niedziela, 26 października 2014

Pożegnania i powroty

23 lipca
To były całkiem udane tygodnie wakacji, jako że nie nudziłem się, chociaż narzekałem na Dymitra przez dobry tydzień, poznałem nowe twarze, najadłem się strachu, umierałem ze śmiechu, podziwiałem męskie tyłki... Takich wakacji jak do tej pory jeszcze nie miałem, ale wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, więc i na mnie przyszła pora. Musiałem wracać do domku! Do mamy, taty, mojego pokoju. Na tydzień, jako że później miałem już zaplanowany wyjazd nad morze, ale i tak chciałem skorzystać z uciech domowego ogniska.
Moje pożegnanie z Shevą było naprawdę wylewne. Prawdę mówiąc ściskaliśmy się na misia przez naprawdę długi czas, co mogło wydawać się podejrzane, ale przecież kolejny raz spotkamy się pewnie za rok, może nawet dwa lata, o ile nie dłużej. Nie byłem tak naiwny, wiedziałem, że los rozdziela przyjaciół na bardzo długo i nie łatwo później wrócić do częstych spotkań z przeszłości. Każdy się rozjeżdżał w inną stronę, zakładał rodzinę, zaczynał karierę i przyjaźń ulegała zmianie. U jednych się kończyła, u innych przechodziła w etap na odległość. Tylko nieliczni mieli szczęście zawsze mieszkać blisko siebie, ich rodziny się przyjaźniły, dzieci chodziły wspólnie do szkoły, jak wcześniej rodzice. Przyszłość była nieodgadniona, a ja swojej bałem się potwornie.
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Dostałem buziaka w czoło od pani Shevy, a Serhij i Dymitr podali mi dłoń. Pożegnanie było raczej optymistyczne, jako że każde z nas wiedziało, że drzwi domu Shevów są dla mnie zawsze otwarte. Byli dla mnie jak przedłużenie rodziny i naprawdę ceniłem sobie ich oddanie. Nawet jeśli byli bardzo specyficznymi czarodziejami, to jednak nadal mieli w sobie tyle ciepła i optymizmu, że nie dało się nie uśmiechnąć na myśl o nich.
Mój świstoklik tylko na mnie czekał, czy raczej ja nadal czekałem na niego, więc wymieniłem jeszcze kolejną serię pożegnań i w końcu na poważnie pomyślałem o wyjeździe. Miałem już niewiele czasu do przeskoku, więc przyszykowałem się jak należy i puk!, zniknąłem w mgnieniu oka pojawiając się niedaleko czekających na mnie rodziców. Z jakiegoś powodu przyszło mi na myśl, że przecież kiedyś mógłbym wylądować na mugolu. Czy to już się komuś przytrafiło? Nie słyszałem o czymś podobnym, ale przecież nikt raczej nie chciałby tego rozgłaszać.
Ja na szczęście nie wylądowałem na nikim, a rodzice stali w znacznej odległości ode mnie, więc nie istniała obawa, że przysiadłbym na którymś z nich lądując. Miło było ich zobaczyć. Roześmiana mama, dumny tata, to takie małe przyjemności, których nie potrafię sobie odmówić, kiedy już są w zasięgu ręki.
Z przyjemnością uściskałem rodzinę po tygodniach bez nich i pozwoliłem by się mną zaopiekowali jakbym nadal był dzieckiem. Tata niósł moje bagaże, mama przytulała mnie i głaskała pytając o to, jak się bawiłem. Odpowiadałem zgodnie z prawdą, ale pominąłem pikantne szczegóły odkryć jakich dokonałem. Z kolei moi rodzice opowiadali mi o tym, co działo się przez ten czas u nich. Niby nic ciekawego, ale jednak z przyjemnością słuchałem o ich codzienności, romantycznej kolacji zorganizowanej przez tatę, na której podpalił przypadkiem serwetki. Mama kochała go za takie drobne, lub mniej drobne, wpadki. Naprawdę się cieszyłem, że spędzili te dni razem i nacieszyli się sobą dodatkowo. Niby przez tyle miesięcy jestem w szkole, a im nadal mało wolności.
- Aha, Remusie. - mama wróciła do świata po swoich chichotach i wspomnieniach tamtego wieczoru z tatą. - W pokoju czeka coś na ciebie. Nie ciesz się, to żaden prezent od nas, nie dostałeś swojej miotły, ani bonu na zakupy w Esach Floresach. - ostudziła mój zapał. - Oj, na pewno i tak ci się spodoba. To takie proste, miłe gesty, które skumulowały się na twoim łóżku, ale sam się przekonasz. Wsiadaj do samochodu, bo tata musi nas dowieźć na miejsce, a wiesz, jak się ślimaczy. - uśmiechnęła się, kiedy ojciec prychał nie zaszczyciwszy nawet jednym komentarzem jej wypowiedzi. Urażona duma mnie mogła zmienić faktu, że jeździł naprawdę wolno i rzadko. Nie miał potrzeby często wsiadać za kółko, więc tego nie robił.
Domek czekał na mnie niezmieniony, przyjemnie znajomy, taki mój. Ktoś powinien chyba napisać w jakiejś książce o tym, że wilkołaki to istoty domowe. Lubią ciepło bijące od kominka, książki, gorącą czekoladę, łakocie i bezruch. Tak, coś takiego zrewolucjonizowałoby świat! Może sam napiszę coś podobnego? Gdybym tylko miał na to czas.
