środa, 7 maja 2014

Mieć na oku

Mieliśmy dyrektora na oku, co wcale nie było prostą sprawą, jako że należało być ostrożnym, nie dać się przyłapać, a przy okazji obserwować także nauczycielki i uczennice, by nie przegapić żadnego cennego szczegółu. Nawet ja nie byłem w stanie ogarnąć wszystkiego jednocześnie, więc działaliśmy wspólnie. Nie powiedziałbym jednak, by dało nam to wiele, gdyż każdy mógł być podejrzany, a my nie mieliśmy żadnych, nawet najmniejszych poszlak. W końcu ciąży nie widać od razu. Zresztą, dyrektor także zachowywał się całkowicie zwyczajnie, więc czy mogłem mieć pewność, że cokolwiek mogłoby go zdradzić?
Postanowiłem zaryzykować i porozmawiać z Zardi. Okazja się nadarzyła, kiedy James musiał czekać na Evans, zaś ja zresztą już siedzieliśmy na tyłkach przy stole w Wielkiej Sali. Zawołałem więc dziewczynę na chwilę do siebie i przedstawiłem jej w skrócie całą sprawę. Była zaskoczona, chociaż nie tak jak my, jakby się tego spodziewała.
- Chłopaki, nie chcę wam łamać serc i wiem, że to co wam teraz powiem może was naprawdę zaskoczyć, ale... - wzięła głęboki oddech, a ja szykowałem się na najgorsze. - Dumbledore to także mężczyzna. Facet. Stary, ale jednak facet i on też potrafi sypiać z innymi, więc nie dziwi mnie, że kogoś ma. Tym bardziej, że to chyba najwyższy czas. Przy okazji. Tak, kobiety lubią starszych, ale to chyba przesada, przecież on może być dla nas wszystkich dziadkiem. A może nie... Nie wiem ile on ma lat, ale wydaje się za stary. Jeśli jednak pytacie, czy podejrzewam kogoś o ciążę, to poza średnią siostrą Black nie słyszałam o nikim innym. A już ta informacja była przypadkowo podsłuchana i domyślam się, że wy o tym wiecie. A więc, nikt poza nią nie jest w ciąży. Nikt o kim bym słyszała. Mogę mieć oczy otwarte, jeśli się o czymś dowiem to dam wam znać.
- Dzięki. Tylko nie mów Jamesowi. On był przeciwny temu żebyś wiedziała. Uznał, że się wygadasz.
- Niedoczekanie! - syknęła. - Nie mam zamiaru chlapnąć niesprawdzonej wiadomości i odpowiadać za to, co się z tym stanie. Nie chcę nikomu podpaść, ani zarobić szlabanu za opowiadanie głupot. Wybacz, Remi, ale sam rozumiesz. Książki to jeszcze nic. Może się okazać, że przykład Black zmusił go do zgłębienia tematu żeby móc pomagać dziewczynom, które także zajdą w ciążę. On nie rodzi, ale jest dyrektorem, a więc odpowiada za nas. Poznaj wroga, czyli poznaj ciążę żeby się bronić przed epidemią ciężarnych w naszej szkole.
- Wiesz, że to nie przyszło nam do głowy? - przyznałem. To chyba nie świadczyło o nas najlepiej, ale naprawdę wietrzyliśmy spiski zamiast podejść do tego na spokojnie. Czy był to nasz błąd, czy może dzięki temu byliśmy bliżsi prawdy? Miałem nadzieję, że dowiem się tego ostatecznie. Przecież to było fascynujące i sprawiało, że nasze dni w szkole miały w sobie coś więcej poza zwykłym uczeniem się i kształtowaniem przyszłości. Może mijałem się z powołaniem i powinienem otworzyć jakieś magiczne biuro detektywistyczne, które pozwoliłoby mi utrzymać się, a dodatkowo pracować z innymi? Moi przyjaciele mogliby się przyłączyć, choć Jamesa musiałem wykreślić, jako że z nim na pewno rozprawi się Evans i nie pozwoli mu na takie zajęcie. Mógłbym zatrudnić także inne wilkołaki, które mogłyby dla mnie pracować i tym samym zmieniać się, wyjść na prostą. Tylko czy oni chcieliby takiej pracy? Interesującej, idealnie do nich pasującej, ale jednak czystej? Choć... nie wykluczałaby odrobiny kłamstwa, brutalności...
- Chyba odkryłem swoją przyszłość. Muszę o tym porozmawiać z McGonagall bo to może trochę zmienić w moich zajęciach.
- Coś ty wymyślił? - Syriusz spojrzał na mnie poważnie.
- Później, później! - machnąłem ręką. - Dzięki, Zardi. Idź zjeść, najwyższy czas zapełnić żołądek i bądź moim ptaszkiem... - Syri parsknął śmiechem, a dziewczyna uniosła brew patrząc na mnie wymownie. - Bez takich! - zarumieniłem się – Chodzi mi o szpiega! Tak się mówi. - usiadłem na swoim miejscu i schowałem twarz w talerzu z jajecznicą i kiełbaskami.
- Oj, nie gniewaj się, kociaku. - Syri nadal uśmiechał się w ten sposób, którego w tej chwili wcale nie lubiłem. - Wiesz, że to dla zabawy...
