środa, 22 października 2014

Epicki koniec obiadu?

- Harrymiona jednak u nas nie zostanie! - Dymitr nagle siedział wyprostowany, czujny i gotowy do zagłuszenia każdego, kto tylko odezwałby się w tej chwili przerywając mu. - Całkowicie zapomniałem, że nie możesz u nas zostać, przepraszam. - zwrócił się do skołowanego kochanka – Powinienem zapytać cię o zdanie, zamiast sam decydować. Harrymiona ma młodszą siostrę, z którą teraz siedzi opiekunka, ale przecież ona nie zostanie u was na noc, prawda? - było jasne, że kłamie, ale jasne dla mnie, dla Shevy i Serhija, jako że tylko my wiedzieliśmy o tym, że prawdziwy powód tego zachowania może tkwić zupełnie gdzie indziej.
- Siostrę? - pani Sheva uniosła brew. - I ile lat ma ta siostra? - to zabrzmiało jak jawne pytanie „to twoje dziecko?!”
- Siedem, więc nie patrz tak na mnie! - Harry znowu nie został dopuszczony do głosu, jako że Dymitr był zbyt zajęty snuciem swoich kłamstw. Kiedy wychodzę z Harrymioną na randkę, mała zostaje z nianią. To sąsiadka, ale ona też ma swoją rodzinę, więc nie może siedzieć cały dzień z cudzym dzieckiem.
- Przepraszam. - mruknął mimochodem Norweg, który wstał ze swojego miejsca, ale ani Dymitr, ani pani domu tego nie zauważyli, gdyż właśnie zaczęli się sprzeczać o to, skąd mężczyzna tyle wie o rodzinie swojej partnerKI i czy powinien na ten temat tyle gadać. Dyskrecja nie była jego mocną cechą. Następna batalia dotyczyła zaproszenia dziewczynki, czyli chyba nieistniejącej siostry Harrymiony, do Shevów na obiad. Zaczęło się przydługie tłumaczenie, że mała jest bardzo nieśmiała i bałaby się obcych ludzi, ale Dymitra już zna, więc toleruje jego obecność w swoim domu, jednak w drugą stronę mogłoby być o wiele trudniej.
Tych dwoje potrafiło narzekać i kłócić się niemal bez przerwy i przyznaję, że trochę czasu im zajęło zauważenie, że partnerKA Dymitra długo nie wraca. Nie wiedziałem ile może siedzieć w łazience przebrany za kobietę mężczyzna, więc wcześniej nie zawróciłem na to uwagi. Wytężyłem więc słuch, kiedy mężczyzna zaproponował, że pójdzie po kochankę. Chciałem wiedzieć, co się stało. Nawet jeśli miało to być jakieś wstydliwe rozwolnienie. Wysiliłem się więc, a Andrew niemal przylgnął ramieniem do mojego boku czekając bym i z nim podzielił się spostrzeżeniami i odkrytymi tajemnicami.
- Harry? - usłyszałem ciche nawoływanie dochodzące spod drzwi niewielkiej łazieneczki na parterze. - Nic ci nie jest? Długo nie wracasz.
- N... nie nic, zaraz wychodzę! - usłyszałem odpowiedź, ale została wypowiedziana zmienionym głosem. Czyżby mężczyzna płakał? Ale dlaczego? Co takiego mogłoby się stać?
- Cyba jednak nie. Słyszę, że coś nie gra! - upierał się Dymitr, a to świadczyło o jego przywiązaniu do kochanka, skoro potrafił usłyszeć podobne zawodzenie w głosie, chociaż było ono naprawdę cichuteńkie.
Na ucho szepnąłem Andrew, czego się dowiedziałem i słuchałem dalej.
- To nic takiego, zaraz sobie z tym poradzę! - odpowiedział Harry pociągając nosem. On naprawdę wydawał mi się zapłakany!
- Płaczesz? - najwidoczniej nie trzeba było wilkołaczych zmysłów by się tego domyślić.
- Nie! Mam drobny problem z makijażem, próbuję go poprawić! - tym razem głos mężczyzny był trochę poirytowany.
- Więc daj mi wejść! - uparł się stryj mojego przyjaciela i uznałem, że robi się coraz ciekawiej, bo po krótkiej walce na „daj mi wejść”, „otwórz”, „nie mam mowy”, „zaraz wyjdę”, w końcu zamek ustąpił i najwyraźniej Dymitr wszedł do środka.
Zapanowała chwila ciszy, po której zadane w łazience pytanie było słychać niemal w salonie.
- Co ci się stało?!
- Chy... chyba mam uczulenie na któryś ze środków do makijażu. - przyznał cicho przebrany za kobietę mężczyzna. - Przetarłem oczy i coś musiało dostać mi się do oka. Piecze, łzawi i sam widzisz jak wyglądam.
- Jak panda, Harry! Nie możesz pokazać się tak mojej rodzinie! To znacz, mógłbyś, ale moja bratowa od razu zacznie ci pomagać i zmyje ci makijaż. Nawet ja to wiem! Zwolnię cię może jakoś, co? Albo powiem, że masz problem z tym cholernym makijażem, bo zmieniłeś ostatnio cienie i teraz użyłeś ich pierwszy raz. O, tak zrobię! Przecież jesteś taki zapuchnięty na oczach, że nawet kiedy zmyjesz te rozmazane plamy z twarzy, nikt nie pozna, że powinieneś być przystojnym mężczyzną.
- To mnie ma pocieszyć? To był twój pomysł, a teraz przypominam ropuchę!
- Tylko żabę, kociaku. Tylko żabę, a żaby się całuje żeby znowu stały się księciem. Ciiii, to nic takiego. - ton Dymitra był łagodny, jakby pieszczotliwy.
- Upewnię się, że wszystko gra. - nie było sensu powstrzymywać matki Shevy, więc wykorzystałem okazję by zrelacjonować przyjacielowi, to czego dowiedziałem się przed chwilą i obaj stwierdziliśmy, że warto poczłapać niezauważenie za kobietą i na własne oczy przekonać się, jak źle mógł wyglądać Harry. Podejrzewałem, że może chodzić o lekkie zaczerwienienie oczu, ale przecież byłem tylko chłopakiem, więc skąd mogłem wiedzieć, jak może objawiać się uczulenie na środki do makijażu?
Cóż, jak na pierwsze spotkanie z rodziną kochanka, to Harry zaliczył już plamę na całej linii, więc chyba nie miał już więcej jak się wygłupić, czy gorzej zaprezentować. Co dałoby się jeszcze schrzanić? Chyba tylko mógłby zadławić się obiadem, ale on na szczęście przebiegł w spokoju.
Pani Sheva wróciła do nas z miną świadczącą o tym, że użera się z uciążliwym dzieckiem.
- Spuchła. - powiedziała na wydechu.
- Co?! Nic jej nie jest?! - Serhij naprawdę się zmartwił i wystraszył w przeciwieństwie do żony.
- Brzydsza nie będzie. - mruknęła cicho, ale i tak słyszałem ją bez najmniejszych problemów. Cóż, widać kobiety miały dziwny nawyk oceniania innych kobiet po wyglądzie. Niby nie lubiła Dymitra, ale i tak chciała mu wcisnąć jakąś piękną lafiryndę. Nigdy tego nie pojmę!
- Może trzeba jej pomóc? - zapytałem, chociaż niewiele mogłem zdziałać.
- Raczej nikt jej nie pomoże. - odparła matka przyjaciela i znowu wzdychała. - Zapuchła od kosmetyków. Musiała użyć jakiegoś taniego pudru, który ją uczulił, bo całą twarz ma jak balon. Eh, twój brat ma oko do kobiet, nie zaprzeczę.
