środa, 17 września 2014

A co jeśli...

9 lipca
- A jeśli on się udusił? - obudziłem się nagle pełen złych przeczuć. - Albo utopił w swoich wymiocinach? Po alkoholu podobno czasami tak się dzieje! - panikowałem od razu budząc przy tym Sehvę. I tak przespałem spokojnie noc i dopiero rano zerwałem się zaniepokojony, co świadczyło o moim zmęczeniu szaleństwem u przyjaciela.
- Spokojnie, Remi. Nic mu nie grozi. Lata praktyki w piciu uodporniły go na wszystko. Ten człowiek ma stalowy żołądek i trzewia. To ostatnia osoba, o którą powinieneś się martwić.
- Andrew! - krzyk, który doszedł z dołu był przerażający i należał do jego matki.
- Widzisz? Wrócili nad ranem do domu po balu, a teraz już są pełni energii i życia. Nie ma to jak moi rodzice zahartowani w ogniu licznych bitew.
- Zejdź tu natychmiast! Masz minutę! - krzyczała dalej i miałem tylko nadzieję, że mi się nie oberwie.
- Idziemy, niech się dzieje, co ma się dziać. - chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą na korytarz, a później schodami w dół. - Idę, nie wrzeszcz więcej! - krzyknął do matki, kiedy był blisko salonu i uśmiechnął się szeroko do mnie. - Zaczyna się gra, Remi. - przekroczył próg pokoju, a ja wszedłem tam za nim.
- Co to ma znaczyć?! - w rozkazujący sposób wskazała palcem na przywiązanego do krzesła i zakneblowanego mężczyznę.
- Pytasz dlaczego tak się krzywi? Ponieważ wydzierasz się, a on ma teraz niewielkiego kaca i guza, a gdyby nie guz nie byłoby kaca.
- Co twój stryj robi przywiązany do krzesła w naszym salonie?! - kobieta nadal krzyczała, a ojciec przyjaciela pojawił się w salonie zaspany i ledwie trzymający się na nogach ze zmęczenia.
- Kochanie, coś ty taka entuzjastyczna z samego rana? - wymamrotał przecierając oczy, jak dziecko.
- A unieś te swoje nieszczęsne powieki i sam zobacz! Twój syn związał i zakneblował twojego brata w naszym salonie! - mężczyzna patrzył przez chwilę bez zrozumienia na udręczonego bliźniaka i dopiero po kilku sekundach na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.
- Dymitrij, wróciłeś! - chyba nie przejął się za bardzo stanem, w jakim znalazł się mężczyzna, ale podszedł i przynajmniej zdjął mu knebel, więc Dymitr mógł pluć, mlaskać i szukać w ustach wilgoci, pewnie na próżno.
- Jak widać, ale teraz poproś swoją cudowną żonę żeby nie krzyczała, bo łeb mi pęka. - mężczyzna mówił tylko trochę głośniej od szeptu.
- Kochanie, bądź tak miła i zrób nam kawę, dobrze?
- O, tak. Kawusi bym się napił. - przytaknął Dymitr i jęknął. Nie powinien poruszać niepotrzebnie głową. W końcu dostał patelnią.
- Oczywiście, idź zrób kawę, a sprawa rozejdzie się po kościach! - zaczęła się pieklić kobieta – Nie podaruję wam tego, zapamiętajcie to sobie! Przy tej kawusi wyśpiewacie mi wszystko! Ty i Andrew! - odgrażała się wychodząc wściekła do kuchni, a trójka Shevów westchnęła ciężko. Ja byłem tu tylko obserwatorem.
- Więc słucham, co macie mi do powiedzenia, zanim wróci nasz alarm.
- Andrew, może zaczniesz? - Dymitr zwrócił się do mojego przyjaciela – Tak się składa, że od twojej patelni nadal trochę kiepsko się czuję. - ojciec chłopaka uniósł brew.