Pognałem do mojego pokoju, gdzie miała czekać niespodzianka niebędąca niespodzianką. Uchyliłem drzwi niepewnie, bo przecież nie chciałem żeby sprawiło mi to zawód, cokolwiek to było. Na moim łóżku leżał stosik papierzysk. Musiałem podejść bliżej żeby zrozumieć, że były to listy! Poznałem styl pisma od razu – Syriusz! Kiedy byłem u Shevy dostałem od niego tylko jedną wiadomość, tymczasem on okupował mój dom, najpewniej nie chcąc mi przeszkadzać w wakacjach. To było słodkie! I jak tu gniewać się na takiego zdrajcę, który nawet wakacji nie potrafi spędzić spokojnie beze mnie?
- I jak ci się podoba to co tutaj zastajesz, Remusie? - mama pojawiła się za mną, a w jej głosie słyszałem zadowolenie.
- On jest nienormalny. - stwierdziłem z rozbawieniem. - Wyjechał do wujka, z którym ma teraz mieszkać i chyba się nudzi.
- Cieszę się, że masz przyjaciół którzy tak na tobie polegają. - pogłaskała mnie po głowie kolejny już raz w ciągu ostatniej godziny. - Tyle listów świadczy o tym, jak bardzo ci ufa. Skoro jest w nowym otoczeniu to na pewno potrzebował kogoś do zwierzenia się i tylko popatrz jak taktownie wysyłał wszystko tutaj. Na początku chciałam sowę wysłać do ciebie, byłam zaskoczona, że tutaj przyleciała, ale ona nie planowała nigdzie indziej zanosić listu.
- Dostałem od niego jeden u Andrew. - przyznałem – Chyba już nie mógł się doczekać, kiedy wrócę i zacznę odpisywać, więc tamten podesłał mi na Ukrainę, a te wszystkie posyłał tutaj. Hm, zabieram się za czytanie! Będę miał zajęcie do południa, a później zacznę odpisywać. Zawołasz mnie na obiad?
- Oczywiście! - kolejny raz byłem pacany jej ręką po głowie, ale na takie gesty mamom się po prostu pozwalało.
Zostawiła mnie samego w pokoju, ale nie zamykała drzwi. Wiedziała, że lubię, kiedy są otwarte, ponieważ wtedy słyszałem dokładnie, co dzieje się w domu, a to mnie odprężało. Zresztą, nie miałem przed nią jakiś okropnych tajemnic, żebym musiał zamykać się u siebie i wpuszczać ją tylko kiedy zapuka, a ja pozwolę jej wejść. Bez przesady, w domu zawsze byłem dzieckiem, które chciało czuć bliskość rodziny, nawet jeśli w tak mało znaczący sposób, jak poprzez otwieranie drzwi pokoju.
Ułożyłem listy w kolejności od najnowszego do najstarszego i zabrałem się za czytanie. Syriusz streszczał mi swoje dni z o wiele większą dokładnością niż w liście, który mi podesłał do Andrew. Cwaniak nie przyznał się, że pisał do mnie codziennie i słał swoje listy, a teraz pewnie siedział w swoim nowym, książęcym niemal pokoju i uśmiechał się do siebie mając świadomość tego, że musiałem już wrócić do siebie i zastałem taki Syriuszowy bałagan na łóżku. Lubiłem go za to, bardzo. Nawet jeśli to były tylko moje wyobrażenia. Zresztą, pewnie jutro dostanę od niego jeszcze jedną wiadomość, w której będzie pytał o swoje liczne listy! Cóż za bestia z niego!
Fascynowało mnie to o czym pisał. O służbie pracującej u jego wuja, o przyjaźni jaką darzyli go mieszkający „w okolicy” mugole. Rzeczywiście nie łatwo było mówić o okolicy, kiedy dom otaczają pola, ale w takich warunkach „okolica” rozrasta się dosyć poważnie. Poza tym, Syriusz zasługiwał na tę odrobinę normalnego życia, kiedy musiał zmagać się z taką, a nie inna rodziną.
Cwaniak podesłał mi nawet kilka zdjęć w późniejszych listach. Jego wuj groził mu palcem, kiedy Syriusz rozpoczął swoją sesję zdjęciową, chłopak opisał dokładnie stworzenie każdego zdjęcia na jego odwrocie. Kucharka, pokojówka, kamerdyner, ogrodnik, nawet owce miałem okazję podziwiać, chociaż tylko z daleka. Te tęczowe były naprawdę piękne i nie mogłem doczekać się swetra, jaki obiecał mi chłopak na Święta. Poza tym, musiałem przyznać, że miał uroczy pokój, a dwór jego wuja robił wrażenie, chociaż chyba wyobrażałem go sobie jakoś tak bardziej.... albo i nie bardziej. Po prostu, z jakiegoś powodu sądziłem, że jest większy, taki zamkowy. Za dużo czytam, to pewnie stąd takie głupie pomysły. Na co byłby mu pałac?! Jednemu starcowi i jego służbie raczej nie potrzeba tyle przestrzeni życiowej.
W innym liście dostałem zasuszone kwiatuszki, które Syri zebrał na polach, ponieważ niesamowicie mu się spodobały i chciał mi je pokazać. Już planowałem, co mu odpiszę na te listy, jak skomentuję zdjęcia, jak podziękuję za wszystkie te informacje. To było bardzo, bardzo miłe z jego strony.
Zasiadłem, więc do swojego biurka i zacząłem skrobać list, który musiał być odpowiedzią na kilkanaście wiadomości chłopaka.. Brzmiało okropnie, ale wcale nie było takie straszne. Tym bardziej, że ja miałem mu więcej do opowiedzenia, niż do napisania.