- Oj, daj spokój! - pan Sheva syknął na żonę. Pierwszy raz słyszałem by to robił. - Zazdrosna o niego jesteś, czy co? Zakochał się, a nam nic do tego! Nie ty będziesz z nią sypiać, więc daj już spokój. - najwidoczniej Serhij miał swoje granice tolerancji dla humorów żony. Wyszedł z salonu i machnął na nas. - Chodźcie chłopcy, zapytamy, czy da się jej jakoś pomóc.
Podreptaliśmy za nim, podczas gdy jego czerwona ze złości żona stała urażona koło stolika i posyłała zabójcze błyskawice prosto w plecy męża.
- Spoko, Remi. Oni czasami tak mają, więc głowa do góry. Będą ciche dni, ojciec przeprosi z kwiatami i upominkiem, a ona odpuści i zapomni. To norma. - przyznaję, że mi ulżyło. Zupełnie inaczej to wygląda, kiedy kłócą się moi rodzice, a inaczej jest z kłótniami obcych ludzi. Nigdy nie wiesz do czego są zdolni.
- Dymitr, możemy jakoś pomóc? - mężczyzna zapukał do drzwi łazienki – Przynieść jakieś okłady, ciepły ręcznik, sam nie wiem?
Szepty za drzwiami.
- Masz może jakąś bluzę z kapturem? Zabiorę Harry'ego do domu, ale chciałby ukryć twarz żeby nie zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi. I na noc zostanę u niego. To moja wina, ja zawaliłem, więc muszę się teraz zająć tą opuchlizną. Sprawdzałem i tym razem pocałunki nie pomogą żeby przestało boleć. Auć! - najwyraźniej Harry wyraził swoją opinię na ten temat pięścią.
- Coś się znajdzie, poczekajcie. - zapewnił Serhij i odszedł szybkim krokiem. Musiał przetrząsnąć swoją szafę żeby znaleźć coś odpowiedniego.
- A my z Remusem możemy jakoś pomóc, stryjku?
- Tak, nie powielajcie moich błędów. Co ma wisieć nie popłynie, co ma pływać nie zawiśnie. - rzucił filozoficznie.
- Jeśli opuchlizna nie zejdzie do mojej dniówki to zabiję cię gołymi rękami! - syknął za drzwiami Harry. - Zachciało ci się rodzinnych obiadków i cyrków! Zrobiłeś ze mnie paskudę, wydurniłem się przed twoją bratową z pięć razy i to co najmniej pięć! A teraz wyglądam jak ropuch z „O czym szumią wierzby”!
- To jakiś pornos?
- Merlinie, chodzę z matołem!
- Ależ pyszczku, dla mnie nadal jesteś najpiękniejszy! Auć! - kolejny cios, tym razem najwyraźniej mocniejszy.
- Z twojej winy pyszczka to ja mam! Zajmuje pół łazienki i chyba tylko cudem więcej nie rośnie! Pięć minut temu spuchły mi tylko oczy!
Serhij wrócił ze swoją bluzą i znowu zapukał do drzwi. Uchyliły się, więc wsunął w szparę ubranie.
- Odwiozę was. - zaoferował – Załatwiłem już transport, więc spokojna głowa. Samochód pojawi się za kilka minut.
- Dziękuję. - rzucił cicho zza drzwi Harry.
- Auć! A to za co?! - był to niewątpliwie jęk Dymitra.
- Na zaś! - ofukał go kochanek i zakapturzony wyszedł z łazienki. Nawet ja nie mogłem niczego dostrzec, jako że kaptur był naprawdę głęboki, a może nawet wspomagany zaklęciem.

347049

3 komentarze:

  1. Świetne. Nie przewidziałabym X3
    Ale. KIEDY REMUS I SYRIUSZ SIE POGODZĄ?! Chcę ich z powrotem! ;-;
    Jak zawsze czekam na więcej, życzę weny, czasu i miłego wieczoru ;)
    @-}--

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie. Taki koniec rzeczywiście jest epicki. Życzę duuuuuuuuuuużo weny,pomysłów i czasu:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Obrazek jest słodki

    OdpowiedzUsuń