Spojrzałem na niego spod zmarszczonych brwi.
- Nie odzywaj się lepiej. Podpadłeś i łatwo tego nie zmyjesz. Wiesz o co mi chodziło, a jednak specjalnie się roześmiałeś, żeby Zardi zrozumiała przesłanie, co?
- Ależ Remi... - urażony zasłoniłem się kubkiem z sokiem i jadłem w ciszy wymownie unikając patrzenia na niego.
Kiedy pojawił się Potter, my już kończyliśmy. Dał nam znać, że dziś niewiele poniuchamy, ponieważ Evans postanowiła wziąć go ze sobą na krótkie korepetycje z Peterem. Nie narzekałem, jako że w ten sposób miałem okazję spędzić trochę czasu z moim kochankiem, który miał mnie za co przepraszać.
Wyszliśmy z Wielkiej Sali zostawiając ją pod okiem Jamesa i Petera. Teraz to oni mieli obserwować wydarzenia, oni mieli to wszystko ogarnąć. Ja w tym czasie postanowiłem dać sobie odetchnąć w naszej sypialni. Może to dobrze, że dziś mieliśmy na to czas? Nie zaszyłem się jednak w kąciku, ale postanowiłem ogarnąć swoje porozrzucane ubrania. Tak, zawsze krytykowałem chłopaków, a sam raz w tygodniu robiłem okropny bałagan. Teraz musiałem go ogarnąć i dać tym samym sposób Syriuszowi by mnie przepraszał. Najlepiej przez całe długie lata. Lubiłem sposób, w jaki się przede mną płaszczył.
I szybko się doczekałem jego zainteresowania, kiedy dołączył do mnie w pokoju i podchodząc objął mnie w pasie przytulając twarz do mojej szyi, całując ją lekko.
- Gniewasz się jeszcze? - zamruczał i robił to rozmyślnie. Miałem przecież okropną słabość do tego cichego, seksownego głosu.
- A co jeśli się gniewam? - nie mógł widzieć mojego uśmiechu. - Ale jest coś ważniejszego, co powinieneś wiedzieć.
- Jesteś w ciąży?! - zapytał i musiałem go uderzyć w ten głupi łebek.
- Bądź poważny! - skarciłem go. - Jedno dziecko wystarczy, nie potrzeba nam problemów z kolejnym. Jeszcze nie znaleźliśmy matki dla domniemanego, a ty chcesz w to wkręcić mnie?
Śmiał się całując mnie po szyi i policzku.
- Więc?
- Tak się składa, że... Pamiętam co działo się w nocy. - powiedziałem to w końcu. - Pamiętam ze szczegółami.
- Czyli, że... - odwrócił mnie i patrzył pytająco.
- Czyli nie jestem w ciąży. - teraz to ja z niego kpiłem.
- Remi...
- To nie jest właściwa odpowiedź? - udałem niewinnego. - Więc może chodzi o to, że cię kocham? To też zła odpowiedź?
- Nie ładnie, Remi. - pogroził mi palcem.
- Chodzi o to, że pamiętam nasze zabawy. Pierwszy raz wszystko pamiętam. Nawet to, że mnie kąsałeś po uszach. - uśmiechnąłem się, a Syri roześmiał się lekko się rumieniąc.
- To cudownie i prawdę mówiąc tak się cieszę, że nawet nie wiem jak zareagować. To wspaniałe. Naprawdę nawet bardziej niż wspaniałe. To znaczy, że cię ujarzmiłem. - teraz śmiał się widząc moją minę. - Nie zaprzeczaj. Ujarzmiłem wilkołaka! - jego usta wycisnęły na moich naprawdę soczysty, mocny pocałunek. - Naprawdę powinienem napisać jakiś poradnik, co?
- Zanim zaczniesz, przemyśl moją propozycję. Planuję założyć biuro detektywistyczne. Wiesz, że dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy tutaj, wielu także nie zdołaliśmy odkryć, ale mamy talent, więc...
- Więc rozumiem, że planujesz w tym siedzieć? To interesujące. Wilkołak detektywem. Z twoim nosem, słuchem, wzrokiem i innymi cechami... Tak. Nadajesz się nawet lepiej niż do uczenia małych dzieci. Mogę ci pomagać, nie zaprzeczę. - skinął głową z uznaniem. - To trochę niebezpieczne, nie sądzisz?
- Od kiedy się tu pojawiłem chodzę po cienkiej linii. Wilkołak, muszę czasami omijać zajęcia, trafiłem w sam środek największych szaleńców Hogwartu, chodzę nocami po szkole, kręcę się wokół gabinetów profesorów, znam tajemnice niektórych psorów lepiej niż inni profesorowie. Ja po prostu muszę się w to wpychać. To jak wrócić do domu.
- Dobrze już. Pomyślimy nad tym, kiedy już skończymy z tym dyrektorem i jego dzieckiem, bo ja nadal sądzę, że to ma być jego bobas.
Skinąłem i tym razem to ja zainicjowałem pocałunek. Objąłem go i oddałem się tej przyjemności bycia blisko, chłonięcia jego ciepła. Tak było dobrze. Było idealnie. I mogło być tylko lepiej i lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz