środa, 6 sierpnia 2014

Donos

Nie chcę tego pisać, ale muszę... Jeśli znajdziecie w tej notce, jakieś pozbawione sensu/wyrwane z kontekstu zdania, dajcie mi znać =3= Przysypiałam pisząc notkę i mogłam później nie dostrzec idiotyzmów, które wyszły z mojego dosłownie śpiącego umysłu ^^" Przepraszam z góry!

4 czerwca
Zaledwie kilkanaście dni dzieliło mnie od końca roku, a korytarz nadal pokrywała równo przycięta, zielona trawka usiana stokrotkami. Dziwnie się czułem idąc po takim kobiercu na zajęcia, ale narzekać chyba nie mogłem. Było to doznanie, jakiego nigdy więcej na pewno nie będę miał okazji zaliczyć w poczet moich doświadczeń szkolnych.
- Więc... Nasz wyjazd nad morze... - słyszałem nadzieję w głosie Syriusza, ale musiałem go rozczarować. Musiałem odbudować moje zaufanie względem nich jeśli miałem się z nimi dobrze bawić.
- Odwołany. - powiedziałem prosto z mostu, samemu się sobie dziwiąc. - Może w drugiej połowie? Sam nie wiem, dam znać.
- Tak, jasne. - Syriusz wyraźnie był przybity. Może nawet sam nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo to widać.
- W sierpniu, Syriuszu. Pod koniec lipca odezwę się i podam datę, która mi odpowiada. - z jakiegoś powodu nagle przypomniałem sobie, że o ile moja wakacje mogą być przyjemne nawet, kiedy są okropne, o tyle w jego domu nie ma mowy o zwyczajnym, nudnym lecie. Syriusz był przecież czarną owcą Blacków. - Albo umówimy się pod koniec czerwca na końcówkę lipca, co ty na to? - zmiękłem i nie potrafiłem się już na niego złościć. - Wtedy na pewno pojedziemy. Nie wiem, czy z Jamesem, on może mieć plany, ale jeśli ty ich nie masz, to proponuję ostatnie dwa tygodnie lipca. - chłopak skinął głową jak dziecko, kiwając nią zawzięcie.
- Dziękuję, Remusie. Naprawdę to doceniam.
- Nie, nie dziękuj, Syriuszu. To ja powinienem przeprosić, bo zachowuję się jak rozkapryszony dzieciak. Zupełnie jakbyś zdradził mnie sypiając z Wavelem, a przecież tylko widziałem, jak raz dotknął twojego tyłka. Nie potrafię przejść do porządku dziennego mając to ciągle w głowie. Może to jakaś forma obsesji? Powinienem to leczyć?
- Nie, nie sądzę. - Syriusz uśmiechnął się. To dobrze. To bardzo dobry znak. Nie czuł się już winny ilekroć wspominałem o nauczycielu run. Z jednej strony mogło to znaczyć, że Syri miał czyste konto, ale z drugiej mógł na poważnie romansować z nauczycielem i weszło mi to w krew... Głupi! Dlaczego musiałem od razu myśleć o najgorszym?! Naprawdę powinienem porozmawiać z Seedem i to jeszcze przed wakacjami! Najlepiej od razu!
- Wychodzę na chwilę, mam tajne załatwienie, więc lepiej niech nikt mnie nie śledzi. A tak naprawdę, to i tak tajemnica. No dobrze, więc widzimy się... za chwilę. To głupie, że się tłumaczę z tego gdzie idę, ale to dziwne tak sobie wyjść bez słowa. Nigdy wcześniej tak o tym nie myślałem. Tak, wiem. Dużo mówię, ale nie piłem piwa kremowego od dawna. To pewnie skutki uboczne bliskich egzaminów. Trudno. Wrócę to mi przejdzie, jestem o tym przekonany. - dobrze, że nie było przy nas Pottera, bo na pewno uznałby, że mam coś na sumieniu i dlatego jestem zdenerwowany i mamroczę bez sensu.
