny na pewno nie byłbym w tobie tak szalenie zakochany. Przeżywamy mały kryzys braku czasu dla siebie, ale szybko nam to przejdzie. Od dziś codziennie będziemy się trochę pieścić, a co drugi dzień uprawiać morderczo dobry seks. W ten sposób wrócimy do formy i na nowo zaczniemy nasze szalone życie we dwoje. Musimy wykorzystać fakt, że mieszkamy razem, nikt nam nie przeszkadza, nikt nas nie podsłucha. I nie pozwolę żeby ktokolwiek, w jakikolwiek sposób wykańczał cię lepiej niż ja! Zapamiętaj to sobie!
Wczepił się we mnie zachłannie, jakbym miał mu uciec do innych. Podobało mi się to, w jaki sposób mnie traktował, jak zaznaczał swój teren, czynił mnie swoim i sam był zazdrosny. To karmiło moje ego i nie mogłem narzekać na taki stan rzeczy.
- Oddaję się w twoje ręce. - potwierdziłem swoje poddaństwo, a on zamruczał zadowolony.
- I oby tak było zawsze, bo będę zmuszony cię ukarać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz