niedziela, 5 stycznia 2014

Przyłapani

Dla osób zainteresowanych tematem, mój blog z recenzjami mang:
Wilkołacze Recenzje Mang


10 stycznia
- Ale dlaczego ja?! - głos Jamesa był płaczliwy, błagalny i nadąsany jednocześnie.
- Nie zaprzeczę, Potter, że na pewno nie wybrałam cię w ramach nagrody za wzorowe wyniki w nauce. - McGonagall patrzyła na chłopaka wyzywająco wiedząc, że może się na nią dąsać, ale nie może się jej sprzeciwić.
- Ale to zajmie cały dzień! Nie, to zajmie pewnie z tydzień!
- Mogłeś o tym myśleć, kiedy...
- To zemsta, prawda? - zmarszczył brwi patrząc na kobietę tak, jakby odkrył jakiś jej wstydliwy sekret i teraz chciał ją szantażować. - Za ostatni test. Tłumaczyłem pani, że miałem wtedy zły dzień!
- Potter, nie rób scen. Masz złe dni przynajmniej raz w miesiącu na moich zajęciach i nie mów mi więcej, że to przeznaczenie, bo nie uczęszczasz na lekcje wróżbiarstwa.
- Ale, kiedy właśnie dlatego na nie nie chodzę! Bo kiedy chcę to potrafię sam sobie powróżyć i...
- W takim razie wywróż sobie kolejny kiepski dzień i daj mi wcześniej znać. Wtedy przeniosę test na właściwszy moment. - nauczycielka była nieugięta. - A do tego czasu, skatalogujesz wszystkie książki o transmutacji, jakie mamy w bibliotece. Dziękuję, możecie już iść na kolejne zajęcia. - zakończyła lekcję i rzuciła ostrzegawcze spojrzenie okularnikowi, który nadal chciał protestować. Zawahał się jednak na widok tej jawnej groźby wyzierającej z surowych oczu kobiety i chcąc ocalić swoje usta, które najpewniej by mu zaszyła zaklęciem, wyczłapał naburmuszony z klasy. Miał przy tym minę, jakby kazano mu wywozić gnój ze wszystkich stajni dla magicznych zwierząt, jakie posiadały rządowe instytucje.
- Przecież ja nigdy tego nie skończę! - złościł się Potter idąc koło mnie i Syriusza korytarzem. Peter zajęty był rozmową z Lily na temat ich zbliżających się nieubłaganie korepetycji ze wszystkiego. - Czy do tego nie ma jakiegoś zaklęcia? - kopnął nieistniejący kamień tupiąc głośno i mając ręce wsunięte głęboko w kieszenie spodni. - To niesprawiedliwe!
- Podejrzewam, że jest zaklęcie, ale wolą cię wykorzystać skoro podpadłeś. - może byłem trochę zbyt szczery. - Ale pomyśl, będziesz znał tytuły wielu pozycji, o których nic nie wiedzieliśmy i to może się nam kiedyś przydać. - próbowałem go przekonać. - To twoja szansa na rozeznanie i nabrojenie, kiedy przyjdzie odpowiedni moment. - na te słowa oczy chłopaka rozbłysły za szkołami dużych, staromodnych okularów.
- Remi, będzie z ciebie jeszcze geniusz zbrodni! Oj, będzie. - roześmiał się niemal przerażająco. On już coś kombinował. - O, patrzcie, Seed. - skinął głową w stronę pleców nauczyciela wystających zza zakrętu korytarza i w podskokach pognał w tamtą stronę. Nie było to nam po drodze na kolejne zajęcia, ale podążyliśmy z Syriuszem za nim. Nie wiem jednak na co liczył J., skoro Noeli już nie było, ale najwyraźniej miał potrzebę psocenia lub bezsensownego gadania. W nosie mając fakt, że nauczyciel najwyraźniej z kimś rozmawia, skoro stoi bezczynnie w miejscu, Potter wyskoczył zza zakrętu uśmiechnięty. Doszliśmy do niego w kilka sekund później, ale jego mina zdążyła już zrzednąć. Wyrażała teraz szok, niedowierzanie, wzburzenie – sam nie wiem, co dokładnie, ale wiedziałem czym było to spowodowane.
Wavele właśnie odsunął się gwałtownie od lekko zarumienionego Noela, a ich usta były czerwone i wilgotne od śliny. Było wręcz ewidentne, co takiego robili przed chwilą, ale J. nie omieszkał uświadomić tego nam wszystkim.
- Przed chwilą wy... - zaczął głośno, jak syrena alarmowa. - wy się camymmymmym... - Victor machnął różdżką zanim chłopak zdążył skończyć i zamienił jego usta w zamek błyskawiczny, który zasunął się bardzo dokładnie.
- Coś mówiłeś? - zapytał nauczyciel run i syknął, kiedy James kopnął go w goleń i szybko zrobił zwrot uciekając z powrotem korytarzem, którym przyszliśmy. Kiedy ja i Syriusz staliśmy jak spetryfikowani, Wavele ruszył śladem Pottera. Obserwowałem jak przyjaciel zatrzymuje się w miejscu, unosi nad ziemię i przewraca do góry nogami. Wisiał głową w dół szarpiąc się gwałtownie, jak wyciągnięta z wody za ogon ryba i jak one krzyczał coś nie mogąc wydobyć z siebie konkretnego krzyku z powodu zasuniętych ust. Wyglądało to poważnie i prawdę mówiąc nie wiedziałem, czy powinienem bronić przyjaciela, czy może dalej stać i obserwować.
- Wiesz, jak kończą ci, którzy za dużo widzą? - zaczął nauczyciel głosem, którego sobie u niego nie przypominałem. Chłodnym, odrobinę drwiącym i wibrującym od wstrzymywanej wściekłości. Nawet nie wiedziałem, że był do tego zdolny. Rzucił przelotne spojrzenie mi i Syriuszowi, co sprawiło, że po moich plecach przesunął się bolesny niemal, zimny dreszcz.
- Ja nic nie widziałem. - zapewnił Syriusz. - Potknąłem się i kiedy podniosłem głowę James już uciekał.
- Yyy... - rzuciłem mało inteligentnie.
Profesor uznał chyba, że nie stanowię zagrożenia bo wrócił do zajmowania się wiszącym do góry nogami Jamesem, którego okulary niemal zsunęły mu się z nosa.
- Co masz mi do powiedzenia? - Wavele odsunął okularnikowi usta.
- Nic! - zapiszczał chłopak – Nic, zupełnie nic! Mogę zejść? I... mówić normalnie? - rzeczywiście, trochę seplenił przez zniekształcone, zamkowe wargi.
- Widzisz, Potter, tak się składa, że ci nie wierzę. - zabrzmiało jak wyrok śmierci i teraz chłopak płaczliwie błagał o wybaczenie i solennie zapewniał, że niczego nie widział, miał wtedy mroczki przed oczami, bielmo wdało mu się na oczy. Wymyślał tysiące głupich wymówek i panikował.
Noel wstawił się za nim kładąc dłoń na ramieniu nauczyciela run. Ścisnął je mocno, z tego co mogłem zauważyć, ale nie na tyle by zabolało. Może to był nawet pieszczotliwy uścisk?
Ostatecznie James wylądował na plecach na posadzce i jęczał zbierając się niezgrabnie. Masował obolałe tyły i przez chwilę patrzył błagalnie aż nauczyciel odczarował także jego usta. Teraz okularnik mógł odetchnąć z ulgą choć nadal odczuwał zagrożenie, kiedy Victor wisiał nad nim jak kat.
- Mamy zajęcia, więc może my się już odczołgamy? - chłopak na klęczkach cofając się w tył, jako że do wroga nie odwraca się plecami, o czym przekonał się uciekając. Miał szczęście, że nie został zamieniony z dżdżownicę albo ślimaka.