697218_large

6 komentarzy:

  1. Troszkę nudzi mnie to, sorki! Ale 'podziwianie męskich tyłków' jest epickie.
    Czy Syri i Remi mieli swój pierwszy raz? Jak tak to w jakiej notce?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie musisz "sorkować" za swoją opinię. Doskonale ją rozumiem, ponieważ moje notki są pisane na różnym poziomie. Jedne to akcja, inne dramat, jeszcze inne obyczajówki.
    Jeśli chodzi o Syriusza i Remusa to mieli już swój pierwszy raz, ale to było już tak dawno temu, że wstyd się przyznać, ale nie mam pojęcia w której notce *facepalm*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kirhan, proszę mogłabyś znaleźć tą notke? Bardzo ale to bardzo proszę. Bo zgubiłam się na jakiejs 700-800 notce. Bede bardzo wdzieczna! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez poprzednie komentarze zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stu procentach na bieżąco z notkami. Nie czytałam wszystkich starszych. A bloga tego czytam bardzo długo. Zabawne. Czytam go tak długo, ale nie przeczytałam wszystkich tych początkowych. Cóż, tylko Megan tak potrafi. Chociaż, może nie tylko... XD
    Ale. Nie pamiętam notki z ich pierwszym razem. Umknęła mi :|
    Cóż. Czy te głupki się w końcu pogodzą? Kurcze, jak długo można się obrażać... :D
    No, poza tym rozdział trochę nudnawy, ale co możnaby umieścić w takim rozdziale? Chyba tylko to, że w pokoju czekaliby Huncwoci, albo wpadłby na mugola.
    Więc nie narzekam.
    Weny, czasu i w ogóle wszystkiego!
    @-}--

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, a to szkoda, Kirhan. Czytam na telefonie i mogło mi się przydarzyć, że ominę jakieś noty... Oglądałaś może Sensivite Pornograph? Bez cenzury ;) Polecam. Oglądałam z polskimi napisami w o-anime.pl czy jakoś tak...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie podpisałam się tam na górze XD
    Kto jest pewny, że przeczytał stu procentowo wszystkie noty, niech sprawdzi notę pierwszego razu ^.^
    HE,HE,HE *.*

    OdpowiedzUsuń