niedziela, 14 września 2014

Przepraszam, pomyłka!

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, czy w ogóle wypada mi mówić cokolwiek. Przecież przyjechałem tu jako gość, a teraz patrzyłem na goły tyłek ojca mojego najlepszego przyjaciela i na jego zbierającego się powoli kochanka. Obaj byli pijani, co czułem wyraźniej niż zapach ich ciał.
Mężczyzna i chłopak mierzyli się wzrokiem jakby zaraz miało dojść do wojny między nimi. Rzucą się sobie do gardeł i zaczną zagryzać. Nie chciałem być tego świadkiem, chociaż już i tak zostałem brutalnie wepchnięty w całą tą aferę. Chyba nie było drogi powrotu i tylnych drzwiczek. Cisza jaka nastała była tak irytująca i ciężka, że z trudem mogłem w niej oddychać. Gdyby teraz zaczęło się błyskać i piorun uderzył nieopodal, pewnie uznałbym to za idealną ścieżkę dźwiękową do tego, co miało właśnie miejsce.
- Coś nie wyszło, więc się skręcam. - aż się wzdrygnąłem, kiedy mężczyzna będący ze starszym Shevą powiedział trochę bełkotliwie swoją kwestię i narzucił koszulkę. Nie przyglądałem mu się, nie miałem na to ochoty. Lepiej nie kojarzyć później żadnych jego cech z tą wpadką, ale zwróciłem szczególna uwagę na jego obcy akcent w języku angielskim, którego używał.
- Zadzwonię! - zapewnił mężczyzna kładąc nacisk na ostatnią sylabę, co dowodziło tego, co odkryłem już wcześniej, a mianowicie jego nietrzeźwości. - A ty tu czego? - chyba zapomniał przerzucić się na swój ojczysty język, jako że pozostał przy angielskim zwracając się do Andrew.
- Ja? - zastanawiałem się, jakim cudem Andrew potrafi jeszcze utrzymać w ryzach głos. - Co TY tu robisz?! - zaakcentował i lekko podniósł głos. - O ile się nie mylę ostatnio byłeś w Egipcie z jakimś Danielem! To chyba nie był Daniel, co? - syczał, a ja starałem się cokolwiek z tego zrozumieć, jako że właśnie coś przestało mi się zgadzać.
- Nie wyszło nam, wielka sprawa! - prychnął mężczyzna i podniósł się chwiejnie na nogach. - Wróciłem w rodzinne strony, a ty tak mnie witasz? - jak na pijanego mówił bardzo wyraźnie po angielsku. Widać musiał robić to wystarczająco często by wyrobić sobie taki nawyk. Ale w końcu kim on...
- Yyy... - zwróciłem na siebie ich uwagę.
- Ach, Remusie, przepraszam! - Andrew spojrzał na mnie, a później wściekły na mężczyznę. - Przez tego bezczelnego typa zapomniałem o tobie. To jest mój stryjek.
- S... stryjek? - mężczyzna uśmiechnął się znacząco. On wiedział, co myślałem, zdawał sobie sprawę z tego, że nie miałem pojęcia o jego istnieniu, a więc było oczywiste, co przyszło mi do głowy.
- Dymitr. - przedstawił się wyciągając do mnie dłoń, ale schował ją, kiedy nawet nie drgnąłem żeby ją uścisnąć. Nie wiadomo gdzie ją wkładał i co nią trzymał!
- R... Remus. - rzuciłem nadal się trochę jąkając, ponieważ nie mogłem wyjść z szoku i tak łatwo przyjąć do wiadomości, że mężczyzna, którego wziąłem za ojca Shevy był tylko jego bratem bliźniakiem. Tak identycznym, że nie mogłem zrozumieć, w jaki sposób przyjaciel zdołał ich odróżnić.
- Przestań się szczerzyć! - Andrew przywołał mężczyznę do porządku – Moich rodziców nie ma, a ty sprowadzasz sobie do naszego domu chłopców?!
- A, przepraszam! - Dymitr podniósł dłoń z wyciągniętym do góry palcem wskazującym. - Ciebie miało tu nie być! - zachwiał się i oparł o fotel, a kiedy odzyskał równowagę zaczął zapinać spodnie. - Miałeś siedzieć z tym swoim... Jakkolwiek mu było.
- A ty w tym czasie robisz burdel z mojego domu?!
- A, przepraszam! To był bardzo porządny chłopak!
Ktoś zapukał i wszedł do domu. Odwróciłem się i spojrzałem na idącego niepewnie chłopaka.
- Sorry, nie przeszkadzam. - ten dziwny akcent... Taki drażniący, ale dziwnie melodyjny. - Zapomniałem majteczek! - zaświergotał, a mnie oblał zimny pot. - Nie przeszkadzajcie sobie! - uklęknął, wczołgał się pod mały stolik w salonie i zaczął spod niego wygrzebywać swoją bieliznę.
- I jak tu odmówić czegokolwiek takiemu tyłeczkowi? - wymamrotał podchodząc do szukającego czegoś pijanego partnera i przykucnął przysuwając biodra do jego pośladków poruszając się w taki sposób, że ich ciała ocierały się o siebie. Chyba nie chciałem tego widzieć, ale byłem zmuszony. Sheva też zaniemówił, a przynajmniej do czasu, kiedy tamci dwaj zaczęli pomrukiwać. Wtedy było już tego za wiele i podszedł do stryja, na którego ja osobiście wolałbym mówić „wujku”, co brzmiało w moich uszach rozsądniej, chociaż było błędne. Złapał mężczyznę za kołnierz i szarpnięciem odsunął do chłopaka, który wyraźnie był zawiedziony i zaczął wyczołgiwać się spod stolika. Prawdę mówiąc cieszyłem się, że jednak nie chodziło o zdradę ojca Shevy, ale o jego rozwiązłego krewnego. Nawet jeśli wyglądał identycznie jak brat. Tylko, że to złudzenie nadal pozostawało i nie dawało mi spokoju.
- Sorry, Harry, ale najwyraźniej musimy się dziś naprawdę rozstać. - rzucił do partnera mężczyzna. - Zadzwonię do ciebie i spotkamy się w przytulniejszym miejscu. Mój bratanek naciska, jak widzisz, i nie da nam skończyć tej miłej zabawy.
- Niegrzecznego masz bratanka. - chłopak, któremu jak właśnie się dowiedziałem było na imię Harry i który odznaczał się raczej delikatną urodą pochylił się nad siedzącym na ziemi mężczyzną i pocałował go szybko. - Zabrał mi cukiereczka, którego mi dałeś, co za bezczelność. - świergotał. - Nie wiem, czy nie będę musiał znaleźć sobie innego...
Dymitr złapał go mocno za szyję i przyciągnął do siebie całując mocno, może nawet brutalnie.
- Nawet nie próbuj bo znajdę ciebie i tego nowego cukiereczka, a wtedy obaj pożałujecie. - zagroził. Nie wiem na ile poważnie wziął to chłopak, ale chichotał. Cóż, pijanego nie zrozumiesz, a i trzeźwego czasami ciężko.
Kiedy Harry zniknął za drzwiami, Dymitr popatrzył poważnie na Andrew. Wydawał się teraz wyjątkowo trzeźwy.
- Czego ty ode mnie chcesz, Andrew? - nawet jego głos nie zaciągał już końcówek jak wcześniej. - Mój facet odgraża się, że znajdzie sobie kogoś innego, bo ledwie mu wsadziłem, a już musiałem wyjmować. A ja w tym czasie mam siedzieć tutaj z moim bratankiem i jego kolegą, który wpadł w odwiedziny i przed chwilą był przekonany, że to twój ojciec pieprzy w salonie jakiegoś gościa zdradzając twoją matkę! - mogłem się tylko zarumienić.
Do Andrew chyba właśnie teraz to dotarło bo spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili także ze zrozumieniem.
- Tyle w tym temacie, spieprzam pieprzyć. - oświadczył Dymitr i wstał. Może i mówił już normalnie, ale poruszał się niepewnie. Andrew wściekł się nie na żarty, co zauważyłem w jego rozgniewanym. Chłopak porwał spod stolika wielki, ciężki katalog mebli i walnął nim w głowę odchodzącego mężczyznę. Nie dało to zadowalającego efektu, ale przynajmniej Dymitr stracił równowagę i upadł na podłogę.
- Remusie, przynieś patelnię, a potem biegnij do garażu po sznurek! - wydał polecenie. - Wisi na drzwiach, kiedy wejdziesz do środka! - nie wiem czy sprawiała to siła, jaką miał w głosie, czy może zdenerwowanie, ale pobiegłem do kuchni, złapałem patelnię, która wcześniej służyła chłopakowi za broń, a teraz miała unieruchomić jego stryja na czas potrzebny do związania go. Nie interesowało mnie to, z jakiego powodu Andrew potrzebował go skrępowanego. Po prostu dostarczyłem mu patelnię, a kiedy biegłem do garażu usłyszałem jak zadzwoniła zderzając się z czymś twardym i miękkim jednocześnie. Dymitr nie wydał z siebie nawet jednego jęknięcia.
Sznurek rzeczywiście znalazłem tam, gdzie powinien być. Zwinięty wisiał na drzwiach, więc zabrałem go i kiedy zjawiłem się ponownie w salonie, mężczyzna siedział już nieprzytomny na kuchennym krześle. Sheva kazał mi go przytrzymać i zaczął owijać sznurem przywiązując mężczyznę do krzesła.
- Andrew... - zacząłem, ale przerwał mi rozkazującym machnięciem ręki. Zajął się dokładniejszym zaciskaniem więzów i dopiero, kiedy był usatysfakcjonowany spojrzał na mnie poświęcając mi chwilę.
- Nie pozwolę mu wyjść i zniknąć. Rodzice muszą mieć dowód na to, że wrócił i robi z naszego domu dom schadzek. Poza tym, znam go. Wyjechałby za granicę sam albo z tym swoim Harrym i tyle byśmy go widzieli. A jego trzeba ukarać za to, na co sobie pozwala. Czy ty naprawdę myślałeś, że to mój ojciec?
- Yyy... - byłem czerwony jak burak. Oczywiście, że się wstydziłem takich myśli! Przecież uznałem, że ojciec mojego przyjaciela byłby zdolny do zdrady!
- Dobra, to moja wina. Nigdy nie mówiłem, że ma brata bliźniaka. - westchnął. - Ale teraz wiesz dlaczego jakoś się tym nie przechwalałem. To czarna owca rodziny. Miał więcej mężczyzn, niż ty dobrych stopni. No i jestem pewny, że moi rodzice nie wiedzą, że wrócił. Ma klucze do naszego domu, które kiedyś dorobił i tak dostał się do środka.
- Więc teraz możemy się przespać? - zapytałem z nadzieją, bo kiedy opadło napięcie poczułem się strasznie senny.
- Tak, zdecydowanie. Zaknebluję go żeby nas nie budził. - zabrał się do pracy, a kiedy i tę uznał za skończoną, mogliśmy położyć się i doczekać do słodkiego poranka wypoczywając.