- Powiedz komuś chociażby słowo, a dorwę cię i rodzice nie znajdą cię w żadnym angielskim rynsztoku. Nie chcesz wiedzieć w co cię zamienię. - mówił całkowicie poważnie profesor, chociaż może odrobinę koloryzował. Nie wiedziałem na co go stać, ale czytając z poważnego wyrazu twarzy Seeda, najwyraźniej wszystkie chwyty były dozwolone by nikt nie dowiedział się o ich związku. Czy cokolwiek to było.
- Jestem pewny, że Slughorn już się zastanawia, gdzie się podziewamy. - mruknąłem niepewnie. Nie chciałem skończyć jak J., ale Wavele zabijał wzrokiem. - Może nas pan odprowadzi? Jakoś usprawiedliwi? - wolałem żeby poszedł z nami niż podejrzewał o najgorsze. Nie wiedziałem przecież jak niebezpieczny może być rozzłoszczony, przyłapany i osaczony.
- Remus ma rację. - Syriusz przytaknął, a nauczyciel run chyba trochę złagodniał.
- Niech będzie, ale na tego będę miał oko. - wskazał wymownie na Pottera, który skurczył się pod tymi gromami i wydawał się mniejszy.
A więc głupi pomysł, którym kiedyś przyjaciel dzielił się z nami, naprawdę był prawdą. Nauczyciel run zdradzał swoją dziewczynę z jej bratem. Może nawet miał z nią dziecko, tak jak wymyślaliśmy, ona odeszła, odstąpiła swoje stanowisko bratu, a teraz Wavele zabrał się za drugie z rodzeństwa Seed.
Patrzyłem pod nogi nie chcąc by jakimś cudem profesor domyślił się, co chodzi mi po głowie. Byłem bezpieczniejszy, kiedy Victor wiedział mniej i nie mógł wchodzić do mojej głowy.
- Idźcie. - rozkazał jak jakiś opiekun niewolników. - Zaprowadzę was i usprawiedliwię.
Syriusz skinął mu głową w formie podziękowania.
Ci dwoje naprawdę byli kimś w rodzaju przyjaciół sądząc po bezpośrednich gestach, którymi przekazywali sobie wszystkie najważniejsze wiadomości. Czyżbym był zazdrosny? Nie miałem nawet o co! Victor może i kombinował, zdradzał, grał w obu drużynach, ale raczej skupiał się na rodzeństwu Seed i nie widziałem żeby uganiał się za zwyczajnymi uczniami.
- To głupie, Remusie. - powiedziałem do siebie szeptem. - Nic, nic! - zapewniałem widząc, że jestem obserwowany przez Blacka i Wavele'a. - Po prostu jestem zmęczony tym dniem i mówię sam do siebie. - głupia wymówka i nawet nie mogłem liczyć, że Syri w nią uwierzy, ale w tej sytuacji na pewno nie domyśli się też, o czym myślałem. Przecież nie mogłem mu zdradzić, że właśnie zupełnie bez powodu, przez jedną bezsensowną chwilę, myślałem o nim i o nauczycielu run. Syriusz na pewno by się obraził, a Wavele roześmiałby mi się w twarz. Syriusz pomógł Seed związać się z Victorem, a więc skąd ta moja nagła głupota? Stanowczo za mało sypiam ostatnimi czasy! Tak, to na pewno to.

1 komentarz:

  1. A ja piszę, piszę, piszę - referaty. Oglądam, oglądam, oglądam - notatki. Slucham, słucham, słucham - swojego monotonnego glosu mruczącego regułki. Normalnie modlę się o koniec sesji.
    " jak mi przestaniesz pisać to Cię zamknę w pokoju bez klamek z kompem i każę Ci pisać" - ja na to idę. xD

    OdpowiedzUsuń