- Jasne, nie ma sprawy. Ja i tak muszę skończyć ten esej na transmutację. - skrzywił się do zapisanego do połowy pergaminu. McGonagal uznała, że jego ocena z ostatniego testu mogła być wyższa przed egzaminami, więc kazała mu napisać pracę na zadany temat właśnie po to, żeby utrwalił sobie wiadomości. Zresztą, planowała wprowadzić to na stałe do naszego planu zajęć. Wypracowanie po słabo napisanym sprawdzianie... Pomysł tak dobry, że jednak głupi i męczący, ale skuteczny.
- Nie przeszkadzam ci więcej. - popukałem palcem we fragment w podręczniku, który na pewno był ważny i powinien znaleźć się w eseju Syriusza. Zaraz potem podniosłem się i wyczłapałem z Pokoju Wspólnego. Dopiero na korytarzu uzmysłowiłem sobie, że naprawdę boję się tego, jak zareaguje nauczyciel mugoloznawstwa. Nie było już jednak odwrotu. Mój związek z Syriuszem tkwił w zawieszeniu, ja miałem gorsze dni, nie ufałem mojemu byłemu chłopakowi. Nie, gorzej na pewno nie mogło być. Christopher dobrze mi doradził, więc teraz wszystko było tylko w moich rękach. Nie powinienem sam męczyć się z czymś, co nie dotyczy tylko mnie. Czas podzielić zmartwienia na dwa.
Miałem nadzieję, że Seed będzie u siebie zupełnie sam. Nie chciałem natknąć się na Wavele'a, który od razu wiedziałby o co mi chodzi i po co się zjawiłem. Starałem się więc podsłuchać pod drzwiami profesora zanim podjąłem próbę zapukania. Nie było łatwo, kiedy walczyło się z samym sobą. Zapukałem raz, drugi, ale nikt nie otworzył. A więc go nie było i nie miałem co liczyć na pomoc. Może to i dobrze? W końcu nadal się wahałem.
W tej też chwili usłyszałem kroki na pobliskich schodach. Czy rozpoznawałem w tym chodzie nauczyciela? Było mi to bardzo ciężko stwierdzić. To James uczęszczał na jego zajęcia i prędzej niż ja znał odgłos wydawany przez buty nauczyciela. Głupota. Na trawie nawet on nie rozróżniłby konia po dźwięku kopyt, a co dopiero siłować się z rozpoznaniem kroków ludzi. Chociaż... Chyba gorzej się czułem.
- Nie spodziewałem się gości, przepraszam. - usłyszałem, kiedy tylko nauczyciel dostrzegł mnie z połowy korytarza.
- To... taka niezapowiedziana wizyta, więc to ja przepraszam. Chcę z panem porozmawiać o kilku ważnych sprawach.
- Oczywiście, jestem na każde skinienie moich i nie tylko moich uczniów. - tak, Seed był zupełnie inny niż jego siostra. Ona każdym słowem flirtowała ze światem. On wydawał się normalniejszy. Może nie od razu, jako że gołym okiem było widać, jak wielką wagę przykłada do swojego wyglądu i ubioru, ale jednak jego ton był inny. Normalniejszy, to było dobre słowo. - Proszę wejdź. - otworzył przede mną drzwi swojego gabinetu. Wydawał mi się trochę pusty, klasyczny, ale na pewno był bardzo elegancko urządzony. - Usiądź, zaraz będzie herbata. - wskazał mi miejsce przy maleńkim stoliku przy ścianie i zajął miejsce obok mnie. To było niezłe zagranie taktyczne, ponieważ nie czułem się jak uczeń, ale jak ktoś traktowany całkowicie poważnie. Nabrałem odwagi by mówić.
- Chodzi o Syriusza i o profesora Wavele. - zacząłem i poczułem się głupio. Jakbym skarżył na własną rodzinę. To było świństwo, ale nie mogłem już przerwać. Im więcej mówiłem tym mniej poważny wydawał mi się ten problem. - Chyba przesadzam, prawda?
