środa, 26 lutego 2014

Przyszłość

26 lutego
Napięta sytuacja ze Śmierciożercami chwilowo została opanowana, jak donosił Prorok Codzienny, ku uciesze wszystkich. Miałem wrażenie, że nawet nauczyciele odetchnęli z ulgą. Nikt nie chciał wojny, każdy liczył na spokojne, zupełnie normalne życie w zgodzie ze wszystkimi. Bez walk, zagrożenia życia, ciągłych zmartwień. Doskonale to rozumiałem, bo sam właśnie o tym marzyłem. O tym, by nie martwić się rodziną i przyjaciółmi, ale być beztroskim uczniem. Niestety, na to było już chyba za późno, skoro za grupą popleczników Lorda Voldemorta wysłano Aurorów, a wśród nich był przecież Michael. Czy ryzykowano życie młodego, jeszcze nie do końca obytego w walce chłopaka by złapać grupę zamaskowanych dziwolągów? Nie miałem nawet możliwości zapytać o Michaela kogokolwiek, bo i wszyscy, którzy byli z nim blisko, skończyli już naukę w Hogwarcie. Może gdybym dotarł do Gabriela? W końcu byli parą, kochali się, przyjaźnili, byli sobie bliscy od dziecka, a więc chłopak musiał wiedzieć, czy jego kochankowi nic nie grozi. Nie wyobrażałem sobie jednak reakcji Ricardo na wiadomość o tym, że Michaela wysłano w teren. Mogłem sobie częściowo wyobrazić, co to oznaczało dla tego chłopaka. Przecież mój Syriusz też planował w przyszłości karierę Aurora, gdyż nie widział innego zastosowania dla swoich run, a nie planował uczyć uciążliwych nastolatków, które rozerwałyby go na strzępy bądź to on rozerwałby je. I jedno było kiepskim rozwiązaniem i drugie, więc lepiej było dać sobie z tym spokój.
- Możesz być badaczem, Syriuszu. - siedzieliśmy nad wstępnymi drukami dotyczącymi naszych planów na przyszłość, których wypełnienie miało pomóc nam w oszacowaniu naszych szans na zrealizowanie marzeń.
- Czy ja wyglądam na badacza starych tekstów, Remi? No, sam powiedz. Wyglądam?
- Hm, czemu nie? Przystojni badacze też się na pewno trafiają. Wiesz, to podkreśla inteligencję i jest bardziej podniecające niż używanie siły w walce. - o dziwo, naprawdę wierzyłem w to co mówię. - Aurora częściej traktuje się jak przygłupiego osiłka niż badacza. Nie wiem nawet jak to nazwać. - przyznałem. - Musisz zapytać Wavele jak się to nazywa, kiedy badasz runy i stare teksty... Uciekła mi nazwa.
- Mniejsza o nazwę, Remusie. Czy ja się do tego nadaję? Wyglądam jak wojownik, nie jak intelektualista. - Syri rozłożył ramiona prezentując się w całej swojej, połowicznej, okazałości, albowiem siedział na krześle przed stolikiem w bibliotece i starał się zaplanować całe swoje życie.
- W naszym spokojnym domku, gdzie ty będziesz dbał o swój motocykl, a ja o kwiaty – zacząłem czarować obrazami mając nadzieję, że mój chłopak naprawdę się do tego przekona – będziesz miał swoją pracownie, więc zawsze będę miał cię pod ręką. Przystojny, zarośnięty, z okularami na nosie, bo z czasem pewnie będziesz miał problemy ze wzrokiem. To naprawdę podniecający obraz idealnego faceta. Zapytaj Zardi, jeśli mi nie wierzysz. Ona powie ci, że to kręci bardziej niż byle Auror.
- Mówisz serio, czy tylko po to żeby mnie odwieść od niebezpiecznej pracy? - naprawdę mi nie ufał i teraz patrzył przenikliwie, jakbym miał kłamać mu prosto w oczy.