hp200606

5 komentarzy:

  1. ~Tiki Taki Kasztanki14 września 2014 12:54

    Pierwsza. Hahah :D
    Twój blog jest wspaniały :)
    Zaczęłaś od 2006 roku i piszesz do dzisiaj. Kocham twojego bloga i komiczne by było gdyby to był ojciec Andrew. Czekam dalej na następną notkę, ciekawa jestem jak zareagują rodzice Shevy. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Porcelanowa Szczęka14 września 2014 17:14

    Nie wiem co napisać... Uff? Dobrze że to wujek, a nie tata Shevy, szkoda by mi go było w sumie. Ma już swój wiek i trudno mu by było przeżyć taki wstrząs :( No ale superancko wybrnęłaś z tej sytuacji! No nie spodziewałam się tego że tata Shevy ma bliźniaka :D Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff!! No! Już myślałam... >.<
    Super notka. Bardzi fajna i bardzo miła. Cieszę się, że to wujek, a nie tata Andrew. :3
    Chcę już środę!! Czekam z niecierpliwością na next :]

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Tiki Taki Kasztanki19 września 2014 21:33

    Ej, mam pytanko... W które dni wysyłasz notki ? Wiem, że w środy i chyba poniedziałki... a w piątki ?? A co z tamtą notką co była wcześniej ?? Co przyszli rodzice Andrew?

    OdpowiedzUsuń
  5. Z boku jest informacja - pod reklamą Ai no Tenshi. Dodaję notki w środy i niedziele. Dawniej dodawałam też w piątki, ale z powodu ostatniego roku studiów oraz innych obowiązków musiałam ten dzień wykreślić.

    Notka o powrocie rodziców jest sobie tam gdzie była - pierwsza notka na głównej stronie...

    OdpowiedzUsuń