- Nie wiem, Remusie, ale cieszę się, że wszystko mi powiedziałeś. Dowiem się ile w tym przesady, a ile uzasadnionych obaw. Jeśli na coś trafię, wtedy oddam przysługę. Umowa stoi? - wyciągnął do mnie rękę, więc uścisnąłem jego dłoń. - Nikt się nie dowie, że powiedziałeś mi cokolwiek. Nie doniosę na ciebie, to nasza tajemnica, że się zgadaliśmy. Cieszę się też, że mi zaufałeś. Po tym, co się mówi o mojej siostrze i Victorze, a teraz mam pewność, że są także osoby, które wiedzą o tym związku. Raczej nie macie o mnie dobrego zdania, ale mimo wszystko...
- Nie, to nie tak! - przerwałem szybko. - To raczej ciekawostka i nic więcej. No i nie każdy o tym wie. Ja i moi koledzy natknęliśmy się na pana i profesora Wavele przypadkiem. To tylko dlatego.
- Kto wie ile takich przypadków chodzi po szkole. Niemniej jednak, to już mój problem, a naszym zajmę się jak profesjonalista.
- Dziękuję, naprawdę. Jeśli przesadzam to niech pan zapomni, że mówiłem cokolwiek.
- Już dobrze, damy sobie radę bez zapominania.
- Więc ja lepiej pójdę. Nie chcę żeby ktoś mnie widział wychodzącego od pana po dłuższym czasie, bo Syriusz mógłby się czegoś dowiedzieć. Wystarczy, że dotrze to do profesora Wavele i już będą wiedzieć, o czym rozmawialiśmy.
- Tak, rzeczywiście. Lepiej żeby ta rozmowa pozostała naszą tajemnicą. Kiedy już będę coś wiedział skontaktuję się z tobą.
- Dziękuje. Naprawdę bardzo panu dziękuję.
- To ja dziękuję. - przerwał mi nauczyciel. - Dzięki tobie wiem, że coś w trawie piszczy i powinienem mieć Victora na oku. Wyślę ci sowę z datą, godziną i miejscem spotkania, kiedy wywęszę konkrety. Do tego czasu udawajmy, że nic się nie wydarzyło i wcale cię tutaj nie było dzisiaj. Zachowam to w sekrecie.
Było mi lżej. Zdecydowanie lżej. Teraz, ze świadomością, że problem dotyczy także kogoś innego, wydawało mi się, że stał się on o połowę lżejszy. Powierzyłem moje wspomnienie i zmartwienie osobie, która jest ponad mną i w mgnieniu oka może dotrzeć do prawdy. Kto jak kto, ale Seed miał na pewno do tego talent. W końcu był z Wavelem, a więc zdołał jakoś pozbyć się siostry. Może dlatego był zdeterminowany by dotrzeć do prawdy? Mógł znieść myśl, że odbił siostrze chłopaka, ale nie akceptował tego by ktoś inny go odbijał i to od niego.
- Do widzenia. - odpowiedziałem na jego pożegnanie wracając myślami do chwili obecnej. - Damy sobie radę. - rzuciłem jeszcze szeptem do siebie by podnieść się na duchu i nie pozwolić Syriuszowi czegokolwiek podejrzewać. Grałem trochę nieuczciwie i nie chciałem się za to wstydzić.

3 komentarze:

  1. Asdfghjkl, no daj już spokój. Cierpię kiedy ta dwójka jest pokłócona. Świetnie piszesz, ale na miejscu Syriusza już dawno bym popadła w głęboką depresję. Proszę, nie męcz moich uczuć i pogodz tą dwójkę, a będę ci wdzięczna do końca życia ;_;

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się po części z "Rogalik", też mam nadzieję że ta dwójka będzie znów na nowo razem i przestaną się kłócić... Nie mogę się doczekać nowej notki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Na miejscu Syriusza już dawno bym olała Remusa, no błagam.
    Mam dość, ugh

    OdpowiedzUsuń