- Syriuszu, jeśli szukasz pracy, którą mi zaimponujesz to właśnie powiedziałem ci, która to będzie. Nie kręcą mnie Aurorzy, bohaterowie i inne zabawy z bronią. Wolę cię jako profesora pracującego w domu i otaczającego się tym, co go interesuje. Chcę żebyś codziennie tkwił w swoim gabinecie i pracował nad manuskryptami pełnymi run, nad zdjęciami kamieni służących do jakiś pogańskich obrzędów... Nie wiem, nigdy nie kręciły mnie runy, tak jak ciebie. Uczę się ich, bo mogą być kiedyś przydatne. Ale taki mi się będziesz podobał najbardziej. Popatrz na Wavele'a. Ma ciało wojownika, jest bezczelny i twardy, ale zamiast walczyć siedzi nad książkami, uczy dzieciaki, które w większości nie potrafią nawet tego docenić i co? I jest w pełni usatysfakcjonowany, bo ma nawet swoją kobie... Wróć. Ma swojego chłopaka.
- Dobra, czuję się po części przekonany. Chcesz mi powiedzieć, że wolisz nudziarza?
- Tak, Syriuszu. Wolę nudziarza. - westchnąłem przewracając oczyma. Syri chyba naprawdę nie myślał na poważnie o swojej przyszłości skoro chciał ją uzależnić ode mnie. Jeśli dzięki temu nie wybierze bardziej niebezpiecznej drogi, to nie będę miał nic przeciwko temu. - Jeśli nie jesteś nadal przekonany, porozmawiaj z Wavele'em. Najlepiej od razu. Poczekam tutaj, popilnuję twoich rzeczy, a ty idź i pytaj, co on o tym sądzi. Jest dla ciebie kimś w rodzaju przyjaciela, prawda? Więc sio! - wygoniłem go i byłem przekonany, że postępuję słusznie. Syriusz powinien porozmawiać z kimś, kto jest w stanie docenić jego potencjał i zamiłowanie do run, a nikt nie nadawał się do tego lepiej niż profesor uczący właśnie ich! Tym bardziej, kiedy był tak przychylny mojemu chłopakowi i nie musieli mieć przed sobą tajemnic, bo Victor był sam w sobie wystarczająco pokręcony uczuciowo.
Zajrzałem do wypełnionych w połowie formularzy Jamesa i Petera. Mieli ten sam problem, co ja i Syri – nie wiedzieli kim chcą być, co chcą robić. To nie było łatwe, kiedy życie nie oferowało nam niczego szczególnie interesującego. Ja poniekąd chciałem uczyć dzieci takie jak ja, czyli bez perspektyw w powodu wilkołactwa, ale nie mogłem na to liczyć w szkole. To oznaczało, że będę zmuszony dorabiać sobie w sklepie mojej mamy, jak długo będzie to możliwe, a później zostanę zmuszony do jego zamknięcie. Nie byłem asem z eliksirów, co zawsze zastanawiało moją mamę. Ona była w tym temacie świetna, ja bardzo, bardzo przeciętny.
- Cholercia, ja chcę wpisać tu aurora, ale wiem czym to grozi. Lily już mi zagroziła, że ze mną zerwie, jeśli nie pomyślę o przyszłości jej i naszego dziecka. - James spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem, jakbym mógł coś mu doradzić. - Kazała mi wpisać pracownika ministerstwa i mam dążyć do tego, żeby mi się udało. Mam dużo zarabiać i odkładać wszystko na bachorka, którego spłodzimy. - skrzywił się – Nagle seks nie wydaje mi się tak interesujący.
Wzruszyłem ramionami i wpisałem w rubryczce swoją wymarzoną posadę. Na co mógł liczyć taki wilkołak jak ja? Na sprzedawanie nielegalnych przedmiotów w ciemnej alejce? Tak, to bardzo, bardzo możliwe, że właśnie tak przyjdzie mi skończyć.
- Ja będę dalej prowadził cukiernię mojej mamy. - zdecydował w końcu Peter. - To mało ambitne, ale przez żołądek do serca. W ten sposób na pewno nie będę mógł się odgonić od dziewczyn, a nawet Narcyza przyjdzie do mnie błagać żebym z nią był, kiedy spróbuje moich wypieków.
- Czy ty...
- Tak, planuję opatentować eliksir miłosny bez skutków ubocznych, który dodam do jej ciastka i tym sposobem ją w sobie rozkocham. - otrzymałem odpowiedź na niezadane do koca pytanie.
Musiałem przyznać, że z nas wszystkich to właśnie Peter był w najlepszej sytuacji, miał konkretny, ambitny plan. To zadziwiające, bo nigdy bym go o to nie podejrzewał.
Bawiłem się piórem czekając na powrót Syriusza. Najchętniej wpisałbym mu do formularza to, co chciałem, ale pewnie oberwałbym za to od McGonagall, więc wolałem przystopować. Już i tak osiągnąłem wiele, a reszta zależała od nauczyciela run. Czy on poprze moje rozważania, a może ma w sobie jakąś niespełniona bestię i teraz wciśnie ją Syriuszowi? Nie chciałem by mój chłopak zginął tylko dlatego, że jakiś szaleniec będzie gonił wolno po okolicy, a Blacka wyślą w celu ujęcia wariata. To nie byłaby tylko głupia śmierć, ale i ogromny ból dla mnie, wielki koniec mojego świata. Dlaczego miałbym dopuścić do tego, by coś tak idiotycznego jak przypadek decydowało o tym, co stanie się z moim życiem uczuciowym?
Czekając na Blacka i jednym tylko uchem słuchając dalszych narzekań Pottera, oddałem się lekturze podręcznika do eliksirów, jako że bez przerwy dręczyły mnie wyrzuty sumienia spowodowane moją beznadziejną sytuacją, kiedy szło o wiedzę z tego konkretnego przedmiotu.
Syriuszowi nie spieszyło się specjalnie, kiedy do nas wracał. Uśmiechał się za to wyraźnie lżejszy o jakiś ogromny ciężar, który zdawał się wcześniej nosić na swoich barkach. Bez słowa zasiadł na krzesełku i wpisał w odpowiednią rubrykę to, co trzeba. Uśmiechał się przy tym lekko do siebie i spojrzał na mnie kiwając głową.
- Podjąłem decyzję. - oświadczył, chociaż już doskonale o tym wiedzieliśmy. - Postanowiłem dać sobie spokój ze zgrywaniem bohatera. Wavele powiedział mi, że nawet gdyby miał okazję zmienić swoją drogę to nie zrobiłby tego, bo praca aurora nie dawałaby mu satysfakcji i to samo będzie ze mną, jeśli tak bardzo lubię runy, a wszystko na to wskazuje. Podobno praca badawcza także ma swoje interesujące strony, a on może pomóc mi rozwinąć skrzydła. Zdecydowałem, że moje życie nie będzie pełne niebezpieczeństw, ale spokojne i szczęśliwe. Będę idealnym ojcem rodziny. - pokazał rząd równych, białych zębów.
James patrzył na Syriusza przez chwilę, a następnie także uzupełnił ostatnią rubryczkę.
- Teraz podejmowanie decyzji stało się o wiele prostsze. - przyznał poprawiając okulary. - Tacy jak my muszą być rozsądni dla rodziny, a nie dla samych siebie. Będziemy nudnymi, starymi prykami i wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza! Teraz możemy szaleć, a po szkole spotykać się przy herbatce i wspominać dawne szaleństwa!
Podobała mi się ta wizja, więc przytaknąłem jej i położyłem dłoń na środku stolika. Chłopacy zrozumieli, co to oznaczało. Ciepłe palce Syriusza wylądowały na moich, dalej dłoń Pottera i Pettigrew. Nasza przyszłość miała być nudna i ułożona, za to teraz wolno nam było zaszaleć.

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz, jak bardzo potrzebowała takiego rozdziału. Moja najlepsza przyjaciółka chce jechać na Ukrainę, a ja już nie wiem co mam zrobić żeby jej ten pomysł z głowy wybić.. teraz czuję się troszkę bardziej zmotywowana.
    Wracając do treści rozdziału; czemu mam dziwne wrażenie, że ta ich przyszłość wcale nie będzie taka prosta i nudna jak ją Remi opisywał ;D?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, wzruszający rozdział no i wizja Syriusza jako przystojnego profesorka zdecydowanie podniecająca. Czytając problemy chłopaków normalnie wczuwam się w ich sytuację, też już muszę niedługo wybrać co będę robił za kilka lat ==" cholerna reforma!

    OdpowiedzUsuń
  3. hej! Zapraszam na mojego bloga http://find-a-dream-you-can-follow.blogspot.com/ komentarze mile widziane <3

    OdpowiedzUsuń