- Myśleliśmy z Remusem, że kto włamanie. - zaczął prosto z mostu Anderw. - Zeszliśmy na dół słabo uzbrojeni, a kiedy włączyliśmy światło żeby wystraszyć włamywacza zastaliśmy pewnego pijanego zbola na kolanach, między udami jakiegoś równie pijanego drugiego zboka, w naszym salonie, na naszym dywanie. Ponieważ mój kochany i niezastąpiony stryjek planował dać nogi za pas, obezwładniłem go i upewniłem się, że zaczeka tutaj do waszego powrotu.
- Wróciłeś do kraju żeby bzykać się na moim dywanie?! - Serhij syknął przez zęby na brata. - Czy ty wiesz, co ci zrobi moja ukochana małżonka, kiedy się o tym dowie?! - Dymitr wzruszył ramionami i jęknął.
- Weź mnie chociaż rozwiąż, co? Zdrętwiałem i dupa mnie boli.
- Kawa! - wściekły wrzask kobiety był równie bolesny dla nas, co dla ledwie wytrzeźwiałego mężczyzny.
- Andrew, weź zaknebluj swoją kochaną mamusię zanim sam to zrobię. Będę ci tak wdzięczny, że więcej nigdy nie zaproszę do was żadnego ze swoich kochanków. Chociaż... To z Harrym to tak na poważnie...
- Mówiłeś to także o Danielu, Philipie, Benjaminie, Sigfridzie... - Serhij zaczął wymieniać na palcach póki nie przerwał mu brat.
- Dobra, może rzeczywiście nie koniecznie będzie ostatni, ale rozwiąż mnie i niech się napiję tej kawusi, co? - chociaż widziałem po ojcu przyjaciela, że nie chce tego robić to uległ bliźniakowi. Naprawdę byli identyczni i zwróciłem na to uwagę właśnie teraz, kiedy byli tak blisko siebie. Nie potrafiłem ich odróżnić! Nawet głos mieli tak bardzo zbliżony do siebie, że mógł się pomylić. Zresztą, byłem im wdzięczny, że ze względu na moją obecność posługiwali się angielskim. Rodzina Shevy zawsze tak robiła, ale i tak za każdym razem sprawiało mi to przyjemność.
Przyjaciel pogonił mnie oczekując, że do nich dołączę. Nawet sam podstawił mi kawę bezkofeinową, kiedy usiedliśmy przy stole.
- Słucham twojej wymówki. - pani Sheva nie odpuściła i przypierała wzrokiem do muru Dymitra, który wziął duży łyk cuchnącego napoju i westchnął.
- Moje wymówki? Ja nie mam wymówek. - próbował nieudolnie zmienić temat i odsunąć od siebie wyznanie prawdy.
- Dymitr rozgościł się wczoraj w naszym domu, do którego zaprosił swoją najnowszą dziewczynę. - odezwał się Serhij poważnie. A więc jednak ukrywali przed kobietą fakt homoseksualizmu Dymitra, tak jak miało to miejsce z Andrew. Czyżby tylko stryj wiedział, o łączącym Andrew i Fabiena uczuciu?
- To była dobra dziewczyna. - zaznaczył winny całego zamieszania – Dobra i miła. Zresztą, jak wszystkie dziewczyny, z jakimi się spotykałem. Ach, Norweżka... Nie ma to jak Norweżki...
- Była tak dobra i miła, że doceniła miękkość naszego dywanu... - przerwał mu brat, a ta wiadomość podziałała na kobietę jak płachta na byka.
- Na moim dywanie?!
- Twój syn już mnie za to dotkliwie ukarał...
- Ty się ciesz, że ja cię nie przyłapałam, bo dzisiaj nie mógłbyś nawet samodzielnie chodzić!
- A, tak. Zdaję sobie z tego sprawę. - przyznał Dymitr. - A teraz może mi powiecie czy jestem więźniem, czy mogę wrócić do swoich zajęć? - matka Andrew spojrzała na mężczyznę z mordem w oczach.
- Najpierw zajmiesz się dywanem! Ma lśnić, jak jeszcze nigdy! Wyszorujesz caluteńki! Odkurzanie, pranie, czesanie, możesz go nawet wyprowadzić na spacer, ale ma zostać wyczyszczony po tym, jak uprawiałeś na nim orgię! - Dymitr chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej zrezygnował z tłumaczenia, że tę orgię przerwał jej syn, a może miał na koncie więcej takich wypadów i postanowił jednak zastosować się do kary żeby nie wywołać jeszcze większej wojny. - Albo nie... Zajmiesz się w ten sposób wszystkimi dywanami w domu! Nie wierzę, że to był jednorazowy wyskok. - skrzywiła się – Wszystkie dywany, materace, sofy, fotele i meble! Wszędzie gdzie mogłeś uprawiać swój wariacki seks! Cały dom ma lśnić! A jeśli dowiem się, że znowu coś wykombinowałeś, wtedy obetnę ci te bezcenne... Zatkać uszy! - poleciła nam takim tonem, że od razu to zrobiliśmy. Nie wiedziała, że jestem wilkołakiem i wszystko słyszę. - Obetnę ci te bezcenne, zawszone jaja i... - przeszła na swój język, z którego nic nie rozumiałem. Skinieniem dała nam znać, że możemy już słuchać – Zaraz będzie śniadanie, więc idźcie umyć ręce. Stryj zostanie na śniadaniu, bo ma dzisiaj dużo pracy, z której musi się wywiązać.
- Tak, chyba skorzystam z zaproszenia. - Dymitr rzucił z przekąsem. - Pożyczę tylko sowę. Byłem dziś umówiony ze znajomym na piwo, więc muszę odwołać wspólny wypad.
Nie wiem, jak dalej potoczyła się ta rozmowa, bo Andrew wyciągnął mnie z kuchni. No, tak. Właśnie zapomniałem, że mieliśmy się przygotować do śniadania. Zabawne, jak szybko potrafi rozwijać się skleroza. A wszystko z powodu zbyt interesującej konwersacji między winnym wszystkich nieszczęść mężczyzną, a rozwrzeszczaną żoną jego brata.
Jakoś nie spieszyło nam się z wyjściem z łazienki, kiedy już utknęliśmy przy umywalce szorując dokładnie ręce, oczyszczając zęby żeby śniadanie nie miało smaku kawy zbożowej, ubierając się. Musieliśmy być naprawdę świetnie przygotowani na ten dzień. W końcu zostaniemy wyrzuceni z domu żeby nie przeszkadzać sprzątającemu. Byłem ciekaw jaki będzie efekt matczynej kary nałożonej na dorosłego mężczyznę, który najpewniej nawet nie wiedział, jak bardzo dokładnie przyjdzie mu wszystko szorować.

3 komentarze:

  1. Obetne ci te zawszone jaja :|| współczuję mu... Notka śmieszna, ale troche krótka :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, jakoś tak krótko ostatnio piszesz... :(
    No, ale to nic. Zauważyłam kilka powtórzeń, poza tym super ;) Czekam na next!
    :3

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Tiki Taki Kasztanki17 września 2014 20:34

    Tia,tia... cudo :3 A co do twojego Ai No Tenshi to cud, miód i orzeszki ;) Po każdej notce się rozpływam. No, co tu pisać... A jeśli chodzi o Moonlihgt Secret, to brakuje mi Lucjusza :3 Ty tak świetnie to opisujesz, że (nie narzucam się) cudowny był by blog twojego autorstwa o Lucjuszku :3 Oczywiście, rozumiem, że masz dużo blogów na głowie, więc... No wiesz co. ;) Przepraszam za rozpisanie się.

    OdpowiedzUsuń